Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 5 stycznia 2024, 15:05

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze

Monster Hunter: World oczarował graczy, więc poprzeczka dla Monster Hunter: Wilds ustawiona jest naprawdę wysoko. W rzeczywistości jednak Capcom wcale nie musi wymyślać koła na nowo – może zrobić to samo, tylko bardziej. Proste, prawda?

Źródło fot. Capcom
i

Przyznam się uczciwie, że od dawna z wytęsknieniem nie czekałem na żadną grę od dużego studia. Nie dlatego, że zrobiłem się stary i zgnuśniały (to też!), tylko zwyczajnie rynek AAA ostatnio po prostu mnie zawodzi. Aż do imprezy The Game Awards 2023, na które cały na biało wjechał Capcom ze swoim Monster Hunter: Wilds. W tamtej chwili poczułem się niczym nastolatka na koncercie ukochanego zespołu k-popowego. Puls przyśpieszył, serce zabiło żywiej, a w duszy zrozumiałem, że BĘDĘ GRAŁ W GRĘ.

Monster Hunter: World przeżywa drugą młodość

Po co taki wstęp? Nie wyobrażałem sobie, że jakaś duża gra może wzbudzić we mnie jeszcze takie emocje. Dla mnie Monster Hunter: World jest niezwykle istotną produkcją, którą traktuję jako doskonałą odskocznię od MMORPG-ów. Gdy zwątpiłem w gatunek i uznałem, że trzeba od niego odpocząć, zobaczyłem polowanie na wielkie potwory na PC. Nie jestem miłośnikiem ultratrudnych systemów walki (brak mi cierpliwości), więc podszedłem do tego tytułu z dystansem. Wystarczyło jednak kilka chwil, by rozkochał mnie w sobie na zabój, bo delikatnie musnął w mojej duszy strunę odpowiedzialną za miłość do MMO.

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #1

Monster Hunter: World, Capcom, 2018.

Z tego powodu wobec Monster Hunter: Wilds mam wysokie oczekiwania. Spodziewam się, że będzie to co najmniej tak samo dobra produkcja i wtedy będę w pełni zadowolony. We wspomnianym tytule na jednej postaci nabiłem ponad 150 godzin. Niedawno wróciłem do gry i bawię się ze znajomymi od nowa, a na liczniku mam już prawie 100 kolejnych godzin. Szczerze marzę o tym, aby Capcom powtórzył ten sukces i rozpalił moją chęć do zarywania nocek.

Miałem również krótką przygodę z Monster Hunter: Rise, ale to tytuł zupełnie inny, casualowy. Nie zrozum mnie źle, Czytelniku, nie ma w tym nic złego, bo to idealna gra na Switcha, ale średnia produkcja na wszystkie inne platformy. Jest uboższa i prostsza, a przy tym nie tak wizualnie czarująca. Najlepszym dowodem na to jest porównanie aktualnej popularności obu gier na Steamie. Sześcioletni World wygrywa z trzyletnim Rise, przeżywając właśnie drugą młodość.

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #2

SteamDB

Bardziej otwarty świat? Oby!

Muszę jednak przyznać, że wierzchowce Rise zrealizował fenomenalnie. Dlatego liczę, że Monster Hunter: Wilds również pójdzie w tym kierunku, co sugeruje zapowiedź gry. Oczywiście nie chciałbym, aby nasz wierzchowiec sprawił, że podróżowanie stanie się trywialne. Grając w MMORPG-i zauważyłem, że łatwo jest z tym przesadzić. Przykładowo, latanie może szybko popsuć całą zabawę z eksploracji i szukania stwora.

W Monster Hunter: Rise cały aspekt polowania został niezwykle uproszczony i rozgrywka sprowadzała się po prostu do walk z wielkimi bestiami. Capcom musi więc zbalansować użycie wierzchowców, a także rozwinąć je, chociażby na wzór rozwiązań zastosowanych w Guild Wars 2. Tam są one przydatne w podróżowaniu – wierzę, że w Monster Hunter: Wilds również da się to zrobić ciekawie.

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #3

Monster Hunter: Rise, Capcom, 2021.

