LeBron James o fabule Kosmicznego meczu 2
LeBron James był gościem internetowego programu Road Trippin’. W trakcie jego trwania znany amerykański koszykarz grający obecnie dla Los Angeles Lakers zdradził pewne informacje na temat kontynuacji kultowego Kosmicznego meczu.

Jeśli urodziliście się w latach 90., jesteście fanami koszykówki oraz spędziliście dzieciństwo na oglądaniu kreskówek spod znaku Zwariowanych melodii, to istnieje spora szansa, że przynajmniej raz zetknęliście się z Kosmicznym meczem (w oryginale Space Jam) i niewykluczone, że zajmuje on szczególne miejsce w Waszych sercach. Od jego premiery minęło jednak blisko 25 lat. Młodzi ludzie, którzy nie pamiętają wyczynów Michaela Jordana czy Charlesa Barkleya na parkietach NBA, z pewnością nie pogniewaliby się na produkcję w podobnym stylu, jednak z koszykarzami, których kariery są bliższe współczesności. I faktycznie, kontynuacja Kosmicznego meczu, nosząca podtytuł A New Legacy, znajduje się w przygotowaniu już od dłuższego czasu. Ostatnio jej gwiazda, wybitny amerykański koszykarz LeBron James grający obecnie dla Los Angeles Lakers, gościła w internetowym programie Road Trippin’. W trakcie rozmowy zdradził on kilka informacji na temat fabuły nadchodzącej produkcji (via Screen Rant).

Zacznijmy od oczywistych podobieństw z oryginałem. Jak podkreślił James, w Space Jam: A New Legacy będzie on musiał, przy wsparciu zwariowanej gromady znanej z kreskówek Warner Bros., stawić czoła podczas meczu koszykówki „ludziom trochę nie z tego świata”. Nie będzie to jednak ta sama drużyna kosmitów, co w filmie z 1996 roku, lecz, według słów koszykarza, równie dobrze oni również mogliby nosić nazwę The Monstars.
Poza koszykówką, istotnym elementem Space Jam: A New Legacy ma być relacja ojciec-syn. Cytując Jamesa:
To bardziej film rodzinny. Skupi się na mnie i moim synu, o tym, jak domagam się czegoś od niego, bo tak mnie uczono, gdy dorastałem. Żądam od niego, by grał w koszykówkę - „To jest to, co zamierzasz robić, oto jak będziesz to robił”. I jako rodzic nie słucham tego, co mój syn ma do powiedzenia, nie wierzę w to, w czym jest naprawdę dobry. To starcie między mną, próbującym być wspierającym rodzicem, a moim dzieckiem, które w pewnym momencie się wyłącza i przez cały film próbuję odzyskać jego zaufanie. A obok tego mamy wspaniałego królika Bugsa, Lolę, Taza i Tweety'ego. Wszystkich.
Na papierze szykuje się zatem sympatyczna produkcja z morałem, lecz czy taka okaże się w rzeczywistości? O tym najprawdopodobniej przekonamy się 16 lipca przyszłego roku. Według obecnych planów, tego dnia Space Jam: A New Legacy zadebiutuje w kinach i na platformie HBO Max.
Za reżyserię Space Jam: A New Legacy odpowiada Malcolm D. Lee. Prócz wspomnianych Jamesa, królika Bugsa (którego prawdopodobny wygląd w nadchodzącym filmie możecie zobaczyć w tym miejscu), Loli, Taza, Twitty'ego i całej reszty animowanej ferajny, na ekranie zaprezentują się między innymi Don Cheadle, Klay Thompson (zawodnik Golden State Warriors), Anthony Davis (zawodnik Los Angeles Lakers), Damian Lillard (zawodnik Portland Trail Blazers), Chris Paul (zawodnik Phoenix Suns) oraz Kyle Kuzma (zawodnik Los Angeles Lakers).
Więcej:W serialu Harry Potter powróci aktor znany z filmów. Warwick Davis znów zagra profesora Flitwicka
Film:Kosmiczny mecz: Nowa era(Space Jam: A New Legacy)
premiera: 2021animacjakomediasci-fifamilijnyprzygodowyfantasy
Komentarze czytelników
misterŁŁ Generał

kontynuacja filmu, który był niczym więcej niż większą wersją spotu reklamowego o koszykówki z udziałem postaci zwariowanych melodii? Sam nie wiem i film dla mnie był okay, ale bardziej zaciekawiło mnie skąd się wziął pomysł na ten film.
Tak jak mówiłem wcześniej były wpierw spoty reklamowe, a później stało się większym projektem.
KMyL Generał

Oby tego nie spartolili, ale boję się, że spartolą...
tyrant666 Legionista
Shawn Kemp to był kiedyś sławny power forward!
pawel 222 Generał
Po co to robić dalej i to po tylu latach ?
KobyBryant Chorąży

LeBron jest obecnie najbardziej rozpoznawalnym koszykarzem NBA, zwłaszcza jak w tym roku wygrał finały. A film jeżeli nie będzie miał super muzyki jak pierwszy Space Jam to będzie najwyżej dobry. Dziwne że do współpracy nie zaprosił Stephena Curry'ego lub Kevina Duranta, a Anthony Davis to był pewniak.