filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 15 sierpnia 2023, 17:24

autor: Marcin Nic

Oto 5 błędów z filmów z Indianą Jonesem. Sprawdźcie, czy też je zauważyliście

Nie ma filmu idealnego, który pozbawiony byłby najmniejszego błędu. Indiana Jones nie jest wyjątkiem, a my wybraliśmy kilka pomyłek, które trafiły do ostatecznej wersji widowiska.

Źródło fot. Indiana Jones i artefakt przeznaczenia; Steven Spielberg; Lucasfilm; 2023
i

Nawet najbardziej ikoniczne serie filmowe nie ustrzegły się błędów. Samochód we Władcy Pierścieni, butla z gazem w Gladiatorze czy też kubek ze Starbucksa w jednym z odcinków Gry o tron potrafią wywołać uśmiech na twarzy widzów. Nie inaczej jest z filmami z serii o najpopularniejszym archeologu granym przez Harrisona Forda.

Na przestrzeni pięciu filmów o Indianie Jonesie pojawiło się kilka mniej lub bardziej rażących błędów. Poniżej przedstawiamy wybrane wpadki z tej serii, które ostatecznie trafiły do kinowej wersji.

Jałowe pustkowie w Świątyni Zagłady nagle wypełnia się zielenią

Cała seria filmów o Indianie Jonesie kręcona była w kilku ogromnych lokacjach, przez co ustrzeżenie się przed błędami i wpadkami było praktycznie niemożliwe. Nawet obecność tak dobrego reżysera, jakim niewątpliwie jest Steven Spielberg, nie gwarantuje, że niedociągnięcia nie pojawią się w filmie.

Tak było między innymi w przypadku jednej ze scen z Indiany Jonesa i Świątyni Zagłady, w której tytułowy bohater trafił na jałowe pustkowia wypełnione wymierającą roślinnością. Jedno z ujęć pokazuje jednak moment, w którym w tle za bohaterami pojawiają się zielone drzewa. Nawet jeśli taka pomyłka nie wpływa za bardzo na seans, to przez nią scena wydaje się mniej spójna i realistyczna.

Problem z lawą w Świątyni Zagłady

Oto 5 błędów z filmów z Indianą Jonesem. Sprawdźcie, czy też je zauważyliście - ilustracja #1
Źródło fot.: Indiana Jones i Świątynia Zagłady; Steven Spielberg; 1984

Kolejna wpadka także pochodzi z Indiany Jonesa i Świątyni Zagłady. Mowa tutaj o scenie, w której ofiara opuszczona zostaje do dołu wypełnionego lawą. Nieszczęśnik zostaje praktycznie spalony, o czym świadczy pustka klatka. Problem w tym, że powinien zostać po nim szkielet, biorąc pod uwagę to, iż kości topią się w temperaturze przynajmniej 1600 stopni Celsjusza.

Warto jednak pamiętać, że temperatury lawy może wzrosnąć nawet do 2100 stopni, a ciekła substancja pokazana w Indianie Jonesie i Świątyni Zagłady ma kolor pomarańczowy, co oznacza intensywne ciepło, ale nie porusza się płynnym wzorem, a raczej wiruje. Technicznie rzecz biorąc, nie powinna ona być w stanie stopić ludzkiego szkieletu. Gdyby tak było, znajdująca się w tej scenie Willie nigdy nie przeżyłaby przebywania w tak bliskiej odległości od lawy.

Znikające pająki w Indianie Jonesie i poszukiwaczach zaginionej Arki

Oto 5 błędów z filmów z Indianą Jonesem. Sprawdźcie, czy też je zauważyliście - ilustracja #2
Źródło fot.: Poszukiwacze zaginionej Arki; Steven Spielberg; 1981

Grany przez Harrisona Forda bohater często trafia do dziwnych miejsc, w których musi zmierzyć się z niezbyt przyjazną fauną. Tak było między innymi w Poszukiwaczach zaginionej Arki. W filmie tym Indy przechodził przez tajemniczy grobowiec, który po brzegi wypełniony był przerażającymi ptasznikami. W jednej ze scen widzimy, jak te niebezpieczne pająki pełzają po plecach głównego bohatera. Po krótkiej chwili widzom serwowane jest nowe ujęcie, w którym na próżno szukać pajęczaków na kurtce bohatera. W kolejnym zbliżeniu na plecy Indy'ego ptaszniki nagle wracają, co stanowi typowy błąd ciągłości.

