Forza Horizon 5 w ustawieniach „ultra” i 60 klatkach na sekundę na antycznym laptopie, czyli o korzyściach z grania w chmurze na przykładzie GeForce NOW
Nie przypuszczałem, że mój wysłużony laptop może w miarę godnie zastępować domowego peceta, stając się maszyną do grania w samochodówki, gdy wyjeżdżam z miasta. Uświadomiłem to sobie dopiero, gdy test usługi GeForce NOW otworzył mi oczy na możliwości chmury.

Gry wyścigowe potrafią dać w kość komputerowi. Przez lata upatrywano w nich pokazu możliwości nowych konsol debiutujących na rynku – Gran Turismo i Forza ścigały się (nomen omen) na jakość grafiki, reprezentując kolejne generacje PlayStation i Xboksów. Jeszcze zanim druga z wymienionych serii trafiła na pecety, nie brakowało na nich tytułów, które też potrafiły wyciskać ostatnie soki z kart graficznych – chociażby Project CARS.
„Sprzętożerność” samochodówek jest tym bardziej znacząca, że w tym gatunku trudno cieszyć się rozgrywką bez stabilnej i wysokiej liczby klatek na sekundę, czyli odpowiedniej płynności animacji. Mało komu wystarcza 30 fps, za minimum uchodzi 60 – zwłaszcza gdy chcemy efektywnie rywalizować przez internet z innymi graczami (których często jest jednocześnie na torze nawet dwudziestu i więcej). Mówiąc krótko, do komfortowej zabawy w nowoczesnych grach wyścigowych potrzeba mocnego komputera. A co jeśli go nie mamy?
Pomocną dłoń wyciągają usługodawcy chmury, tacy jak NVIDIA, która już od 2015 roku oferuje serwis GeForce NOW – i ciągle go rozwija, wprowadzając kolejne gry, w tym wiele samochodówek.
Jakie gry wyścigowe są w GeForce Now?
Wybór jest szeroki. Mamy tutaj trzy najświeższe odsłony serii Forza (Horizon 4 i 5 oraz Motorsport) oraz inne głośne tytuły z ostatnich miesięcy i lat, takie jak Test Drive Unlimited: Solar Crown, Assetto Corsa EVO (z poprzednimi dwiema częściami), Wreckfest 2 (wraz z „jedynką”), The Crew: Motorfest (razem z „dwójką”) czy jeszcze ciepła polska propozycja JDM: Japanese Drift Master.

Kooperacja w SnowRunnerze mogłaby smakować jeszcze lepiej, gdyby wszyscy uczestnicy zabawy przebywali w jednym miejscu, grając chociażby na biurowych laptopach w streamingu (źródło fotografii: własne).
Nie brakuje również takich przebojów jak BeamNG.drive, Euro Truck Simulator 2 czy SnowRunner oraz topowe motocyklowe serie MotoGP i RIDE, a także bardziej niszowych pozycji, wśród których znalazło się „simracingowe” Le Mans Ultimate, polskie Heading Out w konwencji narracyjnego „rogala” bądź FIA European Truck Racing Championship.
Na tym tle trochę dziwi fakt, że firma Electronic Arts nie udostępnia w katalogu GFN prawie żadnych swoich gier. Oferuje tylko po jednej odsłonie serii Need for Speed (Heat z 2019 roku) i F1 (2021), nie wspierając żadnej części Projectu CARS ani DiRT-a. Jeśli interesują Was rajdy samochodowe, macie do dyspozycji cykl WRC studia KT Racing w aż pięciu odsłonach tudzież bardziej zręcznościowe art of rally.
Wszystkich gier wspieranych przez usługę jest obecnie ponad 2200 – tutaj możecie sprawdzić całą listę. Należy pamiętać, że produkcje, w które chcemy pograć poprzez GeForce NOW, musimy posiadać na jednej z platform dystrybucji cyfrowej – usługę od NVIDIA można połączyć z kontami Steam, Xbox, Epic Games Store, Ubisoft i Battle.net.
Natomiast z samego GFN można korzystać za darmo (choć w bezpłatnym programie dysponujemy w chmurze niezbyt mocnym komputerem, przed rozpoczęciem zabawy mogą być wyświetlone reklamy, nie mamy dostępu do najbardziej zaawansowanych graficznie tytułów, pojedyncza sesja może trwać maksymalnie godzinę, a zanim wejdziemy do gry, często musimy stanąć w kolejce).
Warto też dodać, że GeForce NOW działa na szerokiej gamie urządzeń - nie tylko starych i nowych komputerach z systemem Windows bądź macOS, ale też Chromebookach, smartfonach i tabletach (z Androidem lub iOS-em), handheldach pokroju Steam Decka czy ASUS ROG Ally, a nawet zestawach VR (Meta Quest, Apple Vision Pro, Pico 4) oraz smarttelewizorach.
Jak w praktyce działają wyścigi w GFN?
Test postanowiłem przeprowadzić w dość ciężkich warunkach bojowych. Wykorzystałem bowiem swój antyczny laptop Lenovo ThinkPad X230, wyposażony w procesor Core i5-3320M, 8 GB RAM-u i zintegrowaną kartę graficzną Intela. Dla kontekstu: na tym sprzęcie niezbyt płynnie chodzi nawet przeszło dwudziestoletnia gra Colin McRae Rally 04.
Mało tego, zamiast za pomocą kabla połączyłem tenże komputer z internetem poprzez domowe Wi-Fi, które zwykło płatać mi figle, działając niezbyt stabilnie (zwłaszcza podczas transmisji z branżowych pokazów gier...). Dlatego do grania za pośrednictwem GeForce NOW przystąpiłem z duszą na ramieniu, nieufny zarówno wobec swojego zaplecza technicznego, jak i relatywnie obcej mi dotąd technologii. Miałem z nią wcześniej styczność tylko przez chwilę, gdy włączałem jedną z klasycznych odsłon God of War poprzez PlayStation Plus Premium (lata temu). To jednak zupełnie inne doświadczenie niż we współczesnych grach wyścigowych.
Jak już wiecie ze wstępu do artykułu, próby wypadły nadspodziewanie pomyślnie. Skłamałbym, mówiąc, że cieszyłem się niczym niezmąconym komfortem rozgrywki poprzez Wi-Fi. Bądź co bądź używałem niestabilnego łącza, z przepustowością sieci wahającą się w przedziale ok. 30–50 Mb/s (NVIDIA zaleca co najmniej 50 Mb/s, a jako niezbędne minimum – 15 Mb/s).
Dlatego płynność animacji okazjonalnie spadała poniżej narzuconej przeze mnie wartości 60 klatek na sekundę (domyślnie było ustawione 30 fps; wystarczyło ręcznie zmienić to w opcjach GeForce NOW), a w skrajnych przypadkach gra zawieszała się na sekundę albo pół. Co jednak ważniejsze, poza owymi skrajnymi przypadkami nie byłem w stanie wychwycić opóźnienia w sterowaniu (tzw. input laga), które utrudniałoby mi sprawowanie kontroli nawet nad najszybszymi pojazdami niezależnie od tego, czy bawiłem się w trybie dla jednego gracza, czy w multiplayerze. Chmura priorytetyzuje stabilny przesył komunikatów z urządzeń sterujących.
A skoro o urządzeniach sterujących mowa – muszę odnotować, że GeForce NOW nie zostało, niestety, przygotowane do obsługi kierownic. Istnieją „obejścia” pozwalające skorzystać z kontrolera tego typu, ale wiążą się z nimi pewne skutki uboczne, na czele z brakiem sprzężenia zwrotnego (ang. force feedback). To sprawia, że GFN nie zapewnia wysokiego komfortu grania w symulatory pokroju Assetto Corsy czy Le Mans Ultimate. Lepiej sprawdza się w mniej realistycznych tytułach, które stworzono z myślą o padach (lub nawet klawiaturach) – na szczęście jest ich wiele w tej usłudze.
Poza wspomnianym laptopem do testów użyłem też swojego smartfona – już nie antycznego (Google Pixel 8a), ale też dalekiego od skojarzeń z platformą do grania w „komputerowe” samochodówki. Okazało się, że również na niedużym, nieco ponad 6-calowym ekranie można z powodzeniem bawić się chociażby w grze Forza Horizon 5 w 60 klatkach na sekundę, i to z aktywowanym ray tracingiem czy generatorem klatek (w planie Ultimate) – oczywiście pod warunkiem podłączenia pada do telefonu. Interfejs ekranowy bywa wprawdzie bardzo mały, ale w większości produkcji nie powinno to zanadto przeszkadzać.
Jednak największe wrażenie GeForce NOW zrobiło na mnie, gdy przesiadłem się z platform „niegamingowych” na swój komputer stacjonarny, na którym gram na co dzień, łącząc się z internetem kablem, i odpaliłem Test Drive Unlimited: Solar Crown. Mimo że mam mocne podzespoły, w tym kartę graficzną z górnej półki, tytuł ten przyprawia mnie zwykle o ból głowy notorycznymi mikroprzycięciami (ang. stuttering) i niestabilnym „klatkażem”, zmuszającym do nieustannego „wertowania” konfiguracji graficznej i szukania sposobów na zyskanie większej płynności.

Mało który komputer potrafi odpalić TDU: Solar Crown w 4K na „ultra” i utrzymywać ok. 60 klatek na sekundę bez stutteringu przy wysokiej prędkości – w GeForce Now Ultimate jest to możliwe (źródło fotografii: własne).
Tymczasem w GeForce NOW Ultimate ustawiłem wszystko na „maksa” w rozdzielczości 4K, dodałem do tego DLSS w trybie zbalansowanym – i mogłem przestać zaglądać do opcji. Wprawdzie TDU jest grą z tak dużymi problemami optymalizacyjnymi, że nawet na monstrum, z którym łączyłem się w chmurze, występowały okazjonalne spadki poniżej 60 klatek na sekundę, ale generalnie nie miałem zastrzeżeń do płynności rozgrywki, tym bardziej iż mikroprzycięcia były praktycznie niewyczuwalne. Ze sterowaniem też nie miałem najmniejszych problemów – nie odczułem żadnych opóźnień.
Ile kosztuje GeForce Now?
Oczywiście za taką przyjemność trzeba zapłacić. GFN w wersji Ultimate kosztuje 109 zł lub 539 zł za pół roku (niecałe 90 zł za miesiąc). Nie jest to mała kwota, ale komputer o porównywalnych osiągach stanowi wydatek idący w grube tysiące złotych – dzięki GeForce NOW za te pieniądze możemy zapewnić sobie wiele lat bezstresowego grania. Wystarczy kupować gry, którymi jesteśmy zainteresowani.
Zresztą dla graczy, którzy nie potrzebują topowej grafiki i parametrów wyższych niż 60 klatek na sekundę w rozdzielczości 1440p, jest też dostępna tańsza opcja Performance (vel Premium). Kosztuje 54 zł za miesiąc lub 269 zł za 6 miesięcy (prawie 45 zł za miesiąc).
Mówiąc krótko, streaming jeszcze kilka lat temu mógł wydawać się jedynie ciekawostką, ale dziś stanowi godną rozważenia alternatywę dla „tradycyjnego” grania. Do niedawna sam byłem niedowiarkiem i ignorowałem istnienie chmury, lecz teraz będę miał ją w pamięci, gdy trafię na kolejną grę pokroju TDU: Solar Crown, przy której mój komputer się poci.
Materiał powstał we współpracy z firmą Nvidia.