Call of Duty: Vanguard, które przenosi nas w realia II wojny światowej, znalazło się w ogniu krytyki w związku z niezachowaniem poprawności historycznej.
Premiera Call of Duty: Vanguard za nieco ponad dwa miesiące, ale krytyki nie brakuje już teraz. Tym razem na cel wzięto decyzje odnośnie kampanii fabularnej. Gwoli przypomnienia, najnowsza odsłona cyklu popularnych FPS-ów przeniesie nas w czasy II wojny światowej (chociaż przedstawi alternatywną wersję wydarzeń), a gracze wcielą się w czwórkę różnych protagonistów. Kontrowersje dotyczą jednego z nich – Lucasa Riggsa.
Każdy z czwórki bohaterów Vanguard był wzorowany na prawdziwych wojennych bohaterach, np. postać rosyjskiej snajperki Poliny Petrovej zainspirowała Ludmila Pawliczenko – snajperka Armii Czerwonej, która w czasie wojny miała zaliczyć 309 zabójczych trafień (wedle przekazów Związku Radzieckiego). Postać australijskiego piechura Lucasa Riggsa wzbudziła takie emocje, ponieważ pierwowzór tej postaci, Charles Upham, był zasłużonym w boju nowozelandzkim bohaterem narodowym. I chociaż mogłoby się wydawać, że to tylko fikcja, a postać w grze nie musi w stu procentach odpowiadać swojemu protoplaście, to Nowozelandczycy poczuli się tym faktem bardzo dotknięci. Zwłaszcza że Upham jako jedyny żołnierz w historii IIWŚ został dwukrotnie (!) odznaczony Krzyżem Wiktorii.
Cytując nowozelandzki portal Newshub:
Znaczenie Charlesa Uphama jest nie do przecenienia. Żaden inny żołnierz nie otrzymał dwóch Krzyży Wiktorii w całej historii. To niesamowite osiągnięcie należy wyłącznie do naszego kraju, Nowej Zelandii".
To tak jakby zrobić z Sir Edmunda Hillary'ego Australijczyka albo z Lorde, albo z Jonaha Lomu. To jest obraza. W najlepszym wypadku jest to ignorancja; w najgorszym – gigantyczny środkowy palec dla nas wszystkich.
Takie rozwiązanie nie satysfakcjonuje nikogo z historycznego punktu widzenia. Nowozelandczycy nie są zadowoleni, bo z ich bohatera narodowego robi się Australijczyka (David Swenson ze Sledgehammer Games przyznał, że właśnie Upham był inspiracją). Ale Australijczycy również nie mają powodów do radości, ponieważ jeśli chciano podkreślić zasługi australijskiej armii, to wskazane byłoby wybranie kogoś z jej szeregów właśnie. W tym świetle decyzja deweloperów pozostaje niezrozumiała.
I chociaż z naszego punktu widzenia może wydawać się to mało istotne, to zastanówmy się, jak zareagowalibyśmy my, gdyby nagle z Witolda Pileckiego chciano zrobić np. Rosjanina na potrzeby gry wideo.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
27

Autor: Michał Ciężadlik
Do GRYOnline.pl dołączył w grudniu 2020 roku i od tamtej pory jest lojalny Newsroomowi, chociaż współpracował również z Friendly Fire, gdzie zajmował się TikTokiem. Półprofesjonalny muzyk, którego zainteresowanie rozpoczęło się już w dzieciństwie. Studiuje dziennikarstwo i swoje pierwsze kroki stawiał w radiu, lecz nie zagrzał tam długo miejsca. W grach obecnie preferuje multiplayer; w CS:GO spędził łącznie ponad 1100 godzin, w League of Legends prawdopodobnie drugie tyle, chociaż dobrą grą singlową również nie pogardzi.