Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 27 kwietnia 2018, 17:56

autor: Kamil Zwijacz

Norwegowie uważają, że Steam, Origin i PS Store łamią europejskie prawo

Norweska Rada ds. Konsumentów zgłosiła skargę organom rządowym na cztery cyfrowe sklepy z grami - Nintendo eShop, Steam, Origin oraz PlayStation Store. Według niej łamią one europejskie prawo do odstąpienia od umowy.

Norweska Rada ds. Konsumentów (Norwegian Consumer Council) oficjalnie zgłosiła do Norweskiego Urzędu ds. Konsumentów (Norwegian Consumer Authority) cztery duże platformy cyfrowej dystrybucji gier – Nintendo eShop, Steam, Origin oraz PlayStation Store. Wymienione sklepy łamią bowiem europejskie prawo do odstąpienia od umowy. Chodzi o to, że w pierwszym z nich nie można anulować zamówień przedpremierowych. Natomiast trzy pozostałe nie spełniają kryteriów, które unieważniałyby prawo do odstąpienia od umowy, ale właściciele sklepów twierdzą, że prawo to ich nie dotyczy.

Cyfrowe produkty i usługi, takie jak gry na PC-ty i konsole, nie istnieją w prawnej próżni. Duzi usługodawcy sprzedający swoje produkty online są jednymi z największych firm w branży rozrywkowej. Muszą przestrzegać prawa i zasad oraz praw konsumentów, tak jak wszyscy inni. (…) Rynek cyfrowych gier jest obarczony problemami związanymi z pre-orderami, ochroną praw autorskich i wprowadzających w błąd reklam. Przy zakupie gier powinieneś mieć takie same prawa jak wszyscy inni.” – powiedział Finn Lützow-Holm Myrstad szef ds. cyfrowych serwisów w NCC.

Na Originie można bez problemu zwracać gry EA i wybrane tytuły innych wydawców. - Norwegowie uważają, że eShop, Steam, Origin i PS Store łamią europejskie prawo - wiadomość - 2018-04-27
Na Originie można bez problemu zwracać gry EA i wybrane tytuły innych wydawców.

NCC zwróciło się wcześniej do Nintendo, by podjęło stosowne kroki i rozwiązało sprawę pre-orderów, ale rozmowy nie doprowadziły do niczego konkretnego, więc postanowiono zgłosić się do rządu. Czy jednak to coś da? Nie wiemy, aczkolwiek warto zauważyć, że w ostatnim czasie deweloperzy i wydawcy gier są na celowniku niektórych organizacji rządowych, w tym chociażby w Polsce, za sprawą lootboksów – nałożono już nawet pierwsze kary. Niewykluczone, że przy okazji coś się ruszy też w temacie zwrotów i anulowania zamówień ze sklepów cyfrowej dystrybucji. Obecnie sytuacja jest daleka od ideału i cyfrowe gry można oddać bez większych problemów, po wcześniejszym pobraniu i uruchomieniu, właściwie tylko na Steamie i Originie, o ile spełnicie kilka warunków, np. nie przekroczycie dwóch godzin rozgrywki w zakupionej w sklepie Valve produkcji. W pozostałych przypadkach można jedynie kontaktować się z obsługą klienta i liczyć, że może się uda coś załatwić.

Przypominamy, że na terenie Unii Europejskiej obowiązuje prawo, wedle którego towary lub usługi zakupione w Internecie lub poza sklepem (np. telefonicznie) można zwrócić w stanie nieużywanym w terminie 14 dni, bez podania jakiejkolwiek przyczyny i bez żadnego uzasadnienia. Naturalnie od tej reguły są pewne wyjątki i nie można się np. domagać zwrotu „internetowych treści cyfrowych, gdy rozpoczęło się już ich pobieranie lub transmisja”.

W przypadku tytułów z cyfrowej dystrybucji sprawa jest o tyle skomplikowana, że kupujemy drogiego kota w worku, zwłaszcza że gry to specyficzny i złożony produkt. „Na papierze” dany tytuł może być w porządku, a w praktyce okazuje się, że denerwuje nas np. zbyt skomplikowany rozwój postaci. W recenzji możemy wyczytać, że gra chodzi super, a na naszym komputerze będzie mieć problemy z wydajnością itd. Większości produkcji nie można przetestować przez brak wersji demonstracyjnych, więc z pewnością bezproblemowa forma zwrotu jest potrzebna u każdego sprzedawcy.