Nie mogłem uwierzyć, że to nie jest flagowiec. Pierwsze wrażenia z Nothing Phone 3(a)
Nothing Phone 3(a) zaskakuje nie tylko niecodziennym wyglądem, ale też innymi cechami, które kojarzymy głównie z flagowców. Wysoka jakość wykonania i dobra wydajność to cechy, które w tej półce cenowej są bardzo pożądane przez użytkowników.

Mogę powiedzieć o sobie, że lubię smartfony. Od kiedy tylko pamiętam śledziłem to, co działo się w świecie smartfonów, jeszcze od czasów iPhone’a 3G i HTC Hero. Niestety od paru ładnych lat widzę wyraźnie, że ten rynek bardzo dojrzał i większość producentów stawia na nudne, sprawdzone rozwiązania, a eksperymenty czy szalone projekty w zasadzie odeszły do lamusa. Prywatnie, choć niemal od zawsze korzystam z iPhone’ów, to lubiłem śledzić informacje na temat tych „odjechanych” telefonów z Androidem i zawsze podziwiałem odwagę firm, które wychodziły przed szereg.
W tym szarym, bezpiecznym, współczesnym świecie smartfonów wyróżnia się jednak jeden kolorowy ptak. Nazywa się Nothing, czyli po polsku „Nic”. To właśnie nowy produkt tej firmy przyciągnął moją uwagę i gdy tylko nadarzyła się okazja, by przetestować ich najnowszy Nothing Phone 3(a) – zgodziłem się bez wahania i już wiem, że to była dobra decyzja.
Sprawdźcie nasze inne recenzje smartfonów:
- Tak, to najlepszy flagowiec z Androidem, ale jak długo pozostanie na tronie? Recenzja Samsung Galaxy S25 Ultra
- Krystalicznie czysty zakrzywiony AMOLED 120 Hz, 12 GB RAM-u i to za zaledwie 1500 złotych. Recenzja POCO X7
- No ładny ten iPhone z Androidem, ale czemu tak drogo? Recenzja Google Pixel 9
Miłość od pierwszego wejrzenia
Nothing Phone 3(a) to (moim zdaniem) zdecydowanie najciekawiej wyglądający smartfon na rynku, robiący stylistycznie w zasadzie wszystko pod prąd konkurencji. Telefon przychodzi do nas w malutkim, niepozornym pudełku, gdzie poza samym urządzeniem dostajemy wyłącznie kabel do ładowania (USB-C do USB-C) oraz narzędzie do wyjmowania karty SIM. Mało, ale dziś to standard.
Jeśli chodzi o wygląd zewnętrzny Nothing Phone 3(a), to wybrałem wersję niebieską i muszę przyznać, że po prostu się w niej zakochałem. W zasadzie wszystko tu jest niebieskie – od ramek obudowy, przez wyspę z aparatami aż po większość elementów wnętrza telefonu, które są widoczne przez szklane plecki. To zresztą właśnie te plecki są tutaj prawdziwą gwiazdą przedstawienia w kategorii designu. Tył Nothing Phone 3(a) wygląda ciekawie, każe pytać „co jest pod spodem?” i nie pozwala przejść obok siebie obojętnie. Jest podzielony na dwie części – górną i dolną – i całkowicie przezroczysty, dzięki czemu elementy wnętrza takie, jak śrubki, plastiki i inne industrialne kształty są widoczne z daleka. Do tego po prawej stronie dobrze kontrastuje z całością czerwony kwadracik, a na górze znajdują się trzy paski wyposażone w diody LED, tworzące razem unikalny system Glyph.
Bardzo spodobało mi się, że działa on w podobny sposób, jak diody powiadomień w starszych smartfonach, a także wskazuje np. głośność telefonu, gdy ściszamy go lub podgłaśniamy, a leży on ekranem do dołu. Fajny gadżet, na pewno przyjrzę mu się dokładniej. Bycie odmiennym i kreatywnym na tak nasyconym już rynku smartfonów to szalenie trudna sztuka, ale Nothingowi się to udaje, ich produktu nie da się pomylić z żadnym innym i to mi się podoba.
Zrobiłem też od razu kilka zdjęć i tu efekty były nieco bardziej mieszane. W świetle dziennym ujęcia wychodziły naprawdę nieźle i wyglądały dość naturalnie, co nie jest regułą u konkurencji (która często „podkręca” kontrast i nasycenie do nieakceptowalnych poziomów). Nocą sprawa wyglądała gorzej, bo Nothing Phone 3(a) gubił sporo detali i miał problemy np. z jasnymi lampami ulicznymi, z których sporo światła się „wylewało”. W tej cenie jednak jakieś kompromisy muszą wystąpić. Bardzo podobała mi się za to stabilizacja obrazu podczas nagrywania wideo. Widać, że optyczna stabilizacja obrazu działa naprawdę dobrze, bo nawet idąc szybkim krokiem nagrywałem bardzo stabilne i wyraźne wideo.
Procesor ze średniej półki daje radę
Nothing Phone 3(a) został wyposażony w procesor Qualcomm Snapdragon 7s Gen 3, co jest miłą odmianą, bo jego poprzednik bazował na Mediateku Dimensity 7200 Pro, który co prawda działał dobrze, ale potrafił się nagrzać i w konsekwencji szybciej się rozładować. Snapdragon 7s Gen 3 nie jest rzecz jasna królem benchmarków, to układ ze średniej półki cenowej, ale w codziennym użytkowaniu spisuje się póki co bardzo zadowalająco. W testach syntetycznych jest szybszy od Dimensity 7200 Pro średnio o 5 do 10%. W zasadzie jeszcze nie doświadczyłem żadnych spowolnień, lagów w aplikacjach czy rzeczy, które by mnie irytowały.
Nothing Phone 3(a) cierpi rzecz jasna na typową dla większości smartfonów z Androidem przypadłość, a więc bardzo dziwnego podglądu zdjęć i wideo w aplikacji aparatu. Przede wszystkim w oczy rzuciło mi się, że to, co widzę na ekranie telefonu nie ma żadnego odzwierciedlenia w finalnej fotografii. Powodowało to, że wydawało mi się, iż zrobiłem kiepskie, rozmyte zdjęcie, a w rzeczywistości okazywało się całkiem niezłe, ale już z rozpędu zrobiłem trzy inne. Nie mogę się też przyzwyczaić do tego, że poruszanie kamerą na podglądzie nie jest płynne. Cóż, mały minusik. Na plus za to zdecydowanie szybkość robienia zdjęć – przy dobrym świetle w zasadzie nie ma opóźnienia pomiędzy wciśnięciem przycisku, a zrobieniem zdjęcia, to bardzo cieszy.
Jeśli chodzi o wydajność Nothing Phone 3(a) w grach, to co udało mi się pograć dłużej jedynie w PUBG Mobile i muszę powiedzieć, że jest lepiej niż zakładałem. Na ustawieniach graficznych „smooth” Nothing Phone 3(a) trzymał 90 fpsów przez większość rozgrywki battle royale. Oczywiście zdarzały mu się spadki do okolicy 60 klatek na sekundę w gęstszych starciach, ale w takich sytuacjach nawet flagowcom trudno jest utrzymać stały framerate. Dużym plusem podczas grania było to, że Nothing Phone 3(a) w zasadzie się nie nagrzewał, był przyjemny w dotyku, a bateria schodziła w standardowym tempie, pozwalając na około 4-5 godzin grania bez przerwy.
To nie flagowiec, ale to nie szkodzi
W związku z tym, że od lat korzystam z iPhone’ów, mam pewnie nieco bardziej skrzywione spojrzenie na świat smartfonów z Androidem niż większość z Was. Zawsze stroniłem od budżetowych i średniopółkowych propozycji z Androidem na pokładzie, bo wychodziłem z założenia, że dopłacając do flagowca lub flagowca z zeszłego roku dostanie się wielokrotnie lepszą wydajność, znakomitą jakość wykonania i znacznie porządniejsze aparaty. Wiecie, chodzi o taki produkt bez kompromisów.
Nothing Phone 3(a) pomimo bycia telefonem ze średniej półki robi wszystko, żeby sprawiać wrażenie droższego i po prostu mu to wychodzi. Tym, co najbardziej mi imponuje jest naprawdę świetna jakość wykonania i porównania do iPhone nie będą tutaj zbytnio przesadzone. Wszystkie elementy są ze sobą świetnie spasowane, nie ma żadnych luk, luźnych paneli, nic nie trzeszczy itp. Także wszystkie przyciski mają satysfakcjonujący skok, a dedykowany AI przycisk Essential Space zdecydowanie różni się od innych, więc ciężko wcisnąć go przypadkiem. Z Nothing Phone 3(a) dobrze się korzysta i po prostu przyjemnie trzyma się go w ręce.
Tak naprawdę, żeby zorientować się, że to nie flagowiec trzeba przyjrzeć się dokładniej dwóm elementom – ekranowi oraz ramkom obudowy.
Wyświetlacz Nothing Phone 3(a), to bardzo solidny AMOLED o przekątnej 6,77 cala i częstotliwości odświeżania 120 Hz. To wszystko jest w porządku, natomiast coś mi nie gra z jego maksymalną jaskością, bo producent deklaruje nawet 3000 nitów szczytowej, chwilowej jasności, czyli więcej niż 2000 nitów w moim iPhone 16 Pro Max. Niestety, gdy wyszedłem na dwór w okolicy południa, to w pełnym, marcowym słońcu ekran Nothing Phone 3(a) wypadał znacznie ciemniej od iPhone’a. Nie są to tylko moje odczucia, bo np. redakcja Linus Tech Tips sprawdziła Nothing Phone 3(a) w laboratorium i potwierdziła, że ekran osiąga około 1300 nitów szczytowej jasności.
