Za 29 dni Windows 10 straci dostęp do aktualizacji zabezpieczeń. Microsoft nie zmienił decyzji do samego końca
Został już tylko miesiąc oficjalnego wsparcia dla Windowsa 10. Microsoft nie wycofał się ze swojej decyzji i użytkownicy mogą wykorzystać opcję przedłużenia zabezpieczeń.

W maju zeszłego roku Microsoft oficjalnie ogłosił, że przygotowuje się do zakończenia wsparcia dla Windowsa 10. To oznacza brak kolejnych aktualizacji zabezpieczeń systemu operacyjnego i pełne skupienie się na Windowsie 11. Na przestrzeni kolejnych miesięcy decyzja spotkała się z krytyką, ponieważ nawet 400 milionów komputerów nie kwalifikuje się do przejścia na nowy OS. Decyzja Microsoftu pozostała niezmieniona.
Za miesiąc Microsoft wyłączy wsparcie dla Windowsa 10
Ponad 10 lat po swojej premierze Windows 10 nie otrzyma więcej aktualizacji zabezpieczeń. Jeśli będziemy pracować na komputerze z systemem operacyjnym bez wsparcia, to narażamy się na zagrożenia z sieci i czym kończy się to po kilku latach, pokazał internauta podłączając Windowsa XP do sieci. Firma jednak nie ułatwia przejścia na Windowsa 11 i do teraz system wymaga modułu TPM 2.0.
Jeśli ktoś chce pozostać przy swoim komputerze, to prawdopodobnie najlepszym rozwiązaniem będzie instalacja innego systemu operacyjnego (Linuxa) lub skorzystanie z jednej z trzech opcji, jakie dał użytkownikom Microsoft:
- Jednorazowa opłata w wysokości 30 dolarów;
- Wykonanie kopii zapasowej w OneDrive;
- Użycie 1000 punktów Microsoft.
Dzięki temu użytkownik indywidualny otrzyma dostęp do Extended Security Updates (ESU), który wcześniej był w zasięgu wyłącznie klientów biznesowych Microsoftu. Niestety oferta ESU wciąż jest lepsza dla firm, bo te będą otrzymywały kolejne aktualizacje przez trzy lata, a szary użytkownik tylko przez rok.
Ze względu na swoją politykę, latem tego roku Microsoft został pozwany i powód między innymi chciał, żeby firma oferowała bezpłatne wsparcie dla Windowsa 10 do momentu, aż liczba aktywnych komputerów z tym systemem operacyjnym spadnie do wartości 10% całego rynku. To stałoby się prędzej czy później, bo w lipcu Windows 11 w końcu wyprzedził swojego poprzednika.