Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens

Czy powerbank 30000 mAh ma sens? Duża pojemność z reguły idzie w parze z równie sporymi wymiarami i wagą. Czy jednak jest nam potrzebne aż tyle zapasowej energii? Wziąłem powerbanka od Baseusa w góry, by to sprawdzić.

Materiał promocyjny
Konrad "Eklerek" Sarzyński24 listopada 2023
8
Źrodło fot. Baseus
i

Obecnie urządzenia mobilne oferują ogromne możliwości, ale najczęściej nie są w stanie pracować zbyt długo bez ładowania. Smartfon, konsola czy tablet mogą potrzebować ładowania nawet po kilku godzinach, a w niektórych sytuacjach nie możemy sobie pozwolić na to, by nam się rozładowały. Powerbank jest w takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem, pozwalającym w prosty sposób zapewnić energię dla naszych sprzętów nawet w czasie niezwykle aktywnego dnia czy wyjazdu.

No dobrze, ale jaki powerbank jest nam właściwie potrzebny? Obecnie standardowy powerbank ma z reguły pojemność 10000 mAh, popularne są też urządzenia o pojemności 20000 mAh czy nawet 30000 mAh. Wraz z pojemnością rosną jednak zarówno wymiary, jak i waga powerbanka. O ile te mniejsze jesteśmy w stanie zmieścić w kieszeni, tak najpojemniejsze raczej będą stacjonowały w plecaku czy torbie, gabarytami przypominając nieco cegłę.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #1

Powerbank Baseus nie mógł trafić na lepszą pogodę. Pierwszy śnieg tego roku!Źródło: fotografia własna.

Dostaliśmy do testów powerbanka Baseus Amblight 30000 mAh 65W czyli przedstawiciela największych i najpotężniejszych powerbanków o słusznej wadze i sporych możliwościach. Stwierdziłem, że najlepiej będzie sprawdzić go w terenie, w końcu rzadko kiedy powerbank leży na biurku i służy do ładowania urządzeń w domu. Wybrałem się więc w góry, zobaczyłem pierwszy w tym roku śnieg, grałem na tablecie na szczycie góry, a całą wyprawę przepłaciłem chorobą. Czy było warto? Przekonajcie się sami poniżej.

Powerbank Baseus Amblight 30000 mAh kupisz w Media Expert

Baseus Amblight 30000 mAh 65W to kawał sprzętu

Zacznijmy od podstaw, czyli specyfikacji technicznej testowanego sprzętu. Baseus Amblight 30000 mAh 65W to spory powerbank o prostopadłościennym kształcie, w którym od razu w oczy rzuca się wbudowany wyświetlacz oraz mrowie złączy na górnej ściance. W zestawie otrzymujemy również kabel USB-C – USB-C oraz standardowe dla Baseusa naklejki (tu w srebrzystej wersji).

Powerbank sprawia solidne wrażenie. Obudowa jest w pełni plastikowa, jednak tworzywo wydaje się odpowiednio grube i wytrzymałe, by znieść trudy podróży przez kilka lat. Dodatkowo chropowata powierzchnia powinna dość dobrze się starzeć, a pojedyncze rysy nie będą psuły wyglądu, jak mogłoby być w przypadku błyszczącego i gładkiego tworzywa. Z jakiejś przyczyny jednak boki powerbanka są gładkie. Raczej nie wypadnie nam przez to z ręki, ale w pierwszym momencie nie czułem się zbyt pewnie trzymając go w ręce. Ostatecznie jednak okazało się, że tworzywo nie jest zbyt śliskie i nie ma się czym martwić.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #2

Z powerbankiem dostajemy kabel USB-C oraz naklejki.Źródło: fotografia własna.

Wyświetlacz, choć zajmuje sporo miejsca, pokazuje podstawowe dane – procent naładowania akumulatora, a także parametry ładowania. Jest to jednak wystarczające i działa znacznie lepiej od klasycznych diodek w powerbankach, kiedy to nie do końca wiadomo, ile właściwie zostało nam energii. Tu zawsze mamy precyzyjną informację.

Największą zaletą powerbanka jest uniwersalność złączy ładowania. Widać, że projektanci zrozumieli, w jak wielu nietypowych sytuacjach mogą znaleźć się podróżni i nie zawsze będzie możliwe ładowania przy pomocy jednego konkretnego złącza. Tu otrzymujemy możliwość ładowania przy pomocy kabla z wtyczką USB-C, microUSB oraz Lightning. W praktyce naładujemy go więc każdym kablem, jaki będziemy mogli napotkać na naszej drodze. Za to duży plus.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #3

Cechą charakterystyczną powerbanka jest duża liczba złączy na górnym panelu.Źródło: fotografia własna.

