Gracz po latach znajduje nieudaną konsolę, którą wspominamy tylko z politowaniem
Obiecywała otwartość, wolność dla twórców i nową erę grania. Ouya była wielką nadzieją, dopóki nie trafiła w ręce graczy. Dziś wraca w roli eksponatu na Reddicie.

W internecie co jakiś czas wypływają zapomniane artefakty z dawnych lat branży gier – tak było w przypadku użytkownika Reddita o pseudonimie fatjeff1980, który podczas porządków znalazł swoją konsolę Ouya. Opisał ją krótko: „dawno zapomniany relikt”. I trafił w punkt.
Ambitny start i rekordy na Kickstarze
W 2012 roku Ouya pojawiła się jako projekt crowdfundingowy w serwisie Kickstarter. Twórcy obiecywali tanią, kompaktową konsolkę działającą na Androidzie, całkowicie otwartą dla modyfikacji i z łatwym dostępem do gier niezależnych. Samo urządzenie miało być stworzone „dla graczy, przez graczy”, co zachęciło społeczność – zebrano ponad 8,5 miliona dolarów na jego rozwój, a więc dziewięciokrotnie więcej niż planowano.
Kiedy konsola w końcu trafiła do rąk graczy w 2013 roku, szybko okazało się, że idea nie wystarczy. Ouya bazowała na procesorze Nvidia Tegra 3, znanym z ówczesnych smartfonów i tabletów. Działała na Androidzie 4.1, a jej możliwości techniczne nie imponowały. Rozgrywka przypominała raczej obsługę mobilnej aplikacji z podpiętym padem niż konsolowe doświadczenie. Dodatkowo, ograniczona liczba tytułów sprawiła, że projekt szybko podupadł.
Krótka kariera i cichy pogrzeb projektu Ouya
W 2015 roku firmę przejął Razer, który chciał wykorzystać jej dorobek do ratowania własnej platformy opartej na Android TV. W praktyce Ouya została wtedy symbolicznie pochowana. W 2019 roku zamknięto sekcję Discover, a urządzenie straciło możliwość pobierania i aktywacji wielu gier. Bez serwerów, wsparcia i społeczności Ouya z dnia na dzień przestała być czymkolwiek użytecznym.
Dziś Ouya to po prostu ciekawostka – przypomnienie, że nie każdy projekt, nawet z ogromnym wsparciem, ma szansę przetrwać. I może właśnie dlatego znalezisko Redditora wywołało mieszane reakcje – bo choć Ouya była porażką, to była też odważną próbą. I chyba za to warto ją wspominać.