Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 24 kwietnia 2022, 12:29

Dajcie ludziom od Chorus do zrobienia Gwiezdne wojny

Słyszeliście o grze Chorus? Pewnie nie, a szkoda, bo to świetna kosmiczna strzelanina, która zaskakuje nie tylko ładną oprawą, ale też solidną mechaniką rozgrywki. Taką, którą bez problemu sprawdziłaby się w rozwałce w uniwersum Gwiezdnych wojen.

Od lat podczas tworzenia różnego rodzaju podsumowań próbujemy wskazać „najlepsze gry, w które nikt nie grał”. Nie ukrywam, że zawsze mieliśmy z tym spory kłopot, bo choć wiele znakomitych produkcji nie zdobywa takiej popularności, na jaką de facto zasługuje, to potrafi zakręcić się koło nich grupa oddanych fanów, która sama z siebie zrobi im znakomitą reklamę w sieci. Odnoszę jednak wrażenie, że przypadek ten nie dotyczy gry Chorus, która od blisko pięciu miesięcy jest dostępna na pecetach i konsolach. Sam dowiedziałem się o niej przypadkiem i teraz naprawdę dziwię się, że shooter wyprodukowany przez należące do firmy Deep Silver studio Fishlabs nie odbił się szerszym echem.

Chorus to kosmiczna strzelanina, w której nasz statek obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby. Nie wymyśla ona koło na nowo i nie serwuje jakichś rewolucyjnych rozwiązań, chyba że za takie uznamy różne moce specjalne Nary – pilotki myśliwca – pozwalające np. natychmiast teleportować się za atakującego nas wroga. Chorus oferuje po prostu solidną dawkę akcji, a bardzo dobrze zrealizowana mechanika rozgrywki sprawia, że sam proces strzelania jest cholernie satysfakcjonujący. Produkt studia Fishlabs ma jeszcze jedną zaletę – nieustannie udostępnia nowe bronie i zwiększa zdolności bohaterki, praktycznie do samego końca kampanii, więc czujemy, że cały czas rośniemy w siłę. W grach, które walką stoją, jest to bardzo istotne.

Dajcie ludziom od Chorus do zrobienia Gwiezdne wojny - ilustracja #1

Oczywiście Chorus nie jest produktem na „dziesiątkę”, bo gra ma też swoje wady. Najbardziej zmęczyła mnie fabuła, której deweloperzy poświęcili zaskakująco sporo uwagi. Tajemniczy wróg pragnący zniszczyć nasz świat, wizje bohaterki i rozdmuchane rozterki moralne – tego wszystkiego było trochę za dużo. Żywiołowe starcia w kosmosie i całkiem pomysłowe misje (co ciekawe, te najlepsze zaserwowano na sam koniec) pozwalają jednak przymknąć na te mankamenty oko. Ocena użytkowników na poziomie 85% pozytywnych recenzji na Steamie pokrywa się na tę chwilę z moją, przy czym nie żałuję żadnej z 27 godzin, które przeznaczyłem na rozwałkę.

O strzelaninie tej wspominam jednak nie tylko dlatego, że po prostu mi się ona podoba. Mam nadzieję, że na ten produkt, podobnie jak ja, zwrócą też uwagę decydenci z Lucasfilmu, którzy zapewne chcieliby zobaczyć więcej gier osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen. Grając w Chorus, często łapałem się na tym, że zamiast statku Nary chętnie zobaczyłbym X-winga, a zamiast strzelać do dziwacznych statków Bezlicych, porozwalałbym TIE Fightery. Shadows of the Empire, stare gry z serii Rogue Squadron – brakuje mi takich prostych starwarsowych shooterów i liczę na to, że ludzie z Lucasfilmu o tego typu produkt się pokuszą. Doświadczony team już jest, gotowa mechanika rozgrywki też, wystarczyłoby to ubrać w odpowiednie szaty i gotowe. Jedno jest pewne, taki tytuł zapewne nie przeszedłby bez echa.

ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA

Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej