Sklonowali myszy z DNA zamarzniętej skóry
Naukowcy z japońskiego uniwersytetu ogłosili sukces w tworzeniu klonów. Udało im się sklonować mysz ze skóry, którą poddano procesowi liofilizacji.
Źródło zdjęcia: Unsplash | Nick Fewings
Jak donosi The Guardian, japońscy naukowcy z uniwersytetu Yamanashi przeprowadzili pierwsze udane klonowanie myszy na podstawie liofilizowanych fragmentów skóry pobranych z ogonów. Wykorzystanie liofilizacji w procesie klonowania może pomóc w ratowaniu zagrożonych wyginięciem gatunków. Co jest w niej tak niezwykłego? Do tej pory komórki będące podstawą do klonowania przechowywano po zamrożeniu ciekłym azotem. I choć jest to dość prosty sposób, to ma swoje wady. W przypadku utraty zasilania lub braku ciekłego azotu, zamrożone komórki mogą ulec uszkodzeniu albo całkowitemu rozpadowi. Aby temu zaradzić, japońscy badacze zdecydowali się wypróbować metodę liofilizacji. Polega ona na zamrożeniu, a następnie sublimacji danej substancji, czyli odparowaniu wody z pominięciem stanu ciekłego. Pozwala to na długotrwałe przechowywanie bez konieczności wykorzystania drogich urządzeń.
W przypadku opisanego eksperymentu naukowcy wykorzystali komórki z ogonów myszy, które obumarły w trakcie procesu liofilizacji. Jednak część z nich zachowała nienaruszone struktury DNA. Dzięki temu możliwe było wszczepienie ich do odpowiednio przygotowanych komórek jajowych innej myszy. W wyniku tego eksperymentu na świat przyszedł pierwszy klon myszy, który nazwano Dorami, nawiązując do jednej z postaci z mangi Doraemon. Ostatecznie udało się wyhodować aż 75 w pełni zdrowych gryzoni. Następnie naukowcy, aby sprawdzić czy sklonowane osobniki mają możliwość reprodukcyjne, skrzyżowali część zwierząt „z probówki” z „normalnymi” myszami. Wynik okazał się nad wyraz pozytywny, gdyż wszystkie osobniki żeńskie wydały miot.

Niestety, choć eksperyment jest bardzo istatnym osiągnięciem, to cały proces nie jest na razie wystarczająco wydajny. W otrzymanych po liofilizacji martwych komórkach, część DNA była uszkodzona. W związku z tym wskaźnik powodzenia wyhodowania zdrowych osobników wahał się od 0,2% do 5,4%. Co ciekawe, w niektórych próbkach podczas liofizacji został uszkodzony chromosom Y, prowadząc do narodzenia się samic z komórek pobranych od samców. Dzięki temu możliwe staje się odtworzenie danego gatunku nawet wtedy, gdy przy życiu zostaną jedynie samce.
Choć nie wiadomo, czy nowa metoda zrewolucjonizuje walkę o przetrwanie zagrożonych gatunków, to na pewno jest dużym krokiem naprzód. Dzięki niej już nie tylko kraje zamożne i z odpowiednią infrastrukturą będą mogły zachować swoje zagrożone gatunki, ale również te rozwijające się. Potwierdzają to słowa odpowiedzialnego za projekt Profesora Teruhiko Wakayamy:
Jeśli komórki będzie można zachować bez ciekłego azotu przy użyciu technologii liofilizacji, pozwali to na tanie i bezpieczne przechowywanie zasobów genetycznych z całego świata. Kraje rozwijające się będą mogły przechowywać cenne materiały u siebie.