Ale jak syn nie zna hasła to co ma zrobić? Tak czy siak do konta się nie dostanie. Jak support mu nie pomoże to nikt mu nie pomoże. Chyba, że ma czekać w niebycie i liczyć na to, że magicznie znajdzie hasło w rzeczach ojca.
Magia propagowanej przez steam zasady: nic nie należy do ciebie.
Tak więc nie ma co się ubiegać ani prosić o nic.
Ale jak syn nie zna hasła to co ma zrobić? Tak czy siak do konta się nie dostanie. Jak support mu nie pomoże to nikt mu nie pomoże. Chyba, że ma czekać w niebycie i liczyć na to, że magicznie znajdzie hasło w rzeczach ojca.
Magia propagowanej przez steam zasady: nic nie należy do ciebie.
Tak więc nie ma co się ubiegać ani prosić o nic.
nie tylko, samrtofon też moze być zablokowany, producenci nie lubią jak w nich gmerasz, auto też może byc zablokowane nawet gdy nie masz na karku komornika, dom/mieszkanie? ale sroka, ty tylko wykupujesz zezwolenie jak subskrypcje, bez pozwolenia nie możesz nic na niej robić a wszystkie znaleziska należą do państwa, nawet nasza prywatność, wizerunek a kiedyś i myśli będą własnością firm i będą je sprzedawać z zyskiem po wyliczeniu podatków i kary
Ciekawe, ile osób musi jeszcze stracić dostęp do zakupionych gier/oprogramowania z nie swojej winy, żeby zrozumieć że jedynym skutecznym wyjściem jest nie kupowanie gier z DRMem?
Jest sobie taki facet, Christopher Thomas Knight, który od 1986 do 2013 żył na uboczu cywilizacji, nie kontaktując się z ludźmi, kradnąc tylko co mu potrzebne. Na pewno nie miał problemu z DRM.
Reszta mimo wszystko chce korzystać z tego co ma dostęp, kupuje żarcie w marketach, gry na Steamie i bierze kredyty, bo życie jest zbyt żmudne, żeby wiecznie walczyć z wiatrakami.
Kiedy mam możliwość, biorę gry na GOGu, bo to w sumie jedyna duża platforma dająca możliwość "posiadania gier" (bez wchodzenia w detale z licencją), ale też nie wszystko się tam pojawia. Albo dodatki są droższe w przypadku niektórych tytułów - mniej promocji, a jak ktoś szaleje po keyshopach, to dostępne są praktycznie co do zasady tylko klucze steamowe, z drobnymi wyjątkami. Fizyczne wersje KCD2 (żeby móc postawić pudełko na półce, płyty oczywiście nie ma) miały klucz Steama, nie GOGa. I tak to się kręci, sterowanie podażą. Nie mam siły na ascezę.
I właśnie dlatego, że większość użytkowników/konsumentów stanowią takie osoby jak TY, mamy na rynku taką sytuację, jaką mamy.
A potem wielu z was narzeka, hejtuje, czy krytykuje takich czy innych wydawców, ale i tak nic z tego nie wynika i nie wyniknie. Nawet ta akcja "Stop Killing Games" niewiele da.
Bo czemu niby wydawcy/firmy mają się przejmować waszą krytyką, narzekaniem i hejtem, skoro i tak u nich cokolwiek kupicie. Dostają pieniądze i o to im tylko chodzi. Wasze uwagi, prośby mają gdzieś, tak samo, jak prawa klienta/konsumenta.
A może w końcu zamiast "rżnąć życiowego bezradnego pragmatyka", i dalej narzekać na to, jak jest źle na rynku, to warto sięgnąć po najpotężniejszą i jedynie skuteczną broń jaką jest GŁOSOWANIE PORTFELEM?
To jedyny skuteczny i znacznie lepszy sposób od krzykliwego "Stop Killing Games", który rzeczywiście może wpłynąć na wydawców/firmy, bo nic tak nikogo nie skłania do refleksji, jak nagły brak przychodów i brak klientów.
Ale żeby móc używać tego sposobu, to trzeba mieć silną wolę.
