Witam,
Za pozwoleniem uzytkownika squaresofter (autora swietnego cyklicznego bloga W co gracie w weekend) i aprobatą stałych bywalców jego bloga, zakładam forumowy wątek w którym możemy dzielić się naszymi growymi przygodami.
Każda platforma i gra mile widziana, kazdy gatunek i każda opinia oraz spostrzeżenie na temat gry - także mile widziane.
Dla ludzi szukających inspiracji w co zagrać lub nawet jaka seria lub gatunkiem się zainteresować.
Oczywiście nadal wspieramy squaresoftera i jego wpisy na blogu, to on to wszystko rozpoczął :)
Po 15 godzinach w Assassin's Creed Valhalla to co mi się spodobalo ze zmian:
-powrót postaci z trylogii Desmonda i nawiązania do pierwszych części
-rozbudowa osady
-bardzo klimatyczne rajdy na wioski
-powrót Social Stealth które jest teraz jeszcze bardziej rozbudowane niż we wcześniejszych odsłonach serii
- ciekawsze a zarazem mniejsze Questy poboczne które wykonuje się z marszu A nie trzeba się za nimi uganiac po całej mapie
-powrót ukrytego ostrza które znowu zabija tak jak powinno
-przeciwnicy w przeciwieństwie do Odyseji nie są już gabkami na strzały
-ograniczenie wypadania broni/elementów pancerza, teraz znajdujemy ich bardzo mało ale są dużo bardziej unikatowe i można je rozwijać że nawet pierwszy toporek może nam towarzyszyć przez grę
-powrót bractwa
-anomalie animusa
-zagadki środowiskowe
-system walki to taki miks nowego ze starym ale przy wojownikach Ragnara trzeba się sporo napocic
-klimat średniowiecznej Anglii
-graficznie na PS5 gra wygląda cudownie i działa bez zarzutu.
-animacje wykończeń oraz wspinania - które też jest takim powrotem do starego bo niby można się wspinać wszędzie ale przy niektórych budynki/gory mają jakieś zagadki jak wejść na szczyt albo dojść do skrzynki.
Nie wiem też jak to z tymi bugami i błędami (może do premiery PS5 naprawili większość) ale ja miałem tylko jedna zwieche na 15 godzin gry. A tak to tylko jakiś Ragdoll się zacial i tyle.
zajebiscie ze jest ten watek bo cyklicznie co jakis czas sie dopisuje zawsze pod swoim pierwszym postem i patrze jak na przestrzeni miesiaca mi sie wszystko zmienia
więc:
Codziennie Gwint, przed snem czy w pracy nieraz z tel i w domu z PC tez kilka razy
PS3 w trakcie naprawy wiec wstrzymuje mi to remember me i ostatnia misje dodatkowa w Thief (napad na bank)
od kilku dni ogrywam darmowe cry of fear
co jakis czas wracam do shadow warrior 2 ale znacznie gorzej wykonana niz 1 czesc wiec mnie odrzuca
co jakis czas z chlopakami cs:go, tak ze 2 razy w tygodniu na turniejówce
Mam Shadow Warrior 2 nadal w folii na PS4 i jakoś nie było okazji ograc. Jedynka mi się bardzo podobała, ale o dwójce słyszałem mieszane opinie dlatego nadal czeka na swoją kolej.
Mógłbyś napisać więcej co jest gorsze według Ciebie w dwójce?
Ogame_fan --> przede wszystkim gra skupia sie w 99,9% na zabijaniu ale w znacznie mocniej nużący sposób niż w 1 czesci.
Tutaj gra ma forme otwartego swiata, mozemy dobierac dodatkowe zadania i je wykonywac.. Problem polega na tym, że wszystkie te dodatkowe zadania zrobione są na odwal sie... powtarzajace sie mapy, przeciwnicy, mnostwo dziwnych ulepszen, ktorych i tak nie uzywam, minimalistyczna fabuła...
Painkiller i Shadow 1 tez byly skupione na rozwałce ale w taki sposob ze zachecalo do gry, tutaj stworów jest znacznie wiecej niz powinno. NIe ma przez to takiej przyjemnosci w rozwałce...
wszystkie misje ktorych jest pewnie z 50 (poboczne i glowne) sa rozgrywane na tych samych mapach z tymi samymi stworami i nic nie odroznia ich od siebie. zeby je przechodzic najczesciej po prostu po nich biegam robiac co mam do zrobienia omijajac wiekszosc stworow.
minelo kolejne poltora miesiaca....
remember me zaliczone
w tym czasie tez przeszedlem kiilzone 3 na ps3
mam ponad 80% w shadow warrior 2
problemy techniczne z tower of time wiec raczej odpuszczam (gra sie crashuje)
zaczynam na dniach uncharted fortuna drake
dalej cs:go i gwint bez zmian :D
od 11.01 troche sie poznmienialo :D
cs i gwint jako sieciowki bez zminan.
mialem reinstalacje windowsa, stracilem wiec tower of time zapisy gry ale wobiec problemow z wywalaniem gry olewam to
udalo mi sie skonczyc Shadoiw Warrior 2
przeszedlem uncharted fortuna i zaczalem ucharted oszustwo (swietna seria)
dalej gram Cry of fear (udalo mi sie zachowac zapisy gry)
zaczalem far cry blood dragon ale jest tragiczne :/
2 tygodnie przerwy i kolejne przetasowania :D
cs:go i gwint bez zmian od ponad roku juz jako sieciówki
przeszedlem doslowanie wczoraj uncharted oszustwo
zaczynam dzis na ps3 asasyna 3
dalej pykam w cry of fear
męcze tego far cry blood dragon ale jest serio tragiczny
minelo rowno 20 dni :)
gram sobie w assasina 3 na ps3 ale jest tragiczny wiec mam dopiero 7%
blacksite area 51 ale tez jest dretwe niesamowicie
world in confilct - ofensywa ruskich - w to mi sie gra mega przyjemnie
cry of fear caly czas
co i standardowo gwint i cs:go :)
Gwint i cs:go bez zmian
blacksite area 51 i world in conflikt zaliczone,
the war is mine i tower of time mam problemy techniczne wiec odpuscilem
caly czas cry of fear
asasyna 3 ale zamienilem platforme z ps3 na pc
po miesiacu od ostatniego wpisu tak naprawde w kampanie gram tylko w asasyna 3
przez neta tylko gwint
po miesiacu od ostatniego wpisu tak naprawde w kampanie gram tylko w asasyna 3
przez neta tylko gwint
od 8 maja nic sie nie zmienilo :D
dalej tylko Asasyn 3 i gwint. ale kazda wolna chwile spedzam na powietrzu, wiec na graniu skupie sie blizej pazdziernika :)
ale tworzy sie juz kolejka: Podróż, Resistance 2, Dyingh light
w sumie dalej niewiele sie zmienilo z tym ze pyknalem tą podróż w jakies 4 godziny :P
Asasyn 3 - raz w tygodniu, nawet radziej
i Gwint - niemal codziennie
po 2 miesiacach u mnie w koncu spore zmiany!
skonczylem Asasyna 3, Resistance 2
zaczalem Dyinght light
kupilem ps4 i gram w fife 19, unjustice i lada chwila w cod: ghost zaczne
cod ghost zaliczony a teraz zaczalem The last of us
dalej fifa 19 i dyinght light, ktory notabene mnie bardzo rozczarowuje
no i standardowo niemal coedziennie gwint
wczoraj przeszedlem the last of us i zaczalem dodatek: left behind
oprocz tego mecze Dyingh light i oczywiscie standardowo Gwint.
czasem tryb kariery w fifa 19
Moja nowa assassyńska trylogia już w komplecie stoi sobie na półce, nie mogę się doczekać kiedy wreszcie odpalę Valhallę... Ale póki co:
- Assassin's Creed: Odyssey - Według mojego Xboxa ukończyłem 79% fabuły, konsola twierdzi także że bawię się niecałe 90 godzin. W ostatnich latach podobną liczbę godzin zabrał mi jedynie Wiedźmin 3 (jakieś 130 godzin razem z dodatkami) oraz kolekcja Halo:MCC która dała mi nieco ponad 70 godzin wspaniałej space opery. Odyseja jest świetna. Gra jest piękna, ogromną, czasami przyjemnie zaskakująca. Jak dla mnie na tą chwilę największy jej problem to Valhalla na półce która sprawia że chcę przygody Kassandry zakończyć jak najszybciej.
- Tales of Vesperia - Gra trochę siadła fabularnie i nieco przegrywa walkę o mój czas z AC ale bardzo dobrze napisane postacie (przynajmniej większość) sprawiają że nie mogę sobie odmówić godzinki raz na jakiś czas.
Przy okazji, Yuri pytałeś o to gdzie jestem, a więc
spoiler start
zwiedzam w tej chwili pewien nawiedzony okręt i jestem w momencie w którym obie drużyny się spotkały.
spoiler stop
- HALO 4 - No i stało się. Ostatnia gra z kolekcji ukończona. Wspaniały zestaw niesamowitych gier. Dynamiczny, niesamowicie emocjonujący i satysfakcjonujący gameplay, mocno patetyczna fabuła godna ikonicznej space opery która jednakowoż potrafi mieć bardzo kameralne, wzruszające momenty. Dobrze że mam jeszcze Halo 5 żeby zabić czas do premiery Infinite...
Ale zrobię sobie przerwę na...
- Quantum Breake - Bardzo lubię gry Remedy. Pierwsze Maxy czy Alan Wake to dla mnie kultowe tytuły... No to czas na kolejny tytuł.
Za mną naprawdę sam początek więc wiele do powiedzenia nie mam. W telegraficznym skrócie pierwsze wrażenia...
Ciekawy pomysł z potencjałem, soczyste strzelanie, gwiazdorska obsada, intrygujący zarys fabuły, ładna oprawa, "taka se" optymalizacja.
Czyli tutaj... ;)
To dużo jeszcze przed Tobą. Jest ciekawiej gdy zaczyna się powoli rozjaśniać co faktycznie się dzieje na Terca Lumireis.
Miejmy nadzieję, że tym razem bez dram :P
Na szybkęsa
My Friend Pedro (4,5h - ukończone) - świetna i szybka przygoda z całkiem fajnymi mechanikami. Bardzo niepozorna, ale naprawdę warto dać jej szansę
The Touryst (4h - ukończone) - kolejna pierdółka z gamepassa, o której usłyszałem od quaza. Eksploracyjna przygodówka z elementami platformera - myślę, że to idealnie opisuje tę gierkę. Do tego uwielbiam wizualia tej gry - jak już rzygam retro pixelami tak ładne voxele mogę oglądać z przyjemnością.
Resident Evil VII (1h) - gry praktycznie jeszcze nie ruszałem, ale czeka na swoją kolej po ograniu genialnego rimejku trójki. Ściągnięte z gamepassa w ramach testu - jeśli mi się spodoba to spróbuję też dwójkę
Tell Me Why (2h) - postanowiłem sprawdzić najnowsze dzieło od twórców Life is Strange i jak na razie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Śnieżny klimat Alaski robi robotę, a w historię samych postaci można się całkiem szybko zaangażować. Co prawda jestem ciekaw czy wiele negatywnych ocen faktycznie odzwierciedla ogólny stan gry i jej opowieści czy po prostu zostały one wydane ze względu na dosyć... cóż... niewygodne i dosyć odważne kwestie, które w ów historii są omawiane. Na razie siedzę w pierwszym epizodzie i chcę więcej.
Jak widać praktycznie wszystkie gry ograne/ogrywane w ramach Gamepassa. Te 4zł już się zwróciły :P Chcę przed Assasynem ograć jak najwięcej interesujących mnie krótkich gier z tej usługi.
Miles Morales Skończony I jestem jeszcze bardziej zajarany na pełnoprawny Sequel z obydwoma pajakami. Zajęło mi to 9 godzin ze zrobieniem okolo 80% pobocznych misji i 56% trofeów także jak już skończę Valhalle to wbije platynke.
Zacząłem też grać w Sackboy a Big Adventure i podoba mi się bardzo, nie sądziłem że gra będzie tak podobna do... Super Mario 3d World :o
Cos czuje że spędzę długie godziny na masterowaniu poziomów.
Robie sobie Post game pocztowki w Milesie. Jak dobrze sie w ta gre gra, mimo ze to tylko taki samodzielny dodatek to ilosc pracy wlozonej w nowe animacje, Easter eggi czy zmiany w misjach sprawiaja ze ciezko sie od Milesa oderwac.
Ogromne brawa dla Insomniac za to nowe uniwersum SM, bo w koncu doczekal sie tego ze seria gier z jego udzialem jest na prawde swietna.
Sprawdzajac napisy mozna wywnioskowac tez ze A team of Spidermana juz dawno pracuje nad pelnoprawna kontynuacja I nie zdziwilbym sie gdyby ta byla zapowiedziana juz w przyszlym roku.
Ale ja nie mam nic przeciwko takim mniejszym projektom z udziałem pobocznych postaci, np spider-gwen albo któryś z symbiotow następny.
Jako, że w ciągu ostatnich kilku dni sporo się w moim życiu posrało i od nowego roku prawdopodobnie będzie tylko gorzej to gry nie są za bardzo teraz w moim kręgu zainteresowań choć przynajmniej pozwalają mi trochę odciąć się od świata... Wiem, że niestety nie będę sobie mógł na razie nawet pozwolić na kupno Valhalli czy w ogóle innych gier... o Cyberpunku nie wspominając.
Tell Me Why (3h) - ukończyłem pierwszy epizod. Jest ciekawie, lubię bohaterów... Zobaczymy jak się rozwinie intryga.
Gdyby ją tylko przerwać czy zakończyć... ale się na to nie zapowiada. Przy najgorszych wiatrach zostanę kloszardem, ale nie chcę zanudzać o tym w takim wątku... Choć jest mi bardzo smutno.
Przynajmniej mogę bez wyrzutów sumienia wrócić sobie do tego soundtracku https://www.youtube.com/watch?v=Bh1Pr6ef_XI&t=519s&ab_channel=AlexVideoJuegos
Footbal Manager 2020 - w niego gram ostatnio najwięcej, jednak powoli zaczyna mnie irytować, więc możliwe, że niedługo zrobię sobie dłuższą przerwę. Nie chodzi tutaj o mechaniki, czy inne elementy, bo gra jest dopieszczona niemal na ostatni guzik. Problem jest taki, że być może przypadkowo odkryłem pewny schemat, który jest strasznie irytujący.
W moim ostatnim poście jakiś tydzień temu pisałem, że celowo wybrałem słabszy klub ze słabszej ligi (wybór padł na Górnika Zabrze) po to, żeby budować swoją reputację od zera i stopniowo piąć się coraz wyżej. No więc już go nie prowadzę, bo po serii 7, czy 8 meczów bez wygranej zostałem zwolniony. Myślę sobie, spoko, nawaliłem, spróbuję w innym klubie. W nowej karierze wybrałem Leeds United, które rok temu było jeszcze w Championship (2 klasa rozgrywkowa w Anglii), więc uznałem, że byłby idealnym wyborem. Niestety tutaj też nie wyszło i jeszcze szybciej mnie wywalili, bo ponownie seria meczów bez zwycięstwa była bardzo długa.
Niby na papierze wszystko wygląda spoko, ale problem polega na tym, że początkowo w obu klubach szło mi świetnie, byłem liderem i miałem serię 5-6 wygranych z rzędu i jeszcze większą serię meczów bez porażki, aż tu nagle przyszła zapaść i 7-10 meczów z rzędu totalnej niemocy, która doprowadziła do wywalenia mnie z klubu. O ile w Górniku sporo rotowałem składem, zmieniałem ustawienie itd. więc teoretycznie mogło to być przez to, tak w Leeds nie zmieniałem praktycznie nic. Stały skład, to samo ustawienie, wszystko bez większych zmian. Nie wiem, czy to celowe zagranie ze strony twórców, żeby graczom, którym kariera za dobrze się układa nagle wrzucać kłody pod nogi w postaci jakiś skryptów, ale wygląda to co najmniej dziwnie.
Teraz jestem w trzecim klubie i nie mam tak idealnego początku (może to i dobrze), więc na ten moment nie ma szans na aktywację podobnego skryptu (jeśli on istnieje), no ale zobaczymy. Jeśli tutaj pójdzie mi dobrze, to będę sobie raz na jakiś czas grał, a jeśli znowu coś nie wypali, to chyba czeka mnie dłuższa przerwa od tej gry.
Deus Ex: Human Revolution Director's Cut - miałem zagrać dopiero podczas premiery Cyberpunka, ale już nie chciało mi się dłużej czekać. Gram dopiero kilka godzin i na ten moment powiem tylko tyle, że bardzo podoba mi się klimat, który jest naprawdę ciekawy.
To co mi się nie podoba, to to skakanie między perspektywami podczas skradania. Jest to niezbyt wygodne i trochę wybija z rytmu. Ja wiem, że pierwszy Deus Ex był FPP, bo sam trochę w niego pograłem (po czym zdecydowałem się, że najpierw ukończę Human Revolution), ale do takiej gry zdecydowanie bardziej pasowałaby stała perspektywa z trzeciej osoby.
Gothic z modem Świat Skazańców 2.0 - niestety okazało się, że jest to bardziej dopełnienie podstawki niż jej rozbudowanie, przez co kompletnie straciłem zapał do gry. Znam ją tak bardzo, że chyba potrzebuję jeszcze dłuższej przerwy. Gdyby zmiany były większe, to spokojnie bym go skończył, a tak to będę go sobie odpalał wyłącznie, jak nie będę miał co ze sobą zrobić.
To co z kolei mogę pochwalić, to świetnie wykonane spolszczenie i jeszcze lepszy fanowski dubbing, który jest już tak profesjonalnie wykonany, ze w ogóle nie czuć różnicy w jakości miedzy nim a oryginałem. Generalnie Bractwo Spolszczenia robi fantastyczną robotę i mogę z całym sercem polecić resztę ich produkcji :)
Zbliżam się ku zakończeniu Nayuta no Kiseki (PSP) albo, po naszemy, The Legend of Heroes: Trials of Nayuta. Jestem na poziomie Stellarium i przyznam się, że łamigłówki logiczno-zręcznościowe stają się prawdziwym wyzwaniem. Zupełnie przez przypadek odkryłem rozwiązanie jednej zagadki, która otwierała przejście do ostatniego brakującego mi przełącznika a zarazem drogę ku kontynuacji i chyba ostatniego poziomu. Oczywiście powtórzę sobie ten podwójny poziom - składa się z dwóch etapów, bo każdy poziom ma 3 wyzwania: 3 kryształy, kuferek lub kuferki i jedne, specyficzne dla poziomu. W tym przypadku jest to zebranie 300 małych kryształków które dają nam mira, monetę znaną z The Legend of Heroes. Za każde wypełnione wyzwanie, w naszej książce treningowej pojawia się gwiazdka. Uzbieranie całej linii gwiazdek otwiera przed nami okazję do treningu z mistrzem Orvusem i ulepszeniem możliwości Nayuty. Bez tych drobiazgów niemożliwe jest dotarcie do pewnych obszarów. Dziś za zadanie mam zdobycie tej brakującej gwiazdki.
No i oczywiści kilka chwil z Mass Effect 3 online; ludzi nie brakuje więc jest się z kim pobawić wieczorkami.
The Dark Pictures: Little Hope, 10h, skończone Skończyłem drugie przejście, rzeczywiście było one trochę inne od tego pierwszego. Dostałem teraz lepsze zakończenie bo nikt nie zginął ale w sumie co to zmienia? Nadal brakowało mi kilku sekretów mimo iż klikałem jak wariat na wszystko co się świeciło, nie mam pojęcia gdzie niby mogłem je przeoczyć. Ogólnie to całkiem solidnie wypadła gra, niby lepiej niż Man of Medan ale jednocześnie bardzo podobnie. Tutaj mamy taki bardziej typowy horrorowy setting, fabuła jest w miarę ciekawie poprowadzona i twist na końcu niewątpliwie interesujący. Takie 7/10.
Hades, 33h, skończone? Chyba 8 razy trzeba uciec z Podziemi aby naszym oczom ukazały się napisy końcowe. Świetna gra i tyle. Ten gatunek jakoś nigdy specjalnie mnie nie kręcił ale muszę powiedzieć że tutaj bawiłem się wyśmienicie. Gra jest dosyć przystępna dla kogoś kto nie specjalnie jest ekspertem od rogali to oczywiście na plus. Świetny setting idealnie pasujący do koncepcji śmierci i powtarzania od nowa. Super płynny i dynamiczny gameplay, różne mapy, cała masa rodzajów przeciwników, kilka bossów i świetne audio. Fabuła, dialogi i postaci także na najwyższy poziomie. GOTY.
Gothic II, 19,5h Nadal rozdział pierwszy, dopiero co dołączyłem do najemników. O jaka ta gra jest dobra. Po prostu cudo. Wiedźmin 3 się chowa, o nowych Asasynach nie wspominając. GII jest autentycznie mniej toporne i drewniane niż nowe AC. Już nie mogę się doczekać powrotu do Górniczej Doliny tym razem w DX11 ale zanim to nastąpi jeszcze trochę eksploracji mnie czeka. Cudownie się wbija levele w Goticzku.
Ghostrunner, 1h Nie wiedziałem czego się w sumie spodziewać po tej grze. Wyglądała całkiem nieźle przed premierą więc postanowiłem spróbować. Nie pograłem może za dużo ale mogę powiedzieć że dla gra jest bez szału. Jest dużo bardziej skillowa niż się spodziewałem, a to znaczy że musisz być w zasadzie perfekcyjny przechodząc poziom bo jedno trafienie w naszą postać = śmierć. Więc zamiast jakiejś radosnej sieczki mamy metodę prób i błędów w celu opanowania danego poziomu na tyle aby zabić przeciwników bez popełniania błędów. Samo przemieszczanie się naszej postaci jest ok tak sama walka przez to że nie wybacza błędów jest trochę meh. Można 30 czy 40 razy powtarzać dany fragment co nie jest zbyt ciekawym zajęciem. W moim przypadku każda śmierć mnie coraz bardziej zniechęcała niż motywowała do dalszej zabawy. O fabule ciężko coś więcej powiedzieć, klimat Cyberpunku nie powala. Poza fragmentami w jakiejś cyberprzestrzeni na razie otoczenie stanowi jakaś biedna dzielnica.
Problemy z brzuchem się nie kończą, więc przechodzenie nawet gier na 4h musi być rozciągnięte w czasie :/ Ale coś tam udaje mi się grać i skończyć.
1.) SIMULACRA 2 - Druga część naprawdę oryginalnego podejścia do horrorów i gier ogólnie. Pierwsza część bardzo mi się podobała, spin-off mimo, że inny dalej był dobry, więc moje oczekiwania były dosyć wysokie. Nie będę ukrywał, że część z tych oczekiwań udało się spełnił, a część niestety już nie. Pod względem historii, klimatu oraz rozgrywki jest po prostu świetnie. Fabuła pozwala nam się wcielić w detektywa lub reportera i rozwiązać zagadkę tajemniczej śmierci młodej influencerki, której sprawa została dosyć szybko zamknięta. Historia jest pełna tajemnic, ciekawych informacji, a także interesujących postaci. W tym wszystkim towarzyszy nam wciągający klimat budujący napięcie. Oczywiście nie jest to w żaden sposób straszna gra, jednak trzyma w napięciu od początku do końca. Rozgrywka to po prostu rozwinięcie pomysłów z poprzednich części i niby nic niezwykłego, bo w końcu tylko siedzimy przed telefonem, ale zostało to tak przyjemnie zrobione, że to w ogóle nie jest problem. Jedyny problem to, że jest trochę niepotrzebnie ułatwiona poprzez dodanie podpowiedzi i odpowiedzi do zagadek. Największym problemem są tutaj błędy podczas odtwarzania filmów z telefonów. Po prostu nie raz jak włączymy jakiś film, to gra nam się całkowicie zawiesza i musimy wyłączyć grę, a rozwiązaniem jest zmniejszanie jakości tych filmów. Tak samo raz gra otworzyła mi się w oknie i jak próbowałem w opcjach ustawić tryb pełnoekranowy, to wyrzucało mi błąd i gra się wyłączała. Niestety są to takie błędy, które sprawiały, że nie chciałem wracać do gry, jednak historia na tyle mnie zaciekawiła, że po prostu musiałem. Nie żałuję, ponieważ jest to kawał naprawdę dobrej gry w którą warto zagrać.
2.) Serious Sam 4 - Ten tytuł zapiszę się u mnie w historii jako jeden z tych, które przechodziłem najdłużej. W zasadzie ciężko mi odpowiedzieć co dokładnie nie zagrało w tej części, bo niby ma wszystko co poprzednie części, ale już nie ma tej przyjemności z zabijania setek, a nawet tysięcy wrogów. Może rozpiszę problemy z jakimi mierzy się ta gra - jest brzydsza, ma więcej bugów, problemów z optymalizacją, a także momentami ma dosyć dziwną i niedopasowaną muzykę. Wręcz jestem w stanie stwierdzić, że ten tytuł wyszedł jednocześnie za wcześnie i za późno. Za wcześnie, bo jeszcze potrzebował czasu, aby go dopracować, a za późno, bo już mamy nowe wersje DOOMa, więc można lepiej się bawić w sieczkę w innej serii. Jednak ta gra to nie są same minusy, ponieważ wrogowie, zarówno starzy, jak i nowi, są świetnie zaprojektowani, a także zadania poboczne z gadżetami to naprawdę dobry pomysł. Niestety dla mnie to największy zawód tego roku.
Czekałem mocno na SS4, ale negatywne opinie mocno mnie zniechęciły.
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia ;*
Platyna w Spider-manie Miles Morales wpadla.
Bawilem sie na tyle swietnie ze zbieram sie za drugie platynowanie Spider-man Remastered. Wiem ze mozna skopiowac zapisy z PS4 i trofea wpadają automatycznie, ale gdzie w tym zabawa :)
Miles wpadł od razu na top 5 najlepszych gier tego roku obok The Last of Us Part 2, Ghost of Tsushima, Final Fantasy VII Remake i Persony 5 Royal. Ten rok to istne zatrzęsienie swietnych gier. A przede mną jeszcze do skończenia Sack Boy The Big Adventure, AC Valhalla, Watch Dogs Legion, Cold War, Demon's Souls i Yakuza Like a Dragon a niedługo Immortals i Cyberpunk. Nie wiadomo za co się złapać:P
Por
Ach, muszę się pochwalić że grudzień będzie dla mnie miesiącem nieskrępowanego giercowania. Zmieniam pracodawcę, w listopadzie złożyłem (miesięczne) wypowiedzenie a mój nowy pracodawca potrzebuje mnie od nowego roku :). W grudniu odbieram urlop a za pewną przysługę dla mojego niemal byłego pracodawcy dostałem zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy przez te kilka dni których urlop nie obejmie :). Tak więc w najbliższych dniach będę miał całkiem sporo do powiedzenia w kwestii gier :). Ale, nie o tym, nie o tym...
- Assassin's Creed: Odyssey - Ukończyłem fabułę. Chciałem usunąć tytuł z dysku i skupić się na innych grach... ale nie mogę. Gra jest świetna, mam zamiar dokończyć jeszcze kilka pobocznych questów, pooglądać piękne widoczki i wybić do nogi wszystkich czcicieli. Ale najpierw...
- Assassin's Creed: Valhalla - Kurcze, ale to jest dobre. Po około 5 godzinach skończyłem już fabułę w Norwegii ale jakoś nie mogę opuścić tych pięknych terenów. Biegam sobie, zbieram skarby i chyba jeszcze chwilę tu zostanę. Ale Anglii nie mogę się doczekać :).
Pogrywam jeszcze po kilka minut w inne tytuły, ale AC absolutnie zabiera 99% mojego czasu z konsolą więc nie warto wspominać... No może następnym razem ;).
U mnie najblizsze 3 dni pod znakiem ->
Immortals Fenyx Rising jest swietne, najbardziej przypomina mi tak w sumie pierwsze dwie czesci Darksiders.
Mialem zaczac Yakuze Like a Dragon w ten weekend, opieram sie mocno bo wiem ze jest to seria ktora chce przejsc od poczatku do konca bez odrywania sie na zbyt dlugo do innych gier. A ze wychodzi tyle gier ze ciezko to ogarnac, a do tego jezcze Cyberpunk za tydzien.
Ja niestety dalej nie szaleję. Natłok gówna, strata pracy i nawroty depresji nie sprzyjają giercowaniu choć jest już nieco lepiej.
Tell My Why (6h) - został mi już ostatni epizod. Life is Strange to to nie jest, ale to i tak dosyć ciekawa przygoda poruszająca dosyć mało eksploatowane tematy.
Mafia Definitive Edition (3h) - spory zastrzyk nostalgii gdy usłyszałem tą melodię z intra... Gra się naprawdę świetnie i jak na razie oceniam remake na duży plus choć niektóre zmiany są lekko szokujące z perspektywy osoby, która zna pierwowzór na pamięć.
Przynajmniej mi się wyjaśniło, czemu machnąłeś ręką na discord Skłera. ;)
PS. Dopisuję do się do braku szaleństwa.
U mnie bez większych zmian. Doszła tylko jedna nowa gra, a poza tym gram ciągle w to samo.
Deus Ex: Human Revolution Director's Cut - Po początkowych drobnych problemach z przeskakiwaniem perspektywy przyzwyczaiłem się już do tego tak bardzo, że już nie zwracam na to uwagi. Dzięki temu mogę się spokojnie skupić na fabule i klimacie, który bardzo mi się podoba.
Ciężko na ten moment coś więcej napisać, bo jestem dopiero po walce z pierwszym bossem, których podobno jest kilku. Niestety pomimo lekkiego przebudowania tych walk w wersji Director's Cut nie udało mi się znaleźć sposobu na wyeliminowanie go bez zabijania, więc pomimo szczerych chęci nie uda mi się przejść gry w 100% po cichu.
BioShock - Pierwszy raz zabierałem się za tą grę jakiś rok temu, ale wtedy odrzucił mnie mój średni angielski, który nie pozwalał mi zrozumieć gry na tyle, ile bym chciał. Nie wiem, co takiego się przez ten czas zmieniło, ale po powrocie i daniu grze drugiej szansy nagle zacząłem rozumieć zdecydowaną większość gry :D
Aktualnie jestem na początku drugiej lokacji, czyli dopiero po kilku godzinach grania, jednak już teraz jestem w stanie powiedzieć, że chory klimat gry robi całą robotę. Niestety trzon rozgrywki, czyli strzelanie jest bardzo drewniane. Tak bardzo, że gdybym miał znaleźć jakieś porównanie, to byłby to chyba dużo starszy od BioShocka, niemal 20-to letni Medal of Honor: Allied Assault. Trochę szkoda, że wzorem Deus Exa nie ma alternatywy w postaci skradania. Mam nadzieję, że BioShock nie stanie się przez to monotonny i mnie później nie wynudzi.
Oprócz obu tych gier pogrywam też w Football Managera 2020 i Gran Turismo 4, ale nie są to gry, o których po tak krótkim czasie można coś sensownego napisać, więc ograniczę się tylko do wspomnienia o nich. Więcej napiszę w momencie osiągnięcia jakiegoś kamienia milowego pokroju końca sezonu w FM20, czy wygrania ważnych zawodów w GT4.
W Bioshocku liczysz często na chwilę wytchnienia pod koniec etapów... nic z tego. Gra ma już swoje lata ale nadal pozostaje świetną grą, cała trylogia.
Też to zauważyłem. Nawet kiedy wyczyszczę jakąś lokację i tak zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał mi przywalić. Z tego względu ciężko jest też utrzymać zadowalającą ilość zasobów. Już dwa razy miałem sytuację podbramkową i za pierwszym razem jeszcze udało mi się jakimś cudem zdobyć zasoby, a za drugim skończyło się wczytaniem starszego zapisu.
W Bioshock trzeba przeczesywać dosłownie każdy zakamarek i wszystko zbierać, wtedy gra staje się łatwiejsza. Odkryłem to przy trzecim przejściu gry.
Tak właśnie gram, ale nawet mimo to ciężko jest z zasobami. Jest to całkowite przeciwieństwo Deus Exa, gdzie dzięki graniu po cichu mam aż nadmiar kasy i wszystkich zasobów.
Gra potrafi tym wymęczyć, to fakt. Mimo to mam nadzieję że się nie odbiłeś bo to świetne doświadczenie jednak.
Nie odbiłem się, ale przerwę i tak zrobiłem. Jednak nie jest to z powodu samego BioShocka, a z tego, że nadal gram w Deus Exa i jestem już na tyle blisko końca, że nie ma sensu teraz zajmować się inną grą fabularną. Oprócz tego gram też trochę w PES'a 2021, w którego się nieźle wkręciłem i zwyczajnie brakuje czasu na BioShocka. Wrócę do niego pewnie za jakiś czas.
Deus Ex HR > BioShock, nie rozumiem niedoceniania DE, chyba za slaby marketing
U mnie aktualnie wygląda to tak:
The Evil Within - Rzadko gram w horrory, a jak już to robię to nie bardzo się boję. Tak samo jest w przypadku tej gry, ale nie powiem, że nie ma tu jakiegokolwiek strachu. Problem w tym, że boję się tu ciągle, że coś sprapram w jakimś momencie i w później zabraknie mi zasobów, a co by nie mówić o tej grze to jest dość wymagająca.
Pomimo tego bawię się świetnie. Fabuła wciąga, a klimat jest genialny, sama rozgrywka też świetnie potęguje poczucie zaszczucia, no i jest to jedna z nielicznych gier, gdzie brutalność momentami naprawdę mnie obrzydza.
Bound By Flame - Fajny, budżetowy RPG przy którym można miło spędzić czas. Interesująca, chociaż trochę średnio napisana fabuła ze zmarnowanym potencjałem wątku opętania przez demona wzbogacona całkiem wymagającą walką. Nic specjalnego, ale crap to nie jest jak głosiły recenzje, ot takie 5-6/10.
Spider-Man: Miles Morales - Grę już co prawda skończyłem, ale robię drugie podejście na NG+, by zdobyć platynę. Bardzo dobra produkcja rozwijająca mechaniki z podstawowego Pająka, ale moim zdaniem fabuła była lekkim rozczarowaniem, może to jednak wina tego, że spodziewałem się czegoś innego.
DOOM Eternal - Tę produkcję również już ukończyłem i co tu dużo mówić... świetna strzelanina. Będąc szczerym wolę Eternala od poprzedniej części, szybsza i bardziej "ruchliwa" rozgrywka z tej odsłony bardziej mi się podobała i szkoda tylko, że niektóre nowe demony były tak sobie zaprojektowane i momentami średnio pasowały do tak szybkich starć.
U mnie w tym tygodniu mało grania w te gry o których można tu napisać bo znowu odezwało się zainteresowanie grami dla trochę większych chłopców ;*
Hades, 36h, skończone? Kolejnym plusem Hadesa jest to że nawet po ukończeniu gry, po napisach końcowych nadal pojawiają się nowe rzeczy, postaci nadal mają jakieś nowe kwestie do powiedzenia itd. W Codexie mam całą ostatnią zakładkę pustą, nie mam pojęcia co tam powinno być. Podejrzewam że w teorii to można grać w to do śmierci, aż tak długo grać nie zamierzam ale jeszcze trochę chyba się tutaj pobawię bo gra świetna i nadal nieźle się gra plus trzeba jeszcze sprawdzić jak się będzie grało z większą ilością utrudniaczy.
Gothic II, 27h Wreszcie po jakichś 23 godzinach udało mi się skończyć pierwszy rozdział. Jednak zamiast iść do Górniczej Doliny jak dobry Bezimienny to nadal szlajam się po pierwszej mapie znowu ją czyszcząc z nowych przeciwników. Wpadłem także oczywiście do starych znajomych Magów Wody; słuchaj Saturas śmieszna sprawa była z tą magiczną rudą w Nowym Obozie... To będzie moje zdecydowanie najbardziej kompleksowe przejście Gothiczka Dwa. Eksploruje jak nigdy, jakbym nigdy wcześniej nie grał. Doszedłem już nawet w tym pierwszym rozdziale do momentu że poczułem się zbyt silny i gra się za prosta zrobiła. Elex był trudniejszy.
Ghostrunner, 3h, wyrzucone Pograłem te 3 godziny i mam dość. Gra ma bardzo nie fair poziom trudności, który irytuje i zniechęca do dalszej zabawy. Rozumiem karanie gracza za popełnione błędy ale tutaj bardzo często nawet gdy robimy wszystko dobrze to i tak dostajemy w łeb gdyż według gry nie zrobiliśmy czegoś wystarczająco dobrze. Możesz się dobrze poruszać, unikać aż nagle bum koniec, czasami nawet nie masz pojęcia kto cię trafił i skąd. To jest absurd. Spowolnienie czasu które mamy mam wrażanie raz działa jak należy by po chwili albo nie działać wcale albo być kompletnie nie przydatnym przez mały zasięg i krótki czas działania. Samo w sobie poruszanie jeszcze jest w miarę solidnie wykonane ale walka jest strasznie biedna, mało intuicyjna i szczerze powiedziawszy mało czytelna. Przeciwnicy są mało widocznie i często nie wiadomo gdzie się znajdują, minimapa nie pomaga. Momentami miałem wrażenie jakby nasza postać poruszała się nawet zbyt szybko i to także wpływało negatywnie na walkę, gdyż co najmniej kilka razy zdarzyło mi się lecąc na przeciwnika po prostu w niego nie trafić lądując obok niego. Jednak zdarzały się także sytuacje gdy czułem się zbyt wolny jakby postać nie nadążała że moją reakcją. Strasznie dziwne. Powtarzanie 100 razy jednego etapu nie jest czymś super przyjemnym, tym bardziej że gra nie zapisuje się w punktach kontrolnych więc jak wyjdziemy to musimy misję zaczynać od nowa. Doszedłem do czegoś co jak mniemam można było nazwać walką z bossem i o matko, jakie to upierdliwe i irytujące. Samo skakanie i unikanie laserów oraz fal, zero walki. Klimat też jakiś taki mdły, to pewnie przez te strasznie nudne industriale mapy, każdy etap w zasadzie wygląda tak samo mało imponująco wizualnie.
Ech, klęska urodzaju. Kurcze nie pamiętam kiedy miałem na konsoli zainstalowanych 20 gier (na jednej z konsol, a gdzie tam pozostałe). Oczywiście ogrywam tylko kilka tytułów reszta czeka na swoją kolej żebym nie musiał ściągać "na biegu" :). Ale mimo wszystko miesiąc jest niesamowity. Valhalla kupiona, Cyberpunka też pewnie kupię w okolicach premiery, oprócz tego Control, Jedi: Fallen Order oraz Dragon Quest XI jako nowości w Game Pass że nie wspomnę o wspaniałościach które były tam wcześniej.
No ale od początku:
- Halo 5: Guardians - Pierwszy raz przechodzę fabułę tej znakomitej gry i jestem naprawdę mile zaskoczony. Za mną tak około 2/3 zabawy i jest to naprawdę świetna rozrywka. Strzelanie jest tak miodne i mięsiste jak zawsze, a sama fabuła jest dużo lepsza niż się spodziewałem. A spodziewałem się historii naprawdę złej ponieważ taka panuje obiegowa opinia. W moim mniemaniu są 2 powody które sprawiają że ludzie marudzą na tą kampanię.
Powód pierwszy, "syndrom The Last of Us: Part 2" czyli "twórcy zrobili z głównymi postaciami coś co nam się nie podoba więc strzelamy focha i się obrażamy". Z tym argumentem się absolutnie nie zgadzam (i nie zgadzałem się też w przypadku TLoU2), uważam że to co widzę do tej pory to ciekawa i spójna opowieść budząca silne emocje w każdym kto grał w poprzednie gry.
Powód drugi jest już moim zdaniem dużo bardziej trafny i ktoś w 343 powinien za to dostać po dupie. Mówię tu konkretnie o tym że ktoś wymyślił iż gracze pewnie są znudzeni tym typem z programów o gotowaniu więc trzeba im dać nowych bohaterów i nikt nie sprawdzi się lepiej niż wycięty z kina akcji klasy B czarnoskóry bohatersko wspomagany przez tego typa z Firefly (bo przecież był taki super w ODST).
Mogło być genialnie gdyby było więcej Master Chiefa ale i tak się super bawię.
- Assassin's Creed: Valhalla - Niesamowita, genialna gra. Właśnie dotarłem do Anglii i zacząłem zdobywać pierwszych sojuszników, ale kompletnie się z tym nie spieszę. Cieszę się tym pięknym światem, oglądam widoki, szukam skarbów i nie mogę się oderwać od tej wspaniałej przygody. Zabawa na kolejne pół roku murowana.
- Tales of Vesperia - Grę ledwie tknąłem w ostatnich dniach, powyższe tytuły zajęły mi większość czasu, ale w najbliższych dniach planuję przysiąść solidniej i tytuł ukończyć. Gra jest zbyt dobra żeby ją porzucić a na dysku czeka już Dragon Quest XI którego nie mogę się doczekać :).
Nie mogłem się powstrzymać żeby na legalu drugi raz nie wyplatynowac Spider-mana. Wiem, mogłem skopiować zapisy z PS4 i dostać wszystkie trofea które już wbilem - A na PS4 zrobiłem wszystko na 100% włącznie z dodatkami i patchem na New Game+.
Gameplay w pająku od Insomniac jest tak świetny że nie mogłem sobie odmówić wbicia drugiego calaka. Teraz zabieram się za dodatki, może się uda zanim jutro odbiorę moja kopie Cyberbuga 2077 :D
Powoli przyzwyczajam się do życia z wiecznym bólem brzucha i czyszczeniem organizmu xD Co prawda negatywnie przekłada się to na ilość grania przez co ogrywam tylko jeden tytuł jednocześnie i na raty.
Marvel's Avengers - Przy pierwszej zapowiedzi tej gry postanowiłem, że zakupię ją na premierę, jednak z każdą kolejną zapowiedzią, trailerem przekonałem się, że jednak poczekam aż stanieje, aż naszło tegoroczne Black Friday i zeszło sporo z ceny, więc postanowiłem dać jej szansę. Muszę przyznać, że trochę się zaskoczyłem, ponieważ historia jest naprawdę ciekawa i przyjemnie poprowadzona. Origin Modoka, rozbicie Avengersów, to wszystko naprawdę zostało przemyślane i przyjemnie się to wszystko śledzi, jednak szkoda, że w parze z nią nie idzie satysfakcjonująca rozgrywka. Nie da się ukryć, że pod względem rozgrywki ta gra przypomina looter shootery w połączeniu z MMO. Nastawiona jest na grind przedmiotów i poziomów postaci, chociaż przynajmniej w linii głównej nie trzeba grindować. Przechodziłem wyłącznie zadania główne i maksymalny poziom jaki osiągnąłem to Kamala na dziewiątym, a z tego co wyczytałem to maksymalny to pięćdziesiąty, więc możecie sobie wyobrazić ile misji pobocznych trzeba wykonać i ile z nich trzeba powtórzyć by nabić ten poziom, a pamiętać należy, że poziomy nabijamy osobno na każdej postaci, więc nawet jeśli do drużyny weźmiemy inne postacie, to nie będą one zbierały doświadczenia. Sama walka też do najciekawszych nie należy, ponieważ ciągle walczymy z tymi samymi przeciwnikami, od czasu do czasu pojawi się jakiś silniejszy, ale to też jakoś nie urozmaica gry, a sam system walki również do najciekawszych nie należy. Nie czuć tu w ogóle mocy tych superbohaterów. W zasadzie gra się przyjemnie tylko Kamalą oraz Czarną Wdową. Ta pierwsza jest beznadziejna jeśli chodzi o walkę w powietrzu, ale nie gra się nią najgorzej, jednak to Wdową gra się najlepiej, niby nie ma żadnych mocy, ale czuć u niej siłę każdego uderzenia. Najgorzej się gra się Starkiem, który jest najwolniejszy nie tylko w kwestii poruszania się, a i walki. Same misje skonstruowane są w taki sposób, że biegamy od znacznika do znacznika, czasami musimy ochronić jakąś postać lub dany obszar, pokonać na arence paru przeciwników i czasami jako finał nacisnąć jakiś przycisk, no i oczywiście po drodze odkryć jakieś poboczne znaczniki, które mogą zawierać jakąś skrzynkę z lootem, kogoś do ocalenia lub mocniejszego przeciwnika do pokonania. Ogólnie tyłka rozgrywka nie urywa. Szkoda, że to tak zostało zrobione, ponieważ potencjał na coś większego był tutaj ogromny, zwłaszcza patrząc na pajęczaka od Sony, czy batmany. Ta gra w żaden sposób się do tych tytułów nie zbliżyła. Niby zakończenie sugeruje, że będziemy mieli kontynuację z większą ilością avengersów, jednak patrząc na to, że jeszcze się nie zwróciła, to nie liczyłbym na to. Szczerze, to liczę, że Insomaniac rozwinie swoje growe uniwersum Marvela i za parę lat otrzymamy lepszych avengersów.
Utknąłem trochę pod koniec The Legend of Heroes: Trials of Nayuta (PSP) i zamiast przysiąść i ukończyć grę uparłem się na wypełnienie wszystkich wyzwań w jednym z ostatnich etapów. Dwuczęściowy etap i wymagający wykorzystania różnorakich technik oraz trochę ogłówkowania by dostać się do wszystkich przełączników, otwierających drogę do ukończenia. Wreszcie udało się stawić czoła Cygna, w stylu starych bijatyk 2D. Najprawdopodobniej przede mną ostatni już boss, Zext.
Próbuję ostatnio twitcha i prawdopodobnie wreszcie sięgnę po Dreamfall Chapters (PC). Byłoby to niezłe "zwieńczenie" po 20 latach od pierwszej Najdłuższej Podróży (PC).
W tym tygodniu stała się rzecz tragiczna, Goticzek Dwa po 30 godzinach bezproblemowego grania nie chce się już więcej włączyć i nie jestem w stanie tego naprawić. Nadal nie mogę się otrząsnąć z tego powodu...
Cały czas gram sobie nadal w Hadesa mimo iż napisy końcowe widziałem dawno temu, ale już nie wiem co mogę jeszcze napisać o tej cudnej grze która została obrabowana z nagród gry roku...
Mafia Definitive Edition, 3,5h Pierwsza Mafia bardzo mi się swego czasu podobała ale tamtym okresie bardziej podobało mi się GTA Vice City więc nigdy jakimś wielkim fanatykiem jak niektórzy nie byłem. Pamiętam że bardzo podobała mi się fabuła czy klimat ale równocześnie strzelanie było takie sobie i gra przynajmniej dla mnie te lata temu była dosyć trudna. No teraz wyszedł remake który wypadałoby wreszcie sprawdzić. Muszę powiedzieć że bardziej podoba mi się ta gra jako gra sama w sobie niż jako odświeżona Mafia. W mojej ocenie z klimatu i postaci z oryginału nie zostało absolutnie nic. Główny bohater Tommy nie jest podobny do siebie ani z twarzy, ani z głosu, ani z charakteru. Ale Paulie to przebija wszystko. Matko jedyna co oni z nim zrobili? I ten głos. Aż uszy odpadają. Zabawne jest to że nowy głos naszego taksówkarza dużo bardziej pasowałby do Pauliego. Sam jest ok, a Salieri mam wrażenie też trochę gorzej wypada. Jest kilka nowych scen których nie było w oryginale i wypadają one w miarę solidnie. Ale skandalem jest to że wycięto misje Lucasa. Skoro dodajemy nowe sceny to można było też dodać choć trochę pobocznej zawartości a przynajmniej zachować to co było w oryginale. Nope. Miasto graficznie prezentuje się bardzo dobrze, ale grając mimo iż powinienem je znać strasznie obco się w nim czuję, pamiętam trochę lokacji czy układ ulic ale czasami łapię się na tym, że nie wiem gdzie jestem. Strzelanie jest ok, ale jest gorsze niż było w Mafii 3. Słynny wyścig zrobiony za pierwszym razem. Mam wrażenie że gra jest na normalnym poziomie trudności zdecydowanie zbyt prosta. Widać że gra jest aż do przesady dostosowana do współczesnych standardów za sprawą GPSu (lol) i wręcz wirtualnych znaków ulicznych które mówią nam gdzie mamy jechać. Nie da się też tego wyłączyć więc no... Ogólnie mam wrażenie że ten remake miał dosyć średni budżet bo widać trochę drewna w animacjach. Reasumując, niby nie jest źle ale bardzo dobrze to też nie jest. Niby pierwsza Mafia ale nie czuć tu zbyt wiele pierwszej Mafii...
Teraz po tym co Gothic odwalił nie wiem w co ręce włożyć. Yakuzy dopiero za 1,5 miesiąca, jakoś trzeba do tego czasu dożyć a z tego roku wszystko ograne. Hmmm co tam wyszło w tym roku z odpadów Epica? A tak...
U mnie wygląda to teraz tak:
- The Evil Within 2 - Po przejściu jedynki nie mogłem sobie odmówić zagrania w kontynuację. Gra jest według mnie bardzo dobra, pod względem kilmatu odstaje od poprzednika, ale gameplayowo jest jednak trochę lepsza, szkoda tylko, że jest jednocześnie dużo łatwiejsza (niestety nie można podwyższyć poziomu trudności)
- Dishonored: Death of the Outsider - No co tu dużo mówić: to kolejna bardzo dobra gra Arkane. Niestety nie będzie to moja ulubiona odsłona serii, ale i tak wciąż się bawię świetnie. Kombinowanie jak przejść po cichu etap w którym co chwila są przeciwnicy daje radochę jak nigdy dotąd. No i w końcu można poszaleć z zabijaniem ze względu na brak mechaniki chaosu.
U mnie od około tygodnia tylko jedna gra czyli Assasin's Creed Valhalla (15h) - jak na razie bardzo mi się podoba choć zaczyna mnie powoli nurzyć. Liczę jednak, że gra rozwinie skrzydła i wciągnie mnie jak Odyssey. Cyberpunk dopiero po gwiazdce.
O serii AC można powiedzieć różne rzeczy, ale nie da się zaprzeczyć, że akurat punkty widokowe są w niej świetnie wykonane. Uwielbiam podziwiać w tej serii widoki, więc zawsze staram się jak najwięcej tych punktów zsynchronizować :D
No niestety miałem podobnie. Początek bardzo mi się podobał był taki spokojny. A potem znowu zaczął być assassinem, walki nie były dla mnie wyzwaniem nawet na trudnym poziomie. Myślałem, że pojawią się jeszcze jakieś nowe mechanika ale praktycznie gdy docierasz do angli to już wszystkie mechaniki zostały odkryte. Jak nosisz zbroje to tatuaże są bez sensu, drakkare płynąłem kilka razy, osadę rozbudowywałem bo była taka misja, opactwa rabowałem bo była misja na rozbudowanie osady, słabe wynagrodzenie za różne aktywności w grze. I to w zasadzie tyle. Początek super ale im więcej godzin na liczniku tym bardziej miałem nadzieje, że zaraz się skończy.
Nie sądziłem że po dwukrotnym przejściu Milesa, będzie mi się chciało w ogóle przejść znowu Spider-mana w wersji zremasterowanej, a tymczasem nie mogę się oderwać na tyle że po wyplatynowaniu podstawki, calakuje dodatki z ogromną przyjemnością. Ale to już jest magia świetnego gameplayu Spidermana od Insomniac.
Przeszedłem też prolog w Cyberbugu dwoma ścieżkami i mój Boże, ale mnie CDPR zawiódł. Jak można taki hajp zamienić w taki syf, wydając produkt który wymaga conajmniej kolejnych 3 miesięcy pracy.
Wrócę jak już gra wyjdzie z bety, oraz dostanie upgrade na PS5. :/
Powoli kończy się rok, więc od teraz skupiam się na mniejszych gierkach, ale jeszcze w jakieś większe gram ;)
1.) The Evil Within - Jedyneczka to po prostu małe arcydzieło, nie idealna, ale naprawdę świetna i wyróżniająca się na tle innych horrorów/survival horrorów. Niezwykły klimat, szaleństwo przedstawiane w lokacjach oraz fabule, przeciwnicy, a zwłaszcza bossowie przemyślani, sporo scen zapadających w pamięci, a przede wszystkim naprawdę wymagająca. Tego oczekuje się od dobrego survival horroru, zabrakło tu jakiegoś większego strachu, ale i tak jest świetnie. Gra jest bardzo przyjemna od początku do końca. Do gry wyszły trzy DLC fabularne i o ile trzecie jest dosyć proste w swojej konstrukcji, tak ma parę smaczków dla fanów. Dwa pierwsze DLC wyjaśniają niektóre wątki, a także przybliżają postać Kidman i jej rolę w tym wszystkim. Szkoda jedynie, że dwójka zniszczyła to co było najlepsze w pierwszej części.
2.) Kindergarten 2 - Druga część przygód zwykłego przedszkolaka w niezwykłym przedszkolu. Naprawdę świetna przygodówka przepełniona czarnym humorem, który naprawdę bawi. Druga część to po części to samo co pierwsza część, ale zrobione lepiej i więcej. Bawi naprawdę fajnie, a zrobienie wszystkich osiągnięć jest mega przyjemne.
3.) Cyberpunk 2077 - Jestem po jakichś 7-8h gry i jakoś mnie na razie nie potrafi ta gra wciągnąć, znaczy są momenty, które sprawiają, że jestem całkowicie pochłonięty, jednak chwilę później znowu odechciewa mi się grać. Fabularnie jest nawet ciekawie, nic wybitnego, ale można z przyjemnością śledzić historię. Graficznie tyłka nie urywa, ale też jakieś większej tragedii nie ma, wkurza natomiast doczytywanie się tekstur na naszych oczach, czy nagle pojawiające się obiekty, a nawet npc oraz samochody. Ogólnie miałem ciekawą sytuację, ponieważ co się odwróciłem to widziałem innych npcetów. Bugów jakichś większych też nie doświadczyłem, jedynie takie popierdółki jak przenikanie przez tekstury, czy postać siedząca w powietrzu, ale nic poważniejszego. Doświadczyłem tylko jednego spadku płynności jak jechałem na motorze pod jakimiś mostami, czuć było, że płynność spada. Niestety po jednej z misji fabularnej nie mogłem wyjść z budynku, ponieważ w progu wywalało błąd i wyrzucało mnie do menu konsoli. Nie wiem jak jest teraz po tym najnowszym patchu, bo jeszcze nie sprawdzałem, ale niedługo się przekonam. AI przeciwników również nie powala, wręcz niektóre starcia wyglądają komicznie. Ogólnie widać, że gra powinna być jeszcze parę miesięcy w produkcji, ale tak dużej tragedii jak niektórzy piszą nie ma, przynajmniej na PS4 PRO. Gram bardzo powoli, jakoś nie leży mi ten klimat całkowicie, ale może dalej będzie lepiej. Tak btw. czy tylko mi się wydaje, że Keanu gra trochę sztywno w tej grze?
Hades, 43h Ciężko się rozstać z GOTY. Teraz już sobie gram spokojnie cały czas dodając kolejne modyfikatory poziomu trudności aby sprawdzić jak tego mogę się posunąć i co jeszcze nowego gra może oferować bo na pewno jeszcze coś jest...
Mafia Definitive Edition, 8,5h Im dalej w las tym muszę powiedzieć że gra coraz bardziej mi się podoba jako gra ale coraz mniej mi się podoba jako pierwsza Mafia. Zmiany mam wrażenie że nie wyszły tej grze na dobre, a całkowita zmiana głównych bohaterów jest dla mnie strasznie trudna do zrozumienia. Tak jak pisałem tydzień temu, grając mam wrażenie że niby jestem w domu, gram w coś co znam ale jednocześnie czuję się tutaj strasznie obco. Wszytsko wygląda bardzo podobnie ale jednocześnie inaczej. Na każdym kroku łapię się na tym że mówię do siebie grając: huh, w oryginale było inaczej, albo: ej w oryginale tego nie było. Tak jak rozwinięcia i zupełnie nowe sceny odbieram pozytywnie tak zmiany (w mojej ocenie na gorsze) już nie bardzo.
Heavy Rain, 2h Jako że Dawid Klatka miał pakt z firmą na S to jedyną grą od niego w jaką grałem był Fahrenheit. Bardzo mi się on podobał szczególnie pierwsza jego część bo później to się niezłe cuda na kiju zaczynały odwalać. Pakt z firmą na S się skończył więc zwarł kolejny pakt, tym razem z firmą na E przez co odłożył w czasie możliwość sprawdzenie jego kolejnych dzieł. Po 2h muszę powiedzieć ze jestem zawiedziony, w porównaniu do Fahrenheita w HR w zasadzie nic się nie dzieje, jedna wielka nuda i jak na razie zlepek losowych scen z losowymi postaciami. W F był super początek, działy się wielkie rzeczy, zawiązanie akcji a tutaj? Kręcenie się w kółko, nie wiadomo w jakim celu, gra nas pogania więc nie mamy czasu, zabójcze QTE i pokaz głupoty dziecka. Z zażenowaniem śledziłem wydarzenia które działy się w centrum handlowym. Mam nadzieję że później będzie coś lepiej. Skandalem jest natomiast to że poziomy głośności w grze są absolutnie skopane. Każda postać mówi z inną głośnością. A co gorsza, czasami jedna postać raz mówi szeptem by po chwili prawie krzyczeć. Muzyka ustawiona na 20% nadal spokojnie zagłusza większość dialogów. Suwaczki w opcjach spoko ale nie da się tego dobrze ustawić. Nie wiem czy to jest kwestia polskiej wersji czy wszystkie tak mają ale to jest dramat. Nigdy czegoś takiego nie widziałem a w wiele gier w życiu grałem.
Znów Nihon Falcom mnie zaskoczył. Byłem pewien, że to już koniec a tymczasem okazało się, że jeszcze przede mną spory epilog w Nayuta No Kiseki (PSP). Wydarzenia rok po ukończeniu głównej części i powrót do 4 kontynentów Terra. Przy każdym kontynencie mam już wykorzystane 3 pory roku, czyżby czwarta była na kolejne "długie" zadanie?
Dalej próbuję twitcha, tym razem z emulatorem PSP i jestem dość mile zaskoczony. A to próbka z Nayuta no Kiseki właśnie, sam początek gry: https://www.twitch.tv/videos/842775511
Deus Ex: Human Revolution Director's Cut - Wydaje mi się, że jestem już pod koniec gry. Coraz więcej kart jest odkrywanych. Fabuła wraz z postępem gry robi się coraz ciekawsza, dzięki czemu w ogóle nie odczuwam znurzenia. Bardzo podobają mi się też różne zapiski budujące głębię swiata, które można znaleźć podczas gry. Są na tyle dobrze napisane, że jeszcze żadnego z nich nie pominąłem. Gameplay nie jest zbyt rozbudowany, więc teoretycznie mógłbym już powoli się nudzić, jednak interesująca historia robi swoje.
Prawdopodobnie przed świętami na spokojnie uda mi się go ukończyć. Pewnie już dawno by do tego doszło, jednak pojawiła się pewna gra, która mnie na jakiś czas od Deus Exa odciągnęła.
eFootball PES 2021 - Pojawienie się wersji LITE i bardzo pozytywne opinie sprawiły, że postanowiłem spróbować i nie żałuję. Wciągnąłem się na tyle, że ostatnio najwięcej gram właśnie w PES'a. Bardzo podoba mi się to, że nie trzeba grindować nie wiadomo ile, żeby bez wydawania dodatkowej kasy móc zagrać bardzo dobrym zawodnikiem. Najlepiej świadczy o tym fakt, że już po 2 dniach w PES'ie 2021 miałem lepszy skład niż po kilku miesiącach grania w Fifę 17. Bardzo podoba mi się też system progresu piłkarzy, którzy zdobywają doświadczenie, dzięki czemu stają się coraz lepsi. Generalnie różnic jest bardzo dużo.
Jeśli chodzi o gameplay, to jest bardzo dobrze, jednak do ideału trochę brakuje. Przede wszystkim bardzo podoba mi się to, że można zdobyć bramkę z niemal każdej pozycji. Wyjątkiem są wrzutki, które są dużo mniej skuteczne. Nie wiem, czy to przez fizykę, czy przez jakiś inny powód, ale dorzucenie piłki idealnie na głowę graniczy z cudem. Dotyczy to zarówno wrzutek z akcji, jak i rzutów rożnych.
Niestety gameplay w PES'ie ma też jedną, ogromną wadę, która psuje odbiór całości. Chodzi o sędziowanie. Jest ono wręcz tragiczne. Nawet w Fifie jest dużo lepiej i mówię to całkiem serio.
W jednej sytuacji najbardziej oczywisty faul nie są odgwizdywany, a w drugiej sędziowie robią to kompletnie z tyłka, kiedy kontakt z przeciwnikiem był minimalny. Dotyczy to dosłownie każdego meczu. Trzeba się też postarać, żeby w ogóle dostać żółtą kartkę, nie mówiąc już o czerwonej, która jest prawdziwym rarytasem. Oprócz tego często sędziowie są stronniczy, przez co jeden gracz ma odgwizdywane niemal każde zetknięcie z rywalem, a drugi może kosić ile wlezie.
Nie jest też prawdą to, że PES jest symulatorem i nie zdobędziesz w nim dwóch identycznych bramek. W jednym meczu może do tego dojść nawet kilka razy. Wszystko zależy od gracza, jego stylu gry i schematów, z których korzysta. Jak ktoś gra z kontry, to siłą rzeczy zdobędzie dużo bramek po identycznych akcjach. Podobnie sprawa ta wygląda, jak ktoś gra na posiadanie piłki i rozklepanie obrony przeciwnika, czy dużo strzela z dystansu. Na korzyść PES'a działa fakt, że w nim styl gry i schematy zależą od gracza, a nie od deweloperów, którzy podrasują jeden z nich i właśnie to mi się w tej grze podoba.
Generalnie PES 2021 to dla mnie bardzo miłe odświeżenie. Po latach spędzonych z Fifą właśnie tego potrzebowałem. Widać też ogromny progres względem PES 2008 i 2009, w które kiedyś się zagrywałem oraz względem tragicznego PES 2016, który przez swój żałośnie niski poziom trudności i ogromną powtarzalność w zdobywaniu identycznych bramek był niegrywalny. No a przynajmniej tak było na pececie.
Kurcze, miałem tylko trochę napisać, a wyszła z tego dosyć spora recenzja :D
BioShock - Głównie z powodu PES'a, ale nie tylko na jakiś czas odstawiłem BioShocka. Ogólnie to na ten moment planuję się skupić na dokończeniu paru gier, w których dużo więcej zrobiłem i dopiero potem zajmę się BioShockiem, w którym mam jeszcze bardzo dużo do zrobienia.
Zrobiłem niezły skok wstecz i wziąłem się za ostatnią grę lubianej przeze mnie serii i z mojej ery jeszcze przed-konsolowej. Dreamfall Chapters (PC). Blisko 20 lat temu grałem w pierwszą część Najdłuższej Podróży. Wreszcie wziąłem się za ostatnią grę serii. Dobrej serii. UJak na razie sam początek. Doszedłem do miejsc w których już byłem ileś lat temu, co nowe dopiero przede mną. Jeśli kogoś ciekawi zapraszam do rzucenia okiem na mój kanał na Twitchu, postaram się transmitować tą grę w miarę możliwości.
https://www.twitch.tv/abajo_orinal
No i szczęśliwego, Nowego Roku!
Świąteczny tydzień więc za dużo grania nie było.
Mafia Definitive Edition, 9,5h, skończone. Strasznie ciężko mi ten remake ocenić. Grało mi się dobrze, gra dobrze wygląda, włączałem sobie czasami tryb swobodny aby sobie pojeździć po mapie ale jednocześnie mimo wszystko nie podobało mi unowocześnienie gry i bardzo daleko idące zmiany jeżeli chodzi o bohaterów i wyciętą zawartość. Nowe sceny są ok, ale usuwanie starych i niczym ich nie zastępowanie to takie trochę meh. Postaci wypadają o wiele gorzej niż w oryginale a i klimat jakby gorszy. Niby ta sama gra ale jednak inna. Trochę drewniane, trochę sztywno, strzelanie gorsze niż w Mafii 3. Sama w sobie jako gra nowa Mafia jest lepsza niż jako remake oryginału.
Heavy Rain, 5h Tutaj muszę powiedzieć że jestem rozczarowany, w porównaniu do Fahrenheita to tutaj bawię się dużo gorzej. Fahrenheit był od samego początku ekscytujący i miejscami czuć było spore napięcie itd a tutaj nic. Mam wrażenie ze ta gra jest dużo bardziej liniowa niż F, oferuje dużo mniej swobody, nie ma takich fajnych etapów jakie były w F gdzie mieliśmy choćby w minimalnym stopniu wpływ na przyszłe wydarzenia. W HR jest dużo mniej gry w grze niż w Fahrenheicie. Fabuła jest strasznie słabo zarysowana, nadal w zasadzie nie było żadnego jej zawiązania. Bohaterowie są strasznie nieciekawi i sprawiają wrażenie całkowicie przypadkowo wybranych ludzi. No bieda no. Słyszałem od tylu lat że ten Heavy Rain jest lepszy niż Fahrenheit ale coś nie bardzo...
Ja przez święta w nic nie grałem i dopiero wczoraj pierwszy raz od kilku dni w ogóle odpaliłem jakaś grę, więc dużo do napisania nie mam.
Deus Ex: Human Revolution Director's Cut - Trochę się przeliczyłem myśląc, że do świąt na pewno go ukończę. W zasadzie to mam przed sobą jeszcze trochę grania. Dziwne to, ale serio myślałem, że zbliżam się już do końca gry. Moje przekonanie o tym potęgował też fakt, że misja, która wydawała mi się być ostatnią była zdecydowanie najdłuższą misją z całej gry.
W każdym razie ja nie narzekam, bo gierka jest świetna. Będę sobie w niego grał aż do momentu ukończenia. Pewnie jeszcze trochę to potrwa, tym bardziej, że skradam się, wykonuję wszystkie misje poboczne i czytam wszystkie notatki, więc dość dużo czasu mi na to wszystko schodzi.
Cyberpunk 2077 - Gram na PS4 i chyba mam szczęście, bo nie mam za bardzo problemów z tą grą. Raz na jakiś czas przy większych miejscach w mieście klatki spadną do (chyba) 15 na kilka sekund i tyle. Reszta działa bardzo dobrze.
Jeśli chodzi o samą grę to miło się ją przechodzi. Podoba mi się zdecydowanie bardziej od jakiegokolwiek Wiedźmina, który były do niczego pod względem gameplayu i tylko ok pod względem fabuły (może poza dwójką). Wbrew oczekiwaniom strzela się całkiem nieźle, irytuje jednak momentami zbyt dużo pukawek o różnych statach rodem z looter shootera. System jazdy jest chyba ok, z początku musiałem się przyzwyczaić, ale teraz jeździ się ok, choć rewelacji nie ma. Pod jednym wątkiem pisałem, że jednym z plusów jest według mnie Night City, więc po prostu skopiuję tę wypowiedź: Jeśli chodzi o inne miejskie sandboxy, takie jak GTA lub Watch Dogs to nigdy nie czułem tam, że miasto jest jakieś wielkie. Niby były wysokie wieżowce itd, ale jakoś wciąż miałem wrażenie, że to tylko mały kawałek mapy. Inaczej jest tutaj, zawsze jak spaceruję sobie po centrum to widać tę potęgę tego miasta.
Ruiner - Przyjemna, szybka i dynamiczna strzelanka z rzutu pseudo izometrycznego osadzona w cyberpunkowych klimatach traktowanych nieco z przymrużeniem oka. Jest trudno, ale w miarę sprawiedliwie, śmierć natomiast nie frustruje, bo restart jest szybki jak diabli. Całość opakowano dość niezłym soundtrackiem.
Ostatnie gry tego roku zostały ukończone :D
1.) Helltaker - Świetna gra logiczna i do tego darmowa, więc kolejny plus. Zaciekawił mnie motyw zejścia do piekła by zebrać swój własny harem pełny demonicznych kobiet. Zagadki stojące na odpowiednim poziomie, wręcz z poziomu na poziom trudność rośnie, a dzięki temu satysfakcja jest naprawdę wysoka. Postacie wbrew pozorom również zostały ciekawie skonstruowane, wręcz jestem w stanie stwierdzić, że na stan dzisiejszy to Ceber jest moją ulubioną waifu xD Świetna oprawa graficzna, a także wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa, to wszystko sprawia, że gra się naprawdę przyjemnie. Jedyny problem to tutaj długość, ponieważ ukończenie całej gry zajmuje około godziny, ale to jednak darmowa produkcja, więc ciężko wymagać by była jakoś szczególnie długa.
2.) The Walking Dead: The Final Season - Długo mi zajęło podejście do ostatniego sezonu, a to głównie dlatego, że od czasu pierwszego sezonu ta seria to równa pochyła, więc trochę się obawiałem, że i finał będzie słaby. W końcu jednak trzeba było się za niego zabrać i przyznam bez bicia, że zostałem pozytywnie zaskoczony. Oczywiście nie jest to poziom pierwszego sezonu, ale jest według mnie zaraz po nim najlepszy. Ciekawie poprowadzona historia stawiająca Clementine na miejscu Lee i jej próby jak najlepszego wychowania Alvina Juniora by był dobrą osobą, a także by umiał przetrwać. Postacie, które spotykamy są nawet ciekawe, jednak brak niektórych nie zaszkodziłby w żaden sposób historii, chociaż nie będę ukrywał, że miło było spotkać ponownie Lily. Niektóre sceny sprawiają, że gapimy się w ekran z niedowierzaniem, a inne z kolei sprawiają, że uderzamy dłonią w twarz. W ogólnym rozrachunku wychodzi z tego nawet dobra gra, trochę za mało by nazwać ją świetnym finałem serii, ale jako gra się broni. Przyczepić mogę się trochę do zakończenia, ponieważ tego typu zakończenie jakoś szczególnie mi nie pasuje do tej serii, ale domyślam się, że wielu uznaje je za najlepsze.
3.) The Awesome Adventures of Captain Spirit - Grę mam od dawna w bibliotece, ponieważ jest darmowa, i miałem w nią grać, ale jakoś nie było czasu i ją całkowicie olałem. Teraz zagrałem wyłącznie dlatego, że przed drugim epizodem Life is Strange 2 twórcy informowali, że ukończenie tej małej gierki wprowadza do tego epizodu. Nie jest on długi, bo przejście całości zajęło mi około półtora godziny. Wcielamy się w Chrisa, 9-letniego chłopca o bujnej wyobraźni i naszym zadaniem jest wypełnienie zadań superbohatera. Chłopiec niestety nie ma zbyt ciekawego życia, ponieważ nie ma z nim już matki, a ojciec topi swoje smutki w alkoholu i bywa przy tym dosyć nieprzyjemny. Bardzo ciekawa gra w którą naprawdę warto zagrać, chociażby dla postaci Chrisa. Zakończenie trochę mnie zaskoczyło, spodziewałem się czegoś mało przyjemnego, ale czegoś takiego już nie. Jeśli planujecie zagranie w Life is Strange 2, to ta gra jest pozycją obowiązkową do zagrania przed LiS2.
4.) Life is Strange 2 - Do tej gry również podchodziłem dosyć ostrożnie, ponieważ naczytałem się wiele negatywnych opinii i ogólnie jaka zła to jest gra. Zagrałem nie mając zupełnie żadnych oczekiwań i się zastanawiam, skąd się wzięły te wszystkie negatywne opinie. Ta gra jest naprawdę dobra, historia jest wciągająca, a główni bohaterowie przekonywujący i dający siebie lubić, szkoda jedynie, że wiele z drugoplanownych postaci jest po prostu nijaka. Bardzo podobała mi się podróż braci i kształtowanie młodszego brata poprzez nasze wybory, co oczywiście wpływa na zakończenie. Co mnie tu jedynie bolało, to ta nowa moc telekinezy jakoś szczególnie wybitna nie była, właściwie była głównie dlatego by wyjaśnić te tajemnicze wybuchy, tak to mogłoby jej w ogóle nie być, a też brakowało jakichś konsekwencji z ich korzystania. Mimo wszystko grało się naprawdę świetnie, wybory miały faktycznie znaczenie i wpływały na zakończenie, więc jestem bardzo zadowolony. Klimatycznie jest to również wciągająca produkcja, zwłaszcza, że mamy tutaj trochę odniesień do pierwszej części, a także spotykamy jedną znaną postać, którą początkowo nie poznałem, ale zaskoczenie kto to jest było spore.
Assassins Creed Valhalla - 80h na liczniku i bawię się wybornie, nie mogę się oderwać i aż nie chce kończyć.
spoiler start
Asgard i Jutenheim
spoiler stop
mega zaskoczyły. Spodziewalbym się raczej takich akcji w DLC.
Masa nawiazan do trylogii Desmonda, i tak jak uwielbiam Origins i Odyssey - Valhalla to na ten moment moja ulubiona część z tej nowej trylogii.
Aż już zakupiłem Season Pass i nie mogę się doczekać dodatków w Irlandii i Francji.
Catherine Full Body, odświeżona i upakowana nową zawartością edycja jednej z moich ulubionych gier z PS3. Co tu dużo mówić, świetna pokręcona przygoda która na przekór daje dość sporo do myślenia jeśli da się jej szansę.
Tony Hawks 1+2, jestem w szoku że 20-letnia pamięć mięśniowa zaskoczyła od razu. O takie remaki nic nie robiłem. Mam nadzieję że moja ulubiona część (thps3) też doczeka się takiego odświeżenia.
- Assassin's Creed: Valhalla - Moim zdaniem najlepszy AC jaki kiedykolwiek powstał i jedna z moich ulubionych gier. Ostatnio pogrywam trochę mniej bo przechodzę ciągiem zaraz po ukończeniu Odyseji i mam lekki przesyt Assassynów.
Nie mniej jest to niesamowita przygoda i cieszę się że mam jeszcze dobre kilkadziesiąt godzin.
- Dragon Age: Inkwizycja - Oglądając TGA mój wzrok przykuły dwa zwiastuny, nowy Mass Effect oraz nowy Dragon Age. Skłoniło mnie to do nadrobienia tych części moich ukochanych serii których z różnych powodów nie ukończyłem. Pierwsza na tapetę trafiła Inkwizycja w którą wsiąknąłem do tego stopnia że już ukończyłem a zajęło mi to dobre 100 godzin. Niesamowita gra która kompletnie nie zasługuje na to narzekanie które ją spotkało. Teraz spokojnie czekam na kolejną część a jutro sobie zasiądę do Andromedy, chyba już jestem gotów zagrać w ME bez Sheparda.
- Little Nightmares - Gra wskoczyła dzisiaj do Golda i postanowiłem ją sprawdzić. Muszę przyznać że jestem zachwycony tą małą perełką. Gęsty klimat mrocznej baśni jest wręcz hipnotyzujący. Za mną póki co sam początek ale jestem bardzy zadowolony że dałem grze szanse.
Moim zdaniem najlepszy AC jaki kiedykolwiek powstał i jedna z moich ulubionych gier.
Niesamowita gra która kompletnie nie zasługuje na to narzekanie które ją spotkało.
Widzę tutaj bardzo wyraźną korelację. Nowe AC popełniają te same błędy które popełniło wcześniej BioWare właśnie przy Inkwizycji wypełniając grę toną śmieciowej zawartości, którą można by z gry spokojnie w całości wywalić i zostawić coś bardzo dobrego trwającego 20-30 godzin. A tak mamy do czynienia z nużącymi molochami na 100 godzin, gdzie tylko ułamek całości prezentuje wysoki poziom.
Tylko że nie każdy uważa to za błędy.
Jeśli ktoś ma nerwicę natręctw polegającą na tym że musi się pozbyć każdego znacznika na mapie to oczywiście może być to dla niego problem, tylko że mnie to nie dotyczy. Ja sobie robię tyle ile mnie bawi. W Inkwizycji ukończyłem wątek główny, praktycznie wszystkie misje związane z towarzyszami, pozamykałem wszystkie szczeliny a pozostałe aktywności liznąłem na tyle ile mnie interesowały. Bawiłem się świetnie, nic mnie nie znudziło bo jako człowiek nie będący masochistą nie robiłem rzeczy które uważałem za nudne. Wiesz, skoro gra nie wymaga ode mnie robienia pewnych aktywności żeby ją ukończyć to ja nie widzę powodu żeby na te aktywności marudzić.
Podobnie nowy AC. Jest to kwintesencja tego czym powinien być moim zdaniem sandbox.
Przecież nikt nikogo nie zmusza robić wszystkiego w Valhalli...
Fakt to nadal +/-45 godzin ale ma się sam główny wątek, który jest świetny i nie trzeba robić nic pobocznego jak się nie chce. Chociaż poboczna zawartość jest tak na prawdę najlepsza w serii. :)
W Valhalli nawet zwykle czyszczenie mapy ze skrzyneczek zrobiono dużo lepiej niż kiedykolwiek w serii.
Tylko że nie każdy uważa to za błędy.
Akurat w Inkwizycji to było "błędem" ponieważ trzeba ten śmieciowy content ruszyć bo inaczej nie może kontynuować fabuły. Czuć było że ta gra miała być MMO ale zrobiono z tego grę single. To że czegoś można nie robić, że coś można zignorować zamykając oczy to nie znaczy że to znika. Maksowanie gry powinno być przyjemnością, a nie drogą przez mękę. Chyba lepiej jest gdy gra ma całą swoją zawartość na wysokim poziomie a nie tylko jakąś część. I po tym można poznać czy gra jest dobrą grą z otwartym światem, właśnie po tym czy ten świat jest wypełniony ciekawą zawartością którą aż chce się robić. Czy zwykłe czyszczenie mapy jest wciągające. Jeżeli nie jest to znaczy że gra nie jest dobrą grą z otwartym światem. Teraz spójrzmy na ostanie tytuły Ubiszaftu: Watch Dogs 2 i Far Cry 5 są dobrymi grami z otwartym światem podczas gdy Wildlands i nowe AC nie są właśnie dlatego ze są przepełnioną toną śmieciowej zawartości. To nadal mogą być gry przy których można się dobrze bawić ale jako open worldy wypadają co najwyżej przeciętnie.
Teraz spójrzmy na ostanie tytuły Ubiszaftu: Watch Dogs 2 i Far Cry 5 są dobrymi grami z otwartym światem podczas gdy Wildlands i nowe AC nie są właśnie dlatego ze są przepełnioną toną śmieciowej zawartości. To nadal mogą być gry przy których można się dobrze bawić ale jako open worldy wypadają co najwyżej przeciętnie.
W zasadzie się pod tym podpisuję.
Moim zdaniem piszesz głupoty.
Akurat w Inkwizycji to było "błędem" ponieważ trzeba ten śmieciowy content ruszyć bo inaczej nie może kontynuować fabuły.
Zastanawiam się czy ty w ten tytuł grałeś. Owszem, trzeba ruszyć pewne aktywności żeby uzyskać punkty władzy które pozwalają ruszyć fabułę, tylko że tych aktywności jest dużo, bardzo różnych, nie trzeba robić takich których robić nie chcesz. Można zakładać obozy, zamykać szczeliny, wykonywać misje poboczne a jeśli komuś bardzo się nie chce to zleca odpowiednie aktywności przy stole narad i punkty władzy robią się praktycznie same. Gra niczego nie wymusza, daje tyle możliwości że każdy może wybrać sobie drogę do celu i to jest super.
