filmomaniak.pl Newsroom Filmy Seriale Obsada Netflix HBO Amazon Disney+ TvFilmy
Wiadomość filmy i seriale 22 marca 2021, 16:01

Reżyser Mortal Kombat wyjaśnia kwestię linii czasowych

Simon McQuoid, reżyser nadchodzącego rebootu Mortal Kombat, zdradził sposób, w jaki ekipa filmowa podeszła do kwestii linii czasowych.

Fabuła gier z serii Mortal Kombat przyzwyczaiła fanów do istnienia wielu linii czasowych. Filmy rządzą się jednak swoimi prawami. Reżyser zapowiedzianego na ten rok rebootu, Simon McQuoid, zdradził serwisowi ComicBook.com, że w jego dziele znalazła się tylko jedna linia czasowa.

Australijczyk zdaje sobie sprawę, że bałagan na osi czasu mógłby niepotrzebnie skomplikować i tak już złożony film – wiecie, tych wszystkich bogów, obdarzonych supermocami wojowników ninja i cyberludzi trzeba widzom odpowiednio podać. Reżyser nowego „Mortala” wyjaśnia to w następujący sposób:

W materiale źródłowym istnieje wiele osi czasu, różnych wersji postaci i innych tego typu rzeczy. Zdawaliśmy sobie z tego sprawę i tak jak cały materiał źródłowy, potraktowaliśmy to z szacunkiem. Nie zadzieramy z czasem. Oprócz początku filmu, który rozgrywa się w starożytnej Japonii (około trzynastu minut – dop. red.), reszta wydarzeń ma miejsce w teraźniejszości. Można więc powiedzieć, że w ogóle nie tykamy czasu. Staraliśmy się uprościć tę kwestię, bo i tak wiele elementów filmu musiało do siebie pasować, działo się w nim wystarczająco dużo (…)

Takie podejście wydaje się rozsądne (pamiętacie zamieszanie, jakie wywołały różne linie czasu w Wiedźminie od Netflixa?). Zwłaszcza że Mortal Kombat nie będzie dokładną adaptacją żadnej z dotychczasowych gier ani nie nawiąże do dwóch filmów o tym samym tytule, które zostały wydane w latach dziewięćdziesiątych (MK i MK2: Unicestwienie). McQuoid i spółka chcą dać marce nowe życie na dużym ekranie, a do tego – ich zdaniem – najlepiej nada się historia luźno oparta o serię gier, a nie o jeden konkretny tytuł.

Czy taki zabieg ma sens? Przekonamy się o tym już 16 kwietnia, kiedy to Mortal Kombat pojawi się w kinach (o ile te będą otwarte) i na HBO Max (którego nie ma w Polsce, a wciąż nie wiadomo, czy tytuł trafi także do HBO GO). Sam podchodzę do tego sceptycznie (choć trailer zapowiada niezłą produkcję, przynajmniej jeśli chodzi o sceny walki), bo wciąż mam w pamięci Mroczną Wieżę z 2017 roku, której reżyser – Nikolaj Arcel – też próbował połączyć różne wątki z poszczególnych tomów cyklu Stephena Kinga. Jak to się skończyło, pamiętam aż za dobrze.

Jedno jest pewne - Simon McQuoid idzie po linii najmniejszego oporu, bo zabawy z czasem są nieodłącznym elementem gier z serii Mortal Kombat. Pamiętacie, jak Raiden wysłał w przeszłość wiadomość do samego siebie? To jedno wydarzenie – chyba całkiem proste do wyjaśnienia – stało się fundamentem historii co najmniej czterech gier, w tym najnowszego MK11. Czyżby zatem reżyser filmu po prostu bał się igrać z czasem? A może, jeśli jego dzieło odniesie sukces, puści wodze wyobraźni w ewentualnej kontynuacji?

Hubert Śledziewski

Hubert Śledziewski

Zawodowo pisze od 2016 roku. Z GRYOnline.pl związał się pięć lat później – choć zna serwis, odkąd ma dostęp do Internetu – by połączyć zamiłowanie do słowa i gier. Zajmuje się głównie newsami i publicystyką. Z wykształcenia socjolog, z pasji gracz. Przygodę z gamingiem rozpoczął w wieku czterech lat – od Pegasusa. Obecnie preferuje PC i wymagające RPG-i, lecz nie stroni ani od konsol, ani od innych gatunków. Kiedy nie gra i nie pisze, najchętniej czyta, ogląda seriale (rzadziej filmy) i mecze Premier League, słucha ciężkiej muzyki, a także spaceruje z psem. Niemal bezkrytycznie kocha twórczość Stephena Kinga. Nie porzuca planów pójścia w jego ślady. Pierwsze „dokonania literackie” trzyma jednak zamknięte głęboko w szufladzie.

więcej