Prezes chce, by popularna gra stała się „drugą co do wielkości serią MMO na Zachodzie”. Uważa, że „krótkoterminowe bóle” są tego warte
Jon Bellamy ze studia Jagex wskazuje na źródła „kłopotów” współczesnej wersji RuneScape'a i mówi o planach naprawienia tej gry.

Studio Jagex chce „odrodzić” RuneScape i mieć w swoim katalogu „drugą największą markę MMO na Zachodzie” – choćby i kosztem własnego przychodu.
Takie deklaracje padły z ust Jona Bellamy’ego, nowego prezesa firmy, który objął to stanowisko w marcu tego roku. Dotychczas wzbudził on spore kontrowersje u części fanów RuneScape’a swoimi wypowiedziami (ostatnio w czerwcu, po wycofaniu eventu świętującego pride month; via Reddit). Wielu z nich zastanawiało się, co czeka serię pod nowym szefostwem.
„Kłopoty” RuneScape
W wywiadzie dla serwisu Game Business (przeprowadzonego w trakcie tegorocznych targów gamescom) Bellamy wspomina o „kłopotach” RuneScape’a – co może dziwić, bo przecież klasyczna wersja gry przeżywa renesans. Również nowa wersja gry (czyli RuneScape 3 albo po prostu RuneScape) radzi sobie nieźle.
Sęk w tym, że ten drugi tytuł przyciąga znacznie mniej graczy od OSRS. Kilka dni temu w grze przebywało ponad 50 tysięcy graczy jednocześnie. To nie jest zły wynik… dopóki nie porówna się go z około 200 tysiącami użytkowników w Old School RuneScape.
A przecież można by oczekiwać, że to nowsza gra będzie popularniejsza, zostawiając starą wersję dla osób szukających nostalgii. Tak ma być w przypadku World of Warcraft, a choć trudno to potwierdzić (Blizzard nie udostępnia niemal żadnych danych aktywności dla poszczególnych wersji WoW-a), to WoW Classic na pewno nie ma więcej graczy od standardowej gry. A tym bardziej – nie czterokrotnie więcej.
Mikrotransakcje do przebudowy
Bellamy upatruje początku „kłopotów” marki właśnie w premierze RuneScape 3. Wskazuje na często zmieniającą się oprawę wizualną i nowy system mikropłatności (obecny w grze do dziś). Podkreśla, że mimo lat rozwoju nowy RS nie uporał się z wieloma „wyzwaniami”, które ostatecznie doprowadziły do premiery OSRS. To ma zniechęcać graczy do dania szansy współczesnemu RS – i dlatego monetyzacja jest priorytetem dla twórców jeśli chodzi o zmiany.
Zauważyliśmy w ankietach, że gdybyśmy mogli nieco ograniczyć stosowanie mikrotransakcji lub ulepszyć je, aby były bardziej wyważone i „zdrowsze”, wiele osób stwierdziłoby: „Byłbym zainteresowany powrotem do RuneScape’a 3. Bardzo lubię tę grę i czuję do niej wielką nostalgię, ale to naprawdę mnie zniechęciło”.
Efektem tego miały być trwające kilka tygodni testy, m.in. usuwające na tydzień jeden z kluczowych elementów mikrotransakcji: łowcę skarbów (Treasure Hunter), by zebrać opinie graczy. Co prawda fani byli zdania, że taki okres był stanowczo za krótki, ale też przyznawali, że to krok w dobrym kierunku.
Niższe przychody ceną za przyszłość RuneScape?
Oczywiście nawet tymczasowe i częściowe wyłączenie mikrotransakcji musiało odbić się na finansach Jagexa, a co dopiero, gdyby studio wprowadziło takie zmiany na stałe. Niemniej Bellamy stawia sprawę jasno. Przychody twórców mogą ucierpieć na takich usprawnieniach, ale Jagex jest gotowy przeboleć te „krótkoterminowe bóle” jako cenę za „naprawienie” RuneScape’a.
Prawdopodobnie nie uda nam się utrzymać obecnego poziomu przychodów po wprowadzeniu tych zmian. Taka jest prawda. Ale z drugiej strony, jeśli spojrzymy na to z perspektywy 10, 15 lub 25 lat, to pewne krótkoterminowe bóle są prawdopodobnie warte przywrócenia gry, jeśli uda nam się osiągnąć ten cel.
Część informacji przekazanych przez Game Business nie jest nowa, ale i tak zaintrygowała fanów serii. Oczywiście, jak zawsze, część graczy (w tym przypadku całkiem wielu) nie dowierza reprezentantowi „korporacji” i czeka na konkretne czyny, a nie tylko niezobowiązujące słowa. Nie brakuje też pesymistów, którzy dawno doszli do wniosku, że RS3 jest już nie do odratowania.
Bellamy z kolei najwyraźniej wierzy w przyszłość RuneScape jako całej serii. Jak to ujął, ambicją Jagexa jest, by w ciągu 5 lat RS był może nie „tą największą”, ale przynajmniej „drugą największą serią MMO” na Zachodzie, choćby wymagało to setek drobnych, stopniowo wprowadzanych zmian
Chciałbym, aby Old School RuneScape, RuneScape 3 i Dragonwilds, jako zbiorowa seria RuneScape, stały się… jeśli nie największą, to zdecydowanie drugą co do wielkości serią gier MMO zachodniego świata. Jesteśmy już bardzo blisko osiągnięcia tej pozycji. Jest to jedna z tych rzeczy, które dość często zaskakują ludzi.
Wiemy już, gdzie chcemy być. I dążymy do tego celu. Wzrost, przynajmniej w przypadku Old School RuneScape w ciągu ostatnich kilku miesięcy, był niesamowity. Nie planujemy koniecznie dokonywać dużych przejęć ani uruchamiać nowych projektów na dużą skalę. Skupiamy się na tym, co już robimy, ale zamierzamy wprowadzać 1%, 2%, 3% ulepszeń w setkach różnych obszarów każdego roku przez następne pięć lat.