Czuć było że ta gra miała być MMO ale zrobiono z tego grę single.
Pierwsze słyszę żeby były względem gry takie plany na etapie produkcji. Oczywiście są pewne podobieństwa do MMO, ale można grać tak żeby tego kompletnie nie odczuć.
To że czegoś można nie robić, że coś można zignorować zamykając oczy to nie znaczy że to znika.
Oczywiście, tylko że nie da się zrobić openworlda w którym wszystkie aktywności będą odpowiadać wszystkim, to po prostu niewykonalne.
Maksowanie gry powinno być przyjemnością, a nie drogą przez mękę.
Dlatego proponuję nie maksować wszystkich gier i sprawa załatwiona.
Zdradzę Ci też tajemnicę... tylko bardzo niewielki odsetek graczy maksuje/platynuje gry i to nie z myślą o nich gry są projektowane.
Chyba lepiej jest gdy gra ma całą swoją zawartość na wysokim poziomie a nie tylko jakąś część.
Mhm, tylko że nigdy nie ma. A przynajmniej nie dla każdego. Choćby takie karaoke w Yakuzie którym podniecasz się poniżej dla mnie jest jedną z najbardziej żenujących i niegrywalnych minigierek ever. Podszedłem ze dwa razy i postanowiłem nigdy więcej nie tykać.
I po tym można poznać czy gra jest dobrą grą z otwartym światem, właśnie po tym czy ten świat jest wypełniony ciekawą zawartością którą aż chce się robić.
Tylko że kwestia tego jakie aktywności "aż chce się robić" jest bardzo indywidualna.
Czy zwykłe czyszczenie mapy jest wciągające. Jeżeli nie jest to znaczy że gra nie jest dobrą grą z otwartym światem.
To jest twoja opinia z którą absolutnie się nie zgadzam. Wręcz uważam że tzw. czyszczenie mapy w sandboxach jest bez sensu i kłóci się z głównym założeniem tych gier.
Największym plusem gier z otwartym światem jest poczucie wolności, świadomość że to ja decyduję gdzie pójdę, co zrobię, kiedy to zrobię i czy w ogóle to zrobię. Jeśli z góry zakładasz że będziesz robił WSZYSTKO to sam psujesz sobie zabawę w sandboxie a potem narzekasz że to gra jest winna.
podczas gdy Wildlands i nowe AC nie są właśnie dlatego ze są przepełnioną toną śmieciowej zawartości. To nadal mogą być gry przy których można się dobrze bawić ale jako open worldy wypadają co najwyżej przeciętnie.
Wedlug Ciebie, recenzenci i gro graczy uwaza inaczej.
Dla mnie watch dogsy 2 byly slabe i 3 lata mi zajęło żeby je przejść podczas gdy od Valhalli nie mogę się oderwać od premiery PS5.
Heavy Rain, 8,5h Czekam i czekam aż się ta gra rozkręci ale chyba się nie doczekam. Straszny zawód. Już chyba jestem gdzieś w miarę blisko końca a dalej straszna nuda i żadnych ciekawych akcji. Fahrenheit zjadę tę grę na śniadanie. Tyle się nasłuchałem przez lata że HR jest dużo lepszy a tutaj taka bida. Fabuła jakaś taka biedna, słabo zarysowana i niewciągająca. Czwórka głównych bohaterów strasznie bezpłciowa, żadna z tych postaci nie jest ciekawa. Nawet scena miłosna strasznie biedna, tylko jakieś mizianie i kulganie się obok łóżka. W F była dużo lepsza scenka. Cage liczyłem na ciebie i te twoje interaktywne filmy a tu taki zawód.
Sleeping Dogs Definitive Edition, 9h W oczekiwaniu na kolejne Yakuzy postanowiłem sobie po ponad 3 latach wrócić do Hongkongu. Jaka ta gra jest dobra. Ale strasznie krótka, aż boje się grać aby za szybko nie skończyć. Aż muszę sobie w trakcie gry mówić pod nosem że to nie jest długa Yakuza, że tutaj nie ma tyle zawartości. To zabawne że gdy gra wychodziła 8 lat temu to 30-40 godzin jak dla mnie to było całkiem sporo jak na grę a teraz to jest "krótko". Ludzi na rynku 10x więcej niż w Sajberpanku. Świetny klimat, super miasto w którym nawet szukanie różnych rodzajów znajdziek nie nuży, a same znajdźki są dobrze zrobione bo dają one nam jakieś wymierne korzyści jak więcej życia czy więcej pieniążków. Zero śmieciowej zawartości. Tak się powinno robić gry z otwartym światem. Bardzo dobra fabuła oraz postaci. Teraz mam porównanie z karaoke z Yakuzy i tutaj wypada one raczej troszkę gorzej, nie jest tak ekscytujące.
Sleeping Dogs to jak dla mnie jedna z lepszych,choć niedocenianych gier jakie kiedykolwiek wyszły.
Jako, że dawno się nie udzielałem to trochę się rozpiszę jeśli chodzi o ostatnio ogrywane gry, ale także o tych, w które grałem już jakiś czas temu.
Assasin's Creed: Valhalla (20h - porzucone) - no nie mogłem się już więcej zmuszać do tej gry. Odyssey wciągnąłem nosem, a tutaj nie mogłem wysiedzieć nawet godziny dziennie. Nie wiem na czym polega problem bo niby gra jest dobra, ale jest jakaś taka... no nie wiem... rozmemlana. Ciągle jest coś co odciąga od fabuły, ale nie w taki dobry sposób jak w dobrym RPGu czy sandboxie tylko w taki sposób na zasadzie "kurde nie chce mi się tego robić, ale tych zadań jest tak dużo, że zrobię cokolwiek żeby nie być tak przytłoczony". O i chyba na tym polega mój problem z tą grą - jest przytłaczająca, a sam wątek główny nie był na tyle ciekawy, aby siedzieć przy tym te 50 czy 60 godzin. Dobrze, że grę sprawdziłem poprzez Ubisoftowy abonament, ale i tak bałem się, że się zmarnuje...
Watch Dogs: Legion (25h - ukończone) - ... ale na szczęście na ratunek przybyły najnowsze Pacz Psy, które spodobały mi się na tyle, że ukończyłem je w 4 przedbożonarodzeniowe dni. Ogólnie nie ma tu żadnej rewolucji, ale klimat uwielbianego przeze mnie Londynu tak dobrze mi robił, że w jakimś tam stopniu zrekompensował mi nieudany wypad do stolicy UK (z oczywistych względów). Ogólna idea tworzenia drużyny sprawuje się całkiem fajnie bo otwiera przed graczem całą masę możliwości podchodzenia do misji choć i tak przez całą grę grałem może z 5 różnymi postaciami z akurat najlepszymi umiejętnościami. Gra jest bardzo dobra choć zdecydowanie jest to tytuł, który należy kupić albo na promce albo właśnie zagrać w abo.
Cyberpunk 2077 (25h) - no i jest upragniony Cymbergaj. Jako, że ostatnio co nieco napisałem o tym tytule to po prostu przekleję swoją wypowiedź z głównego wątku bo idealnie obrazuje moje uczucia :)
" Gra jest naprawdę fenomenalna. Pod względem gameplayu. grafiki, fabuły... Cyber urywa głowę. Niestety pod względem technicznym jest to prawdopodobnie najgorszy tytuł w jaki grałem (no może wraz z pecetową konwersją Saints Row 2). Bug na bugu, bugiem pogania. Serio - pod względem wydajności nie mam nic złego do dodania (z DLSS, w full HD i na detalach wys-ultra, nie mam problemu z osiągnięciem w miarę stałych 60 klatek), ale pod kątem stabilności... o jezusiu. Muszę średnio raz czy dwa razy na godzinę ładować poprzedniego save'a, a bo to skrypt się zgliczuje, a to dźwięk się wykrzacza, a to po queście z Panam nagle nie mogłem zapisać gry (na szczęście google mnie uratował, ale i tak się wystraszyłem). I jak ktoś mówi, że "ja gram 80 godzin i nie miałem żadnego buga hur dur" to albo jest ślepo zapatrzony albo najzwyczajniej w świecie kłamie. Może gra nie odwala już takich akcji jakie to miały miejsce na pierwotnej wersji 1.0, ale i tak po 6 paczach ten tytuł dalej wymaga masy pracy i szlifowania. Ludzie psioczą na gry Ubisoftu, ale przeszedłem Watch Dogs Legion oraz przegrałem jakieś 20 godzin w Valhalli i nie pamiętam, aby tak musiał narzekać na stan techniczny tych gier".
Team Sonic Racing (0,5h) - dosłownie jedno Grand Prix za mną. Gierka do ogrywania między większymi tytułami :)
A w kolejce cała masa świetnych gier nakupowanych na świątecznych promocjach...
Cyberpunk 2077 - Po 60 godzinach grania nadal w niego tyram, ale miałem komunikat o tym, żeby dokończyć wszystkie sprawy na mieście, więc oznacza to, że jestem już na finiszu. Zrobię więc jeszcze parę ciekawszych zadań pobocznych i lecę dalej z ostatnimi zadaniami. Potem najpewniej posprawdzam różne zakończenia i obczaję jeszcze początek Nomada i Punka. Na końcu może się pobawię w jeszcze jakieś łatwe trofea i kończę przygodę z tą grą.
Bioshock - Na styczniowej wyprzedaży w PS Store była dostępna cała odświeżona trylogia w fajnej cenie, postanowiłem ją zakupić i zacząłem przygodę z jedynką, ale gra się chyba trochę zestarzała. Rozgrywka jest w miarę przyjemna i nadal widać, że to bardzo dobra gra (ba, nawet świetna), jednak strzelanie już jest mocno drętwe. Nie ma jakiegoś odrzutu przez co nie czuć siły pukawek i ogólnie na razie jest dość mozolnie. Obawiam się również, że w pewnym momencie może się wkraść monotonia, już na ten moment trochę średnio mi się chce grać, a jestem dopiero po
spoiler start
walce z Steinmanem
spoiler stop
, może to jednak po prostu kwestia tego, że rozpocząłem grać w takim sobie okresie. No i trochę odtrąca mnie to, że gra nie posiada polskich napisów. W sumie to przy okazji zapytam: długa jest ta gra? How Long To Beat pokazuje, że niby z 14 godzin wystarczy, by ją ograć, ale zawsze mi się jakoś wydawało, że Bioshock jest dłuższy i mam co do tego wątpliwości.
Hollow Knight - Grę już kiedyś przeszedłem, ale jakoś naszła mnie ochota na powrót do tej świetnej metroidvanii i znów bawię się wybornie. Trudna, ale jednocześnie przyjemna gra z intrygującym klimatem.
Też niedawno grałem w BioShocka i dość szybko zrobiłem sobie dłuższą przerwę. Mnie najbardziej odrzuca słaby system strzelania, który jest tak drewniany, że na myśl przychodzą mi skojarzenia z dużo starszym Medal of Honor: Allied Assault. Denerwujące jest też to pojawianie się przeciwników po wyczyszczeniu lokacji. Wiem, że dla niektórych jest to zaleta, ale akurat mi niezbyt się to podoba.
Generalnie gameplay jest bardzo przeciętny. Gdyby nie ten świetny, chory klimat i porąbana fabuła (no a przynajmniej jest taka do momentu gdzie się zatrzymałem), to najprawdopodobniej już bym do niego nie wrócił.
Assassin's Creed Odyssey - po 170 h (59 poziom) robię sobie przerwę zanim usiądę do dodatków. Ukończyłem główne linie fabularne i zdecydowaną większość istotnych zadań pobocznych. Odkryłem całą Grecję, wszystkie lokacje podwodne, mam okręt na poziomie legendarnym. Rewelacyjna gra przede wszystkim ze względu na piękną antyczną Grecję. Jej zwiedzanie to najlepsza rzecz z całej gry.
The Room Three Tę wspaniałą trylogię dopiero niedawno odkryłem. Pierwszą i drugą część ukończyłem, jestem w trakcie rozwiązywania łamigłówek w trzeciej. Super relaksacyjny tytuł z genialnie zaprojektowanymi zagadkami.
Dawno nie miałem takiej stabilizacji jeśli chodzi o gry, w które gram. Od ostatniego czasu nic się nie zmieniło i nadal gram wyłącznie w Deus Ex: Human Revolution Director's Cut , eFootball PES 2021 oraz okazjonalnie w Gran Turismo 4 . W sumie to poza tym, że Deus Ex zaskoczył mnie długością rozgrywki nie mam nic więcej do dodania, więc to na razie tyle, co mam do napisania.
Dalej w Dreamfall Chapters (PC). Sporo latek upłynęło od ostatniego mojego spotkania z tymi grami i postacie, miejsca już "odpłynęły" z mojej pamięci. Poza oczywiście głównymi protagonistami: April, Zoe czy Kian i dreamachine. Słabo mi idzie z angielskim, poprzednie odsłony miałem po hiszpańsku, ale powolutku gra znów mnie wciąga. Jak na razie udawało mi się rozwiązywać zagadki, nie wszystkie prawidłowo - mój Kian nie rozpoznał prawidłowo szpiega. Teraz z Zoe mam problem by popchnąć fabułę. Trzeba będzie pogłówkować jak wykonać zadania (Baruti i Hanna).
https://www.twitch.tv/collections/_OYXKzzqUxY2wQ
Przepalony od ciorania w Path of Exile (i czekając na nową ligę) odkopuję gry na dysku.
Przypomniałem sobie że pojawiła się nowa mapa (Tears of False God) dla projektu Arcane Dimensions do klasycznego Quake'a. Tylko jedna mapa? Ok... Odpalam na Normalu i widzę "358 enemies remaining". No to trochę tego jest...
Do tego zainstalowałem Deus Exa bo odkryłem, że pojawiły się dwie wersje fantastycznego projektu GMDX, jedna fanowska (od osoby blisko współpracującej z twórcą oryginału) a druga to Community Edition czy jakoś tak.
SpecShadow dzięki,juz wiele razy korzystalem z twoich komentarzyo modach do gier,robisz dobrą robotę :)
Heavy Rain, 10h, skończone Ehhh nic się do końca gry nie polepszyło niestety. Jak dla mnie kolejny przykład tego jak bardzo exy Sony są przereklamowane. Fahrenheit o kilka klas był lepszy. Inne interaktywne filmy jak Life is Strange czy nawet te niekoniecznie najlepsze gry Telltale bardziej mi się podobały. Tutaj w zasadzie nie ma nic ciekawego, średnia mało interesująca fabuła, biedni główni bohaterowie, klimatu zero. Straszny zawód.
Sleeping Dogs Definitive Edition, 19h Świetna gra bez żadnych wątpliwości, przykład na to jak powinno się robić gry w otwartym świecie. Tylko czemu to takie krótkie? Dosłownie aż boję się grać aby za szybko nie skończyć. Niby jest tutaj troszkę opcjonalnej zawartości no ale Yakuza to to oczywiście nie jest. W miarę szybko się wszystko kończy. A i tak spowalniam grę jak tylko się da szlajając się po mieście w poszukiwaniu skrzynek, kapliczek i kamer oraz często wstępując kupić nowe ciuchy. Strzelanie akurat jest takie se tutaj, to dobrze że jak na klon GTA jest go tutaj stosunkowo mało.
Shenmue III, 1,5h W pierwsze Shenmue grałem dosyć późno bo dopiero w 2018 gry wyszły porty na nowe platformy, już po Yakuzie 0. To już były starocie ale mimo archaizmów bawiłem się bardzo dobrze. Nie przeszkadzało mi nudne bieganie i przenoszenie skrzyń aby trochę zarobić, miało to wręcz jakiś swój własny urok. A oczywiście wyścigi wózków widłowych to czyste złoto. Widać że Yakuza jest duchowym spadkobiercą tych gier. No i teraz wyszła długo oczekiwana trójka, po roku spędzonym wyłącznie w chińskim kiosku można ją wreszcie wypróbować. I co można powiedzieć? To jest dokładnie to czego się spodziewałem czyli to jest dokładnie taka sama gra jak jedynka i dwójka tylko teraz trochę ładniej wygląda i mapa jest inna. Tylko tyle i aż tyle. Wszystko jest identyczne, znowu biegamy pytając każdego napotkanego npca o wszystko, czy nie widział czegoś tam albo kogoś tam, możemy pograć w kilka minigierek, zbierać kolekcje figurek itd. Wszystko jest takie samo, nawet znowu trzeba zoomować aby szufladę otworzyć czy przedmiot podnieść. Tak jakby te 20 lat w ogóle nie minęło. I mi się strasznie to podoba, strasznie to słodkie. Wychodzi więc na to że jednak jestem fanem serii bo ci którzy nie nie byli fanami starych części albo w nie nie grali raczej nie mają czego tu szukać.
Jak dla mnie kolejny przykład tego jak bardzo exy Sony są przereklamowane.
Powiedział kęsik, który nigdy nie miał konsoli Sony i nie zagrał w żadną grę first party xD
Wiedźmin 2 (24h) Przechodzę wszystkie części od początku. Dla mnie słabsza niż W1.
Ultima Online (???h) Wracam, żeby sprawdzić co tam słychac, po prawie 15-letniej przerwie. Dużo się zmieniło, to już nie to co kiedyś.
Aragami: Jedyny problem tej produkcji, to skromny budżet. Widać jak twórcy próbują oszczędzać na produkcji. Nie przeszkodziło mi to w miłym odbiorze tej gry. Aragami cechuje się ciekawymi easter egg-ami. Możemy zobaczyć charakterystyczne ognisko z serii Dark souls, czy także kultowy Tri-force mocy z The legend of zelda. Historia w Aragami jest prosta, przewidywalna, ale pozostawia ciekawe refleksje. Czekam bardzo na Dwójkę i mam nadzieje, iż będzie bardziej ,,bogata’’.
Burnout Paradise Remastered: Ogólnie gra jest bardzo dobra. Te rozbijanie samochodami, muzyka, ta dynamika! Zamienia się później w bardzo powtarzalna grę, miasto bez życia, czy klimatu. Przypominało mi taką typową grę od Ubisoftu i EA.
Grim Fandango Remastered: Jaka ta gra jest rewelacyjna! Miałem uczucie jakbym grał w komediowego ojca chrzestnego. Piękny klimat, świetny humor, dobra fabuła, wyśmienita muzyka, czy świetni bohaterowie i ich dialogi. Jedynie co mi przeszkadzało to takie lekkie zbicie z toru z tym co dostaliśmy na poczatku. Aż jestem ciekaw, co dostane w kolejnych produkcjach tej firmy.
Crysis: dobra strzelanka. I nic więcej. Grafika jest ładna, ale na Xbox była lekko rozmyta. Muzyka mogłabyc lepsza. Fabuła mi się podobała, była inna i nie przeszkadzały mi te elementy z kosmitami. Gameplay jest dobry ale według mnie maskowanie w 1 części jest średnio zrobione. No i przechodzimy do błędów. Gdyż gra ma aktualnie ich dosyć dużo. Najwiekszym (i dla mnie nie wyjaśnionym) błędem (który ogólnie był korzystny dla mnie) jaki widziałem to był, krzak. Nie wiem dlaczego, ale gdy wejdziemy do krzaku (czy czegoś podobnego), tak aby nasza postać była cała zakryta, wrogowie nas nie zaatakują. Będą podchodzić, celować w nas ale nie zaatakują. Pewnie niedługo zagram w 2. Jestem ciekaw jak teraz broni się ten tytuł.
Prince of Persia The Two Thrones: o matko boska. Jak ubisoft mógł tak bardzo zniszczyć ostatnia cześć pop. Prince of persia jest ze mna od lat. Nie żebym jakoś był to tytuł którym nazwał ulubiona seria, jednak zawsze ceniłem Przygody księcia. Grałem Najpierw w 2 potem 1 i reboota z 2008. I właśnie kiedyś natrafiłem na porta Prince of persia The Two Thrones na psp zwanego tam Prince of persia Rivals. I strasznie mi ta część się spodobała. Grałem jak głupi. Jednak nigdy jej nie ukończyłem. Udało mi się pare lat temu kupic na PS2, ale jakoś zapomniałem o niej. Wlaczylem i z początku, wróciła mi nostalgia. Tak grałem i tak grałem, żeby sobie później zwrócić uwagę, jaka ta gra jest okropna. Grafika jak się porówna z wersjami na ps2 poprzednich częściej wypada czasem najsłabiej, fabuła to jakiś nieśmieszny żart, muzyka...muzyka? Jest tutaj w tej grze w ogóle muzyka? Jest tak słaba, ze przez kilka rozgrywek nie zorientowałem się, iż jest w ogóle muzyka w tej grze. Gameplay ha! Typowy dla nowego ubisoftu czyli rób to znów, zrób to znów! By później zrobić to znów! Walka z wrogami jak jakaś mdła, tak samo z bossami. A najgorszy jest antagonista. Jest tam strasznie na siłę. Postacie także są jakieś głupie i tępe, a Książe strasznie mnie irytował. Jedynie to podobał mi się jego alter ego. Aż szkoda ze się w tej części marnował. Miałem wrażenie jakbym nie grał w 3 cześć, a jakiś biedny spin-off serii. Zakończenie tez było słabe. Strasznie słaby tytuł.
Haven: jedna z moich gier który najbardziej oczekiwałem. Grałem kiedyś w demo i po tym jeszcze bardziej na tą grę czekałem. Zagrałem jak dowiedziałem się, iż jest na Game pass. I jestem zadowolony. Na poczatku coś nie mogłem wbić się w grę. Miałem więcej pytań, nawet do samej rozgrywki, ktore musiałem sam rozwiązać. Ale jednak jak zacząłem wgłębiać się w historie i bohaterów, to sie nie zawiodłem. Grafika jest ładna, przypomina mi trochę nowa zelde. Muzyka to majstersztyk. I żałowałem jak na poczatku grałem bez słuchawek. Gameplay jest spoko, jednak trzeba się do niego przyzwyczaić. Fabuła i postacie są po prostu piękne. Jak napisał jeden recenzent na temat tej gry. ,,Haven jest czymś, co trzeba poczuć”.
The Outer Worlds: Z grami Obsidian mam tak, iż czym nowszy ich tytuł tym bardziej mi się podoba. I tu było podobnie. Grając w TOW miałem podobne uczucie, gdy grałem w Sao: FB. Widać rzeczy do poprawy/zmiany/rozwinięcia, ale gra bardzo mnie wciągnęła.
The Long Dark: Jak na razie dla mnie tytuł jest średni. A raczej jego Fabuła i Chapter 3. Grafika i muzyka na wielki plus. A Gameplay sam nie wiem...dla mnie jakiś nijaki. Na razie poddałem się z TLD.
Cyberpunk 2077: I o to mój drugi najbardziej wyczekiwany tytuł 2020 roku. Na poczatku gdy gra jeszcze nie wyszła, miałem z Cp dziwna relacje. Gdy wyszedł pierwszy teaser to bardzo się na nią napaliłem. Potem ucichło, ale i tak czekałem wygłodniały. Aż nagle mamy Gameplay i wychodzi keanu z legendarny tekstem. Co spowodowało jeszcze większy zachwyt. I wtedy po dobrym czasie, jakoś już mnie ten hype nie trzymał. Pojawiały się informacje o wycofanych funkcjach, potem trailer, zdj, gameplay. I po Gameplay poszedłem preorderowac. Przybyły najpierw recenzje redaktorów. Przybył zachwyt. Jednak po premierze były opinie graczy. Zbyt kolorowo już nie było. Postanowiłem że przeczekam trochę. I wlaczylem gdy była już aktualizacja 1.6. Co mnie już rzuciło na pierwszy rzut oka, muzyka. Po prostu jest rewelacyjna. Tworzenie postaci, może nie jakieś ultra szczegółowe, ale było w porzadku. Miałem jednak na poczatku problem, gdyż przez cały czas gry czułem sie jakbym grał standardowym V. Grafika jest naprawdę niezła. Postacie zrobione świetnie. Ale jakoś z początku ani do klimatu się nie mogłem wciągnąć, ani do fabuły. Po 7h zmieniłem zdanie. Klimat jest świetny, a fabuła nie wciska czegoś na siłę. Walka jak dla mnie jest świetna. Mam już ukończone dużo FPS. Taki inny styl walki bardzo mi przypadł do gustu. Musiałem się tylko z początku przyzwyczaić. Zadania są bardzo dobre, nawet poboczne. Dla mnie jedynym problem to stan techniczny. Ale nie jakoś bardzo. Nie zepsuło mi jakoś zbytnio misji czy gry. Mam 36h i na razie dostaje tylko śmieszne błędy. Rozumiem dlaczego osobom przeszkadza cp. Jednak wystawiając 1.0, 3.0 (głównie chodzi o metacritic) to gruba przesada. Taki opisywany wyżej Pop two Thrones powinnien być zjechany za to co ubi odwalił w tej części. A ma na wielu portalach średnia 8.0.
A Way Out: świetna gra na dwie osoby. Powiew świeżości, w grach nastawionych na co-op, ale także nawet dla gier singleplayer.
Shenmue III, 7,5h Stare dobre Shenmue, co tu można napisać. Dalej chodzimy w kółko pytając się wszystkich o wszystko, gramy z dziećmi w chowanego, gramy w różne minigierki jak np. wyścigi żółwi, zbieramy kolekcje ziół i figurek, gramy na automatach a fabuła wlecze się że to jeszcze z 5 części będzie potrzeba zarobić. Tylko mapa inna bo zamiast miasteczka i dużego miasta mamy wioskę i tyle. Jakby 20 lat nigdy nie minęło, gdyby to Shenmue III wyszło tak w 2003 roku to wyglądałoby dokładnie tak samo. Mam wrażenie że nie wykorzystano nic z rozwoju gier od czasów pierwszych odsłon. System walki to jest straszne drewno, tutaj jest regres w stosunku do tego co było 20 lat temu. To niesamowite. Można było dla przykładu zerżnąć system walki z Yakuzy czy coś a tutaj takie jakieś nie wiadomo co.
Sleeping Dogs Definitive Edition, 28,5h Powoli wchodzę w etap czyszczenia mapy z wszelkich znajdźiek i aktywności. W jednej z dzielnic brakowało mi jednej skrzynki i przez ponad godzinę kręciłem się w kółku jej szukając. Całkowicie zapomniałem że można podejrzeć na mapie w grze lokalizację wszystkiego. Maksuję wyścigi aby mieć lepsze czasy niż znajomi itd. Strasznie słodka gra tylko krótka. Ale to zdecydowanie jest gra przykład tego jak się powinno robić gry w otwartym świecie.
