Gracze robiący „sztuczkę” ze znikaniem w trakcie meczów irytują także w Valorancie, ale nie wszyscy zgadzają się, że gra powinna dotkliwiej karać za „AFK”.
„AFK”, „BRB” albo „Z/W” to skądinąd niewinne skróty internetowe, ale graczy mało co irytuje bardziej, niż zobaczenie jednego z nich na czacie drużynowym w grze. Fani Valoranta nie są wyjątkiem i część z nich uważa, że Riot Games powinno dotkliwiej karać za nieobecność w trakcie meczów w tej darmowej strzelance.
Dyskusje na temat „AFK” w trakcie meczów pojawiały się praktycznie od premiery tej darmowej strzelanki. Trudno się dziwić, bo nawet w grach, w których drużyny mogą liczyć ponad kilkanaście osób, nieobecność jednego gracza potrafi być irytująca.

W Valorancie, w którym starcia toczą się w pięcioosobowych zespołach, brak jednego sojusznika to zwykle gwarancja przegranej, o ile reszta graczy nie popisze się wybitnymi umiejętnościami. A taka sytuacja, jak widać po wątkach w serwisach społecznościowych, bynajmniej nie jest rzadkością.
Choć jednak głosy o zaostrzeniu kar za de facto porzucenie meczu rozlegają się nader często, to zwykle nie zyskują większego poklasku. Wielu fanów wskazuje, że czasem problemem nie są sami „nieobecni” gracze ani nawet ich łącza internetowe, lecz serwery Valoranta.
Grze zdarza się czasem rozłączyć zawodników albo utrudnia dołączenie do gry (np. każąc im czekać bardzo długo na ekranie ładowania), nawet gdy nie mają żadnych problemów z łączem internetowym.
Samo to sprawia, że ostrzejsze kary za „nieobecność” mogą być chybionym pomysłem. Ba, niektórzy gracze twierdzą wręcz, że już teraz Valorant jest zbyt surowy. Zbyt częste porzucanie meczów może skutkować banem nawet na kilka miesięcy, a że gra nie rozróżnia złośliwego rozłączania się od problemów z Internetem, nawet teraz de facto niewinni gracza dostają ostrzeżenia.
Część graczy zastanawia się, czy zamiast zaostrzenia kar za przewinienia Riot Games nie powinno dopracować system tzw. „remaków”. Został on wprowadzony w 2020 roku w patchu 1.07 i pozwala graczom na ponowne rozpoczęcie gry bez straty punktów rankingowych, jeśli któryś z uczestników rozłączył się przed rozpoczęciem drugiej rundy.
W praktyce funkcja ta jest zawodna, m.in. dlatego, że można jej użyć nie później niż w trakcie fazy kupowania w drugiej rundzie.
Niektórzy fani postulują, by – poza usunięciem innych usterek – funkcja „/remake” działała nie tylko w trakcie pierwszej rundy. To jednak mogłoby pozwolić na rozmaite nadużycia, na przykład poprzez „dedykowanego” gracza, który wychodziłby z przegranej gry, by jego sojusznicy nie stracili punktów rankingowych.
To samo można powiedzieć o innych pomysłach na „poprawienie” sytuacji. Zapewne dlatego Riot Games nie wprowadza tu większych zmian. Przynajmniej na razie, bo swego czasu studio zaimplementowało istotne zmiany, przy okazji wykładając, jak zapatruje się na sprawę „AFK-owców”.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google

Autor: Jakub Błażewicz
Ukończył polonistyczne studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim pracą poświęconą tej właśnie tematyce. Przygodę z GRYOnline.pl rozpoczął w 2015 roku, pisząc w Newsroomie growym, a następnie również filmowym i technologicznym (nie zabrakło też udziału w Encyklopedii Gier). Grami wideo (i nie tylko wideo) zainteresowany od lat. Zaczynał od platformówek i do dziś pozostaje ich wielkim fanem (w tym metroidvanii), ale wykazuje też zainteresowanie karciankami (także papierowymi), bijatykami, soulslike’ami i w zasadzie wszystkim, co dotyczy gier jako takich. Potrafi zachwycać się pikselowymi postaciami z gier pamiętających czasy Game Boya łupanego (jeśli nie starszymi).