Po 13 latach najbardziej absurdalnie trudne wyzwanie w Doomie zostało pokonane. Ta mapa to prawdziwe piekło

Nie ma rzeczy niemożliwych. Zwłaszcza, jeśli mamy stalowe nerwy, masę cierpliwości i wystarczająco szybkie palce.

cooldown.pl

Danuta Repelowicz

Komentarze
Po 13 latach najbardziej absurdalnie trudne wyzwanie w Doomie zostało pokonane. Ta mapa to prawdziwe piekło, źródło grafiki: id Software/ Nightdive Studios/ Bethesda.
Po 13 latach najbardziej absurdalnie trudne wyzwanie w Doomie zostało pokonane. Ta mapa to prawdziwe piekło Źródło: id Software/ Nightdive Studios/ Bethesda.

Spragnieni wrażeń? Sądzicie, że współczesne gry są zbyt wyrozumiałe i mają za niski próg wejścia pod względem gameplayu? W takim razie być może czas na powrót do korzeni. Konkretniej – klasycznego Dooma, który wciąż żyje i ma się dobrze, a niektóre z poziomów wciąż przyprawiają graczy o dreszcze i stanowią wyzwanie nie do przejścia.

Do czasu. Albowiem zawsze znajdzie się ktoś, kto znajdzie wyjście nawet z najtrudniejszej sytuacji i udowodni wszystkim, że dla chcącego nic trudnego, choć zdecydowanie trzeba się najpierw nagłowić nad strategią. Mimo to, mapa Okuplok Slaughter Map (bo o niej mowa) jest zdecydowanie „do przejścia”. Dowiódł tego streamer o nicku Coincident – i ukończył pierwszy na świecie kompletny run owej mapy na poziomie Ultra Violence bez zapisów i bez umierania.

Piekło w Doomie

Na początek kilka słów kontekstu. Okuplok Slaughter Map (fani skojarzą ją zapewne także pod nazwą untitled 2) został zaprojektowany w 2012 roku i od tego momentu zdążył już sfrustrować mnóstwo graczy, przez co dorobił się łatki najtrudniejszej mapy do Dooma, jaka kiedykolwiek powstała.

Za jego poziom trudności odpowiada przede wszystkim niejednorodna struktura. Wrogów na nim co niemiara (w sumie ponad 23 tysiące przeciwników), ze wszystkich stron lecą na nas kule ognia i musimy się szybko dostosowywać, jeśli chcemy przeżyć. Jakby tego było mało, trzeba też uważnie obserwować otoczenie, bo jeden zły krok może się dla nas skończyć śmiertelnym upadkiem.

Oczywiście, aby ukończyć poziom, będziemy musieli się skupić i precyzyjnie strzelać (choćby po to, by nie zabiły nas obrażenia od wybuchu wystrzelonych przez nas rakiet), a zatem na próbę wystawione zostaną także nasze umiejętności zręcznościowe i zdolność reagowania na szybko zmieniającą się wokół nas sytuację.

Okuplok ujarzmiony

Mapa już jest sporym wyzwaniem na najniższym (I’m Too Young To Die) poziomie trudności, a co dopiero, gdy mowa o Ultra Violence. Od I’m Too Young To Die różni się on tym, że gracz otrzymuje znacznie większe obrażenia i ma mniej amunicji do dyspozycji. Różnica jest kolosalna – zdaniem wspomnianego wcześniej streamera poziom trudności rośnie niemal ośmiokrotnie.

Coincident udowodnił jednak, że i to da się zrobić. Bez zapisów, bez umierania i bez pozostawienia nawet jednego potwora przy życiu. Wszystko to trwało nieco ponad 6 godzin, a zapis tego wyczynu możecie obejrzeć na poniższym filmie.

Oglądacie najdłuższy maraton Dooma (...). To sześciogodzinna katorga, która ma jeden cel: dotrzeć do wyjścia, eliminując po drodze wszystkich przeciwników – i nie umrzeć ani razu. A tak przy okazji: nie ma zapisów gry ani punktów kontrolnych. Najmniejszy błąd oznacza powrót na sam początek.

- Coincident

Gracz długo się jednak do tego przygotowywał. Dwa lata wcześniej ukończył Slaughter Map na najniższym poziomie trudności w jednym rzucie. Opracowywał strategie i najbardziej optymalne podejścia do wyzwania, analizował wszystkie najbardziej wymagające aspekty poziomu, a efektami tej pracy dzielił się z innymi.

Dopiero rok temu udało mu się „przejść” mapę w jej najtrudniejszej osłonie w dwóch segmentach (poprzedziło to jednak 56 nieudanych podejść). Wreszcie, 20 kwietnia dokonał niemożliwego – za jednym zamachem ukończył Okuplok Slaughter Map na poziomie Ultra Violence bez żadnych wspomagaczy.

Jest to dowód na to, że na wszystko znajdzie się sposób – jeśli oczywiście nie brak nam cierpliwości i samozaparcia. Co na to sam autor mapy? Pewnie już zaciera ręce i pracuje nad kolejną areną, która będzie graczy prześladować przez następne kilkanaście lat.

Danuta Repelowicz

Autor: Danuta Repelowicz

Hiszpańskie serce i japońska dusza. Absolwentka filmoznawstwa ze szczególną słabością do RPG-ów i bijatyk. Miłośniczka wiedzy tajemnej, nauk o kosmosie, musicali i wulkanów. Dorastała na Onimushy, Tekkenie i Singstarze. Wcześniej związana z serwisem GamesGuru, pisze i tworzy od najmłodszych lat. Prywatnie także wokalistka i wojowniczka Shorinji Kempo stopnia 4 Kyu. Specjalizuje się w narratologii i ewolucji postaci. Świetnie porusza się też po tematyce archetypów i symboli. Jej znakiem rozpoznawczym jest wszechstronność, a jej ciekawość często prowadzi ją w najdziksze ostępy umysłu i wyobraźni.

„Koncentrujemy się na grach single player”. Polskie 11 bit studios przedstawiło plan działania na kolejne lata

Następny
„Koncentrujemy się na grach single player”. Polskie 11 bit studios przedstawiło plan działania na kolejne lata

Ready or Not udowadnia, że rynek PC ma się dobrze, podobnie jak trudne, wymagające gry

Poprzedni
Ready or Not udowadnia, że rynek PC ma się dobrze, podobnie jak trudne, wymagające gry

Kalendarz Wiadomości

Nie
Pon
Wto
Śro
Czw
Pią
Sob

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl