Wybrany przez Sony reżyser nadchodzącej adaptacji o Piekłonurkach - Justin Lin jest powodem do obaw o sukces produkcji. Jego wybór niekoniecznie musi oznaczać tragedię, ale nikt nie zrozumie potrzeb graczy, niż oni sami.
Jeszcze kilka lat temu ogólna opinia o filmowych adaptacjach gier wideo była raczej negatywna. No bo co innego powiedzieć o wydanym w 2016 roku Assassin’s Creed czy Maxie Paynie z 2008? Całe szczęście te mroczne czasy, zarówno dla świata filmowego, jak i growego, już minęły i niedawno mogliśmy oglądać The Last Of Us czy prześwietne Arcane od Netflixa.
Te seriale udowodniły, że adaptując growe historie na „kinowe” ekrany trzeba dobrze rozumieć uniwersum oraz setting materiału źródłowego, a nie wyrywać go z kontekstu i uderzać w zupełnie inne tony niż oryginał. Co wydaje się dla tego fundamentalne, to z pewnością odpowiednio długie obcowanie z dziełem. No bo jak dobrze zrozumieć grę, nie będąc jednocześnie częścią społeczności graczy i znając szerszy kontekst gier, mechanik oraz fenomenów?
To samo pytanie z pewnością zadają sobie fani Helldivers, którzy liczyli na udaną adaptację kooperatywnej strzelanki od Arrowhead. To zdecydowanie za wcześnie, by uznać ją za produkcję nieudaną, bo przecież jeszcze nie wyszła, ale już pojawiły się sygnały ze strony twórców, które budzą poważne obawy wśród wyczekujących filmu graczy.
Chodzi oczywiście o ostatnią informację o reżyserze filmu, czyli Justinie Linie, którą przekazał The Hollywood Reporter. Jak informuje portal - mający na swoim reżyserskim koncie głównie filmy z serii Szybcy i wściekli, Lin:
Nie jest graczem i właśnie to uznał za swoją mocną stronę, przedstawiając własną wizję materiału źródłowego. Chce on znaleźć w postaciach ich człowieczeństwo i wpleść do historii aktualne tematy, jednocześnie rozbudowując świat i mitologię. Istnieje mnóstwo szczegółów, które czekają na rozwinięcie, a jest to coś, co pociąga tego filmowca.
Czerwona lampka może zapalić się już przy pierwszych zdaniach cytowanego fragmentu. Nie bycie graczem niekoniecznie musi oznaczać katastrofę. Wszystko zależy, w jaki sposób zostaną potraktowane najważniejsze filary materiału źródłowego - abstrakcyjny humor polegający na zdecydowanie zbyt dużej dawce propagandy, przypadkowych zgonów od pocisków wystrzelonych przez sojuszników czy liczbie pokonywanych robali w przeliczeniu na sekundę. To wszystko zaś w sosie politycznej satyry. Jeśli zostaną odpowiednio zaimplementowane w filmie, to pierwszy krok do sukcesu mamy za sobą.
Nie mówię, że musi być [graczem – przyp. red.], ale traktowanie ignorancji względem materiału źródłowego jako zalety zawsze jest dla mnie red flagiem.
Czy lata od późnych 2000 do późnych 2010 nie nauczyły Hollywood niczego o tym, dlaczego wrzucanie do tych projektów ludzi bez żadnej wiedzy na temat materiału źródłowego jest złym pomysłem?
Problem polega na tym, że znajomość szerszego kontekstu gier wideo może znacząco ułatwić zrozumienie tych filarów. Kolejne zdanie zdaje się tylko potwierdzać obawy o braku ich zrozumienia - wątki człowieczeństwa bohaterów, czy własna inwencja w tworzeniu mitologii ustanowionego już świata niepokoi wielu graczy. Ci obawiają się, że twórca zignoruje materiał źródłowy i będzie próbował na siłę zaproponować widzom własne pomysły na to jak powinno wyglądać uniwersum Helldivers.
Zobaczymy co pokaże przyszłość, ale na razie chyba najlepszym przykładem realizacji filmowej ekranizacji gry o Piekłonurkach jest udostępniona niedawno fanowska produkcja, która powinna stać się dla Lina koronnym przykładem, czego tak naprawdę oczekują fani Helldivers. Ma być krwawo, patriotycznie, a przede wszystkim abstrakcyjnie i zabawnie. No ale kto lepiej rozumie potrzeby fanów-graczy, niż oni sami?
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic

Autor: Jonasz Gulczyński
Kulturoznawca, który urodził się z padem od PSX-a w ręku. Z GRYOnline.pl współpracuje od października 2024 roku, gdzie głównie zajmuje się nowinkami z branży gier z apetytem na bardziej skomplikowane publikacje. Swoje najmłodsze lata spędzał w Górniczej Dolinie, a obecnie nie stroni od strategii turowych wszelkiej maści. Miłośnik prozy Lovecrafta, a także twórczości Quentina Tarantino i Roberta Eggersa. Prywatnie również fan uniwersum Warhammer Fantasy, w którym spędził niezliczoną liczbę godzin zarówno jako gracz, jak i mistrz gry w papierowym wydaniu.