Z pozytywnych wieści, powerbank wspiera najważniejsze standardy szybkiego ładowania, czyli Power Delivery 3.0, Quick Charge 3.0, FCP i SCP. Niestety miałem pewien problem z wyjściami, które służą do ładowania urządzeń. Wychodzi tu odrobinę przestarzała konstrukcja urządzenia, pochodząca zapewne z czasów, gdy USB-C wciąż było nowością i raczej ciekawostką niż powszechnym standardem. Dostajemy bowiem zaledwie 1 wyjście USB-C i aż 4 USB-B.

Od kilku ładnych lat znajdujemy się w okresie przejściowym, w którym USB-C mozolnie zdobywa udział w rynku. Całość przebiega dość chaotycznie, a nowe modele telefonów czy peryferiów komputerowych zdają się być momentami losowo wyposażane raz w USB-B, raz w USB-C. Sam jednak staram się stopniowo przechodzić na USB-C i większość kabli i ładowarek, jakie posiadam, jest właśnie w takim standardzie. Znalezienie 4 kabli USB-B na górską wyprawę stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie.

Dzień z Baseusem Amblight 30000 mAh 65W

W ramach testu zaplanowałem kilkunastokilometrową trasę w Beskidach, w które musiałem dojechać pociągiem (około 2 godzin w jedną stronę). Zasady były proste – od momentu wyjścia z domu nie używam żadnego innego źródła zasilania, tylko powerbanka Baseus. Wszystkie urządzenia były w pełni naładowane i takie też miały wrócić po całej wyprawie.

Zabranie pięciu urządzeń w góry było pewnym wyzwaniem i raczej nie jest to scenariusz, który zdarza się często w przypadku samotnego podróżnika. Ale już podróżując w 2-3 osoby możliwość ładowania 5 urządzeń jednocześnie może być bardzo przydatna. Z racji, że podróżowałem sam, wziąłem ze sobą następujące sprzęty:

  1. iPhone 13 Pro,
  2. POCO M4 Pro 5G,
  3. Nintendo Switch,
  4. Kindle 10. Generacji,
  5. Modem ZTE MU5002.

Godzina 6:20 – tylko jedno z nas jest pełne energii

Z samego rana jedynie Baseus był pełen energii, ze mną było już gorzej. Pospiesznie sprawdziłem, czy wszystko mam spakowane, zjadłem śniadanie i wyruszyliśmy na dworzec kolejowy.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #4

Poranki bywają ciężkie, ale nie dla Baseusa.Źródło: fotografia własna.

Baseus Amblight 30000 mAh 65W to zdecydowanie nie jest poręczny sprzęt. Waga na poziomie 550 gramów i wymiary 145x65x38 mm sprawiają, że jest to typowo „plecakowy” sprzęt. Co do zasady będzie przez większość podróży w naszym plecaku, torebce lub torbie, a do ładowania sprzętów będziemy jedynie wyciągać kable. Powerbank jest zdecydowanie zbyt duży i zbyt ciężki, żeby nieść go w ręce razem ze smartfonem. Również w restauracji raczej nie będziemy chcieli go stawiać na stole. Ten powerbank to cichy bohater, który pozostanie przez większość czasu w ukryciu.

Godzina 7:12 – pierwsze ładowanie

W pociągu przeglądałem pocztę i wiadomości oraz sprawdzałem szczegóły trasy. Postanowiłem skorzystać z chwili spokoju i doładować telefon, żeby był gotowy po dotarciu w góry. Tu trzeba oddać, że dołączony kabel jest dość długi i sprawia wrażenie wytrzymałego. Choć tuż po wyjęciu z pudełka jest dość sztywny i niezbyt łatwo go ułożyć np. na stoliku w taki sposób, żeby nie zajmował miejsca pozostałym podróżnym.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #5

Kładąc powerbanka na stoliku w pociągu zwrócimy uwagę innych podróżnych.Źródło: fotografia własna.

Szybkie podładowanie telefonu to rzecz jasna nie jest żaden problem dla tak pojemnego powerbanka, poziom naładowania spadł do 99%.

Godzina 9:30 – ruszam na szlak

Podróż przebiegła sprawnie i o 9:30 znalazłem się w Ustroniu. Choć może nie ma tu najbardziej spektakularnych szlaków w polskich górach, wędrówkę można zacząć niemal od razu od stacji kolejowej, a w okolicy znajduje się kilka wartych uwagi szczytów. Najpopularniejsza to oczywiście Czantoria oraz, po drugiej stronie miasta, nieco bardziej dzika Równica. Tam też udaliśmy się z powerbankiem.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #6

Szybka kawka i możemy ruszać.Źródło: fotografia własna.