Cześć,
Czy ktoś chętny na wspólną grę w Star Wars Squardons w przyszly weekend na Ps4? Ewentualnie Battlefront II xD
W razie czego dodajcie na PSN: marusiek91_PL
Po 65 godzinach ukończyłem Cyberpunka i bawiłem się super. Wiedźminy były ok pod względem fabularnym, ale gameplay w tych grach był według mnie do kitu, gdy zasiadałem do Cyberpunka myślałem, że w jego przypadku będzie to samo, ale myliłem się. Rozgrywka była bardzo przyjemna, zarówno strzelanie jak i skradanie dawało mnóstwo frajdy. Nie były one co prawda mistrzostwem świata, ale i tak było bardzo dobrze.
Trochę wstyd się przyznać, ale grałem na PS4 i... nie było tak źle, gra jest wciąż bałaganem technologicznym i Redom należy się porządny bat za to, ale najwyraźniej miałem szczęście, bo spadki klatek rzadko się zdarzały, a jak się nagle pojawiały to bardzo szybko znikały. Bugi nie za bardzo rzucały mi się w oczy, ot od czasu do czasu coś lewitowało, postacie z niewiadomego powodu nagle znikały przed moimi oczami, było też trochę śmiechu jak pojazdy, które właśnie wezwałem zaczęły przede mną uciekać. :D Jedyny błąd z jakim miałem naprawdę problem to doczytywanie się postaci, niektórych obiektów i wejść do różnych budynków, strasznie to irytowało, gdy chcesz skończyć szybko misję, ale musisz czekać, aż wszystko wokół ciebie się pojawi.
Fabularnie było moim zdaniem również świetnie, nie mogłem się wręcz oderwać od poznawania losów V. :) Dzisiaj natomiast zobaczę resztę zakończeń i jestem ciekaw, które mi najbardziej podpasuje.
Także krótko mówiąc, o ile Wiedźminy to dla mnie średnie gry to Cyberpunk był świetny. Nie jest to co prawda arcydzieło 10/10, bo do paru rzeczy można się przyczepić (nie chce mi się jednak o nich pisać), ale to wciąż bardzo dobra produkcja, z którą warto się zaznajomić jak już ją nieco połatają.
Deus Ex: Human Revolution Director's Cut (ukończony) - Powiem krótko, świetna, bardzo klimatyczna gra z bardzo interesująca fabułą, która dzięki wielu odniesieniom do problemów współczesnego świata jest jeszcze bardziej aktualna niż w momencie premiery gry. Zdecydowanie polecam.
W inne gry fabularne nie grałem. Najpewniej wrócę to jednej z tych, co jakiś czas temu przerwałem. Wybór padnie chyba na SpellForce Platinum , którego jestem najbliżej ukończenia.
Sporo czasu się tutaj nie wypowiadałem, a już parę gierek zacząłem w starym roku i parę w tym roku skończyłem, więc będzie tego sporo ;)
1.) Mafia: Edycja Ostateczna - Postanowiłem sobie, że przejdę całą serię Mafia w wersji odświeżonej, więc oczywiście trzeba było zacząć od pierwszej części. Przyznam się bez bicia, że w klasyczną wersję grałem tam dawno temu, że dosyć niewiele z niej pamiętam, poza klimatem, który wiem, że mnie wgniótł w fotel. Także można napisać, że grałem w ten remake właściwie na ślepo. Spodobało mi się to, że ten otwarty świat nie jest do końca tak otwarty, w sensie, że nie ma tutaj żadnych pobocznych aktywności poza znajdźkami. Sprawia to, że klimat się tak nie rozmywa jak to bywa w podobnych tytułach, jak chociażby w GTA. Uwielbiam klimat tej produkcji, czujemy się tutaj jakbyśmy byli częścią starego filmu mafijnego. No uwielbiam to jak wszystko się łączy, stare samochody, muzyka, ubiór, a także różne wydarzenia, no po prostu cudo. Fabularnie też jest naprawdę dobrze, nie jest to prosta historyjka o taksówkarzu, który zszedł na złą drogę, ponieważ fakt, poszedł w przestępczość, jednak nie jest do końca taki zły, widać tutaj po prostu szarość. Jedynie mogę się przyczepić do optymalizacji, ponieważ od czasu do czasu płynność spadała, a także podczas napisów końcowych gra całkowicie się wysypała. Tak to po prostu kawał naprawdę świetnej gry.
2.) Mafia II: Edycja Ostateczna - Przyszła też kolej na remaster drugiej części i o ile drugą część pamiętam dosyć dobrze, to nie jestem do końca pewny, co oni dokładnie zmienili w tej grze. Musiałbym zagrać jeszcze raz w klasyka, ale na pierwszy rzut oka to za dużo się nie zmieniło. Jest to większa i trochę bardziej rozbudowana część względem pierwszej, jednak moim zdaniem nie jest wcale lepsza. Oczywiście nie jest to zła gra, bo jest całkiem dobra. Klimat jest dalej świetny, czuć właśnie tę klasykę kina mafijnego, ale fabuła wydaje mi się trochę bardziej naiwna. Historia już nie ma takich odcieni szarości, wręcz bym napisał, że jest trochę taką typową, stereotypową opowieścią o mafii. Najbardziej jednak zabolało mnie to, że nie zmienili w tym całym remasterze sceny z końcem Tommy'ego Angelo na ten z finału pierwszej części, bo tam wyglądało to naprawdę świetnie, czuć było te emocje oraz przygotowanie bohatera na to co go czekało, a w drugiej części wyglądał jak zwykły, przestraszony staruszek. Mimo wszystko grało się naprawdę przyjemnie. Przy okazji chciałem również ograć DLC do tej części, jednak skończyłem gdzieś w połowie Przygód Joego, ponieważ tak słabego DLC dawno nie widziałem, a podobno reszta jest w tym samym stylu.
3.) Yakuza 0 - Podobnie jak w przypadku Mafii, postanowiłem w tym roku ograć całą serię Yakuza od początku do końca. Na pierwszy ogień poszło Zero, które jest prequelem Yakuzy Kiwami. Nie będę ukrywał, ale po prostu kocham tę serię. Wszystko, czyli klimat, fabuła, postacie, rozgrywka, ścieżka dźwiękowa, no to wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie. Stanowi ona bardzo fajne wprowadzenie do tego świata, a także przedstawia bardziej postacie, które mogliśmy poznać w pierwszej części, ale nie dostały one zbyt dużo czasu przez pewne wydarzenia. Także zobaczenie początków Kiryu oraz wcześniejszego charakteru Majimy jest naprawdę ciekawym doświadczeniem. Klimat lat 80. w Japonii połączony z życiem oraz wyzwaniami Yakuzy, to strzał w dziesiątkę. Historia podzielona na dwie postacie jest świetnie napisana, co chwile wprowadza pewne tajemnice oraz przyciąga do ekranu, a to głównie za sprawą ciekawych postaci, które mają swoje historie, charaktery oraz nastawienie do naszych bohaterów. Rozgrywka jest niezwykle bogata i wykonana z największą dokładnością. Pomiędzy zadaniami głównymi możemy wykonać masę zadań pobocznych, pobawić się w biznesy, czy pobawić w barach, klubach, czy salonach gier. System walki może się dla niektórych wydawać nudny, jednak na wyższych poziomach trudności jest dosyć skillowy i wymaga nauki przeciwników, kombosów, czy odpowiedniego rozwoju postaci. Według mnie Yakuza to akurat najlepsza gangstersko/mafijna seria gier i już na tapecie czai się Kiwami do ogrania :D
4.) Destroy All Humans - Tutaj przyznam bez bicia, że nigdy nie grałem w klasyczną wersję gry, co prawda o niej słyszałem parokrotnie, jednak na tyle mnie nie zaciekawiła bym chciał w nią zagrać, jednak przy okazji zapowiedzi tego remake'u pomyślałem, że to dobra okazja by się zapoznać z tym tytułem, chociaż dopiero teraz go ograłem. Bardzo przyjemna gierka, która może wydawać się dziecięca patrząc na grafikę oraz rozgrywkę, jednak jak się spojrzy ponad to to zauważy się sporo czarnego humoru oraz odniesień do różnych teorii spiskowych. Fabularnie oczywiście nie można szukać tu czegokolwiek wybitnego, ale jest na tyle przyjemna, że można czerpać z niej przyjemność. Klimat wciąga, tak samo jak rozgrywka, chociaż pod tym względem jest dosyć prosta, przynajmniej do finalnego starcia. Grało się naprawdę przyjemnie i liczę, że resztę serii również poddadzą remake'owi.
5.) SpongeBob SquarePants: Battle for Bikini Bottom Rehydrated - Szczerze to o klasycznej wersji tej gry nigdy nie słyszałem, właściwie dowiedziałem się o niej przy okazji zapowiedzi remake'u. Też nie jestem żadnym fanem tej animacji, nie widziałem nigdy całego odcinka, ale postanowiłem dać szansę grze, bo to w końcu przygodówka. Nie da się ukryć, że jest to gra dla młodszych graczy i też taka jest historia, dosyć prosta, nieskomplikowana i dosyć humorystyczna, no i nawet jako dorosły przyjemnie się ją śledziło. Rozgrywka również nie jest jakoś wymagająca, chociaż ma swoje wyzwania, które potrafią trochę zirytować. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to długość gry. Jest to po prostu zbyt długa gra przez co dosyć szybko się wkrada monotonia. Oczywiście nie jest to gra na ponad 10h, bo ukończenie jej zajęło mi około 8h, jednak ostatnie 2-3 godziny grałem już trochę na siłę, aby tylko ukończyć i zapomnieć o tej grze. Dla porównania Destroy All Humans zajął mi około 7h i nie nudziłem się nawet minuty. Możliwe, że to po prostu gra nie skierowana do mnie, jednak nie była to w pełni szczęśliwa rozgrywka.
6.) Heroes Chronicles - W sumie wyszło osiem części serii Chronicles, które stanowiły pomost między trzecią a czwartą częścią serii Heroes of Might and Magic, jednak z niewiadomych przyczyn tylko cztery pierwsze części zostały wydane w Polsce. Jest to o tyle dziwne, ponieważ są to dosyć małe gry i do tego dosyć krótkie, przejście jednej części zajmuje około 2h. Na szczęście dzięki platformie GOG miałem okazje zapoznać się z ostatnimi czterema częściami w których skład wchodzą: The World Tree, The Fiery Moon, Revolt of the Beastmasters oraz The Sword of Frost. Początkowo chciałem opisywać każdą z tych części osobno, jednak nie ma to sensu, ponieważ są do siebie bardzo podobne, a już najbardziej do ogólnie trzeciej części serii, właściwie to to samo z wyjątkiem historii. Same historie do najciekawszych tutaj nie należą, to po prostu proste zadania polegające na pokonaniu tych złych lub przekonaniu ich na swoją stronę. Wyjątkiem tutaj jest Revolt of the Beastmaster, które ze wszystkich ośmiu jest najciekawsze. Same misje rozgrywają się głównie na małych mapach, które można dosyć szybko przejść, a jedynie ostatnia misja rozgrywa się na najwyższej, czyli zupełnie dwie najgorsze typy map w całej grze. Widząc jakość tych produkcji jakoś się nie dziwię, że ta kolekcja nie pomogła podnieść się finansowo twórcom.
7.) Warhammer: Chaosbane - Z samym uniwersum Warhammera nigdy nie było mi po drodze, jakoś mnie nie interesował, ale gdzieś tam wiedziałem, że jest. Zagrać w ten tytuł chciałem od dawna, jednak mieszane opinie graczy dosyć mnie zniechęciły. Na szczęście przyszło Humble Bundle ze swoim Humble Choice i mogłem naprawdę tanio zgarnąć ten tytuł. Przyznam bez bicia, że w hack'n'slashe nie jestem zbyt dobry, zwykle sporo czasu zajmuje mi nauka mechanik oraz rozwoju postaci, więc też tutaj nie chciałem szaleć i zacząłem grę na poziomie normalnym, a skończyłem na Chaosie 2. Niestety nie jest to najwyższej jakości reprezentant gatunku, a niski poziom trudności jest tu jednym z mniejszych problemów. Historia w zamyśle była dosyć ciekawa, jednak jej wykonanie już nie za bardzo, a głównym problemem jest tutaj wykonanie misji, które zupełnie nie pociągają, a powtarzalni przeciwnicy wcale nie poprawiają sytuacji. Spodobał mi się system przydzielania umiejętności, jednak w praktyce dosyć rzadko z nich korzystałem. Bossowie są ciekawie zaprojektowani, jednak również nie stanowią żadnego wyzwania, a także nie zmieniają im się ataki na wyższych poziomach trudności, jedynie zwiększa się poziom życia oraz zadawane obrażenia. Również jeśli chcielibyście dowiedzieć się czegoś o tym uniwersum, to ta gra to najgorszy możliwy sposób. Miałem jeszcze dokupić sobie dodatki oraz spróbować innych postaci, jednak raczej to sobie odpuszczę.
8.) Warhammer 40,000: Space Marine - Ta gra dosyć długo kisiła się w mojej bibliotece i po ograniu Chaosbane'a postanowiłem dać jej szansę. Zaskakująco przyznam, że bawiłem się całkiem dobrze. Oczywiście w ogólnym rozrachunku ta gra jest dosyć średnia, jednak można się przy niej dobrze bawić. Historia jest dosyć ciekawa, początkowo atak orków na planetę należącą do ludzi, a później inwazja chaosu, to coś co może zaciekawić. Tutaj dopiero można poznać odrobinę tego uniwersum, co prawda tą bardziej przyszłościową, ale zawsze coś. Jest dosyć klimatyczna, a przeciwnicy ciekawi, jednak rozgrywka mogłaby być trochę bardziej rozwinięta, ponieważ gdzieś tak od połowy zaczyna zalatywać nudą. Szkoda też, że to taki pojedynczy strzał, ponieważ historia wręcz domaga się kolejnej części w którą chętnie bym zagrał.
Tak oto prezentuje się lista gier, które kończyłem od właściwie początku tego roku, a na horyzoncie już widać parę innych tytułów, jak chociażby Yakuza Kiwami :P
Postanowiłem zrobić sobie przerwę od tych wszystkich wielogodzinnych kobył które mam rozpoczęte i pograć trochę w krótsze tytuły, choć nie ukrywam że kilka razy się złamałem i uruchomiłem Valhallę, ten tytuł po prostu hipnotyzuje.
- Little Nightmares - Grę ukończyłem jakiś czas temu i jest ona jedną z największych niespodzianek na jakie trafiłem. Gęsty klimat, szczątkowo zarysowana fabuła dająca ogrom możliwości własnej interpretacji, intrygujące postaci. Ta gra jest najlepszym growym horrorem w jaki kiedykolwiek grałem, jednocześnie nie do końca horrorem będąc, raczej mroczną, surrealistyczną baśnie. Niesamowity tytuł którego nigdy nie zapomnę i z niecierpliwością czekam na dwójkę.
- Battlefield: Bad Company 2 - Nadrabiania starych dobrych shooterów ciąg dalszy. Ten jest naprawdę świetny. Owszem, oprawa trąci już dziś myszką ale to w zasadzie jedyny minus. Fabuła jak w dobrym filmie akcji, nasza drużyna z którą można się zżyć, szalony pilot wojskowy (hipis i pacyfista) którego po prostu nie można nie lubić, strzelanie jest przyjemne i bardzo mięsiste a destrukcja otoczenia może być wzorem dla wielu współczesnych gier. Jeszcze parę godzin do końca mi zostało i będzie to bardzo przyjemne kilka godzin.
- Resident Evil Zero - Ta seria nigdy nie należała do moich priorytetów, ponieważ jednak większość najstarszych gier jest (lub niedługo będzie) zremasterowana postanowiłem nadrobić zaległości. Zacząłem od wersji HD RE 0.
Gra dzisiaj już dość archaiczna ale mimo to gra się przyjemnie. Z jakąś głębszą analizą poczekam aż ogram trochę więcej. Póki co zwróciłem uwagę na satysfakcjonujące zagadki i niezły klimat.
Legend of Grimrock - Wróciłem do gry, którą znam od czasu premiery i też wtedy grałem ale w sumie nigdy jej nie ukończyłem. Jak dla mnie w ogóle się nie zestarzała i gra się bardzo fajnie.
Shadow of the Tomb Raider - chyba jestem przed finałem bo wyskoczył komunikat że po rozmowie nie będzie możliwa szybka podróż aż skończę fabułę. Dla mnie zdecydowanie najlepszy Tomb Raider. Zdecydowanie moje klimaty. I ta grafika, cudowna.
Dodatkowo mam rozgrzebane AC Origins i mimo że wysoko cenię grę to jednak czegoś jej brakuje.
Lubię czyścić całą mapę ale te znaki zapytania już mnie denerwują. A grę mam skończoną może w 1/3. Później chcę wrócić do Wiedźmina 3 i TLoU remaster. Nowe gry ze starej generacji będę starał się ograć już na ps5.
Shenmue III, 12,5h Z jednej strony gra mi się dobrze bo to stare dobre Shenmue, a naprawdę w te starocia mi się dobrze grało pierwszy raz w 2018 roku już po Yakuzie. Ale z drugiej strony gdy patrzę na to trochę bardziej z zewnątrz to wcale się nie dziwię że gra ma średnią ocen na MC na poziomie 68/100. Ta gra jest drętwa okropnie, wlecze się niemiłosiernie, nie widać nic z postępu jaki się dokonał w grach wideo od czasów pierwszych gier. Tak samo jak 20 lat temu chodzimy i pytamy się każdą napotkaną postać o wszystko, a potem jak już się czegoś dowiemy to idziemy tam tylko po to by móc znowu pytać się wszystkich o jakąś kolejną rzecz by potem dowiedzieć się że postać X będzie tu o 7 wieczorem więc do tego czasu laba. Teraz mam za zadanie zarobić trochę grosza bo dostaliśmy trochę w ryj (znowu) i nasz bohater chce się nauczyć nowego ciosu który widział u jakiegoś biedaka pijaka licząc że ten jeden cios pozwoli mu pokonać bandziorów. No i możemy rąbać drewno dla przykładu. Albo uprawiać hazard oczywiście. To jest bardzo specyficzna gra dla bardzo specyficznej grupy odbiorców. Yakuza jest duchowym następcą Shenmue ale już chyba pierwsza Yakuza na PS2 w 2005 była bardziej nowoczesną grą niż Shenmue III wydane 14 lat później...
Sleeping Dogs Definitive Edition, 39h W podstawce została mi ostania główna misja, reszta mapy całkowicie wyczyszczona. Celuję w absolutne 100% i wszystkie osiągnięcia. Jeszcze kilka dni temu tego nie planowałem ale jak mi wpadło osiągnięcie za 30 srebrnych nagród to przecież pomyślałem że 30 złotych nagród też powinno być siłą rzeczy w zasięgu a to te 2 acziki są tymi najrzadszymi według statystyk. Po prostu cudowna gra, jedna z najlepszych gier poprzedniej dekady i chyba najlepszy klon GTA w jaki grałem.
GRID Autosport, 2h Okazało się że wygranie wszystkich wyścigów oraz bycie pierwszym wśród znajomych w każdym z nich było niewystarczające. Do tego doszło rozczarowanie najnowszym GRIDem i to razem skumulowane doprowadziło do tego że przed Yakuzą postanowiłem jeszcze wcisnąć kolejną grę. No i bawię się świetnie, jest tutaj to czego nie miał nowy GRID czyli klimat profesjonalnych wyścigów. Z drugiej strony nie ma tego co było w pierwszym oryginalnym GRIDzie najlepsze czyli tworzenie i zarządzanie własnym zespołem. No czyli to jest taka gra po środku, dokładnie tak jak model jazdy. Nie jest to pełna zręcznościówka ani symulacja. Jeździ się bardzo dobrze ale trzeba uważać bo wcale nie jest łatwo, mój skill klawiaturowy został wystawiony na niezłą próbę. W przypadku tej gry marketing nie kłamał: GRID Autosport’s new handling model recreates the feel of motorsport’s most exciting contemporary and classic racing cars, hitting an authentic, responsive sweet-spot between Arcade and Simulation handling. Gra także zdaje się mieć dużo więcej zawartości niż nowy GRID oraz więcej różnorodności.
Valhalla ukonczona, zajelo mi to 126 godzin a wymaksowaniem okolo 80% calosci. Bawilem sie przednio i jest jak dla mnie zdecydowanie jedna z lepszych odslon serii.
Zdaje sobie sprawę że wielu może ten tytuł swoim rozmiarem przytłoczyć, ale mnie tytuł wciągnął na maksa.
Nie mogę się doczekać fabularnych rozszerzeń, w ramach których na pewno wrócę do zrobienia reszty niedokończonych regionów, oraz trofeów.
Z dziewczyną ogrywam dalej Sackboya, świetnie przy tym bawiąc się w kooperacji. Ot fajna, niewymagajaca nadmiernej zręczności platformowka.
W między czasie zacząłem remaster Pikmin 3, i aż się chce kolejnej części. Bo to tak fajna unikatowa seria w portfolio Nintendo, że aż dziw że po prawie 4 latach od premiery Switcha dostaliśmy tylko remaster i to tylko jednej części.
Watch Dogs Legion mam około 20% i mimo że fajnie się rekrutuje kolejnych lumpow do ruchu oporu to żeby trafić na postać która nie będzie drażnić albo wyglądam albo głosem, trzeba się mocno naszukac. Pomysł był świetny ale wykonanie czasem pozostawia sporo do życzenia.
Mimo wszystko jak zawsze jedno w grach Ubi nie zawodzi, a jest to mapa która zwiedza się z przyjemnością.
Trochę zaskoczony zapowiedzią nowej gry z Indiana Jonesem stwierdziłem że przejdę tą której jak do tej pory nie udało się dokończyć. Póki co takie 6-7/10, więcej napiszę po przejściu.
Resident Evil 2 (6,7h) - Ostatnio mam bardzo dużą chrapkę na survival horrory, a jako, że ostatnio odbyła się Steamowa wyprzedaż serii Resident Evil to postanowiłem zakupić remake dwójeczki i bawię się świetnie. Z dwa razy nieźle się wystraszyłem, a lawirowanie między zombiakami i oszczędzanie naboi sprawia mnóstwo frajdy. Aktualnie chyba kończę kampanię Leona, potem przerabiam historię Claire i kto wie? Może popróbuję swoich umiejętności w trybie hardcore, bo nie ukrywam, ale jest trochę zbyt łatwo - na ten moment zginąłem 4 razy z czego 3 przez własną głupotę i zbyt radosne bieganie.
Hollow Knight - Nadal ogrywam go w ramach powtórnego przejścia i idzie trochę mozolnie, ale może to i dobrze, bo dzięki temu mogę dłużej wchłaniać niesamowity klimat tej produkcji. ;)
The Binding of Isaac: Rebirth (4.4h) - Bardzo interesujący rogalik, który co prawda daje mi mocno w kość, ale jednocześnie wciąga jak bagno.
Little Nightmares (4h, ukończone) - Grę skończyłem chyba z tydzień temu i zapomniałem o tym napisać, ale... rany! Ależ to była świetna przygoda!
Pomimo takiej sobie długości oraz zbyt prostych zagadek logicznych dostałem naprawdę klimatyczną, emocjonującą oraz bardzo przyjemną i różnorodną, jeśli chodzi o gameplay, platformówkę 2,5D
Muszę też wrócić do Bound By Flame i Bioshocka, by je skończyć.
To pierwsze "porzuciłem", bo gra zrobiła się strasznie nudnawa pod koniec, a drugie odstawiłem, bo nie mogłem się w niego wciągnąć i tak od paru tygodni gra ta marnuje się na dysku konsoli.
SpellForce Platinum (ukończona podstawka) - Tak jak planowałem, wróciłem do SpellForce po dosyć długiej przerwie i nareszcie doprowadziłem grę do końca. Gierka jest cudowna i gdyby nie momentalne skoki poziomu trudności na kilku mapach, to byłaby wręcz idealna. Jednak mimo to grało mi się świetnie i za jakiś czas pewnie zabiorę się za dodatki. Jak ktoś nie grał, to zdecydowanie polecam. Tym bardziej, że po przecenie na GoGu można ją dostać za śmieszne 3 zł.
Ogólnie to dużo więcej napisałem w temacie z grą, więc jak ktoś chce poczytać moje wypociny, to zapraszam tam :)
Teraz planuje kolejny powrót. Możliwe, że wybór padnie na Tomb Raider Anniversary , choć nie wykluczam, że zagram w coś innego.
GRID Autosport, 9h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo. Jeździmy samochodzikami w kółku po torach. Gra jest na pewno lepsza niż nowy GRID czy GRID 2. Świetny model jazdy.
Sleeping Dogs Definitive Edition, 45h, skończone. Jedyne co mogę jeszcze napisać to że jest to prostu cudowna gra, jedna z najlepszych gier poprzedniej dekady i chyba najlepszy klon GTA w jaki grałem.
Shenmue III, 12,5h Etap kręcenia się w kółku w wiosce został zakończony bo gra wysłała nas do nowej lokacji, tym razem do trochę większego ośrodka cywilizacji. Szczerze powiem że przez chwilę nauczony doświadczeniami poprzednich odsłon aż się bałem że opuszczając wioskę gra się po prostu skończy. Niestety no nie zanosi się za bardzo żebym w najbliższym czasie wrócił do gry...
Yakuza 3 Remastered, 7h Najlepszy tata w grach powraca. Jest to rocznikowo zdecydowanie najstarsza Yakuza w jaką gram no i oczywiście że jest dużo bardziej drętwa i drewniana niż Yakuza 0 o Kiwami 2 nie wspominając. System walki jest niby taki sam ale wiadomo, to jest 2009 rok. Cała reszta jest jak na Yakuzę przystało świetna. Okinawa jest naprawdę zupełnie innym miejscem niż lokacje znane w poprzednich odsłon i jest bardzo fajnym powiewem świeżości. Fabuła także przynajmniej na początku jest bardzo słodka gdyż zamieniliśmy wielkie intrygi yakuzy na opiekę nad sierotami w sierocińcu. Wujek Kaz ma teraz więcej dzieciaczków do pilnowania. Gra jak na 2009 naprawdę może imponować. Tylko port na PC to jakiś dramat, znowu nasz QLOC nie dowiózł. Gra działa dużo gorzej niż 0 czy Kiwami 1, użycie CPU kosmicznie wysokie, gra mocno gubi klatki w trakcie walki, niektóre minigierki są podobno zepsute w 60 klatkach. A ja dodatkowo mam jakiś dziwny problem gdzie gra po około 50 minutach grania zaczyna działać gorzej i muszę ją restartować aby znowu trzymała stabilne 60 klatek. Wygląda to jak memory leak ale na odczytach zużycia pamięci nie ma nic dziwnego. Koleś który tam zajmuje się naprawieniem gier na Steamie napisał że to najgorszy port jaki widział w życiu...
