Już niecałe dwa tygodnie dzielą nas od premiery gry Ratchet & Clank: Rift Apart w wersji na pecety. Tymczasem niecierpliwi gracze mogą zapoznać się z wymaganiami sprzętowymi tytułu. Te o dziwo wyglądają całkiem przyjemnie.
Co prawda nieco później, niż przewidywaliśmy, ale na blogu PlayStation w końcu pojawiły się szczegółowe informacje o grze Ratchet & Clank: Rift Apart w wersji na komputery osobiste. Jeśli chodzi o wymagania sprzętowe, nie różnią się one niczym od tych podanych przez nas kilka dni temu.
Uwagę zwracają jednak funkcje, w które wyposażony został port na pecety.
Sony Interactive Entertainment coraz chętniej przenosi swoje konsolowe hity na komputery osobiste. Tak było chociażby w przypadku Uncharted: Kolekcji Dziedzictwo Złodziei, God of War, czy Marvel’s Spider-Mana. Mimo że wydana kilka miesięcy temu pecetowa wersja The Last of Us: Part I z powodu licznych błędów nie zaskarbiła sobie serc graczy, Japończycy nie porzucili obranej ścieżki. W efekcie już wkrótce do tego grona dołączy Ratchet & Clank: Rift Apart.
Jako że do premiery produkcji pozostało już niewiele czasu (port ukaże się 26 lipca), do sieci trafiły jej wymagania sprzętowe. Poniżej możecie się z nimi zapoznać.
Zważywszy jak śliczną grafikę oferuje Ratchet & Clank: Rift Apart, wymagania – choć nie są niskie – można uznać za relatywnie przyjazne komputerom.
Warto zaznaczyć, że powyższa specyfikacja nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona przez Sony, więc nie należy brać jej za pewnik (niemniej jednak wygląda ona bardzo wiarygodnie). Być może jeszcze dzisiaj na blogu PlayStation pojawią się oficjalne informacje związane z pecetową wersją Ratcheta & Clanka: Rift Apart i będziemy mogli je skonfrontować z ujawnionymi wymaganiami.
GRYOnline
Gracze
Steam
25

Autor: Kamil Kleszyk
Na łamach GRYOnline.pl ima się różnorodnych tematyk. Możecie się zatem spodziewać od niego zarówno newsa o symulatorze rolnictwa, jak i tekstu o wpływie procesu Johnnego Deppa na przyszłość Piratów z Karaibów. Introwertyk z powołania. Od dziecka czuł bliższy związek z humanizmem niż naukami ścisłymi. Gdy po latach nauki przyszedł czas stagnacji, wolał nazywać to „szukaniem życiowego celu”. W końcu postanowił zawalczyć o lepszą przyszłość, co zaprowadziło go do miejsca, w którym jest dzisiaj.