Od początku dnia minęły już 3 godziny, choć nie było okazji do zbyt intensywnego używania sprzętu. Kilka zdjęć, kilka wideo z trasy, przeglądanie map. Poziom naładowania: 95%.

Godzina 10:20 – pierwszy postój

Od momentu wejścia na szlak cały czas korzystam z mapy i nawigacji na jednym z telefonów, żeby śledzić moje położenie. Nie zużywa to może jakoś strasznie dużo energii, ale tak jak w przypadku nawigacji w czasie jazdy samochodem – na dłuższych trasach potrafi pokonać smartfony nawet z dużym akumulatorem. Jak na razie nie robiłem za dużo zdjęć, wciąż byłem za nisko i za blisko miasta.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #7

Czasem przyda się chwila odpoczynku. W tym czasie powerbank może podziwiać widoki.Źródło: fotografia własna.

Na pierwszym postoju powerbank cały czas trzyma się dzielnie. Poziom naładowania: 91%.

Godzina 14:20 – na szczycie

W trakcie drogi na szczyt nagrałem kilka materiałów wideo i zrobiłem sporo zdjęć. Znacznie więcej niż planowałem, bo nie sądziłem, że powyżej pewnego poziomu będzie biało. Choć trudno to było nazwać zimą w pełni, pierwszy śnieg w górach w tym sezonie zaliczony.

Po dotarciu na szczyt zrobiłem sobie dłuższy odpoczynek i w końcu miałem okazję nieco pograć na Switchu i iPadzie w czasie oczekiwania na obiad. To dwa najbardziej prądożerne urządzenia, jakie ze sobą miałem, co stanowi największe wyzwanie dla każdego powerbanka. Naładowałem też mój mobilny modem 5G.

Po wyjściu z restauracji zacząłem się jednak zastanawiać – czy ładowanie 5 urządzeń jednocześnie ma jakikolwiek sens w terenie? Zwłaszcza podróżując w pojedynkę? Pozostaję sceptyczny, podobnie jak większość mijających mnie na szlaku turystów, rzucających w moim kierunku zaciekawione spojrzenia.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #8

Tak, jedna osoba też może wykorzystać pięć złączy jednocześnie. Pytanie tylko, po co?Źródło: fotografia własna.

Odnoszę wrażenie, że przez większość czasu, podróżując w pojedynkę lub dwójkę, ładowałbym maksymalnie 2 urządzenia jednocześnie. Możliwość ładowania aż 5 urządzeń traktowałbym raczej jako opcję awaryjną, której może nie wykorzystuję zbyt często, ale czuję się spokojniej, że w razie potrzeby mogę to zrobić. I to nie tylko w terenie, ale też np. w czasie jakiejś poważnej awarii sieci w mieście.

Po kilku godzinach wspinaczki, a następnie graniu w restauracji na szczycie i podładowaniu wszystkich urządzeń, poziom naładowania to 65%.

Godzina 16:00 – ostatnie chwile w górach

Zejście z Równicy czerwonym szlakiem wymagało sporo ostrożności ze względu na dużą ilość śliskiego błota i liści. Trudno było więc robić zdjęcia czy bawić się więcej telefonem, zmęczenie też zresztą robiło swoje. Po zejściu do miasta znalazłem kawiarnię w okolicy dworca i w oczekiwaniu na pociąg miałem okazję poprzeglądać branżowe newsy i podładować sprzęty.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #9

Słońce powoli zachodzi, powerbank jednak wciąż ma ponad 50% energii.Źródło: fotografia własna.

Popołudniowa kawa w przytulnej kawiarni dodała mi sporo energii. Powerbank nie potrzebował jednak doładowania, bo poziom naładowania wynosił 55%.

Godzina 20:31 – w domu!

Wreszcie w domu! Po 14 godzinach i 11 minutach z powerbankiem, poziom naładowania wyniósł 22%. Nie używałem żadnego dodatkowe źródła energii, a wszystkie sprzęty mają taki sam poziom naładowania jak w momencie wyjścia z domu.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #10

Ponad 14 godzin intensywnego użytkowania w podróży, a on ciągle ma 22% energii!Źródło: fotografia własna.

14 godzin intensywnego użytkowania smartfona, kilka sesji z różnymi grami na tablecie i Switchu oraz cały czas działający w tle mobilny modem 5G nie są w stanie pokonać powerbanka o pojemności 30000 mAh.

Czy jedna osoba w ogóle jest w stanie tego dokonać? Oczywiście że tak, grając całą drogę na Switchu czy biorąc ze sobą laptopa, którego naładujemy powerbankiem. Jeśli jednak planujecie po prostu spędzić cały dzień poza domem, korzystać bez ograniczeń z urządzeń mobilnych, ale jednocześnie robić coś innego poza graniem czy oglądaniem seriali w tym czasie – prawdopodobnie w pojedynkę będziecie mieli problem zużyć więcej niż około 50% zgromadzonej energii.