Uuuu ale się nasza karczma dobrze trzyma, straszne tłumy :(
GRID Autosport, 20h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, szybko patrząc raczej nie jestem jeszcze w połowie. Gra jest sporo dłuższa niż inne gry Codemasters w które grałem. Naprawdę świetnie się tutaj jeździ, szkoda ze Project Cars 3 nie miały takiego modelu jazdy. Jeżeli chodzi o takie gry simcade to nic lepszego nie widziałem.
Yakuza 3 Remastered, 32h. Yakuzy 3 się oczywiście najbardziej obawiałem, jest to najstarsza Yakuza w jaką będę grał, naczytałem się że najgorsza część, system walki tragedia itd. Bałem się tego zejścia z Kiwami 2 na nowiutkim silniku do starej Yakuzy 3. Oczywiście jest trochę bardziej drętwo niż w poprzednich nowszych częściach oraz trochę brzydziej ale podstawy i formuła są dokładnie takie same. Bardzo dobra fabuła chociaż tak naprawdę to chyba ona dopiero się mi się zaczyna rozkręcać w 6 rozdziale no ale już jest dosyć intrygująco. Naprawdę masa zawartości, absolutnie jest tutaj sporo do roboty. Aż 20 godzin spędziłem na Okinawie przed powrotem do Kamurocho. Na Okinawie już było sporo contentu ale no w naszej ulubionej dzielnicy jest go jeszcze więcej. Jakieś masaże nawet są. Oczywiście będę się starał wycisnąć z gry jak najwięcej ale już widzę że z niektórymi rzeczami mogą być problemy. Teraz mogę ładnie porównać Shenmue III z Yakuzą 3 która wyszła 10 lat wcześniej. Już wtedy Yakuza w swojej trzeciej odsłonie poszła dużo bardziej do przodu niż zrobiło to Shenmue w 2019 roku. Jak mniemam z tej zremasterowanej kolekcji to Y3 jest najkrótsza więc wiem już co będę robił przez następne tygodnie. Ale port na PC to jest straszny syf...
Osu, payday 2 i ostatnio coraz więcej w fortnite :P
Tomb Raider Anniversary - Tak jak planowałem wróciłem do Tomb Raidera. Jednak nie gram w niego nie wiadomo ile, bo zatrzymała mnie sesja i różnego rodzaju wydarzenia sportowe z różnych sportów, przez co czasu na grę jest niewiele. No ale do rzeczy.
Przede wszystkim podoba mi się to, że nigdzie nie ma podpowiedzi, jak przejść dany etap. Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Może nie są one zbyt trudne, ale zawsze jest to jakaś miła odmiana od współczesnych gier. Podoba mi się też duży nacisk na sekcje platformowe. Platformówki 3d to jeden z moich ulubionych gatunków, więc czuje się tu jak w domu.
To co mi się nie podoba, to przestarzałe mechaniki i sterowanie. Lara dosyć często się mnie nie słucha i skacze tam gdzie sama chce, przez co zdarzają się głupie i całkowicie niepotrzebne zgony. Tak naprawdę częściej walczę z samą grą, niż z przeciwnikami. Nie podoba mi się tez to, że port PC został potraktowany po macoszemu, przez co gra wygląda gorzej niż na konsolach. Dobrze chociaż, że są mody, które to naprawiają. Uncharted, który wyszedł w tym samym roku wręcz niszczy Tomb Raidera od tym względem.
Ogólnie to gra mi się całkiem przyjemnie, jednak przynajmniej na ten moment dużo bardziej podoba mi się TR z 2013 roku, który jest jedyną częścią z serii, którą ukończyłem. Zobaczymy czy ten stan utrzyma się po ukończeniu gry.
A ja w Star Wars: Galactic Battlegrounds grałem/gram czyli takie kosmiczne Age of Empires 2 te same ustawienia i mechaniki, jednostki fajne ale w sumie mało i takie same choć różnie wyglądają w AoE 2 właśnie tego nie lubiłem - te same jednostki dla arabów i europejczyków tylko jakiś specjalny żołnierz ( Berserker , samuraj ). Fajna gra :D
Miałem zamiar jeszcze trochę odczekać z powrotem do tych wielkich, wielogodzinnych "kobył" i pobawić się trochę mniej zobowiązującymi tytułami, ale od AC: Valhalla długo odpoczywać nie potrafiłem... Musiałem uruchomić kilka razy choćby po to żeby sobie pobiegać po tym pięknie wykreowanym świecie i porobić trochę zadań pobocznych.
No, a poza tym:
- Battlefield: Bad Company 2 - Grę ukończyłem i bawiłem się genialnie. Strzelanie jak zwykle w tej serii niesamowicie miodne, do tego lekka i bardzo przyjemna fabuła przywodząca na myśl awanturnicze kino wojenne. Świetna niezobowiązująca zabawa na kilkanaście godzin. Aż szkoda że nigdy nie powstała trójeczka.
- Titanfall 2 - Do tej gry w zasadzie wracam po przerwie. Uwielbiam ten tytuł. Płynny, emocjonujący gameplay, strzelanie to podobnie jak powyższy Battlefield sam miód. Fabularnie to taka trochę sztampa ale jej ogromnym plusem jest relacja między tytanem a jego pilotem która po prostu angażuje.
- Resident Evil Zero - Medium nakłoniło mnie do nadrabiania klasycznych horrorów. Ten jest jednym z pierwszych i póki co naprawdę jest nieźle, choć wolę jednak klimaty Sillent Hill.
- The Medium - Dla mnie to najważniejsza premiera początku tego roku. Tytuł cudownie klimatyczny, z niesamowitym sountruckiem i ciekawą, angażującą fabułą. W ostatnich dniach gram praktycznie tylko w to, nie mogę się oderwać.
Oprócz tego pogrywam trochę ostatnio online. Moje zamiłowanie do gier MOBA zaspokajam partyjkami w Smite, jeśli chcę postrzelać to pogrywam w CoD: Warzone. Do tej pory nie przekonał mnie żaden BR, ale CoD to jednak CoD :D.
Ufff skończyłem Indiane Jonesa na Wii, było kilka mocniej irytujacych momentów ale jest to dość stara gra na dość stara konsole. Mimo wszystko bawiłem się dobrze. Ot takie 6.5 W porywach do 7.5/10.
Teraz na tapecie:
Immortals Fenyx Rising, z jednej strony mega fajne czasem pomysły na wykonanie zagadek. Z drugiej bezwładność i nieprecyzyjnosc ruchu postaci potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Jest to na prawdę zaskakująco udana podroba BotW ale do kunsztu N trochę jeszcze brakuje. Niemniej fabuła potrafi rozbawic i gra nawet po 15 godzinach Nadal jest zaskakująca. Jak na razie solidne 8/10.
Hitman 3 ogrywam sobie cała trylogię przeniesiona i odnowiona w trójce. Jak już dojdę do Mapek z Hitmana 3 to napiszę coś więcej.
Dzisiaj wpadła taka urocza kolekcjonerka Little Nightmares 2, i po pobraniu zaledwie godziny, już wiem że naprawili to co mnie najbardziej irytowalo w jedynce. Czyli poczucie głębi. Przez co ginelismy czesto nie z własnej winy.
Oraz
Super Mario 3D World + Bowsers Fury, wskoczylem od razu do BF, i mega się zaskoczyła że zrobili ten dodatek jako duża otwarta mape. Mamy taki remix pomysłów z 64, Sunshine 3d World, Odyssey. Z tego co Internet mówi, to taki dodatek na 8-12 godzin więc lepsze to niż funky Kong Z tropical freeze :p
Zapowiedź Warhammera 3 Total War sprawiła, że wróciłem do "dwójki". Na ten moment WHIIITW to gra, na którą najbardziej czekam w tym roku. Z mniejszych gier w ramach relaksu rozwiązuje łamigłówki w przepięknej Gorogoa.
GRID Autosport, 27h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, może jestem gdzieś w połowie szybko patrząc. Co mi się nie podoba to żeby móc jeździć w zawodach w barwach Ravenwestu (dla aczików) to muszę powtarzać mistrzostwa które już wygrałem. To jest akurat słabe.
Yakuza 3 Remastered, 59,5h Z okazji 60 godzin grania powrót po wielu godzinach na Okinawę. Od samego początku nie planowałem wymaksowywać tej starej Yakuzy 3 aż tak bardzo jak nowszych części ale planowałem zrobić przynajmniej wszystkie misje poboczne. I tu się pojawia problem. Jedna z misji pobocznych jest odblokowywana po osiągnieciu dobrego wyniku w golfie. A w golfa jestem tutaj fatalny :( No więc wietrzę problemy niestety. A tak poza tym to super gra, mimo iż trochę drewniana z racji wieku. System walki jest trochę wnerwiający jak przeciwnicy tak namiętnie wszystko blokują. Koloseum też nie wiem czy będą kończył przez to...
Na XSX gram w Shadow of War, a na PS4 na zmianę Ys IX i Re:Zero.
Tomb Raider Anniversary (ukończony) - W sumie to pomimo ukończenia gry nie mam zbyt wiele do dodania. Nadal podtrzymuję to, co pisałem ostatnio. Podobał mi się nacisk na sekcje platformowe oraz brak podpowiedzi, przez co do wszystkiego trzeba dojść samemu. Podobały mi się też projekty lokacji, a zwłaszcza Egipt, który moim daniem jest zdecydowanie najlepszą lokacją z całej gry.
Nie podobały mi się z kolei przestarzałe mechaniki rodem z PS2 oraz to, że Lara często robiła nie to, co chciałem, przez co dosyć często padałem. Zdarzyło się nawet parę bardziej irytujących momentów, przez które nawet wyłączyłem grę i robiłem sobie przerwę. Jednak mimo to przez większość gry grało mi się przyjemnie i na pewno kiedyś zagram również w Legend i Underworld. Tradycyjnie bardziej szczegółowo napisałem w temacie z gra, więc zainteresowanych moimi wypocinami zapraszam tam.
Następne w kolejce zgodnie z planem będą oba dodatki do SpellForce.
Zapowiadał się luźny weekend, bez pracy od daaaawna. Przygotowałem się więc solidnie: Gearsy Ultimate Edition (z kupki wstydu; nie grałem w żadną część), do tego ostatnie Tomb Raidery kupione w promocji, bo też chcę ostatnie trzy części przejść jedna po drugiej.
Plany planami, a życie życiem. Wziąłem dodatkowe zlecenia i tylko dwa razy wieczorami odpaliłem Gearsy (ale wyszło tego w sumie parę godzin). Bawiłem się zaskakująco dobrze (nie jestem wielkim fanem shooterów, zwłaszcza na padzie). Z przyjemnością do nich wracam i dokończę na pewno. W pewnych momentach trącą myszką, ale gra daje sporo przyjemności. Jestem ciekaw jak zestarzała się dwójka i trójka. Mam nadzieję, że nadal są grywalne, bo chciałbym domknąć serię.
Na konsoli - Resident Evil 7. Nie mam nerwów do horrorów, ale wciągnęła mnie ta gra. Aż naszła mnie ochota na zagranie w nadchodzącą część (moje biedne nerwy).
Na PC - AC Valhalla. Bawię się bardzo dobrze, szczególnie że uwielbiam klimaty wikingów, a czuć też niedosyt po niedawno zakończonym serialu. Jednak odnoszę wrażenie, że przydałaby się zmiana w tej serii, formuła wyczerpała się szybciej niż w tych starych, do tego przydałby się większy powrót do wątków bractwa.
GRID Autosport, 33h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, może jestem gdzieś w połowie szybko patrząc. Skończyłem pierwsze etapy w każdej dyscyplinie i teraz wreszcie dostałem jakieś nowe autka.
Yakuza 3 Remastered, 85h, skończone Tydzień temu pisałem że może być problem z golfem ale o dziwo relatywnie szybko się udało ogarnąć, koloseum to chyba z 5 godzin tłukłem dla aczika. Już szykowałem się do ponownego starcia z Amonem gdy okazało się że oprócz zrobienia wszystkich pozostałych zadań pobocznych, złapania wszystkich hitmanów trzeba także zrobić wszystkie treningi u Minamidy które wcześniej olałem. To wcale nie było takie proste jak się wydawało. A później został już Amon. O dziwo poszło lepiej niż się spodziewałem, padł za 2 razem. Wygrałbym za pierwszym ale skończyły mi się słabe napoje które zapomniałem przed walką wymienić na mocniejsze. Potem został już tylko finał fabuły, który zawsze jest prostszy niż Amon i koniec gry. Powiem tak, jak Y3 jest najgorszą częścią to ja chciałbym żeby wszystkie znane serie miały takie dobre najgorsze odsłony.
Yakuza 4 Remastered, 5h Niby ta sama gra, ta sama mapa ale bohater zupełnie nowy. W porównaniu do Y3 to naprawdę czuć taki powiew świeżości. Czuć że gra jest nowsza, że jest jej już bliżej do 0 i Kiwami 1. Kamurocho trochę rozbudowane bo doszły podziemia i dachy więc jest jakaś nowość. Nowy główny bohater mi się podoba, jest zupełnie inny niż Wujek Kaz, bardzo ciekawa postać. Fabuły to na razie to zbyt wiele nie widziałem ale jestem ciekaw jak to się rozwinie i jak nasz biedny Kiryu znowu zostanie w to wciągnięty.
Namietnie ogrywam WRC7. Super odskocznia od gier rajdowych Codemasters. W miedzyczasie skonczylem Syberie 3 i koncze The Room 3. Probuje ograc Hellblade, ale na chwile obecna sklaniam sie ku temu, aby calkowicie zaniechac tej gry. I rozpoczalem The Little Nightmares.
Ostatnio miałem całkiem sporo czasu na granie. Zrobiłem też sporo zakupów na bardzo fajnych promocjach więc moja kupka wstydu tylko się powiększyła, ale staram się dzielnie nadrabiać.
- Assassin's Creed: Valhalla - Nastukałem już grubo ponad 100 godzin i szczerze mówiąc ciągle nie mam dosyć, oczywiście robię sobie okazjonalne przerwy na kilka dni kiedy następuje jakieś lekkie znudzenie ale to jedna z najwybitniejszych gier w jakie pogrywałem ostatnio, dała mi ogromne ilości wybitnej zabawy i nie żałuję ani złotówki z ceny premierowej którą za grę zapłaciłem.
- Titanfall 2 - Ukończone. Świetny shooter, miodny, mięsisty, bardzo angażujący.
Trochę mnie męczyły elementy zręcznościowego skakania po ścianach, ale można na to przymknąć oko. Jeśli ktoś szuka dobrej strzelanki sci-fi to gorąco polecam.
- Farcry 5 - Grę kupiłem niedawno za jakieś 50 PLN w jakiejś promocji. To jest jedna z tych serii Ubisoftu do których nie potrafiłem się przekonać. Próbowałem trójki, próbowałem czwórki, uważam je za dobre gry ale żadnej nie ukończyłem. Piątka zaciekawiła mnie settingiem więc kiedy cena odpowiednio spadła to stwierdziłem że najwyższy czas sprawdzić. No i jest dobrze, widać że Ubi nieczęsto robi w swoich flagowych seriach rewolucje, za to ewolucja tych tytułów zawsze idzie w dobrą stronę. Pierwszy raz mam wrażenie że ukończę Farcry bo póki co mam wielką ochotę wracać do tego świata.
- Wolfenstein - The New Order - Kolejny dobry zakup, grę wraz z dodatkiem urwałem za jakieś 60 PLN. Tego wolfa ogrywałem jeszcze za czasów 7 generacji konsol na PS3 ale nie dane było mi tytułu ukończyć. Dzisiaj sam nie wiem dlaczego nie ukończyłem tytułu. Jest to niesamowity shooter z ciekawą, angażującą fabułą i fantastycznym, miodnym gameplayem. Na razie za mną dopiero z 3 godzinki więc na ostateczne oceny jeszcze czas, niemniej zapowiada się bardzo dobrze.
Zakupiłem też sobie za około 30 PLN Ys: Origin żeby rzucić okiem na tą markę która z jednej strony interesuje mnie od dłuższego czasu ale jakoś nigdy nie było nam po drodze. Jednak tytuł ruszę dopiero kiedy ukończę jeden z ogrywanych obecnie tytułów, narazie uruchomiłem dosłownie na godzinkę żeby zobaczyć z czym to się je.
Ja nie mogę się doczekać DLC do Valhalli. Majac też ponad 130 godzin, chce wrócić do tej gry jak tylko wyjdzie DLC. Spokojnie moje top 3 w całej serii.
SpellForce: The Breath of Winter - Jest to pierwszy dodatek do SpellForce. W ostatnim czasie grałem praktycznie tylko w niego.
Na ten moment jest bardzo dobrze. Trzyma poziom podstawki, a momentami być może nawet ją przewyższa. Nie spotkałem się jak dotąd z nagłymi skokami poziomu trudności jak w podstawce, więc gra się bardzo przyjemnie. Jest on zaskakująco długi, więc pewnie jeszcze trochę będę w niego grał.
LEGO Ninjago - Po wielu miesiącach niespodziewanej przerwy postanowiłem wrócić do tej gry. To pierwsza gra z tej serii, w którą gram i muszę przyznać, że momentami potrafi nieźle wciągnąć. Jestem już blisko końca fabuły, więc pewnie w ciągu kilku dni ją ukończę.
Immortals już ostatni Bóg i endgame. Gra nadal potrafi zaskoczyć pomysłowością i zagadkami na plus. Ale Czasem można głośno zakląć jak trafi się raz na dziesięć jakaś bardzo źle zaprojektowana sekwencja.
Podtrzymuje zdanie że Zeldy robią to lepiej.
Walka czasem mega nudzila przez to że wrogowie są gąbkami na walnięcia, więc umrzeć było dość ciężko ale trzeba było walić gości na tyle długo że było to nudne. Zjechalem z trudnością na story i walka to tylko kilkusekundowa formalność. Skupiam się na zagadkach i eksploracji.
Hitman 3 jestem w połowie Hitmana 2 i co jak co, podoba mi się jak każda część została zremasterowana żeby uwzględnić zmiany w kolejnych. Bo z tego co pamiętam skradanie w krzakach było dopiero w H2 a tymczasem do jedynki dodano ten system i całkowicie naturalnie się wpasowal. Tak samo interface czy usprawnienia z trójki są i w jedynce i w dwójce. Świetnie się gra w taki pełen komplet całej trylogii, mając ja dostępna w jednej grze. Dodatkowo całość zajmuje 70gb podczas gdy na PS4 H2 z mapami z jedynki zajmował 100gb+
aktualnie kończę Cyberpunka [link] i zastanawiam się jaką następną grę odpalić . Być może będzie to Fallout76 lub Ghost of Tsushima.
GRID Autosport, 40h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, jestem chyba trochę za połową. Zaczynam powoli się zastanawiać czy aby nie za dużo jest tutaj tej zawartości.
Yakuza 4 Remastered, 39h Jakoś tak naprawdę bez tego wujka Kaza to jakby to nie Yakuza była, tylko jakiś spinoff. Po skończeniu z kreatorem hostessy u Akiyamy teraz drugi bohater ma jako poboczną aktywność kreator wojownika, który na pierwszy rzut oka wygląda jak coś dużo ciekawszego niż dodatkowa fucha pierwszego bohatera. Ten kreator hostessy który był już w Yakuzie 3 to chyba jest najgorsza opcjonalna aktywność z jaką się spotkałem w serii, nudne to dziadostwo strasznie i nic w sumie nie wnosi. Aż dziw że z tej strasznie słabej aktywności narodziła się najlepsza aktywność poboczna nie tylko w Yakuzie ale we wszystkich grach czyli zarządzanie całym klubem z hostessami w Yakuzie 0, które jest tam zrobione o 10 klas lepiej. Drugi bohater w Y4 już trochę bardziej przywodzi na myśl typowe Yakuzowe klimaty tym bardziej że mamy tutaj trochę starych wątków z czasów jeszcze sprzed Yakuzy 0. Tenis stołowy debiutuje jako nowa minigierka i mam wrażenie że poziom trudności jest oszukany. W trakcie trwania jednego seta przeciwniczka zawsze na początku gra słabiej niż na końcu, objawia się to przede wszystkim dużo dłuższymi wymianami gdzie na początku seta trwają one czasami mniej niż 10 odbić by pod koniec trwać nawet 40 odbić.
NieR: Automata (34h) - Na razie ukończyłem ścieżkę A i było tylko ok, tzn. gameplayowo jest według mnie świetnie, Platinum jak zawsze nie zawodzi w aspekcie slasherowym, fabuła natomiast po prostu była i nic w sumie na razie o niej powiedzieć nie można, bo rozwija się ona dopiero przy kolejnych przejściach, więc do zobaczenia za jakiś czas. ;)
SEUM: Speedrunners from Hell (5,4h) - Ciekawa i wymagająca platformówka z pierwszej osoby, którą porównałbym na szybko do Super Meat Boya. Masa poziomów na których musimy mierzyć się z licznikiem czasowym, ale też zagrożeniami typu kolce, piły tarczowe i inne pociski ogniowe. Całość okraszona została niezłą muzyką metalową.
Shadow of the Tomb Raider (pewnie coś koło 6 godzin) - Nie jestem fanem nowych Tomb Raiderów, więc gdyby nie rozdawnictwo w abonamencie Playstation Plus to najpewniej bym po nią nie sięgnął, ale jako, że dostałem ją za darmo to postanowiłem ją ograć, chociaż idzie mi to trochę powoli. Często się słyszy, że jest to najsłabsza część nowej trylogii, ale jak na razie podoba mi się bardziej od odsłony z 2013, słyszałem też, że jest tu nieco za mało strzelania (lub ogólnie walki), ale jak na razie jest to według mnie w miarę dobrze wyważone, ale nie wiem, nie przeszedłem gry, więc może z czasem faktycznie będzie nieco brakować starć z przeciwnikami.
Outriders demo (1,6h) - Nie czekam zbytnio na tę produkcję, ale postanowiłem zagrać w demo, skoro można. Fabularnie zapowiada się enigmatycznie i interesująco, jestem ciekaw w jakim kierunku podąży fabuła. Jeśli chodzi o rozgrywkę to w skrócie jest to takie połączenie Gears of War z Destiny, mamy typową strzelaninę z systemem osłon wzbogaconą o tonę lootu. Gra się według mnie przyjemnie, nie mogę się do niczego zbytnio przyczepić, ale arcydzieło to to raczej nie będzie.
Yakuza ktora jest JRPGiem oraz Persona ktora jest nawalanka. Jak ja uwielbiam takie stawianie formuly serii na glowie.
I w jednej i w drugiej mam po okolo 5 godzin, ale już wiem że P5S jest mega dobre, chociaż dla mnie to bardziej Persona 5xKingdom Hearts niż MUSO. Nie sądziłem też że możliwe będzie jeszcze większe wysrubowanie artystycznej strony (menusy, animacje, styl etc) już tak genialnej pod tym względem Persony 5.
Yakuza z kolei to w końcu świetna zmiana której tą seria potrzebowała po zakończeniu historii Kiryu.
Ichiban zapowiada się na godnego następcę zarówno Kazumy jak i Majimy wydaje się być postacią trochę pomiędzy tymi dwoma bohaterami. Fabuła jak zawsze mistrzowska chociaż momentami zbyt przegadana, ale to już raczej domena tej serii od trójki. Judgment pod tym wzgledem miał lepszy pacing.
LEGO Ninjago (ukończone) - Muszę przyznać, że gierka pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie miałem wobec niej dużych oczekiwań, bo nigdy wcześniej nie grałem w LEGO, więc nie wiedziałem czego się spodziewać. Okazało się, że dostałem bardzo przyjemną gierkę z fajnym humorem, która potrafi nieźle wyluzować. Świetnie nadaje się jako odskocznia od poważniejszych gier. Platyny pewnie nie wbije, bo szkoda mi na to czasu, ale trochę się jeszcze w niej pobawię. Generalnie polecam.
Ogólnie to jak na razie jest to dla mnie rok powrotów. Najpierw SpellForce, potem Tomb Raider Anniversary, a teraz LEGO Ninjago. Do wszystkich z nich wróciłem po dosyć długiej przerwie i wszystkie z nich zostały już ukończone :)
O dodatku do SpellForce tym razem nic nie napiszę, bo od tamtego czasu w ogóle w niego nie grałem. Jest to gra na dłuższe posiedzenia, a ja ostatnio nie miałem na nie ochoty. Poza tym byłem już blisko końca LEGO, więc chciałem je najpierw dokończyć i dopiero potem wrócić do SpellForce.
GRID Autosport, 44h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, jestem chyba trochę za połową. Zaczynam powoli się zastanawiać czy aby nie za dużo jest tutaj tej zawartości.
Yakuza 4 Remastered, 66h No wreszcie po 65h grania wracamy do grania jako wujek Kaz. Strasznie mało Yakuzy w tej Yakuzie, tak jakby to był jakiś spinoff. A gdy gramy jako Tanimura policjant to przecież jakby to był Judgment. Jest ta czwórka bohaterów tutaj ale jakoś tak mam wrażenie że w sumie trochę mało czasu z kadzą z tych postaci spędzamy, i z każdą kolejną coraz mniej. I to że wszyscy są "ściśnięci" równocześnie w małym Kamurocho też tak trochę sprawia słabe wrażenie. Przed zagraniem myślałem że jest tu jakaś nowa lokacje a tu nic. Fabuła jest ok, ale mam wrażenie że dosyć słabo się rozwija i cały czas stoi w miejscu a my tylko co jakiś czas odkrywamy coś nowego w związku z wydarzeniami które działy się jeszcze przed Yakuzą 0. Najlepszy z nowych bohaterów zdecydowanie Akiyama ale akurat on to ma najmniej wspólnego z wydarzeniami z 1985 roku a to on dostał najwięcej czasu antenowego.
GRID Autosport, 52h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, jestem już jednak raczej bliżej końca niż dalej. Zaczynam powoli się zastanawiać czy aby nie za dużo jest tutaj tej zawartości.