Nie powiem, żeby było to dla mnie zaskoczeniem, w końcu różnica w cenie jest tu kosmiczna, ale skoro producent deklaruje, że w określonych okolicznościach ekran może być bardzo jasny, to wypadałoby, żeby tak było. Może to kwestia przedpremierowego oprogramowania, może zmieni się to w jakiejś aktualizacji – na pewno sprawdzę to w przyszłości, ale na razie czuć, że w pełnym słońcu nie jest aż tak jasno, jak deklaruje Nothing.
Jeśli chodzi o ramki, to choć są one bardzo dobrze wykończone i przyjemne w dotyku, takie matowe i równe, to gdy dobrze się im przyjrzycie, zobaczycie, że wykonano je z plastiku, a nie z metalu. Czy to źle? Pewnie, że nie. Jednak jest to różnica względem tytanowych, stalowych czy metalowych ramek we flagowcach. Pewnie trochę łatwiej będzie je porysować w Nothing Phone 3(a), ale dla mnie to drobiazg, który nie wpływa na całokształt.
W tej cenie, to może być świetny wybór
Nie ma co ukrywać, że Nothing jest firmą nadal bardzo niszową, szczególnie w Polsce. Musi zatem walczyć z konkurencją nie tylko ciekawymi pomysłami, ale także ceną. Testowany przeze mnie model w wersji z 12 GB RAM-u i 256 GB pamięci wewnętrznej kosztuje w przedsprzedaży 1779 złotych, ale w tańszej odmianie z 8 GB RAM-u i 128 GB pamięci także powinien sobie dawać radę i wtedy kosztuje już tylko 1569 złotych.
Ja jednak przed premierą nie miałem wiedzy o cenie Nothing Phone 3(a) i po paru dniach korzystania z niego spróbowałem przewidzieć ile może ona wynieść. Zakładałem, że za tak dobrą jakością wykonania, świetnym softem i dobrą wydajnością musi pójść cena w okolicy 2000 złotych. Okazało się jednak, że nie, że się myliłem i to aż niesamowite, jak mało telefon za niecałe 1600 złotych różni się jakością wykonania od smartfonów za 5000 czy 6000 złotych.
W najbliższym czasie przyjrzę się Nothing Phone 3(a) dokładniej i w pełnej recenzji powiem Wam zdecydowanie więcej o wszystkich szczegółach, oprogramowaniu i potencjalnych minusach sprzętu. Muszę spędzić też więcej czasu z aparatem, bo pierwsze testy były dość obiecujące i mam nadzieję, że to się nie zmieni po większej ilości testów. Pierwsze wrażenia są jednak bardzo pozytywne i sądzę, że będzie to jeden z moich ulubionych smartfonów 2025 roku.
Więcej:Samsung planuje dużą aktualizację: użytkownicy tych modeli Galaxy skorzystają na tym
Komentarze czytelników
trumpf Generał
ostatnio kupiłem żonie realme gt6 bo nie podobał jej się aparat w one plus 12 pro oczywiście wizualnie bo o technice ona nie ma pojęcia..
to jakie ten realme robi fotki w nocy to głowa mała, byłem naprawdę zaskoczony jakością. ten sam chip co w one plus pro czy flagowym oppo - Sony LYT-808
poświęciłem jakość ultrawide która jest przeciętna ale wide jest rewelacyjny no i ma 512gb bo robi zdjęcia wszystkiego wszędzie.
Marky Konsul

XD jeśli "Nocą sprawa wyglądała gorzej, bo Nothing Phone 3(a) gubił sporo detali i miał problemy np. z jasnymi lampami ulicznymi, z których sporo światła się „wylewało”." ( a na to wygląda jak patrzę na zdjęcia z tego aparatu w innych recenzjach) to ja zostaję przy moim wysłużonym Redmi Note Pro 11, bo on kosztował na premierę podobnie i mimo 3 lat na karku wcale nie robi gorszych zdjęć od tej nowości...
zanonimizowany1401895 Generał
Pal licho telefon. Czekam na recenzję pada albo głośnika. Cóż za wyrafinowany product placement.
trumpf Generał
można kupić przeciętny telefon z dobrym aparatem i sensowną wydajnoscia albo przeciętny telefon z migajacymi ledami na pleckach. Co kto lubi
WolfDale Legend

Nie wiem co ogólnie sądzić o tej marce, ale wygląd tego telefonu naprawdę mi się podoba. Jakaś miła odmiana na rynku od monotonnych paletek, choć ten też nią jest.