W wieku 85 lat zmarł brytyjski aktor David Prowse znany przede wszystkim z serii Star Wars i swojej kultowej roli Dartha Vadera, czyli jednego z najbardziej rozpoznawalnych antagonistów w historii kinematografii.
Bardzo smutne wieści przekazuje serwis Hollywood Reporter - nie żyje David Prowse. Znany aktor angielskiego pochodzenia odszedł z tego świata w godnym wieku 85 lat, o czym poinformował agent zmarłego gwiazdora za pośrednictwem Twittera.
Prowse stał się rozpoznawalny głównie dzięki pamiętnej roli Dartha Vadera w oryginalnej trylogii Gwiezdnych wojen. Co prawda użyczył mu tylko ciała, a nie głosu (w charczącym stylu wypowiadał się James Earl Jones), ale chyba nie musimy mówić, że jego prezencja na ekranie zawsze budziła respekt i grozę. Charakterystyczny sposób poruszania się i niemalże 2 metry wzrostu zrobiły swoje.
Warto wspomnieć również o ciekawych momentach kariery aktora. Z jego filmografii warto wyróżnić chociażby pamiętną rolę epizodyczną z Mechanicznej pomarańczy Stanleya Kubricka, w której to zagrał Juliana, umięśnionego ochroniarza Franka Alexandra będącego jedną z ofiar głównego bohatera.
Fizjonomia Prowse’a pozwoliła mu też na parokrotne wcielenie się w potwora Frankensteina, między innymi w Horrorze Frankensteina z 1970 roku, Frankensteinie i potworze z piekła z 1974 roku oraz, uwaga, uwaga, w Casino Royale z 1967 roku (tak, chodzi o klasycznego Bonda – tego z Peterem Sellersem).
Po Gwiezdnych wojnach: Części VI – Powrocie Jedi aktor nie grał zbyt wiele – ograniczał się do gościnnych występów w filmach dokumentalnych czy ról w mało znanych brytyjskich produkcjach. Mimo to zostanie on zapamiętany za dołożenie paru cegiełek do tegoż wielkiego uniwersum space fantasy, jakim bez wątpienia jest Star Wars.
16

Autor: Karol Laska
Swoją żurnalistyczną przygodę rozpoczął na osobistym blogu, którego nazwy już nie warto przytaczać. Następnie interpretował irańskie dramaty i Jokera, pisząc dla świętej pamięci Fali Kina. Dziennikarskie kompetencje uzasadnia ukończeniem filmoznawstwa na UJ, ale pracę dyplomową napisał stricte groznawczą. W GOL-u działa od marca 2020 roku, na początku skrobał na potęgę o kinematografii, następnie wbił do newsroomu, a w pewnym momencie stał się człowiekiem od wszystkiego. Aktualnie redaguje i tworzy treści w dziale publicystyki. Od lat męczy najdziwniejsze „indyki” i ogląda arthouse’owe filmy – ubóstwia surrealizm i postmodernizm. Docenia siłę absurdu. Pewnie dlatego zdecydował się przez 2 lata biegać na B-klasowych boiskach jako sędzia piłkarski (z marnym skutkiem). Przesadnie filozofuje, więc uważajcie na jego teksty.