I owszem, nigdy świadomie nie kupiłem żadnej gry czy oprogramowania z DRMem. Nawet Subnauticę czy Hadesa widziałem jedynie w lets playach na YT. To, że czegoś nie ma na GOGu, wcale nie znaczy, że mam zaraz kupować coś na Steamie i przyczyniać się do istnienia raka jakim jest DRM, a co za tym idzie - masowe odbieranie praw klientów/konsumentów. Trudno, są inne gry. Na tych w/w świat się nie kończy.
Ale prawa klienta/konsumenta oraz prawo do wieczystego posiadania czegoś, za co zapłaciłem są i będą dla mnie ważniejsze, niż jakiekolwiek błyskotki czy przesadna wygoda.
Natomiast wielu z was można porównać do biblijnego Ezawa, który sprzedał Jakubowi swoje prawo pierworodnego za miskę soczewicy.
Prawda jest taka, że wydawcy/firmy/kapitaliści dokładnie tak traktują klientów i konsumentów, na ile ci im na to pozwolą. I to nie tylko odnosi się do DRM i pozbawiania dostępu, ale i innych praktyk antykonsumenckich jak np. wycinanie jednej gry i sprzedawanie odciętych części jako DLC.
No ja najgorszy. Typie, ogarnij się i wyjdź z domu na spacer albo - jeśli wolisz - do pustelni z dala od miasta. Jedz tylko to, co wyhodujesz, nie używaj telefonu. Elektronikę na której napisałeś ten komentarz masz z Chin, nie śpisz po nocach że dałeś pieniądze ChRL, które nie dość, że traktuje ludzi jako zasób, to jeszcze psuje rynek?
Właśnie po to są inicjatywy jak "Stop killing games", żebyś nie musiał robić z siebie cierpiętnika i by wykorzystywać instytucje do tego, do czego zostały powołane - do regulacji i usprawniania każdego przejawu życia społecznego. Teraz można spróbować skończyć z "ubijaniem" gier, potem coś zrobić z DRM. Nie musisz stosować szantaży emocjonalnych.
Sam się typie ogarnij i zrozum wreszcie podstawowe prawa rynku, zamiast się obrażać na PRAWDĘ i fukać jak mała dziewczynka.
I co to za idiotyczne argumenty, że jak ktoś nie chce być dymany przez system/kogokolwiek, bądź jak ktoś nie chce być źle traktowany, nie chce aby jego prawa klienta/konsumenta były łamane, to ma się udać na pustkowie i żyć jak pustelnik?
To chyba logiczne, że jak komuś coś się nie podoba to tego nie kupuje, nie płaci za to. W takim razie skoro wiele gier i polityka wydawców się wam nie podoba, to czemu kupujecie takie gry i wykładacie pieniądze takim wydawcom, którzy mają gdzieś prawa klienta/konsumenta(a więc was i nas)?
Aż tak bardzo krytycznie potrzebujecie tych konkretnych gier? Innych już nie ma?
Bo właśnie tym się różnimy od siebie - ja, jak mi się coś bardzo nie podoba, to tego po prostu nie kupuję. A nawet nie piracę, bo piractwo to też jest to pewnym sensie forma popularyzacji.
ChRL? Zasób ludzki? To nie wiesz, że każdy podmiot, każda firma traktuje ludzi jak zasób? W każdej większej firmie jest dział HR(Human Resource). Ogólnie w kapitaliźmie(nie wolny rynek!) liczy się tylko i przede wszystkim zysk/pieniądz i jego perspektywa, człowiek natomiast jest śmieciem. Każdy pracodawca(zwłaszcza prywaciarz) może wyrzucić danego pracownika na bruk i nie będzie jego interesować, jak sobie poradzi i z czego będzie żyć.
"Właśnie po to są inicjatywy jak "Stop killing games", żebyś nie musiał robić z siebie cierpiętnika i by wykorzystywać instytucje do tego, do czego zostały powołane - do regulacji i usprawniania każdego przejawu życia społecznego. Teraz można spróbować skończyć z "ubijaniem" gier, potem coś zrobić z DRM. Nie musisz stosować szantaży emocjonalnych."
Takie inicjatywy to zbytnie ufanie systemowi, w tym przypadku Eurokomunie, że sama wszystko to za was załatwi, a wy będziecie tylko mogli siedzieć i czekać na efekt. A tymczasem, żaden wydawca nic sobie z tego robić nie będzie, tak długo, póki będzie dostawać pieniądze. Że jakieś przepisy prawne wejdą? Co z tego, skoro oni i tak to w sprytny sposób ominą.
