Google+ to ofiara Facebooka?. Cmentarzysko Google
- Cmentarzysko Google - największe porażki technologicznego giganta
- Google+ to ofiara Facebooka?
- Google Play Music – przegrana ze Spotify i… YouTube
Google+ to ofiara Facebooka?
W czasach, kiedy portale społecznościowe były stosunkowo nową ideą, wiele firm próbowało stworzyć swój własny. Większość z nich przestało istnieć, przegrywając rywalizację z Facebookiem, Twitterem czy Instagramem. W ten sposób z sieci zniknęło Grono, Blip, czy Myspace. Inne popularne niegdyś „socjale” trafiły w swoistą niszę. Dla przykładu Nasza-klasa co prawda jeszcze żyje, ale cytując klasyka „co to za życie”.
Podobną porażkę na tym polu poniosło Google, które w 2011 roku wystartowało z własnym serwisem o nazwie Google+. Podstawowym problemem był fakt, że gigant z Kalifornii zwyczajnie zaspał. I to sporo. W 2011 roku, a więc w chwili, gdy startowała pierwsza, testowa wersja „plusa”, Facebook miał za sobą 7 lat rozwoju, Twitter – 5 lat.

Google miało pewne interesujące pomysły, jak np. kręgi, czyli możliwość podzielenia znajomych na kilka grup. Co innego mogliśmy udostępniać rodzinie, a co innego znajomym z pracy. Ale dla większości użytkowników było to rozwiązanie zupełnie niezrozumiałe i niepotrzebnie komplikujące obsługę. Wydaje się, że nie tyle sam pomysł był zły, co jego implementacja i nieumiejętność wytłumaczenia ludziom jak to właściwie działa. Google promowało serwis niejako zmuszając ludzi korzystających z innych usług firmy do założenia na nim konta. Ale po odfajkowaniu obowiązkowej rejestracji – w zasadzie nikt na Plusa nie wracał.
Po latach Google przyznało, że aż 90% wszystkich sesji w portalu trwało mniej niż... 5 sekund. Ostatecznie więc firma pogodziła się z porażką i w 2019 roku zamknęła Google+ dla użytkowników indywidualnych. Wersja dla firm (znana pod nazwą Google Currents) ponoć nadal działa, ale jak sobie radzi – trudno powiedzieć. Co ciekawe – nie było to pierwsze podejście Google'a do tematu serwisów społecznościowych. W 2005 roku firma próbowała zrobić także swojego Twittera, czyli Google Buzz, jednak wszystko padło po zaledwie 22 miesiącach. Jeszcze krócej trwała historia Google Wave. Niewiele ponad rok. Dłużej funkcjonował Google Orkut - ten zdobył jakąkolwiek popularność wyłącznie w Brazylii i Indiach.
Komunikatory od Google
Google od dobrych kilkunastu lat usiłuje stworzyć i wypromować własny komunikator konkurencyjny dla Messengera, WhatsApp czy Skype. Robi to w sposób dość osobliwy, co chwilę wypuszczając na rynek nowe aplikacje, dzieląc je, łącząc, znowu dzieląc, zmieniając nazwy i generalnie rzecz biorąc wprowadzając ogromny zamęt.

Zaczęło się o Google Talk z 2005 roku. Całkiem wygodnej, ale mocno ograniczonej apki. Później pojawił się Google Voice i wspomniany wcześniej portal Google+, a wraz z nim – Google+ Messenger. W 2013 roku zadebiutowało Google Hangouts, a jakieś 3 lata później: Google Allo, Google Duo oraz Google Spaces. Jednocześnie firma zaznaczyła, że Hangouts wciąż będzie rozwijane. Ale już w 2017 ogłoszono, że Hangouts zostanie jednak podzielone na dwie odrębne aplikacje biznesowe: Google Meet i Google Chat (mimo to Hangouts z jakiegoś powodu wciąż istnieje). Jeszcze niedawno usługi te były dostępne wyłącznie dla abonentów Google Workspace (czyli dawniej G Suite), ale teraz zostały udostępnione za darmo – wszystkim chętnym. Nadążacie? Bo ja się troszkę pogubiłem. W chwili obecnej aż trudno powiedzieć, które usługi można zakwalifikować jako martwe, które już ledwo dychają i zaraz znikną, a które Google planuje wspierać i rozwijać. Nie wiem czy sami programiści się w tym zamieszaniu orientują.