Pochodnia w Indianie Jonesie i ostatniej krucjacie

Oto 5 błędów z filmów z Indianą Jonesem. Sprawdźcie, czy też je zauważyliście - ilustracja #3
Źródło fot.: Indiana Jones i ostatnia krucjata; Steven Spielberg; 1989

Trzeba szczerze przyznać, że Indiana Jones i ostatnia krucjata ma jedną z najzabawniejszych wpadek ze wszystkich filmów z serii. Patrząc na nią, można się zastanowić, jakim cudem trafiła do ostatecznej wersji. Mamy tutaj bowiem scenę, w której główny bohater trzyma pochodnię, która prawdopodobnie jest… magiczna. Jak bowiem inaczej wytłumaczyć fakt, iż płomień bijący z przedmiotu nie zapala wypełnionych ropą naftową katakumb? Nawet spadający żar nie sprawia, że widzowie stają się świadkami pokazu sztucznych ogni z udziałem głównego bohatera. Brak logiki w tej scenie potęguje również fakt, iż Kazim podpala grobowiec jedną zapałką, co dodatkowo dowodzi absurdalność tego błędu. Widocznie pochodnia Indy’ego była starożytnym artefaktem dodającym +100 odporności od ognia.

Mapa w Poszukiwaczach zaginionej Arki wypełniona współcześnie brzmiącymi nazwami

Oto 5 błędów z filmów z Indianą Jonesem. Sprawdźcie, czy też je zauważyliście - ilustracja #4
Źródło fot.: Poszukiwacze zaginionej Arki; Steven Spielberg; 1981

Nawet jeśli Poszukiwacze zaginionej Arki od Stevena Spielberga są jednym z najlepszych filmów w historii, to, jak widać, i w nim reżyser nie ustrzegł się błędów. Jedna z wpadek dotyczy sceny z mapą, na której widzom pokazywana jest podróż głównego bohatera do Nepalu w poszukiwaniu kolejnego skarbu. Musimy jednak przyznać, że trzeba nieźle wytężyć wzrok, żeby zauważyć ten błąd. Tajlandia zapisana jest na mapie, chociaż ten kraj otrzymał swoją nazwę dopiero w 1939 roku, a akcja filmu dzieje się trzy lata wcześniej. To samo dotyczy Jordanii, która tak naprawdę stała się Jordanią dopiero w 1949 roku. Wydaje się, że producenci całkowicie zapomnieli o historycznych zmianach.

To tylko kilka wybranych błędów z filmów opowiadających o Indianie Jonesie. Dajcie znać w komentarzach, jakie wpadki i niedociągnięcia udało się Wam znaleźć podczas seansu jakiejkolwiek z części serii. Jeśli chcecie zobaczyć te i inne wpadki, to przypominamy, że filmy Indianie Jonesie można obejrzeć na platformie Disney+.

Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!

Marcin Nic

Marcin Nic

Przygodę z pisaniem zaczął na nieistniejącym już Mobilnym Świecie. Następnie tułał się po różnych serwisach technologicznych. Chociaż nie jest typowym graczem, a na jego komputerze znajduje się tylko Football Manager, w końcu wylądował w GRYOnline.pl. Nie ma dnia, w którym nie oglądałby recenzji nowych smartfonów, dlatego początkowo pisał o wszelkiego rodzaju technologii. Z czasem jednak przeniósł swoje zainteresowania bardziej w kierunku kinematografii. Miłośnik NBA, który uważa, że Michael Jordan jest lepszy od LeBrona Jamesa, a koszykówka z lat 90-tych była przyjemniejsza dla oka.

więcej