Oglądając zapowiedź MH: Wilds odniosłem również wrażenie, że dostaniemy wielki otwarty świat. Nic takiego nie zostało potwierdzone, więc to jedynie moje przypuszczenia. Niemniej nie pogardziłbym ogromną krainą, po której mógłbym swobodnie podróżować na swoim wierzchowcu i polować na wyznaczone bestie. Mniej ekranów wczytywania pomiędzy misjami, przymusowego odwiedzania miasta (HUB-u), a także możliwość przechodzenia pomiędzy strefami – oczami wyobraźni widzę takie bardziej rozbudowane The Guiding Lands!

Pogoda nowym rodzajem przeciwnika? Jestem na tak!

Oczywiście nie można zapomnieć o warunkach pogodowych, które towarzyszyły prezentacji Monster Hunter: Wilds. Błyskawice będące dodatkowym zagrożeniem podczas polowania? Brzmi świetnie! Mam nadzieję, że Capcom pokusi się o takie atrakcje, jak deszcz wpływający na elektryczne stworzenia (wzmacniając je) lub ogniste bestie (zmieniając ich sposób walki). Może znajdzie się miejsce na ograniczającą widoczność burzę piaskową? Możliwości zdecydowanie nie brakuje i chciałbym, aby otoczenie również odgrywało istotną rolę w zabawie.

Monster Hunter: World dał przedsmak czegoś takiego poprzez pułapki rozmieszczone w różnych miejscach. Na bestię można było zrzucić głazy lub sople lodu, czy wykorzystać grząski grunt na swoją korzyść. Wyobrażam sobie, że kontynuacja rozwija ten temat i zachęca graczy do eksperymentowania oraz zabawy elementami otoczenia. Dzięki temu starcia jeszcze bardziej nabrałyby charakteru prawdziwego polowania, bo można byłoby zwabiać bestie tam, gdzie środowisko działa na naszą korzyść.

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #4

Monster Hunter: World, Capcom, 2018.

Mam również jedną, małą prośbę – Capcom, dajcie zagrać jako palico, chociaż przez chwilę! W Worlds kociaki miały genialne zbroje i prezentowały się świetnie, aż chciało się takim pokierować. W Monster Hunter: Generations był specjalny „prowler mode”, w ramach którego mieliśmy taką możliwość, więc może i w Wilds znajdzie się na to miejsce? Przyznam szczerze, że mój koci towarzysz zwyczajnie się marnował, a dzięki temu będzie miał dodatkowe zastosowanie!

W Wilds nie ma miejsca na Handlerkę

Są i pewne elementy, które mam nadzieję, że zostaną nam oszczędzone, drogi Czytelniku. Przykładowo (nie)sławna Handlerka zajmuje pierwsze miejsce na liście „czego nie chcę zobaczyć w MH: Wilds”. Mam nadzieję, że Capcom nie wprowadzi tak męczącego NPC. Drugą rzeczą są niepomijalne przerywniki filmowe – obowiązek oglądania cutscenek okazał się uciążliwy w Monster Hunter: World, zwłaszcza gdy gra się drugi raz i w dodatku ze znajomymi. Nie mogliśmy wykonywać wspólnie misji fabularnych, póki wszyscy nie zaliczyli scenki z konkretną bestią. No jak tak można?

Co jeszcze jest do poprawy? Rozwijanie postaci. Zdobywanie sprzętu z bestii to doskonały motor zabawy, ale już gromadzenie dekoracji przypomina żmudną pracę. Zwłaszcza gdy do swojego builda potrzebujecie tego jednego, konkretnego przedmiotu o niezwykle niskiej szansie na zdobycie. Capcom powinien po prostu dać możliwość sensownego pozyskania takich rzeczy, chociaż poprzez ich wytworzenie. Coś na zasadzie „graczu, namęczyłeś się i grindowałeś, ale RNG nie było po Twojej stronie, więc proszę, użyj craftingu”. Mam nadzieję, że w Monster Hunter: Wilds deweloperzy okażą się bardziej ludzcy pod tym względem!

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #5

Drugie spojrzenie

Monster Hunter: Wilds jawi się jako kontynuacja pomysłów z World. I nic w tym dziwnego – ta gra przyniosła serii ogromny rozgłos poza Japonią. Na krótkim, bo niespełna półtoraminutowym zwiastunie widać, że Capcom, idzie w jeszcze większe przestrzenie dla naszych łowów, bez podziału na małe lokacje przedzielone krótkimi ekranami wczytywania, co miało miejsce w tytułach poprzedzających MH: World. Dodatkową rzeczą, która może wskazywać na spore tereny jest to, że przez cały zwiastun łowca nie schodzi ze swojego ptaka-wierzchowca. World ma opcję podróżowania na grzbiecie mniejszego potwora, ale nasz „wierzchowiec” przemieszcza się tylko w wyznaczone przez nas miejsce lub podąża za potworem, na którego polujemy. Tutaj widać, że to gracz będzie miał pełną kontrolę nad zwierzęciem, na wzór psiego towarzysza z Rise.

