Pożółkłe dokumenty w prywatnym garażu i inżynierowie na emeryturze. Naprawa Voyagera 1 to dla NASA spore wyzwanie
Sonda Voyager 1 po 46 latach działania w kosmosie ma problemy techniczne. Naukowcy z NASA wiedzą już, jak ją naprawić, proces ten jednak może być ryzykowny, a na ich drodze stoi wiele nieoczekiwanych przeciwności.

Sonda kosmiczna NASA Voyager 1 została wysłana w przestrzeń kosmiczną w 1977 roku. Choć początkowo jej misja była planowana na pięć lat (jej główne założenia), nadal działa i ciągle podróżuje. Po minięciu Jowisza statek kosmiczny kontynuuje swoją wyprawę poza granice Układu Słonecznego. Niestety ostatnimi czasy ma kłopoty techniczne, a jest zbyt daleko, aby można było wysłać serwis naprawczy.
Usterka sondy Voyager 1
Obecnie Voyager 1 znajduje się w tzw. heliopauzie ponad 24 miliardy kilometrów od Ziemi. Sygnał radiowy z takiej odległości potrzebuje 22 godzin, by dotrzeć na naszą planetę. Od pewnego czasu urządzenie wysyła tylko stek bzdur, w zasadzie można by powiedzieć – cyfrowy bełkot. O problemach sondy pisaliśmy już wcześniej.

Teraz NASA już wie na czym dokładnie polega usterka, ma także plan naprawczy. Uszkodzeniu uległa pamięć FDS, niewielki układ CMOS o pojemności, uwaga, 8 kB (kilobajtów). Pamiętajmy, że taki był poziom rozwoju techniki komputerowej w 1977 roku. Niesprawnych jest ledwie 3% obszaru tej pamięci, co wystarczy do wywoływania błędnego działania, ale też teoretycznie jest możliwe do naprawy. Wystarczy wyłączyć te 3% poza obszar pracy programów (podobnie naprawiało się talerzowe dyski twarde w przypadku stwierdzenia tzw. bad sector’ów).
Łatwo to jednak napisać, trudniej wykonać w przypadku urządzenia w takiej odległości. Dodatkowymi problemami stojącymi na drodze naukowców z NASA są braki w dokumentacji, brak kopii – modelu fizycznego sondy, nieżyjący lub emerytowani członkowie zespołu projektu Voyager 1. Oprogramowanie tego urządzenia powstało ponad 40 lat temu, przy użyciu ówczesnych języków fortran-77 lub assembler. Dokumentacja poleceń znajduje się w postaci klisz, lub odbitek, w piwnicach obiektów naukowych lub nawet prywatnych domów.
NASA wtedy nie prowadziła jeszcze tak zdyscyplinowanej archiwizacji cyfrowej, jak obecnie. Wielu projektantów sondy już nie żyje, więc programiści, którzy teraz zajmą się tworzeniem pakietów naprawczych nie będą mieli do kogo zwrócić się o pomoc. Do testowania ich pracy posłuży jedynie model wirtualny Voyager 1, który niestety nie przewiduje wszystkich aspektów zachowania sprzętu, jak termodynamika części materiałów, z których jest wykonana (znów – braki w dokumentacji).
Mimo tych przeciwności NASA ma konkretny plan działania, aby jeszcze móc uratować sondę. Naukowcy chcą opracować zestawy instrukcji, które wysłane radiowo w kierunku sondy zmodyfikują jej oprogramowanie tak, aby pomijało uszkodzony obszar pamięci. Jest to obarczone pewnym ryzykiem, ponieważ przez niedoskonałości modelu nie będzie można przetestować ze 100-procentową pewnością tych zmian. Naprawa może się nie udać, wtedy sonda zamilknie już na stałe. Jeśli jednak się powiedzie, NASA chce otrzymywać z Voyagera 1 odczyty przynajmniej do 2025 roku.