Z występem Viggo Mortensena we Władcy Pierścieni związanych jest całe mnóstwo anegdot. Według jednej z nich, aktor tak bardzo związał się ze swoim ekranowym koniem, że odkupił go od właściciela.
Niezależnie od naszych sympatii czy antypatii jeśli chodzi o kino, to ciężko zaprzeczyć, że Władca Pierścieni Petera Jacksona na podstawie prozy J.R.R. Tolkiena jest jedną z największych i najważniejszych filmowych trylogii w historii. I jak to zazwyczaj bywa z tak dużymi projektami, z jej powstaniem wiąże się masa ciekawych, a czasem wręcz niewiarygodnych historii, które często są wyciągane i przytaczane przez fanów. Jedna z nich dotyczy konia, na którym wcielający się w postać Aragorna Viggo Mortensen miał okazję jeździć podczas zdjęć.
W filmie zwierzę to nazywało się Brego. Zgodnie z fabułą wersji reżyserskiej filmu Władca Pierścieni: Dwie Wieże, był to koń należący do Theodreda, śmiertelnie ranionego w bitwie syna króla Rohanu Theodena. Po utracie swojego pana, Brego stał się dziki i nieokiełznany, lecz Aragornowi udało się go ponownie oswoić. To właśnie ten ogier uratował później potomka Isildura, gdy spadł z klifu podczas potyczki z jeźdźcami wargów. Wierzchowiec zniknął z fabuły w trzeciej części, kiedy to uciekł spłoszony mroczną aurą Ścieżki Umarłych.

Jeden z koni, które wcieliły się w rolę Brego, w rzeczywistości miał na imię Uraeus. Był to holenderski koń gorącokrwisty, który początkowo był własnością czołowego międzynarodowego trenera jeździectwa Lockiego Richardsa. W młodości ogier odnosił sukcesy w zawodach w ujeżdżaniu na poziomie FEI, a później został reproduktorem. Ostatecznie zwrócił uwagę twórców Władcy Pierścieni i stał się jednym z głównych koni wykorzystanych na planie kultowej filmowej trylogii fantasy.
Viggo Mortensen spędził z Uraeusem całkiem sporo chwil – nie miał z nim bowiem kontaktu wyłącznie w trakcie zdjęć, ale też podczas ćwiczeń i prób. Przez ten czas aktor tak bardzo przywiązał się do zwierzęcia, że postanowił je odkupić. Richards się na to zgodził i tak Uraeus trafił na nowozelandzką farmę kaskaderki Jane Abott, której wyczyny można kilkukrotnie podziwiać podczas seansu poszczególnych odsłon Władcy Pierścieni. Koń zmarł w maju 2015 roku.

Ale to jeszcze nie wszystko, ponieważ Uraeus nie był jedynym koniem z planu filmowej trylogii Petera Jacksona zakupionym przez Mortensena. Nabył on także śnieżnobiałego rumaka Arweny i podarował go na własność wspomnianej wyżej Jane Abott.
Mortensen generalnie jest znany ze swojego zamiłowania do koni, które rozwinęło się w nim jeszcze w młodości, kiedy przez pewien czas mieszkał w Argentynie. Jego fascynacja tymi zwierzętami jest tak wielka, że sam poprosił Petera Jacksona, by Aragorn więcej czasu spędzał w siodle. Oto, jak aktor opisuje swoje podejście do pracy z wierzchowcami na planach filmowych (via Equestrian Life):
Ważne jest, aby mieć dobrą relację ze swoimi końmi. Kiedy kręcisz film, nie spędzasz z nimi wiele czasu na samym planie, ale zawsze lubiłem odwiedzić stajnie pod koniec zdjęć, by pobyć z nimi parę chwil, uciąć małą pogawędkę i powiedzieć im, jak dobrze dzisiaj pracowały; może też trochę się pobawić, w zależności od pory dnia. Rozmowa z końmi jest jak rozmowa z ludźmi; musisz się komunikować, aby się poznać, a często ta komunikacja jest drogą do zrozumienia siebie nawzajem, a następnie faktycznego polubienia się.

Opisana wyżej historia nie jest rzecz jasna jedyną ciekawostką dotyczącą pracy Viggo Mortensena na planie Władcy Pierścieni. Do legendy przeszła chociażby scena z drugiej części, w której to po kopnięciu w hełm aktor złamał palec. Opisywano ją już tyle razy w różnych serwisach rozrywkowych, że dziś ma ona już właściwie status mema.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
Więcej:Platforma Max. Jak kupić? Podajemy ceny pakietów w 2025 roku
1

Autor: Miłosz Szubert
Filmoznawca z wykształcenia. W GRYOnline.pl pracuje od stycznia 2017 roku. Fan tenisa, koszykówki, komiksów, dobrych książek, historii oraz gier strategicznych Paradoxu. Od niedawna domorosły Mistrz Gry (podobno wychodzi mu to całkiem nieźle). Przez parę lat montował filmy na kanale Notatnik Kinomana na YouTube.