J.J. Abrams początkowo nie chciał reżyserować Star Wars 9
Prace nad dziewiątym epizodem Gwiezdnych wojen zmierzają już ku końcowi, a J.J. Abrams uchyla rąbka tajemnicy na temat tego, jak wyglądało objęcie przez niego stanowiska reżysera. Jak się okazuje, nie od razu widział się w tej roli.
O tym, że to J.J. Abrams będzie reżyserem dziewiątego epizodu Gwiezdnych wojen (a nie Colin Trevorrow, jak pierwotnie planowano), wiemy od września 2017 roku. Jak się okazuje, sam zainteresowany początkowo nie widział się w tej roli. W rozmowie z redakcją serwisu Fast Company Abrams zdradził, że kiedy zadzwoniła do niego Kathleen Kennedy (producentka omawianego filmu, a zarazem prezes należącej do Disneya wytwórni Lucasfilm) z propozycją powrotu na pokład, był blisko odmowy. Wówczas bowiem zajmował się innymi „rzeczami”, jednocześnie przygotowując się do rozpoczęcia pracy nad następnym dużym projektem. Ostatecznie do tego, by objąć pieczę nad filmem mającym zakończyć opowieść o rodzie Skywalkerów, skłoniła go żona – Katie McGrath. Potem, jak sam mówi, sprawy potoczyły się szybko:
A kiedy to się zaczęło, wszystko stało się dość szybko. Cała ta sprawa była szalonym skokiem wiary.
Obawy Abramsa przed objęciem stanowiska reżysera dziewiątych Gwiezdnych wojen nie były nieuzasadnione. Pomimo że film musiał powstać niemal od zera, miał już wyznaczony termin premiery (do kin trafi w grudniu bieżącego roku). To właśnie dlatego Abrams poprosił o pomoc w przygotowaniu scenariusza Chrisa Terrio, którego Operacja Argo zdobyła Oscara. Innym wyzwaniem była konieczność kontynuowania historii nie od miejsca, w którym zakończyło się Przebudzenie Mocy, lecz od punktu, w którym zostawił ją Ostatni Jedi (podpisał się pod nim Rian Johnson).
Musieliśmy odpowiedzieć na epizod VIII. Nasz film musiał być zgodny nie z tym, co zaczęliśmy, lecz z tym, co zaczęliśmy, a potem kontynuował to ktoś inny.
Oczywiście wyzwaniem była także konieczność udzielenia odpowiedzi na wszystkie pytania fanów i zakończenia historii opowiedzianej na przestrzeni dziewięciu filmów. Ostatecznie jednak cały proces znalazł szczęśliwy finał – zdjęcia do filmu dobiegły końca w lutym bieżącego roku, a obecnie trwają prace nad postprodukcją. Abrams wierzy, że jego ekipie udało się należycie wykonać powierzone jej zadanie, a ostateczny efekt będzie „wyjątkowy”.
Przypomnijmy, że prawdopodobnie już w ten weekend zobaczymy pierwszy zwiastun dziewiątego epizodu Gwiezdnych wojen, bowiem w dniach 11-16 kwietnia odbywa się impreza Star Wars Celebration.
Film:Gwiezdne wojny: Część IX - Skywalker. Odrodzenie(Star Wars: The Rise of Skywalker)
premiera: 2019akcjaprzygodowysci-fi
Dziewiąta i ostatnia część jednej z najsłynniejszych franczyz filmowych w historii kina. Zwieńczenie sagi poświęconej rodzinie Skywalkerów, a zarazem finał historii Rey i Kylo-Rena. Kiedy ponownie budzi się dawno niewidziane zło, dochodzi do ostatecznej bitwy między Najwyższym Porządkiem i Ruchem Oporu.
Komentarze czytelników
Jabkosky Chorąży
Obym się mylił ale mam przeczucie ,że ten film dobije nowa trylogie. I mam nadzieję ,że w następnej trylogii dadzą sobie spokój z rodzinką Skywalker'ów .
SPOILER!
Rey jest dzieckiem Luka i Lei ;)
Persecuted Legend

Sam J.J. też się zbytnio nie popisał, tworząc bezpieczną i przez to nudną kalkę Nowej Nadziei, ale i tak go rozumiem. Co by nie mówić o otwarciu nowej trylogii, jego film przygotował jakiś tam grunt pod kontynuacje, w których wszystko mogło się rozkręcić. Wizja Johnsona niestety całkowicie rozminęła się z założeniami Abramsa, a teraz to temu ostatniemu przypadło posprzątać ten bałagan.
Jeżeli chodzi o uniwersum SW, to z dużo większą nadzieją czekam na sobotnią zapowiedź Fallen Order. Na film pewnie też pójdę, ale bez większych oczekiwań i bez większego entuzjazmu. Oby tylko Disney wyciągnął z tego jakąś lekcję i przywrócił marce świetność (może przy udziale Lucasa?).
typical hater Konsul

o pomoc w przygotowaniu scenariusza Chrisa Terrio, którego Operacja Argo zdobyła Oscara.
A poza tym współscenarzystę Batman v Superman i Ligi Sprawiedliwości. Może nie odpowiadał za cały scenariusz, ale wydaje mi się, że warto wspomnieć o jego bieżącej pracy, a nie Oscarze sprzed 6 lat.
Azerath Senator

Szkoda, że jednak nie zaparł się mocniej i nie przyjął oferty. Wszystkie jego filmy jak się je ogląda są w miarę okej, ale z każdym kolejnym mijającym dniem człowiek uświadamia sobie coraz bardziej, jakim pustym są wytworem. Taki odpowiednik filmowego fast foodu. Schemat prawdziwy dla wszystkich jego filmów, których nawet nie jestem w stanie wymienić, bo tak łatwo o nich zapomnieć. Wolałbym już jakąś niewiadomą za sterami, przynajmniej byłaby jakaś szansa na miłe zaskoczenie w kształcie Last Jedi.