Już zresztą kiedyś jakaś inicjatywa i rozporządzenie UE było gdzieś na początku poprzedniej dekady - głównie wobec Steama odnośnie własności sprzedawanych licencji do gier i praw konsumenta. Skończyło się na tym, że Steam się w sprytny sposób wykręcił pojęciem "modelu subskrypcyjnego", a UE przestała się tym interesować....
Tak też podobnie może skończyć się "Stop Killing Games" jak i inne podobne akcje.
Dlatego nie wierzę za bardzo w takie inicjatywy opierające się na żebraniu UE o uwagę.
Co innego, jakby nagle wielu nieuczciwych wydawców przestawali otrzymywać pieniądze. Realny spadek zysków z pewnością zaboli ich znacznie bardziej, a co za tym idzie - zmusi ich do myślenia i i zrewidowania swojej polityki.
Ale żeby to nastąpiło to większość klientów musiałaby przestać u nich cokolwiek kupować.
Już sam mechanizm technicznego uzależnienia nie będących MMO gier od połączenia internetowego i zastrzeżona możliwość pozbawienia do nich użytkownika(który jednak zapłacił) już jest mocnym i jasnym powodem, żeby takiemu wydawcy po prostu nie ufać i nie brać pod uwagę ew. zakupu ich gier/oprogramowania.
Tak długo, jak będziecie płacić nieuczciwym wydawcom i na wszelki inny sposób ich wspierać, tak długo ich traktowanie wobec klientów(was, nas) się nie zmieni - to nie jest żaden szantaż emocjonalny tylko surowa PRAWDA.
I to piszę DO WAS WSZYSTKICH, a nie tylko do jednej osoby!
Regulamin Steama nie stanowi prawa. Licencje gier są natomiast prawem własności i podlegają dziedziczeniu. Valve nie ma więc prawa odmówić przeniesienia własności konta na spadkobiercę. Była już podobna sprawa i wyrok Federalnego Trybunału Sprawiedliwości w Niemczech z 2018 roku potwierdza że dobra / treści cyfrowe podlegają dziedziczeniu.
Dziękuję, dobranoc, można się rozejść.
Co ma wyrok z Niemiec do Stanów czy Polski? Pytanie retoryczne.
Do Stanów bardzo mało, do Polski bardzo dużo bo mamy podobne prawo. A jak jeszcze na podstawie tego wydadzą wyrok instytucje Unijne, to Valve będzie musiało stosować to do wszystkich krajów unijnych.
Do Stanów bardzo mało
Równie dużo jak wszędzie na świecie. Gry (licencje) są majątkiem. Załóżmy że mam gry (licencje) na płytach cd. Umieram. Czy moje dzieci przejmą moje gry (licencje) na płytach? Tak. Czy mogą z nich korzystać i stają się właścicielami tych gier (licencji)? Tak.
Czy dziedziczy się forsę na koncie bankowym? Tak.
Czy dziedziczy się akcje? Tak.
Reasumując to że gry są dobrem cyfrowym i że są przypisane do konta Steam, Origin, uPlay, itd. nie ma żadnego znaczenia. To jest tylko aspekt techniczny. Te gry (licencje) same w sobie pozostają majątkiem, a majątek w jakiej by nie był formie podlega dziedziczeniu.
Co ma wyrok z Niemiec do Stanów czy Polski? Pytanie retoryczne.
No jednak refundy wprowadzili tylko dlatego, bo jedno z państw to wymusiło. I nie było to USA.
Ok, to może być korzystny precedens na niwie prawa krajowego i jak najbardziej bym był zadowolony gdyby z tego poszła np. unijna inicjatywa, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Takie Niemcy musiałyby się spiąć jak Włochy z openAI i zagrozić odcięciem od rynku niemieckiego, najlepiej w partnerstwie z np. Francją, Włochami właśnie czy Hiszpanią, wtedy moooże coś by z tego wyszło.
Nie chcę brzmieć jak imposybilista, po prostu od wyroku do prokonsumenckiej zmiany długa droga, a nie "elo, pora na CSa".
