Makabryczne sceny w siedzibie Techlandu – polskie studio zużyło litry sztucznej krwi, by realistycznie odwzorować brutalne efekty w Dying Light: The Beast. Deweloperzy świetnie się przy tym bawili.
Studio Techland przelało krew w imię sztuki. Twórcy nadchodzącej gry Dying Light: The Beast zużyli mnóstwo fałszywej posoki, by w realistyczny sposób przenieść ją do wirtualnego świata. Dokumentujący tę pracę film wygląda równie makabrycznie, co zabawnie, a przy tym zdradza duże przywiązanie deweloperów do szczegółów.
Jak dowiedzieliśmy się z materiału, polskie studio postanowiło odtworzyć sytuacje występujące w grze, by ułatwić zadanie działom artystycznym. W tym celu Techland zatrudnił aktora, który ślizgał się, upadał, czołgał czy był ciągnięty przez kałuże sztucznej krwi. Co ciekawe, nie zachowywała się ona jednak w oczekiwany sposób, dlatego musiała zostać rozcieńczana z użyciem... płynu do mycia naczyń. Tak uzyskane realistyczne ślady oraz smugi zostały uwiecznione na zdjęciach, a następnie przeniesione do produkcji dzięki technice fotogrametrii.
Dying Light: The Beast jest grą akcji, a zarazem spin-offem cyklu zapoczątkowanego w 2015 roku. Tytuł ma zadebiutować 22 sierpnia na PC oraz konsolach PS4, PS5, Xbox One i Xbox Series X/S.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
1

Autor: Krzysztof Kałuziński
W GRYOnline.pl związany z Newsroomem. Nie boi się podejmowania różnych tematów, choć preferuje wiadomości o niezależnych produkcjach w stylu Disco Elysium. W dzieciństwie pisał opowiadania fantasy, katował Pegasusa, a potem peceta. Pasję przekuł w zawód redaktora portalu dla graczy prowadzonego z przyjacielem, jak również copywritera oraz doradcy w sklepie z konsolami. Nie przepada za remake'ami i growymi tasiemcami. Od dziecka chciał napisać powieść, choć zdecydowanie lepiej tworzy mu się bohaterów niż fabułę. Pewnie dlatego tak pokochał RPGi (papierowe i wirtualne). Wychowały go lata 90., do których chętnie by się przeniósł. Uwielbia filmy Tarantino, za sprawą Mad Maksa i pierwszego Fallouta zatracił się w postapo, a Berserk przekonał go do dark fantasy. Dziś próbuje sił w e-commerce i marketingu, jednocześnie wspierając Newsroom w weekendy, dzięki czemu wciąż może kultywować dawne pasje.