Yakuza 4 Remastered, 89h, skończone Koniec. Mało trochę tej Yakuzy w tej Yakuzie 4. W zasadzie przez 80% gry czujemy się jakbyśmy grali w jakiś spinoff a nie pełnoprawną odsłonę. Naprawdę bez wujka Kaza to tak jakoś nie ma klimatu. Zaangażowanie Kiryu w to co się dzieje w Y4 to czysty przypadek a nawet dwa. Bardzo podobał mi się Akiyama ale co on w zasadzie w tej grze zrobił poza tym że był fajną postacią? Saejima bardzo ciekawa postać ale czasu antenowego to akurat on zbyt dużo nie dostał. Tanimura chyba najwięcej odkrywa intrygi i tego wszystkiego ale jako postać meh, jego system walki także zdecydowanie najgorszy ze wszystkich bohaterów. Ogólnie mam wrażenie że fabuła zbyt mocno skupia się na retrospekcjach i na tym co działo się w przeszłości a nie na tym co dzieje się obecnie. Przez to niestety oceniam Yakuzę 4 najgorzej ze wszystkich części w jakie grałem.
Postanowiłem teraz zrobić sobie chociaż tydzień przerwy przed wielką Yakuzą 5 i spróbować wrócić do Shenmue III. O matku, jaki to jest dramat w porównaniu do tych starych Yakuz...
Jakiś czas temu pojawiła się u mnie myśl, żeby w końcu ograć całą serię God of War i następnie zabrać się za najnowszą część na PS4. Mam dostęp do wszystkich klasycznych części na PS3, więc pomyślałem, że muszę się w końcu za to zabrać.
Postanowiłem grać zgodnie z chronologią fabularną, dlatego zaczynam od prequeli. Jako, że z GoW: Wstąpienie nadal sporo pamiętam (grałem rok temu) postanowiłem nie grać w niego ponownie, tylko zabrać się z kolejną część. Inaczej sprawa wygląda z pierwszą częścią, w która grałem już 3 lata temu. Dość sporo zapomniałem, dlatego postanowiłem zagrać w nią drugi raz. Na dodatek chronologicznie jest to 3 część, więc nie chciałem robić sobie takiej wyrwy fabularnej.
God of War: Chains of Olympus (ukończony) - Nie ma sensu się zbytnio rozpisywać, dlatego napiszę tylko, że pomimo tego, że jest to spin-off stworzony przez inne studio gra w ogóle nie straciła nic na klimacie i miodności gameplayu. Mocno się wciągnąłem, więc przeszedłem go bardzo szybko. Zdecydowanie polecam każdemu fanowi serii.
God of War 2005 - Zabrałem się za niego następnego dnia po ukończeniu Chains of Olympus. Pomimo tego, że w trakcie gry wiele rzeczy zaczęło mi się przypominać, wciągnąłem się jeszcze bardziej niż w poprzednią ogrywaną cześć. Minęło już 16 lat od premiery, a nadal jest niesamowicie grywalny. Mam za sobą już kilka godzin gry i najprawdopodobniej do końca tego tygodnia uda mi się go ukończyć.
Z tego względu wspominany przeze mnie już parę razy dodatek do SpellForce na ten moment całkowicie poszedł w odstawkę i tak na dobra sprawę nie wiem, kiedy do niego wrócę.
Uwierzcie mi albo nie, od paru dni ostro męczę Settlers 2 :) Te oryginalne, z 1994 roku. Może w końcu, po raz pierwszy w życiu ukończę kampanię, kiedyś jako jeszcze dzieciak nie potrafiłem się przebić przez 10 rozdział, więc dałem sobie spokój i zacząłem ogrywać inne mapy. Ale teraz przyszedł ten moment, trzeba w końcu porządnie ukończyć pierwszą grę którą kiedykolwiek miałem w pełnej wersji, a pamiętam jak dziś dzień w którym poszliśmy z mamą i siostrą do Empiku, ja chciałem Simcity 2000, ale siostra uparła się przy Settlersach, a mama stanęła po jej stronie. I sama chyba najbardziej się później wciągnęła, tydzień temu jak rodzice kupili nowego laptopa, spytałem się co chcą żeby im zainstalować, mama od razu "settlersów!" :D
1. Elite Dangerous
Latanie w kosmosie i zbieranie kredytów mocno wciąga, nawet jeśli póki co polega to głównie na przelotach z punktu A do punktu B. I jest czasochłonne, ponieważ bywa, że żeby dolecieć z jednego systemu planetarnego na drugi, trzeba poświęcić sporo czasu. Na razie dopiero wchodzę w grę, unikam walk w kosmosie, bo nie czuję się na tyle pewnie. Eksploracja jednak sprawia przyjemność, a odwzorowana w skali 1:1 Droga Mleczna wciąga na długie godziny. Gra pokazuje ogrom kosmosu, a przecież mówimy tylko o jednej galaktyce. Gra jest na rynku od końca 2014 roku, gra w nią tysiące graczy, a do tej pory odkryte zostało około 0,042% galaktyki. Jakby chcieć polecieć na drugi koniec galaktyki z prędkością światła, zajęłoby to ponad 50 000 lat grania non stop. Niedługo wychodzi nowy, duży dodatek, z którym wiążę duże nadzieje. Doda on. m.in. eksplorację planet z atmosferą pieszo. Urozmaici to grę i doda wiele nowych smaczków. Ogrom tego wszystkiego jest wręcz przytłaczający. Na pewno nie jest to gra dla wszystkich - dla wielu może być monotonna i po prostu nudna. Ma jednak w sobie coś wciągającego. Jeśli przejdzie się trudny próg wejścia, bo gra nie jest łatwa na początku, dodatkowo w języku angielskim, to potem już jakoś leci.
2. Red Dead Redemption 2
Ogrywam drugi raz, za pierwszym razem przeszedłem na PS4, teraz gram na PC. I czuję się, jakbym przechodził wszystko pierwszy raz. Wow, co za kawał fantastycznej gry. Tak wspaniale zaprojektowanego świata nie widziałem w żadnej grze. Dosłownie za każdym rogiem coś się może dziać, a ja sam odkryłem mnóstwo rzeczy, których nie widziałem przechodząc grę za pierwszym razem. Gra jest wprost przepełniona smaczkami, detalami i ciekawostkami. Ten świat jest żywy, reaguje na to co robi gracz i żyje własnym życiem. Aktualnie główne misje fabularne robię sporadycznie, a między nimi zajmuje się dodatkowymi aktywnościami, zwiedzam i eksploruje każdy zakątek. Jechałem wczoraj do misji, niezbyt daleko miałem do celu, ale po drodze napadli mnie bandyci, zaraz jadąc pomogłem dwóm osobom w tarapatach, okradłem farmera i postanowiłem zapolować na "nieodkryte" dotąd zwierzę. Zapomniałem całkowicie o misji. Po dotarciu na miejsce docelowe i wykonaniu misji wracałem tą samą drogą i ponownie, a to napadł mnie wrogi gang, a to zaatakowały mnie wilki. Nie wiem jak dla kogokolwiek ta gra może być nudna i monotonna. Ważne jest też to, że czujesz sens w tym, by napadać, zbierać pieniądze, kosztowności czy szukać skarbów. Jest na co je wydawać. Na ubrania, broń, amunicję, różne akcesoria.
3. Cities Skylines
Kiedyś uwielbiałem grać w SimCity, postanowiłem spróbować. Nie grałem zbyt długo, bo zajmują mnie inne gry, ale uważam, że to bardzo dobra i ciekawa gra. W przyszłości z pewnością spędzę z nią trochę czasu.
Alien Isolation
Według mnie obok Aliens vs Predator 2 z 2001 roku jest to zdecydowanie najlepsza gra w tym uniwersum. Uważam, że jest bardzo udana i jest straszna, przynajmniej dla mnie. Gram na hardzie i łatwo nie jest, a są poziomy i sytuacje, kiedy naprawdę boję się dalej.
PES 2018
Gram w niego, bo nie chciało mi się kupować nowych, ani FIFY, czy PESA. Mam zaktualizowane składy, grafika jest przyzwoita i gra sprawia mi przyjemność. Od czasu do czasu zagram jakiś mecz.
The Sims 4
Zawsze lubiłem Simsy. Postanowiłem sobie kupić. Ostatnio w ogóle nie gram, ale sporadycznie lubię zaprojektować i zbudować dom swoich marzeń. No bo czemu nie? Lubię się zrelaksować i w taki sposób.
W kolejce do ogrania czekają:
Dead Space 1 i 2, Cyberpunk 2077 i z 20 darmowych gier z Epic. Dodatkowo czekam na kilka premier oraz chcę w końcu ograć zaległe tytuły. Jest co robić, jest w co grać. Aż chętniej po robocie do domu się wraca :)
W środowisku Microsoftu pojawiło się sporo ciekawych nowości z których postanowiłem skorzystać.
- Dishonored - Postanowiłem nadrobić gry od studia Arkane o których słyszałem wiele dobrego a jakoś tak nigdy nie było nam po drodze. W Dishonored podoba mi się praktycznie wszystko. Specyficzny styl graficzny sprawia że tytuł się praktycznie nie starzeje, wolność w wyborze sposobu wykonywania zadań sprawia ogromną satysfakcję.
To jeden z ciekawszych tytułów którymi ostatnio się bawiłem.
- Prey - A to druga z gier w/w studia. Tutaj póki co ledwo liznąłem temat jednak sam początek mocno mnie zainteresował i napewno spędzę więcej czasu z tytułem w ten weekend.
- Outriders - To demko pochłonęła mnie ostatnio bez reszty. Przeszedłem całą dostępną zawartość dwoma klasami postaci i mam zamiar ukończyć pozostałymi. Nie mogę się już doczekać pełnej wersji żeby móc się bez reszty zatopić w tej znakomitej grze.
Miodne strzelanie, satysfakcjonujący rozwój postaci i ciekawa angażująca fabuła, czego chcieć więcej?
Gothic 2 NK + Returning 2.0
Później może Cyberpunk jak wydadzą wreszcie tą łatkę 1.2
W krunker.io.
GRID Autosport, 64h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, jestem już jednak bliżej końca niż dalej. Zaczynam powoli się zastanawiać czy aby nie za dużo jest tutaj tej zawartości.
Shenmue III, 32h Ehhh to Shenmue. Pamiętam jak grałem w pierwsze Shenmue pierwszy raz w 2018 roku już po Yakuzie 0 to całkiem mi się podobało, nawet mi imponowało pod paroma względami jak na tak starą grę. Teraz to ogrywanie Shenmue III tak trafiło akurat na starsze Yakuzy 3-4 i muszę powiedzieć że to nowe Shenmue w porównaniu ze starymi Yakuzami wypada gorzej niż stare Shenmue w porównaniu z nowszą Yakuzą. Aż ciężko sobie to uzmysłowić. Pierwsze dwie części Shenmue były specyficznymi grami, to były początki gier 3D z otwartym światem kilka lat przed takim GTA III. Te gry były wolne bo sporo czasu spędzaliśmy na bieganiu w kółku i pytaniu się napotkanych npc o dosłownie wszystko; o chińczyków, o fryzjera czy o kultowych sailorów. To miało swój niewątpliwy urok. Ale mam wrażenie że Shenmue III jest jeszcze wolniejszą grą niż poprzedniczki. Tutaj tego nudzenia jest jeszcze więcej. Ale co gorsza, fabuła stoi w miejscu od początku gry i w każdej z dwóch lokacji do których trafiamy w grze schemat jest zawsze tak sam: szukamy kolesia X odkrywając coraz to nowsze miejsca na mapie aż w końcu spotykamy się z wielkim złym bossem, dostajemy od niego w tyłek tak mocno że nie możemy się pozbierać, musimy nauczyć się jakiegoś super techniki aby pokonać ale żeby się jej nauczyć to musimy najpierw uzbierać ileś tam gotówki. Potem trafiamy do drugiej lokacji, która notabene wygląda świetnie, i znowu to samo; dalej szukamy tego samego kolesia aż dostaniemy w ryj i zbieramy pieniążki. Mamy też tutaj super ficzer, można zadzwonić do postaci które spotkaliśmy w poprzednich częściach. No i powraca legendarny wózek widłowy. Na pewno gra bardzo ładnie wygląda graficznie, postacie trochę wypadają niespecjalnie ich animacje także ale otoczenia są naprawdę bardzo dobre. Muszę powiedzieć, że jedynka i dwójka jakoś bardziej mi się podobały. 20 letnią grę zupełnie inaczej człowiek odbiera niż nowość mimo iż są praktycznie identycznymi grami...
A jeszcze gram trochę w Cuphead'a i tetris'a.
God of War 2005 - Jeszcze go nie skończyłem, bo w międzyczasie wciągnąłem się w inną gierkę, ale i tak jestem już bardzo blisko, więc to tylko kwestia czasu.
Anno 1701 (ukończone scenariusze) - Szukałem luźnej gierki, którą mógłbym w dowolnym momencie zastopować w razie potrzeby i wybór padł właśnie na Anno 1701. Spodziewałem się, że będę ją odpalał jedynie od czasu do czasu, ale tak się wkręciłem, że od kilku dni gram tylko w nią.
Jeśli chodzi o te scenariusze, to mam trochę mieszane uczucia. Z jednej strony potrafią nieźle wciągnąć, ale z drugiej jest ich niedużo, bo tylko 10 i na dodatek połowę z nich można ukończyć w pół godziny. Po za tym są bardzo proste, bo są tak zaprojektowane, że nie da się ich przegrać. Objawia się to tym, że np. kiedy kończą się fundusze nagle znikąd dostajesz dodatkowa kasę. I tak w kółko dopóki nie ukończy się scenariusza. W niektórych już nawet miałem na to wywalone i skupiałem się wyłącznie na wykonywaniu zadań. Moim zdaniem tak nie powinno być.
W ogóle scenariusze nie pokazują pełnego potencjału gry, bo ani razu nie musiałem nawet zadbać o pojawienie się ostatniej klasy społecznej. Na szczęście jest jeszcze klasyczny tryb, w którym obowiązują normalne zasady, dlatego ostateczną ocenę wystawię dopiero jak spędzę z nim więcej czasu. No i jest jeszcze kampania z dodatku, w którą również z chęcią zagram.
U mnie w tym tygodniu The Medium, Gears 5 Hivebusters oraz It takes Two.
Musze powiedziec ze ITT to chyba najlepsza gra coopowa w jaka gralem. Jestem dopiero pod joined drugiego rozdzialu a ilosc mechanik rozwala inne gry kooperacyjne na łopatki.
GRID Autosport, 71h Nie mam za bardzo o czym pisać co tydzień a podejrzewałem że jeszcze trochę będę w to grał bo zawartości jest sporo, jestem już jednak bliżej końca niż dalej. Zaczynam powoli się zastanawiać czy aby nie za dużo jest tutaj tej zawartości.
Shenmue III, 34,5h, skończone Ludzie czekali 18 lat na kolejną część, dali całkiem spor na nią na Kickstarterze a tu dostali takie coś co fabularnie praktycznie nic nie wnosi. Na miejscu Yu Suzukiego to ja bym zrobił wszystko aby w Shenmue III skończyć historię i nie męczyć ludzi czekaniem na kolejne gry cholera wie jak długo. Ile on jeszcze chce tych gier zrobić? 4? Litości. Mamy też tutaj super ficzer, można zadzwonić do postaci które spotkaliśmy w poprzednich częściach w tym do naszej "dziewczyny" z jedynki aby pochwalić się naszą nową "dziewczyną" i potwierdzić jej przez telefon że jedyne na co ona może biedaczka liczyć to friendzone. No i powraca legendarny wózek widłowy, którym możemy pojeździć. Na pewno gra bardzo ładnie wygląda graficznie, postacie trochę wypadają niespecjalnie ich animacje także ale otoczenia są naprawdę bardzo dobre. Widać na co poszła kasa ale to chyba nie to jest kluczowe. Muszę powiedzieć, że jedynka i dwójka jakoś bardziej mi się podobały. 20 letnią grę zupełnie inaczej człowiek odbiera niż nowość mimo iż są praktycznie identycznymi grami. Ja co prawda nie czekałem 18 lat na kolejną część tylko 2 ale i tak jestem zawiedziony. Nie da się ukryć że jest to Shenmue, ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami ale te wady i zalety zupełnie inaczej ważą w grze z 1999 roku a inaczej w grze z 2019...
Yakuza 5 Remastered, 8,5h Już na dzień dobry otrzymałem to czego najbardziej brakowało mi w Yakuzie 4 czyli zupełnie nowa lokacje. Kamurocho było po prostu zbyt małe na czwórkę bohaterów Y4. Tutaj na start mamy zupełnie nowe miejsce i z tego co się orientuję to nie koniec. Z tej zremasterowanej kolekcji najbardziej czekałem na Y5 bo szalenie chciałem spróbować wreszcie jazdy samochodami w serii. I to jeszcze dodatkowo misje taksówką. I nawet wyścigi są. Klękajcie narody. Jeżeli chodzi o poboczne aktywności w Y4 to kreator hostessy czy wojownika były solidne ale do aktywności z Yakuzy 0 to było im daleko. Tutaj natomiast kariera taksówkarza Wujka Kaza już naprawdę przywodzi na myśl to co dzieje się w Zero; jest jakaś fabułka itd. Naprawdę wygląda to bardzo dobrze. Wizyta u hostessy w klubie dużo bardziej rozbudowana niż to co było w Y3 i Y4. Reszta w sumie bez większych zaskoczeń na razie. Stara dobra Yakuza.
God of War 2005 - Trochę wbrew wcześniejszym planom w ciągu ostatniego tygodnia w ogóle nie grałem w GoW, więc nadal go nie ukończyłem. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem już blisko końca, więc możliwe, że podczas świąt uda mi się go ukończyć. No chyba, że tak jak w zeszłym tygodniu ponownie skupię się na innych grach. Wtedy na pewno do tego nie dojdzie.
Anno 1701: The Sunken Dragon - Trochę zwolniłem swoje postępy. Jest to efekt tego, że misje z kampanii z dodatku w przeciwieństwie do scenariuszy z podstawki są dużo dłuższe i trochę trudniejsze, dzięki czemu gra wreszcie pokazuje swój potencjał. Mam nadzieję, że kolejne misje będą równie wymagające.
Trine 3: The Artifacts of Power (ukończone) - Śmieszna sprawa z tą trójką. Ponad 4 lata temu przeszliśmy z kumplami z marszu praktycznie wszystkie części z serii i została nam jedynie ostatnia misja właśnie z trojki. Z nieznanego nam powodu wtedy jej nie dokończyliśmy i ostatecznie wróciliśmy dopiero teraz. Okazało się, że ta ostatnia misja to jedynie walka z bossem, która po ogarnięciu schematu ataków bossa można było ukończyć w 5 minut xD
Z jednej strony nas to wkurzyło, ale z drugiej można było się pośmiać. Jeśli chodzi o samą grę, to niestety jest to bardzo duży regres względem 1 i 2 części. Pełne 3d ewidentnie przerosło twórców, czego efektem było znaczne uproszczenie gry poprzez zabranie postaciom praktycznie wszystkich umiejętności, wywalenie i tak niezbyt rozbudowanego w poprzednich częściach rozwoju postaci, pełno bugów i glitchy niemal na każdym kroku oraz ucięcie fabuły w połowie. Jedynie grafika i soundtrack trzymały poziom poprzednich części.
Jak ktoś jest fanem serii, to można zagrać, w przeciwnym wypadku odradzam, No chyba, że ktoś ma z kim grać, wtedy nawet przy tak zabugowanej grze można się nieźle bawić.
Trine (ukończone) - Jako, że w trojkę się nie nagraliśmy postanowiliśmy z kumplami wrócić do pierwszych dwóch części. Na pierwszy ogień poszła oczywiście jedynka i tak nas wciągnęła, ze ukończyliśmy ją całą od początku do końca dokładnie tego samego dnia, co 3 część :D
Gameplay w ogóle się nie zestarzał. Nawet pod względem grafiki może się podobać pomimo 12 lat od premiery. Tak naprawdę jedyną wadą jedynki jest długość. W 3 osoby całą grę można ukończyć w mniej niż 3 godziny, co jest dosyć słabym wynikiem. Niemniej nawet mimo to zdecydowanie polecam.
Gierki rozdane przez Sony - Przetestowałem praktycznie wszystkie niewymagające VR i muszę przyznać, że jestem pozytywnie zaskoczony. Spodziewałem się tego, że większość z nich po krótkim czasie zacznie mnie nudzić, a tymczasem w niektóre nawet się wciągnąłem. Obawiam się jedynie, że po dłuższej grze odrzuci mnie Enter The Gungeon. Idea tracenia wszystkich postępów i powtarzania całej gry od nowa średnio do mnie trafia.
Ostatnio mam więcej czasu na gaming więc ogrywać równolegle nieco więcej tytułów, a oto one:
- Gears of War: Ultimate Edition - Czułem ostatnio ogromny niedosyt Gearsów. Owszem, pogrywałem czasami online w piąteczkę ale strasznie mi brakowało tej fabuły o facetach którzy "nie jedzą miodu tylko żują pszczoły" odziani w kilkadziesiąt kilogramów żelastwa. Przypomniało mi się że jest nowsza wersja jedyneczki i... wsiąknąłem bez reszty. Jestem w piątym akcie i już mi smutno z wiedzą jak blisko koniec.
- Outriders - Zdania na temat tej gry są podzielone, natomiast moje jest bardzo sprecyzowane... uwielbiam. Podoba mi się ten świat, nareszcie postapo które nie nawiązuje do jakiegoś retrofuturyzmu którego nienawidzę, taki Mad Max tylko z niezłą fabułą dla odmiany.
Walka miodna i przyjemna, jeśli grasz na najwyższym osiągniętym poziomie świata to względnie wymagająca.
Czuję że spędzę tu kilkadziesiąt godzin, może kilkaset jeśli pojawi się nowa zawartoś. Świetna rzecz.
- Rise of the Tomb Rider - Odkąd Pani Lara zaczęła udawać Natana zacząłem do niej pałać wielką sympatią. Pierwszy z "nowych" Tomb Riderów to był świetny gameplay ale fabuła była naprawdę kiepściutka, dodatkowo okraszona żenującym polskim dubbingiem (jeszcze się wtedy nie nauczyli że gra to k**** nie kreskówka), niemniej ukończyłem z nieukrywaną przyjemnością.
Sequel jest już dużo lepszy w kwestiach fabularnych i o dziwo jeszcze lepszy gamplayowo.
Nie jest to tytuł który się kupuje na premierę, ale Microsoft sprzedawał to (i chyba jeszcze parę dni będzie sprzedawał) za 25 zł w pakiecie z kilkoma DLC więc skorzystałem i ochoczo czekam na promocję na część trzecią.
- Metal Gear Solid 5: Phantom Pain - Sandbox idealny? Dla mnie tak. Gry Kojimy zainteresowały mnie kilka miesięcy temu i wiele mam do nadrobienia ale po Death Stranding, MGS 4 oraz Ground Zeroes po prostu wiem że podejście tego typa do gamingu to jest objawienie.
Za mną jakieś 15 godzin ale jeśli wierzyć recenzentom to kolejne 100 jeszcze na mnie czeka. Znakomita gra.
Cały czas ogrywam AC Origins. Mam już na liczniku 70 godzin i coś czuję że zostało kilka godzina do końca. Fajnie mi się gra w tą grę. Nawet te głupie znaczniki przestały mi przeszkadzać. Szkoda że duża część mapy jest pusta.
Dodatkowo ściągam sobie Days Gone.
Fallout 2. Mimo upływu lat dalej gra mi się w to świetnie. W obecnej chwili pracuję w Gecko nad przywróceniem Krążownika Szos do życia. Zostało mi już tam kilka pomniejszych misji do ukończenia i ruszam na Redding czyścić kopalnie z odpadów H. R. Gigera okrężną drogą by się dozbroić w RNK (Bozar już czeka, mwahahaha).
Prócz tego przymierzam się do Rusty i Brandish 2 na PC-98. Jedne z niewielu gier na ten sprzęt, które doczekały się angielskiego tłumaczenia.
Ostatnio ciężko mi się do czegokolwiek porządnie zabrać. Zaczynam coś, a potem przez miesiąc w nic mi się nie chce grać, ale na ten moment wygląda to u mnie tak:
Bioshock - Po kilku pierwszych godzinach praktycznie mi się w to nie chciało grać, ale w pewnym momencie najzwyczajniej się zmusiłem, by ograć do końca i dzięki temu się wciągnąłem. Grę ukończyłem z dobrym zakończeniem i czekam na dobry moment, by zacząć dwójkę. :)
Metro 2033 - Ostatnio dawali za darmo to postanowiłem sobie odświeżyć jedną z moich ulubionych gier z dzieciństwa, która zachęciła mnie także do przeczytania książki (co skończyło się potem zamiłowaniem do czytania) i bawiłem się dobrze. Już parę razy mówiłem na forum, że jeśli chodzi o gameplay to wolę zdecydowanie Redux, strasznie brakowało mi tutaj porządnego skradania, to klimatycznie według mnie oryginał wypada lepiej. Wszystko jest brudniejsze, bardziej ponure i uwielbiam to. :D
Control - Całkiem przyjemna strzelanina z obłędnym klimatem. Strasznie podoba mi się mechanika telekinezy, miło się rzuca przypadkowymi rzeczami w przeciwników. ;)
Blackguards - Całkiem dobre, taktyczne RPG w mrocznym klimacie. Fabuła posuwa się powoli, ale jest dość ciekawie. Osobiście jest mi trochę szkoda,, że nie jest to klasyczna gra RPG w stylu Baldurów czy innego Pillars of Eternity, ale z tego co się orientuję gra mocno korzysta z mechaniki gry stołowej na której została oparta (czy coś takiego). No i trochę meh jest to, że gra jest nastawiona głównie na walkę.
Jest trudno i słyszałem, że jak się beznadziejnie rozwinie postać to potem nie ma szans, by to przejść, więc trochę się martwię, że w pewnym momencie po prostu nie dam rady, a mam spore podstawy do tego, bo... po prostu nie ogarniam jak działa tutaj to rozwijanie postaci.
No i po drodze jest też gdzieś NieR: Automata, w której chcę skończyć kolejne 2 ścieżki, ale jakoś nie mogę się za to zabrać.
