Wizards of the Coast centralizuje kontrolę nad marką Dungeons & Dragons. Czy to szansa dla uniwersum, czy może zbierają się nad nim czarne chmury?
Nie ulega wątpliwości, że Baldur’s Gate 3 zatrząsł zarówno rynkiem gier wideo, jak i całych franczyz. Niestety jednak taka gra w świecie DnD najprawdopodobniej nie miałaby już teraz szans na powstanie – ze względu na gwałtownie zmieniającą się strategię firmy Wizards of the Coast. Ta zdaje się coraz bardziej iść w kierunku „centralnie zarządzanej” gospodarki zasobami związanymi z uniwersum DnD.
Ostatnie zmiany w kierownictwie Wizards of the Coast wydają się potwierdzać tę diagnozę. Rola „wiceprezydenta franczyzy” przechodzi bowiem na Dana Ayouba. Ma on czuwać nad przekształceniem DnD właśnie w sprawnie zarządzaną franczyzę, sugerując przede wszystkim wewnętrzną spójność wszystkich produktów, które narodzą się w jej obrębie. Właściciele wolą zachować pełną kontrolę nad swoją marką i pracować nad nią z pomocą własnych sił, a nie zewnętrznych współpracowników.
Co się dziś wydarzyło? Zmieniliśmy naszą wewnętrzną strukturę, a D&D przeszło na pełny model franczyzowy – co oznacza, że wszystko: książki, gry wideo, filmy i telewizja – wszystko, co dotyczy tej marki, trafia teraz pod jeden dach. Skala tego ruchu jest ogromna i nie da się jej przecenić; to gigantyczna zmiana dla D&D, która pozwoli na spójną, skoordynowaną i dobrze finansowaną strategię rozwoju – a co najważniejsze: to świetna wiadomość dla nas, fanów.
- pisał na swoim profilu LinkedIn Dan Ayoub.
Czy rzeczywiście? Baldur’s Gate 3 wyrosło na gruncie tego słynnego uniwersum, ale było stworzone przez zewnętrzne studio (co pozwoliło na dużą swobodę w zakresie kreatywności i kierowaniu produkcją). Sam zaś udział właścicieli DnD w tym przedsięwzięciu opierał się na udostępnieniu praw do marki w określony sposób, jednakże zyski pojawiające się w ten sposób nie trafiały w całości na konto Wizards of the Coast, lecz oczywiście także do samego Lariana.
Gdyby taki projekt miał się wydarzyć przy obecnym podejściu do marki, zapewne ich ingerencja w proces produkcji gry i zakres kontroli na całością przedsięwzięcia byłyby znacznie większe. Możemy podejrzewać, że doprowadziłoby to do nieuniknionych tarć między odpowiedzialnym za stworzenie jej studiem i kierownictwem franczyzy (w szczególności mowa tu o wypowiedzi Swena Vincke, który otwarcie sprzeciwia się takiemu podejściu, a styl swej pracy określił jako przeciwieństwo kontroli i porządku). Nie umyka to uwadze fanów:
Na podstawie wypowiedzi przedstawicieli WotC można wywnioskować, że są oni całkowicie przekonani, iż to rozpoznawalność ich marki w większym stopniu odpowiada za sukces Baldur’s Gate 3 niż umiejętności deweloperskie studia Larian – co jest wręcz absurdalne.
Nie jestem jakimś szczególnym fanem BG3, ale i tak muszę przyznać, że było imponującym osiągnięciem. Odtworzenie warunków, które doprowadziły do jego sukcesu, będzie niemal niemożliwe dla jakiegokolwiek innego studia – i właśnie dlatego fakt, że WotC nie zrobiło właściwie nic, by utrzymać relację z Larianem, był ogromnym błędem.
- DBones90
Jak to wszystko będzie wyglądać w praktyce – dowiemy się w nadchodzących latach, bo Czarodzieje zapowiedzieli już rok temu ogromne inwestycje w tworzenie związanych z DnD gier wideo. Chcą jednak tworzyć je na własnych warunkach, a nie jedynie udostępniając markę zewnętrznym studiom.

Olbrzymi sukces komercyjny Baldur’s Gate 3 mógł także być jedną ze spraw, która przekonała Cynthię Williams, poprzednią CEO firmy do wypowiedzenia niesławnych słów, w których opisywała obecną sytuację DnD jako „słabo spieniężoną” jak na tak popularne uniwersum.
Prawdopodobnie miała na myśli przede wszystkim fanów, którzy za kampanie tego typu nie płacą prawie w ogóle. Widziała zaś potencjał w produktach związanych z DnD, które byłyby atrakcyjne dla fanów tego typu rozrywki, a jednocześnie opierały się na mikrotransakcjach (mowa tu przede wszystkim o platformie D&D Beyond, skąd wielu Dungeon Masterów bierze materiały potrzebne do poprowadzenia kampanii).
Czas pokaże, czy był to krok we właściwym kierunku. Z jednej strony takie działanie ma sens pod względem próby zachowania spójności uniwersum; w końcu podobna sytuacja miała miejsce lata temu w związku z Marvel Cinematic Universe. Przez długi czas przynosiło to marce duże sukcesy, lecz dobra passa nie trwała wiecznie.
Centralne kierowanie franczyzą doprowadziło do większej liczby związanych z uniwersum produktów oraz jego większej widoczności, ale w dłuższej perspektywie przełożyło się także na ich niższą jakość i dużą powtarzalność. Jest to jednak uniwersum o zupełnie innym profilu, niż ten reprezentowany przez DnD, w związku z czym losy tego drugiego mogą potoczyć się zupełnie inaczej.
Dungeons and Dragons to olbrzymi, skomplikowany i bardzo zróżnicowany świat, który pozwala na dużą wolność ekspresji. Jak jego właściciele zamierzają go kontrolować i do jakiego stopnia jest to możliwe – pozostaje sprawą otwartą, faktem jest jednak, że nie są w stanie zapanować nad wyobraźniami i oryginalnością fanów. Nawet, jeśli DnD stanie się maszyną do drukowania pieniędzy, dalej będzie żyć w sercach fanów jako niesamowity poligon wyobraźni, który miał ogromny wpływ na światową popkulturę.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Danuta Repelowicz
Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.