Czy Baseus Amblight 30000 mAh 65W jest dobrym wyborem?

Testowany powerbank od Baseusa to solidny sprzęt sporych rozmiarów, który jest w stanie zapewnić nam energię w czasie wyjazdu i niestraszna mu większa liczba urządzeń. Niektóre decyzje projektowe są jednak dziwne w 2023 roku i mogą wpływać na komfort użytkowania.

Pojechałem w góry, żeby sprawdzić czy tak duży powerbank ma sens - ilustracja #11

Powerbank ma bardzo dużą pojemność i naładujemy go właściwie dowolnym kablem. Gorzej z ładowaniem urządzeń.Źródło: fotografia własna.

Ładowanie pięciu urządzeń jednocześnie jest możliwe, jednak warto pamiętać, że wówczas będziemy musieli podzielić prędkość pomiędzy poszczególne urządzenia. W terenie wystarczy to, żeby podładować swoje urządzenia, jednak nie ma mowy o ładowaniu, do którego mogli się przyzwyczaić posiadacze niektórych nowszych smartfonów.

Pojemność 30000 mAh wydaje się dobrym wyborem dla ludzi, którzy znajdują się kilkanaście godzin w ciągu dnia w miejscach bez dostępu do gniazdka lub przez kilka godzin, ale planują pracować na kilku urządzeniach, w tym np. na laptopie. Powerbank od Baseusa może być też niezłą propozycją dla par, z jednym powerbankiem w plecaku, który w razie potrzeby obsłuży wszystkie urządzenia.

Za możliwość ładowania aż 5 urządzeń jednocześnie i maksymalną moc 65 W trzeba dopłacić około 100 złotych w porównaniu do mniej zaawansowanych powerbanków o takiej samej pojemności. Z jednej strony może wydawać się to sporo, z drugiej jednak, prawdopodobnie sporo ludzi będzie mogło wykorzystać lepszą specyfikację, zwłaszcza szybsze ładowanie. A w podróży zawsze się przyda dodatkowe złącze dla zbłąkanego wędrowca. O ile będzie miał kabel USB-B, rzecz jasna.

Tekst powstał we współpracy z firmą Baseus, która dostarczyła powerbank do testów oraz opłaciła wyjazd, jednak wszystkie opinie zawarte w tekście należą do autora

POWIĄZANE TEMATY: tech gadżety Promocyjny materiał

Konrad "Eklerek" Sarzyński

Konrad "Eklerek" Sarzyński

Od dziecka lubił pisać i zawsze marzył o własnej książce. Nie spodziewał się tylko, że będzie to naukowa monografia. Niedawno zrobił doktorat z rozwoju miast, pracuje też w wydawnictwie naukowym, w którym prowadzi kilka czasopism i dba o jakość publikowanych tam artykułów. Z GOL-em przygodę zaczął pod koniec 2020 roku w dziale Tech. Mocno związał się z newsroomem technologicznym, a przez krótki moment nawet go prowadził. Obecnie pełni wieczorną i weekendową wartę w dziale Tech, a za dnia składa teksty publicystyczne. Jeżeli w recenzji jakiś obrazek ma zły podpis, to pewnie jego wina. Gra od zawsze, lubi też dużo mówić. W 2019 roku postanowił połączyć obie te pasje i zaczął streamować na Twitchu. Wokół kanału powstała niewielka, ale niezwykła społeczność, co uważa za jedno ze swoich największych osiągnięć. Ma też kota i żonę.

Microsoft krytykowany przez programistów. Powodem niedawna publikacja kodu źródłowego MS-DOS 4

Microsoft krytykowany przez programistów. Powodem niedawna publikacja kodu źródłowego MS-DOS 4

Apple mówi nie aktualizacjom Spotify w Unii Europejskiej. Gigant muzyczny: „łamiecie prawo”

Apple mówi nie aktualizacjom Spotify w Unii Europejskiej. Gigant muzyczny: „łamiecie prawo”

Xbox zaliczył duże spadki sprzedaży. Mimo to Microsoft zachowuje optymizm

Xbox zaliczył duże spadki sprzedaży. Mimo to Microsoft zachowuje optymizm

MSI może porzucić produkcję kart graficznych AMD? Firma woli skupić się na RTX-ach

MSI może porzucić produkcję kart graficznych AMD? Firma woli skupić się na RTX-ach

Kolejne plotki o Nintendo Switch 2. Kłopotliwe mocowanie Joy-Conów ma odejść w niepamięć

Kolejne plotki o Nintendo Switch 2. Kłopotliwe mocowanie Joy-Conów ma odejść w niepamięć