To, co jednak zrobiło na mnie największe wrażenie to ilość potworów pojawiąjących się jednocześnie na ekranie. Już World zwiększał liczebność fauny na terenach łowów. Wilds nie idzie o krok dalej – robi skok przez kanion. Scena, w której łowca kluczy między członkami stada, by uciec przed większymi potworami, pokazuje jaka przepaść będzie dzielić tę grę od poprzedniczek. Kolejną rzeczą jest pogoda – pioruny uderzające w „piorunochrony” wbite w ziemię, które łowca musiał omijać, by samemu nie zostać trafionym dają nadzieję na to, że już nie tylko warunki klimatyczne, ale pogoda również będą miały wpływ na nasze łowy. Oczywiście Capcom nie mógł jednak zapomnieć o tradycji i na sam koniec widzimy Rathalosa – potwora-maskotkę, który jest z serią od samego początku, jeszcze na PS2. Każdy Monster Hunter, w którego grałem, dał mi przynajmniej 100 godzin świetnej zabawy i wierzę, że Wilds również takie będzie. Nawet jeśli Capcom nie pokusi się o rozbudowanie i tak pokaźnego arsenału.

Mateusz "Ictius" Sawka

Od Monster Hunter: Wilds oczekuję tylko, aby był takim Monster Hunter: World 2

Muszę jednak zaznaczyć, że jeśli którakolwiek z moich próśb miałaby zabić ducha gry lub ułatwić za bardzo rozgrywkę, to z wszystkiego wycofuję się rakiem! Monster Hunter: World jest dla mnie przykładem gry, której poziom trudności ustawiony jest idealnie. Nie jest nadmiernie uciążliwa, jak często przytaczana w tym kontekście seria Dark Souls (nie wymaga takich pokładów cierpliwości), a przy tym oferuje sensowne wyzwania — to taki złoty środek dla osób, które chcą się spocić, ale tak na 50%, bo jednak trochę boją się rzucania padem o ścianę.

Capcom, zrób po prostu Monster Hunter: World 2 i będzie dobrze - ilustracja #6

Monster Hunter: Wilds, Capcom.

Moja lista życzeń prowadzi mnie do bardzo prostego wniosku. Chciałbym, aby Capcom zrobił po prostu Monster Hunter: World 2 i będę zadowolony. Niech po prostu ulepszą i dopracują to, co już jest świetne, a raczej nikt nie będzie narzekał. Żadnego wymyślania koła na nowo, tylko zrobienie tego samego, ale bardziej. Ta seria nie potrzebuje rewolucji czy wielkich nowości, a jeśli deweloperom uda się je wprowadzić sensownie, to będzie to jedynie wartość dodana.

Jeśli tylko za bardzo nie zapatrzą się w Monster Hunter: Rise, to możemy spać spokojnie. A trochę ten sen potrwa, bo Monster Hunter: Wilds ujrzymy dopiero w 2025 roku. Więc życzę miłej drzemki i do zobaczenia na polowaniu!

Patryk Manelski

Patryk Manelski

Chciał być informatykiem, potem policjantem, a skończyło się na „dziennikarzeniu” na UŚ. Tam odkrył, że można połączyć pasję do grania z pisaniem. Następnie bytował w kilku redakcjach, próbując przekonać wszystkich, że gry MMO są najlepsze na świecie. Tak trafił do działu publicystyki na GOL-u, gdzie niestrudzenie kontynuuje swoją misję – bez większych sukcesów. W przerwach od walenia z axa hoduje cyfrowe pomidory, bawiąc się w wirtualnego farmera. Nie mając własnego ogródka, zadowala się opieką nad drzewkiem bonsai. Kręci go też jazda na rowerze, zaś czytać lubi mangę i fantastykę. A co najważniejsze, pochodzi z Sosnowca, gdzie zresztą mieszka i z czego jest dumny!

więcej