Ludzie umierają więc będzie coraz więcej spraw sądowych tego typu. A że sprawa jest prosta jak budowa cepa (majątek to majątek) to Valve może dowolne fikoły robić bo i tak to niczego nie zmieni.
Jakoś prawa autorskie do utworów nie umierają wraz z ich twórcą tylko przechodzą na spadkobierców.
Może powinni wprowadzić dyspozycję na wypadek śmierci jak banki dla rachunków, bo postępowanie spadkowe czasem może trochę trwać - zwłaszcza jeśli będzie kilku spadkobierców i brak zapisów testamentowych. :)
Oni tego nie zrobią dopóki prawo / sąd ich do tego nie zmusi.
Tutaj problem jest tego typu że z jednej strony mamy prawa majątkowe (licencje gier) a z drugiej konto w usłudze którego nie jesteśmy właścicielami.
Warto przypomnieć że niemiecki sędzia utajnił uzasadnienie wyroku w sprawie Niemiecka Federacja Konsumentów vs Valve co tylko pokazuje jaką "władzę" mają korporacje. Pytanie dlaczego Niemcy nie zażądali upublicznienia tego uzasadnienia skoro sprawa dotyczyła tak ważnej kwestii i milionów obywateli w Niemczech oraz dziesiątek milionów w całej Unii.
We Francji jednak już im się nie udało:
https://www.gry-online.pl/newsroom/francuski-sad-odsprzedaz-gier-ze-steama-jest-legalna-w-swietle-pr/zd1cbdc
Tylko co z tego. Mija 6 lat. Mamy wyrok z Francji. Mamy orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, a ja nadal nie mogę sprzedać MOJEJ własności.
Ja tam zabieram wszystko do grobu. Nie dam nikomu zagrac w moje ciezko zarobione gry!
No sorry xd jak płacicie i nie posiadacie to nie macie co odziedziczyć. Dlatego wszelkie platformy tego typu koniec końców to rak.
Tak to se każdy może napisać "Ej gościu był z mojej rodziny dej mi jego bibliotekę gier.". A już na serio to kolejny dowód, że cyfrówki to gunwno. Gdyby miał wszystko na płytach to by mu dostępu nie zabrali, bo płyty należą DO NIEGO. A co do tego "pobierania danych gier" z serwera, a nie z płyty mimo, że się ją ma jak to niektórzy piszą to nieprawda, a przynajmniej nie w całości. Pobiera się aktualizacje, a reszta często jest nadal na płycie. Niektóre gry mają nawet dwie płyty jedna do instalacji druga do gry. Poza tym idąc tą logiką to bez internetu nie powinieneś był w stanie grać w gry na płytach, skoro niby "pobierasz je z serwera", a co najwyżej to nie możesz ich zaktualizować, a grać możesz.
Ale no gdzie problem przecież cyfrówki niby takie wygodne i zajebiste, a że czasami można stracić dostęp do całej biblioteki, bo w jakiś sposób stracimy konto no to trudno. Ceny czasami też mimo, że gra cyfrowa bez fizycznego nośnika to droższa niż w pudełku (tak mówię o was złodzieje z PS Store).
Jedyna wygoda z cyfrówkami to, że nie zmieniasz w koło płyt ale to raczej mniejsza, nie rozwalisz ich i jak gdzieś jedziesz z konsolą to nie musisz ich zabierać, bo masz je na koncie i się tutaj kończą.
Skoro ojciec mu zmarł, to raczej jego konto powinno być dziedziczone, Valve nie powinno robić problemów.
Mam nadzieję że moje konto steam wynagrodzi młodemu zakola które również odziedziczy.
Niby gry nie są naszą własnością. Temat skomplikowany.
Czy napewno każdy by też chciał by dzieci przejmowały ich konta. Zadajmy sobie pytanie. Bo mógł nie chcieć
Jak ma dane do konta to wchodzi zmienia maila, haslo i tyle... Ludzie serio chcą się przy czymś takim bawić w prawną przepychankę?
Lepiej w ogóle nie pisać do supportu nawet poza Steam (coraz więcej supportów tak robi) w takim przypadku bo mogą również stwierdzić albo zamknąć z powodu kradzieży konta i wtedy nie będzie praktycznie możliwości odwołania się bo AI np. będzie ciągle odrzucać z tego samego powodu.