Gracze krytykują Kingdom Come: Deliverance 2 za praktyki wydawnicze, za które zwykle obrywa Ubisoft
Praktyki wydawnicze obejmujące m.in. bonusowe misje w ramach preorderu gry, coraz częściej budzą pewne zastrzeżenia wśród graczy. Oberwało się nawet debiutującemu dziś Kingdom Come: Deliverence 2.

Zdaniem niektórych graczy praktyka oferowania rozmaitych dodatków do gry – w tym także specjalnych questów – w ramach preorderów powinna być krytykowana nie tylko wtedy, kiedy dopuszcza się jej Ubisoft, o którym w takich przypadkach zwykle bywa najgłośniej, choć swego czasu oberwało się również Hogwarts Legacy na PS5. Jest to bowiem obecnie bardzo powszechne rozwiązanie, a wiele osób niezdecydowanych na obdarzenie twórców danej produkcji zaufaniem w postaci zamówienie przedpremierowego, traci w ten sposób dostęp do – było nie było – „wyciętej” zawartości.
Zbroja nie dla każdego?
Na Redditcie rozgorzała z tej przyczyny dyskusja, w której dostało się debiutującemu dziś RPG-owi czeskiego studia Warhorse – Kingdom Come: Deliverence 2. Jak zauważył użytkownik vaikunth1991, przygody Henryka w ramach preordera standardowej wersji oferowały bowiem bonusową misję „Lwi Herb”, po której ukończeniu mogliśmy otrzymać pancerz rycerza Bruncvika.
Co więcej, droższa edycja gry, „złota”, w przyszłości zapewni też graczom dostęp do trzech zapowiedzianych już przez studio fabularnych rozszerzeń – Brushes with Death, Legacy of the Forge oraz Mysteria Ecclesiae. Tę zawartość oferuje jednak również wyceniony na 126,74 zł Expansion Pass.
Pomimo że – jak zauważają niektórzy internauci – KCD2 już na starcie jest w pełni grywalną produkcją bez szczególnych problemów technicznych, a preordery okazały się dobrym zakupem, to stosowanie takich praktyk w przypadku gier single player należy uznać za chybiony pomysł. Szczególnie że Warhorse oferuje także wspomniany wyżej Expansion Pass, który kojarzy się głownie z tytułami multiplayer albo dziełami Ubisoftu.
Pojawiają się też głosy, że, z drugiej strony, być może dobrze jest wesprzeć studio, które się lubi, i grę, której pierwszą część wyjątkowo się ceni, np. poprzez właśnie preorder lub zakup droższej edycji. Jak napisał jeden z użytkowników: „Ich gra jest dosłownie owocem miłości. Zasługują, żeby im się odwdzięczyć”.
Kolejnym argumentem przemawiającym za deweloperami jest fakt, że w przyszłości produkcja i tak trafi na liczne przeceny oraz prędzej czy później pojawią się jej edycje zawierające „bonusy” z preorderów (tak też było w przypadku KCD 1, którego przedpremierowe zamówienie również gwarantowało dostęp do dodatkowego zadania). Ostatecznie więc wspomniany quest będzie dostępny dla każdej zainteresowanej osoby.
Jak Wy zapatrujecie się na tego typu praktyki wydawnicze? Jest to coś, czym należy się przejmować, czy może lepiej machnąć na to ręką i ruszyć w poszukiwaniu ciekawszych zajęć?

GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
- DLC i dodatki
- preorder
- Kingdom Come (marka)
- Warhorse Studios
- PC
- PS5
- XSX
Komentarze czytelników
Globan Chorąży

Głos rozsądku! Ja od dawna powtarzam, że wsparcie to jest potrzebne czemuś, co samo stać nie umie i się przewraca. Obojętnie, czy jest to wsparcie tytułu przez developera, czy wsparcie developera przez konsumenta.
Globan Chorąży

Zazdrośni? O co? O twoją lekkomyślność? Ta twoja zbroja będzie dorzucana gratis za kilka miesięcy, a sama gra będzie tańsza o połowę. Brawo ty! Podniecaj się swoją zbroją. W końcu przepłaciłeś za nią, wiec teraz nie masz wyjścia. Musi ci smakować, bo drogo było.
Globan Chorąży

Tylko że transakcja handlowa to nie jest loteria a umowa między kontrahentami. Masz mieć jasno określone co i jakiej jakości dostaniesz za określoną sumę pieniędzy. W innym wypadku należy się zwrot środków płatniczych i rekompensata, bo jest to oszustwo handlowe.
Globan Chorąży

Taka sama, jak mentalność wydawcy. Skoro wydawcom pozwala się na oszustwa, to nam też wolno oszukiwać.
Wydałem na gry w swoim życiu tysiące złotych. Mam ich na półkach tyle, że się uginają. Jak deweloperzy wrócą do sprzedawania gier, to ja wrócę do kupowania.
Wypożyczać cyfrowe kopie, to oni sobie mogą, ale za 5zł. Zakup licencji to nie to samo, co zakup nośnika z gwarancją jakości i funkcjonalności.
I jeszcze jedna rzecz. Definicja kradzieży wyklucza zakwalifikowanie do niej piractwa komputerowego. Rzekomo okradany bowiem nic nie traci, to też nie ma mowy tu o zaborze mienia. Piraci zazwyczaj nie są hakerami. Ściągają z publicznych miejsc w sieci grę pozbawioną zabezpieczeń, więc nie dopuszczają się procederu ich łamania. Mało tego! Dostęp do tych treści jest im oferowany przez ich dostawcę internetu, więc zazwyczaj mają kwit na to, że za to zapłacili! Niech się wydawca sapie do takiej Netii czy Playa, czemu ich gra jest dostępna dla ich klientów bez stosownej opłaty.
Chłopie! Ja mam paragony na wszystkie gry, które kupiłem w pudełkach i rachunki za każdy megabajt pobranych torrentów. Łaski mi nikt nie robi. Ja płacę za to co miesiąc. Jeśli natomiast chcą mnie skłonić do wrócenia do starych nawyków i kupowania gier, to niech przestaną oszukiwać i przyłożą się do roboty.
A tak to co?
Nie ma nośnika - nie ma ciasteczka.
Piractwo to nie problem. To jest rozwiązanie.
Zwróć uwagę, że kino domowe można sobie kupić od dekad, a jednak ludzie na seanse w salach kinowych chodzą i za nie płacą każdorazowo.
Puby w mieście też mają się dobrze, choć w każdym osiedlowym monopolu te same rzeczy dostać można taniej i bliżej.
Ludzie, choć mają w domach kuchenki i Termomiksy, nadal chodzą do restauracji.
Po prostu płacą za wartość dodaną.
Mogę śmiało zapłacić te 300zł za grę, którą lubię, ale muszę ją dostać na dożywotnią własność na nośniku. Tak, jak za składniki na pizzy płacę, kiedy dostanę je na... pizzy! Co to za pizza bez ciasta? Nawet najlepsze składniki bez tego drożdżowego placka pod spodem pizzy nie czynią.
Globan Chorąży

Jak to za co? Za pieniądze inwestorów, jak do tej pory.
Jak to kto przetestuje i dokończy? Pracownicy studia. To ich robota. Za to mają płacone.
Jak skończą, to wtedy dopiero się chleb z pieca wyciąga. Co nas ma interesować, że jakieś studio przecenia swoje siły? Jak ich nie stać na taką developerkę, to trzeba było tetrisa na smartfony wydać, a nie rwać się na segment AAA!
PRE-ORDERÓW SIĘ NIE KUPUJE. NIGDY. OD NIKOGO. KROPKA.