Akt o usługach cyfrowych: UE chce zrobić porządek w Internecie
„Co jest nielegalne poza Internetem, powinno być również nielegalne w Internecie” – ten cytat charakteryzuje nowe prawo dotyczące sieciowych usług, które właśnie przyjęła Komisja Europejska.
Źródło fot. powyżej: Unsplash / Conny Schneider.
- zestaw przepisów o nazwie DSA (Digital Services Act) został przyjęty przez Komisję Europejską;
- DSA podlega jeszcze głosowaniu, ale rzekomo to tylko formalność;
- akt prawny ma wejść w życie najwcześniej na początku 2024 roku.
Komisja Europejska przyjęła akt prawny, mający uregulować wiele spraw dotyczących świadczenia usług internetowych. Zestaw nowych zasad, zwany DSA (Digital Services Act – akt o usługach cyfrowych), ma zwiększyć odpowiedzialność platform społecznościowych oraz walczyć z fałszywymi informacjami i dyskryminacją wyznań lub ras.
Porozumienie pomiędzy KE a państwami członkowskimi otwiera drogę nowemu prawu do jego faktycznego obowiązywania. Choć zostanie ono poddane jeszcze głosowaniu przez Parlament Europejski, raczej jest to tylko formalność. Akt ma wejść w życie po 15 miesiącach od głosowania lub w styczniu 2024 roku (zależnie od tego, co będzie późniejsze).
Akt wprowadza w życie zasadę, zgodnie z którą to, co jest nielegalne poza Internetem, powinno być również nielegalne w Internecie. Im większa platforma internetowa, tym większa jej odpowiedzialność – powiedziała Ursula von der Leyen, Przewodnicząca Komisji Europejskiej.

DSA a DMA
Digital Services Act (DSA) dotyczy informacji, prywatności danych oraz profilowania social mediów i reklam, ale wszystko to w odniesieniu do zwykłego użytkownika. DMA (Digital Markets Act – akt o rynkach cyfrowych) zaś to dokument regulujący zasady konkurencyjności w Internecie pomiędzy przedsiębiorstwami. W skrócie nakłada on na największe z nich (tzw. „strażników dostępu”) dodatkowe obowiązki wdrażania pewnych zachowań i powstrzymania się od podejmowania nieuczciwych kroków wobec konkurencji.
Jak w realu, tak w Internecie
Akt DSA nie został jeszcze opublikowany w całości, ale według informacji podawanych przez KE, możemy uściślić jego podstawowe założenia.
- Rozróżnia dostawców usług internetowych na małych i dużych (ponad 45 mln użytkowników z terenu UE).
- Na „dużych” dostawców usług (takich jak Meta, Twitter) nakłada konieczność klarownego przedstawienia internautom sposobu działania algorytmu profilowania treści. Takie serwisy powinny oferować też możliwość wyboru alternatywnego trybu wyświetlania np. aktualności, niebazującego na profilowaniu.
- Platformy online i hostingi powinny opracować przejrzystą politykę usuwania treści uznanych za niepożądane i takie działania zawsze argumentować użytkownikowi. On zaś musi mieć możliwość odwołania się od decyzji moderatorskich.
- Istnieje potrzeba wdrożenia skutecznych strategii przeciwdziałania fałszywym informacjom, tzw. fake-newsom. Dotyczy to w szczególności największych graczy w obliczu kryzysów, jak np. wojna na Ukrainie.
- Platformy zakupowe będą musiały przechowywać podstawowe informacje o swoich klientach, na wypadek oszustw lub sprzedaży nielegalnych rzeczy.
- Zagwarantowanie zweryfikowanym instytucjom badawczym udostępnienia kluczowych danych największych platform, by zapewnić lepszy wgląd w „ewolucję ryzyka w Internecie”.
- Reklamy w serwisach nie będą mogły być profilowane w oparciu o rasę, wyznaniowość lub orientację seksualną.
- Zabronione będzie stosowanie układów interfejsów użytkownika, które skłaniają do wykonania określonych wyborów – tzw. „czarne schematy”. Na przykład rezygnacja z subskrypcji powinna być równie łatwa jak jej akceptacja.
Duże platformy, takie jak Meta i Twitter, aktywnie działały na rzecz złagodzenia tej ustawy, jednak ma ona wejść w życie w kształcie mniej więcej takim, jaki widzimy powyżej. Nie wiadomo jeszcze, jak zareagują największe firmy. Akt przewiduje też kary za niedostosowanie serwisów do nowych zasad:
Powierza on [akt – dop. autor] Komisji nadzór nad bardzo dużymi platformami, w tym możliwość nakładania skutecznych i odstraszających sankcji w wysokości do 6% światowego obrotu lub nawet zakazu prowadzenia działalności na jednolitym rynku UE w przypadku powtarzających się poważnych naruszeń – mówi komisarz Thierry Breton, komisarz ds. rynku wewnętrznego
W porozumieniu pomiędzy KE i państwami członkowskimi zostały uzgodnione ogólne podstawy i najważniejsze założenia DSA. Teraz, nawet po przegłosowaniu aktu, czeka nas dopracowywanie jego języka prawnego we współpracy z rządami.
Niewykluczone, że zostaną wprowadzone zmiany, ale raczej w szczegółach. Nie powinniśmy oczekiwać zbyt dużych modyfikacji ogólnego kształtu nowego prawa. Facebook i inne portale najprawdopodobniej będą musiały dokonać zmian w swoich usługach.
Może Cię zainteresować:
- Jeden kabel, by wszystko podłączyć - europarlament zdecydował
- To koniec nagrywania rozmów na telefonach z Androidem
Więcej:Kolejny kraj bierze się za lootboxy w grach, by chronić nieletnich graczy
Komentarze czytelników
DuN3rr Chorąży
Tylko że my nie jesteśmy klientami portali społecznościowych a jedynie produktem
poza tym się zgadzam
zanonimizowany1365389 Generał
to jest slepe wierzenie we wszystko jak w jakims Orwellu i jednoczenie sie wokol takich tepych propagandowych hasel jak "wspolny wrog" czy argumentacji na zasadzie "bo tam jest gorzej bo tak mi powiedzieli"
Nie porównaj mnie do takich osoby. Ja opieram się na faktach. Po prostu Krothul przesądzi.
Matysiak G po banie Centurion
Profilowanie jest zupełnie niepotrzebne. Nie mamy z niego żadnych korzyści.
elathir Legend
Sprawa tutaj jest dość skomplikowana i prosta zarazem.
Czy wtrącanie się państwa, w tym EU i polityków w gospodarkę to rzecz dobra? No raczej zła i im go mniej tym lepiej.
Czy wykorzystywanie przez portale społecznościowe socjotechnik służących manipulacji, handel naszymi danymi bez naszej wiedzy itd. to rzecz dobra? No też zła i im tego mniej tym lepiej.
Tak więc powstaje tutaj kluczowe pytanie, czy konsument ma szanse na dochodzenie swoich praw z korporacją typu Meta. Jak tak do problemu nie ma, jak nie to tutaj jest właśnie jedyne sensowne miejsce dla interwencji państwowej, czyli zapewnienie klientowi odpowiednich praw mających go chronić przed samowolą korporacji.
Ponieważ nie mylmy korporacjonizmu z wolnym rynkiem. Nie bez powodu USA są w rankingu wolności gospodarczej daleko za sporą częścią UE (oczywiście nie nami). Tam korporacje dyktują politykom jak ci mają zwalczać im konkurencję. Kraje takie jak Irlandia, Estonia, Holandia czy Szwajcaria maja złapany zdrowy balans pomiędzy interesami korporacji, małych firm i ich klientów.
To jest rola państwa i UE, pilnowanie balansu sił by nie przeważył się w żadną ze stron. Tutaj widać akcje mające pomóc ten balans utrzymać. Jak wyjdzie w praktyce to się jeszcze okaże (może się skończyć jak z tymi durnymi informacjami o ciasteczkach, czyli przepis dla przepisu).
AuGanymede Chorąży
Chłopie, najpierw poczytaj sobie czym był nazizm, a nie szafujesz słowami, których najwyraźniej nie rozumiesz, bądź jesteś w tym obrzydliwie cyniczny.