Po 18 latach wreszcie ostatecznie przeszedłem Toca Race Driver. Odblokowanie wszystkich samochodów i przejście Elite Championship trochę trwało, ale było warto. Co prawda po latach widzę wiele wad tej gry, których kiedyś jakby nie dostrzegałem, ale gra mi się w nią bardzo przyjemne. Teraz robię sobie coś w stylu endurance, czyli biorę jakiś tor i samochód, ustawiam 40 okrążeń i jadę przez godzinę albo i lepiej.
GRID Autosport, 75h Już naprawdę widzę koniec przed sobą. Jeszcze tylko ostatnie mistrzostwa GRID i muszę Ravenwestem coś powygrywać dla aczików. Jak na grę wyścigową na torach to zdecydowanie za długa jest ta gra. GRID 2019 ma o ponad połowę mniej zawartości. No ale tutaj jest lepszy model jazdy...
Yakuza 5 Remastered, 70h Z tej zremasterowanej kolekcji to Y5 podoba mi się najbardziej. Fabuła jest dużo lepsza niż w Y3 i Y4, nie jesteśmy stłoczeni ze wszystkimi bohaterami w Kamurocho tylko mamy inne nowe lokacje i sporo urozmaiceń rozgrywki. Mamy misję taksówkarza i wyścigi, mamy polowania a teraz jeszcze mamy symulator idolki. Widziałem na Steamku wątek gdzie ludzie płakali i pytali się czy można pominąć część gry z Haruką a dla mnie to jest właśnie jak dotychczas najlepsza część gry. Bardzo to odświerzające, przez jakieś 12 godzin grania nie było żadnej walki tylko taniec i inne aktywności którymi zajmuje się idolka. Strasznie słodka rzecz. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić tak naprawdę. Wszystko jest tu bardzo dobre.
Teardown Gra u mnie ma bardzo długie czasy ładowania, ale zdecydowanie wiem dlaczego. Cały świat jest z małych kwadracików, które można do woli demolować. Super sandboxowa gra. Nie mogę się oderwać od niej :)
Przez ostatnie 2 tygodnie trochę mi się gamingowe plany pomieszały. Miałem przez święta mieć więcej czasu na granie, a wyszło na to, że w ogóle nie grałem, bo wolałem grać w karty i szachy z rodziną. Jedynie przed świętami udało mi się przetestować z kumplem Remote Play Together na Steamie, a poza tym do grania wróciłem dopiero kilka dni temu. Jakby tego było mało zamiast dokończyć już zaczęte gry wolałem zacząć nowe, tak więc zrobił się niezły misz masz. Obecnie wygląda to tak:
SSX Tricky (ukończony) - Pierwszy raz zabierałem się za tą grę już ładnych kilka lat temu, ale wtedy po kilku godzinach stwierdziłem, że najpierw skończę moją ulubioną trzecią cześć. Nie przeszkodziło mi to jednak w wystawieniu oceny na GOLu, z czego dumny nie jestem :/
Jako, że w trójce cały czas nie mogę poradzić sobie z jednymi zawodami (co jest irytujące tym bardziej, że w większości mam złoty lub nawet platynowy medal, a tutaj nie mogę zdobyć nawet brązowego) stwierdziłem, że spróbuję najpierw przejść dwójkę. Na szczęście tutaj się udało. Jedynie w dwóch zawodach nie udało mi się zdobyć złotego medalu, co cieszy mnie tym bardziej, że na początku miałem problemy z przestawieniem się na bardziej drewniane sterowanie, które trochę różni się od tego w trzeciej części. Różnice może nie są ogromne, ale da się je odczuć. Generalnie grało mi się bardzo przyjemnie i niewykluczone, że kiedyś wrócę, żeby ukończyć karierę inną postacią.
SSX 3 - Jako, że od ostatniej gry minęło trochę czasu postanowiłem zacząć karierę inną postacią, aby ponownie wyczuć wszystkie mechaniki. Wciągnąłem się tak bardzo, że w bodajże 2 dni doszedłem do tego samego momentu, w którym poprzednio utknąłem i niestety nadal nie mogę go przejść. Jest to już końcówka trybu kariery, więc będę próbował dalej.
No i w sumie to by było na tyle. Miałem dokończyć God of War , Anno 1701 i dodatek do SpellForce oraz zagrać ponownie z kumplami w Trine 2 , a wychodzi na to, że następną grą, w którą zagram będzie Rayman Revolution . Niezłe zamieszanie biorąc pod uwagę to, że oprócz tych gier rozpoczętych mam jeszcze przynajmniej kilka.
Tech Support: Error Unknown - miałem tą grę na oku już od jakiegoś czasu, aż w końcu dorwałem na wyprzedaży za niecałe 3 dolce. Prosta z pozoru gra w której wcielamy się w pracownika call center w dużej korporacji. Klimatem trochę przypomina Orwella, mamy do czynienia z podwójnym dnem i dystopijną wizją gdzie korpo chce sprawować kontrolę nad obywatelami. Jak ktoś lubi takie rzeczy, wciąga jak bagno.
F1 2020 - w dalszym ciągu kontynuuję tryb My Team, mimo ponad 200 już godzin na liczniku nadal mam ochotę się ścigać. Jestem w sezonie czwartym z max. dziesięciu, tak więc jeszcze dużo Grand Prix do zdobycia :)
GRID Autosport, 84h, skończone Wreszcie koniec. Nie sądziłem że tak się da ale gra ma zdecydowanie zbyt dużo zawartości jak na grę wyścigową na torach. Bardzo dobry model jazdy to jest niewątpliwie spora zaleta ale jednak mimo wszystko jazda w kółko po tych samych trasach przez tyle godzin nie jest zbyt pasjonującym zajęciem.
Yakuza 5 Remastered, 102h To już oficjalnie druga najdłuższa Yakuza w jaką gram. Gra jest niewątpliwie świetna, najlepsza ze zremasterowanej kolekcji ale akurat mini gierka z wyścigami kurczaków to jest bardzo słaba. Okropny grind, okropny. Trening naszego kurczaka i doprowadzenie go na szczyt to zajęcie na kilka godzin na które składa się latanie w kółku do sklepu po kolejne przedmioty za które płacimy trenerom. Ta minigierka jest wyjątkowo rozbudowana jak na poboczną drugorzędną minigierkę dedykowaną dla danej postaci w porównaniu do minigierek innych postaci ale ten grind zabiera całą przyjemność.
U mnie zmian póki co niewiele, dalej tłukę w świetne Outriders, Rise of the Tomb Rider oraz MGS 5.
Natomiast ukończyłem właśnie Gears of War: Ultimate Edition. Gra jak każde Gearsy była po prostu super. Nie wiedziałem że to nie jest 1:1 remake oryginału i posiada dodatkowe rozdziały których wcześniej nie było. Miłe zaskoczenie. Po krótkim odpoczynku planuję wrócić do tego uniwersum zostali mi jeszcze Pogromcy Uli oraz Gears Tactics.
Assassin's Creed Origins - kupiłem sobie niedawno nowy procesor (i5 - 10600kf) i wreszcie ta gra w miejscach procesorowych działa rewelacyjnie. Sporo niepotrzebnego grindu, ale i tak świat wygląda bardzo dobrze. Zobaczymy czy dam radę ugrać do końca.
Control: The Foundation - po rewelacyjnej podstawce przyszedł czas na pierwszy z dodatków. Bardzo wciągająca gra ale trzeba sobie zarezerwować trochę więcej godzin. Sporo wrażenie robi destrukcja otoczenia.
Fortnite - po kilku tygodniowej przerwie wróciłem ponownie do gry. I dalej sprawia frajdę, jednak po przerwie ciężko o szybki powrót skilla w strzelaniu i budowaniu.
W tym tygodniu grałem bardzo mało. Ne miałem na to zbytniej ochoty, a nawet jeśli się pojawiała, to w dalszym graniu przeszkadzała mi sama gra. Nie wiem, czy to początek jakiegoś kryzysu, ale ostatnio zamiast grać na konsoli, czy pececie wolę grać w karty z rodziną. Może czas na jakąś przerwę? W sumie to dobrze się składa, bo i tak muszę się zabrać za projekt na studiach, więc przynajmniej nic nie powinno mnie od niego odciągać.
Mój ostatni tydzień wyglądał tak:
SSX 3 - Jedyne, co udało mi się zrobić, to poprawienie kilku wyników na kilku trasach, ukończenie kilkunastu krótkich wyzwań podczas jazdy dowolnej i wygranie dwóch z pięciu zawodów, które zostały mi do ukończenia kariery. Nic więcej mi się nie udało, bo niestety ostatnie zawody są cholernie trudne. Np. dzisiaj męczyłem się z jednymi zawodami z 8-10 razy, a i tak nie udało się ich wygrać. Tak mnie to zniechęciło, że wyłączyłem konsolę. Pomimo tego, ze jestem już bardzo blisko końca, to chyba pora zrobić sobie jakąś przerwę.
Rayman Revolution - Z kolei w tym przypadku moją grę przerwały problemy techniczne. To było już moje drugie podejście do tej gry i niestety tak jak za pierwszym razem jedna z lokacji nie chce się załadować. Miałem nadzieję, że to wina uszkodzonego zapisu, ale najwyraźniej jest to wina jednej z rysek na płycie. Szkoda, bo to jest jedyna gra, w którą chciało mi się dłużej grać, a skończyło się na tym, że po godzinie musiałem spasować. Poszukam i spróbuję jakiś sposobów na pseudo renowację płyty. Jak się nie uda, to ostatecznie pozostanie emulator.
Żadna depresja. Gdybym ją miał, to nie miałbym na nic ochoty, a ja po prostu nie miałem ochoty na granie na pc/konsoli. No może poza Raymanem, ale tutaj pokonał mnie problem techniczny. Z kolei w karty, czy szachy ostatnio bardzo chętnie gram.
Ja do dokończenia trochę gier mam. Mam taką manierę, że zdarza mi się je przerywać, grać w inne i potem wracać po jakimś czasie. Czasem będzie to kilka tygodni/miesięcy, a czasem nawet rok. Tylko w tym roku dokończyłem 4 takie gry, a i tak nadal trochę ich zostało.
A na co gracz ma jeszcze ochotę? Może się zakochałeś? Chcesz podotykać sobie?
Sek w tym, że ja nie jestem tylko graczem. Mam też inne zainteresowania. Sport zawsze miał i będzie miał u mnie przewagę nad grami i nie ważne, czy chodzi o wyjście na dwór, czy obejrzenie czegoś w telewizji. Np. w tym momencie zamiast grać oglądam mistrzostwa świata w snookerze. Z kolei w weekendy królują u mnie piłka nożna i skoki, jeśli trwa sezon. Czasem obejrzę tez siatkówkę, czy tenisa. Zakochany tez nie jestem. Po prostu nie mam obecnie ochoty na granie i tyle.
W Elexa jeszcze nie grałem. Miałem go kupić po ukończeniu Wiedźmina 3, ale jakoś tak wyszło, że do dzisiaj go nie kupiłem. No ale kiedyś na pewno zagram. W końcu to gra Piranii.
Przecież nie robię wszystkiego naraz. Piłka poza pucharami leci głównie w weekendy, więc w środku tygodnia mam dużo czasu na inne dyscypliny, lecz wtedy też nie oglądam wszystkiego jak leci. Np. w ostatnim czasie skupiam się głównie na snookerze, którego sezon niedługo się skończy i potem będzie parę miesięcy przerwy.
Jeśli chodzi o skoki, tenisa, czy siatkówkę, to są to dla mnie dyscypliny okresowe. Skoki wiadomo, oglądam przez cały sezon, jednak nie trwa on zbyt długo. Z kolei tenisa i siatkę oglądam tylko jak są jakieś większe turnieje. W przypadku tenisa jest to wieli szlem, który jest jedynie 4 razy w roku, a w przypadku siatki są to turnieje reprezentacyjne. Bardzo rzadko oglądam mecze klubów, bo najzwyczajniej w świecie wtedy oglądam piłkę. Wyjątek zrobiłem w tym roku, bo nie dość, że w półfinale siatkarskiej ligi mistrzów grał polski klub, to na dodatek zmienili system rozgrywek i zamiast grania turnieju final four zrobili klasyczne półfinały i finały, dzięki czemu dużo ciekawiej się to oglądało.
No i dochodzi też fakt, że ja w ogóle nie oglądam seriali i generalnie rzadko oglądam filmy. Zamiast tego wolę sobie obejrzeć jakiś mecz.
Ostatnio doświadczam "wypalenia growego", gdzie po prostu nie mam ochoty nic grać. Jednak siedząc w sobotę wieczorem, poprzeglądałem sobie swoją bibliotekę na GoGu i znalazłem SOMA. Od jakiegoś czasu myślałem, żeby w nią zagrać, ale nigdy jakoś specjalnie nie lubiłem horrorów, to nie mój typ gry. Jednak gra ma tak zwany "Safe mode", na którym nie musisz przejmować się potworami. To znaczy nadal są, nadal są całkiem creepy, ale nie muszę się przejmować, że mnie zabiją.
Dzięki temu mogłem przejść sobie po prostu fabułę i przyznam, że to jedno z najdziwniejszych doświadczeń. Całość zamknęła się w około 10 godzinach, a ja nie wiem do końca co o tym myśleć. Z jednej strony pytanie czy to się działo naprawdę, czy może to jeden wielki koszmar, a bohater niedługo się obudzi, z drugiej zagłębiałem się w historię podwodnego kompleksu stworzonego przez garstkę ocalałych ludzi i ich projekt "uratowania" ludzkości przed wyginięciem, z trzeciej pojawiały się rozważania protagonisty nad sensem życia i bytu jako takiego, czym w ogóle ten "byt" jest.
Na nic nie otrzymałem konkretnej odpowiedzi, wszystko było mętne niczym woda oceanu, w którym rozgrywała się akcja gry. Czy to dobrze czy źle? Ani to, ani to. Gra pozostawia spore pole do interpretacji i nie chce narzucać swojej wizji, a można te rozważania nawet kompletnie porzucić i powspominać ten niesamowity kompleks podwodnych baz i życie w nim, zapisanym na różnorakich padach czy kartkach, a nawet z samego otoczenia. To zdecydowanie jedna z tych gier, których trzeba doświadczyć samemu i jak najbardziej ją polecam, zarówno fanom horroru, jak i tym którzy wolą zagłębić się w ciekawą fabułę. Chociaż nawet na "Safe mode" da się podskoczyć od czasu do czasu, także warto to wziąć pod uwagę.
Hitchhiker - A Mystery Game, 2h No wreszcie jakaś nowa produkcja, pierwsza nowa gra z tego roku a mamy koniec kwietnia. Najs. Już wiem że nie będę miał z czego złożyć listy TOP 10 najlepszych gier tego roku. Tytuł tej gry bardzo dobrze do niej pasuje. Jesteśmy Hitchhikerem a cała gra to jedno wielkie Mystery. Chodzi tutaj o to że jesteśmy jakimś kolesiem który nic nie pamięta, jest autostopowiczem i po prostu gada z ludźmi którzy go podwożą. Oczywiście to nie jest takie proste, wszystko wygląda jak jakaś podróż w głąb umysłu, nie jak coś rzeczywistego. Jestem w sumie ciekaw jak to się rozwinie, do czego tu niby dojdziemy. Momentami jest dosyć dziwnie.
Yakuza 5 Remastered, 132h Jeszcze kilka godzin i przebity zostanie wynik Yakuzy 0 i to Y5 będzie oficjalnie najdłuższą częścią. Jestem już w finale, teraz już tylko kończę wszystko co zostało opcjonalnego do zrobienia i lecimy finał fabuły. Koloseum jest strasznie męczące, dużo mniej przyjemne niż w Yakuzie 4. Przeciwnicy mają czasami po 4-5 pasków życia więc strasznie się to wszystko dłuży.
Dawno tu nie zaglądałem. Obecnie gram w Tokyo Xanadu eX+ (PS4). Mniej znana ale dobra gra od Nihon Falcom. I dośc sporo "mrugnięć okiem" w stronę The Legend of Heroes. Serii Ys nie ruszałem ale pewnie też coś z niej jest.
https://www.twitch.tv/videos/1000604460
Hitchhiker - A Mystery Game, 2,5h, skończone No tak średnio wyszło bym powiedział. Zakończenie takie trochę słabe, bardzo nagłe i w sumie mało mówiące. No niby chodzi o to, że szukamy zaginionej dziewczyny ale sposób w jaki to robimy jest dosyć dziwny. Niby w biegiem gry cały czas sobie coś przypominamy z naszej przeszłości ale w ostatecznym rozrachunku nic do nie daje. Skaczemy trochę po różnych losowych ludziach z którymi gadamy i w sumie gra próbuje opowiedzieć niby jakąś historię, zaaprobować jakąś tajemnicę i intrygę ale mam wrażenie że nic nie zostało do końca wyjaśniona a gra się wzięła i skończyła waląc jakimś ogólnikiem w stylu że zawsze jest czas aby naprawić własne błędy czy cuś takiego. Gra ładnie wygląda, jest tam jakiś klimacik, dialogi w miarę niezłe, dobrze nagrane głosy ale tak trochę zbyt mało treści.
Yakuza 5 Remastered, 139h, skończone No i oficjalnie Yakuza 5 stałą się najdłuższą Yakuzą wyprzedzając 0 o kilka godzin. Zdecydowanie Y5 najlepsza z tej zremasterowanej kolekcji. Zdecydowanie najlepsza fabuła i najwięcej bardzo dobrej zawartości. Nowe lokacje bardzo dobrze wypadają naprawiając największą bolączkę Y4. Poboczne aktywności bohaterów znowu bardzo dobrze: jazda taxi, polowanie, symulator idolki i bejsbol. Super gra, ostatecznie 3 najlepsza Yakuza według mnie po 0 i Kiwami 2. Zaliczyłem 3 Yakuzy w 3 miesiące więc teraz muszę się udać na solidny odpoczynek od serii...
Dungeon Siege III, 3,5 Trochę taka niezbyt lubiana gra. Ale pamiętam że gdy grałem na premierę to bardzo mi się podobała mimo iż nigdy nie przepadłem za izometrycznymi grami. Podobno dużo gorsza niż poprzednie części ale ja w nie nie grałem wiec nie mam porównania. Obiecałem sobie zmierzyć się ponownie z Divinity: Original Sin ale uznałem że najpierw na rozgrzewkę przejdę sobie coś nie do końca może takiego samego ale choć trochę podobnego. DSIII to nie jest taki pełnoprawny cRPG tylko bardziej hack'n'slash. I muszę powiedzieć że gra się w niego całkiem nieźle, nie jest to żaden cud świata ale całkiem solidna produkcja.
Zazwyczaj gram w kilka gier jednocześnie. 3 czasem 4 tytuły. Wynika to z tego że czasem chcę sobie postrzelać, czasem zagłębić się w jakieś RPG a czasem poskradać.
Ale raz na jakiś czas trafi się tytuł który sprawia że odkładam wszystko na bok i gram tylko w niego, tak właśnie stało się właśnie teraz za sprawą Final Fantasy XIII.
Zdaję sobie sprawę ze wszystkich zarzutów które ludzie mają względem tego tytułu ale z częścią z nich się nie zgadzam a inne, cóż... mam w dupie ;).
Bardzo lubię postacie w tym tytule i relacje jakie między nimi zbudowano. To dość toksyczna grupa w której wiele jest nierozwiązanych spraw i ciężkich do przetrawienia emocji. To wszystko sprawia że fabuła naprawdę się broni mimo charakterystycznego dla serii kontrolowanego (no... przynajmniej zazwyczaj) kiczu.
Gra jest przez większość czasu liniowa i to jest jeden z największych zarzutów względem gry. Mnie osobiście liniowość w grach nigdy nie przeszkadzała, wręcz lubię, a narzekanie na liniowość w tego typu jRPG jest moim zdaniem kompletnie bez sensu. No bo jaka jest w zasadzie różnica czy grinduję na potworkach porozrzucanych na jakiejś tam przestrzeni czy ustawionych w linii na ścieżce. Gdybym je miał rozsypane po jakiejś przestrzeni to i tak ubijałbym wszystkie żeby podlewelować.
Świetny jest moim zdaniem system walki. Do niego również wiele osób ma "ale", mianowicie że tak naprawdę zamiast wybierać akcje dla swojej postaci można wciskać "auto" i postać zrobi to sama. Fakt, można, tylko że wcale nie musisz tego robić. Co więcej, nawet jeśli to robisz to nadal pozostaje Ci główne danie w postaci żąglerki paradygmatami. Niesamowita zabawa w układanie schematów i taktyk, zwłaszcza kiedy trafimy na bardziej wymagającego bossa.
Dylematy w stylu, do tej walki ewidentnie potrzebuję Sentinela ponieważ boss posiada atak który zdejmuje mnie "na strzała" tylko teraz czy wybrać Snowa który jest w tej roli najlepszy ze względu na gigantyczną ilość HP czy może Fang która również pełni te rolę, punktów życia ma wprawdzie mniej ale przy okazji jest Sabotarzystą więc może przed tym mega atakiem bossa zdążę go debuffować opóźniając i osłabiając atak dając tym samym czas na to aby Hope nałożył buffy na moją drużynę... Uwielbiam w tej grze kombinacje przed walką z bossami :).
System rozwoju postaci jest prosty i niewymagający (kolejny zarzut względem tytułu) jednak w wielu jRPG w jakie grywałem rozwój postaci kończył się na tym że podskoczył poziom więc podskoczyły statystyki i... tyle. Co więcej było tak w kilku kultowych już dziś częściach serii FF.
Reasumując, dla mnie niesamowity tytuł z którym spędziłem 20 godzin w tym podejściu i pewnie ze stówę w sumie (jeszcze za czasów 7 genegacji robiłem dwa podejścia do gry i za każdym razem coś mi przerywało), choć gra pewnie nie dla każdego :).
Dungeon Siege III, 11,5h Naprawdę bardzo solidny hack'n'slash. Nie ma za co bardzo szczególnie pochwalić, ale nie ma też za bardzo za co szczególnie zganić. Fabuła w miarę ok, żadne kosmosy ale jest wszystko dobrze zarysowane. System walki bardzo solidny, gra na normalnym poziomie trudności nie jest wcale jakaś super łatwa, więc gra oferuje jakieś nienajgorsze wyzwanie. Idziemy cały czas do przodu, przemierzamy kolejne lokacje. Już raczej zbliżam się do końca, więc gra nie należy do najdłuższych ale gra się w miarę przyjemnie.
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 4h Nadeszła wreszcie wielka chwila, czas skończyć tę wspaniałą sagę... w oczekiwaniu na start kolejnej. Cold Steel III był cudowną, świetną grą, najlepszym jRPGiem w jakim grałem w życiu i teraz czas na wielkie zwieńczenie poprzednich 8 gier w serii. Standardowy prolog trwający 4 godziny jest podzielony na dwie części, w pierwszej gramy jako bohaterowie części serii sprzed Cold Steela natomiast w drugiej części wracamy do nowej klasy VII. Tutaj dwie rzeczy, pierwsza: czuć taki depresyjny klimat, klimat tego że wszystko poszło w diabły, poniesione zostały straty a świat ma poważny problem, oraz druga: stara klasa VII jest całkowicie bezużyteczna bez Reana, który siedzi gdzieś tam skuty w podziemiach i przechodzi wiedźmińską mutację bo włosy mu się wybielają. Co oni robili przez dwa tygodnie od wydarzeń z CSIII? Siedzieli na dupach, zamartwiali się, wpadali w depresję oraz czekali aż nowa klasa VII się łaskawie obudzi. Zrobić coś z zaistniałą sytuacją? Nie. Spróbować uratować swojego lidera i tego który jest dla nich najważniejszy? W żadnym razie. To było strasznie słabe. Nowa klasa VII okazała się mieć dużo więcej woli i determinacji aby od razu bo wybudzeniu ze śpiączki coś zrobić, musieli wydrzeć ryja na swoich starszych kolegów aby się ogarnęli. Nie jestem fanem nowej klasy VII ale to co tu odwaliła stara to ludzkie pojęcie przechodzi...
Ja postanowiłem przypomnieć sobie całego Wiedźmina. Jedynka zawsze najbardziej mi się podobała ale ostatni raz grałem w nią baaardzo dawno temu. Wczoraj wieczorem ukończyłem prolog i wciąż gra mi się bardzo podoba.
A poza tym regularnie gram w Crusader Kings 3, które w sumie jest chyba najlepszym erpegiem w jaki grałem.
Ja ostatnio wróciłem sobie do Gothica II NK, ale nie gram w podstawkę, tylko w moda Cienie Przeszłości opowiadającym wydarzenia na ok. poł roku przed przybyciem Bezimiennego do Górniczej Doliny. Na ten moment (a spędziłem w nim już jakieś 8 godzin) jestem nim oczarowany. Pod względem dopracowania szczegółów jest to mod wybitny. Ciężko mi jest jedynie ocenić fabułę, bo tak na oko została mi może trochę mniej niż połowa gry, więc jeszcze sporo nie widziałem, ale pod każdym innym względem na ten moment jest to absolutne 10/10. Jeśli fabuła dorówna wszystkim pozostałym elementom, to w zasadzie można go nazywać nieoficjalnym dodatkiem. Nawet polski dubbing został świetnie wykonany.
25h w Tokyo Xanadu eX+ (PS4). Wrescie gra zaczęła mnie wciągać na dobre. 4 rozdział, fajne są smaczki z innych gier Nihon Falcom. ;)
No i nie może (jak na razie) zabraknąć ME3 online.
https://www.youtube.com/watch?v=aqG_XGZZ88Q&list=PLwVnCPfCL2NeEXB8ywWJSLdBmex80axuO
Pierwszego dnia weekendu przeszedłem oba dodatki do Bioshock Infinite mianowicie [bBurial at Sea episode 1 & 2 i dla mnie mimo że wciąż bardzo dobre to jednak wyraźny regres względem podstawki, troche bazowały na nostalgii po Infinite i tego że znowu można było w tym świecie pobyć z ulubionymi protagonistami. I ogólnie po przejściu czuje sie ten smutek że już ich nie zobacze, co chyba cechuje dobrą gre :) Jestem zaskoczony że fps wzbudził we mnie tyle emocji, zawsze byłem zdania że bohatera którego nie widze nie jestem w stanie polubić/ zwiazac sie emocjonalnie z nim a tu prosze
A co do drugiej części weekendu to kilka dno temu odpaliłem ten xbox game pass za 4zł za 3 miesiące ( nie miałem nigdy bo raczej jestem graczem PS) i zaznaczyłem sobie trzy tytuły Tell me Why[\b] Nier Automata, Outlast 2. Zaczne od tego pierwszego podkreślonego bo akurat fabularne historie z małą ilością gameplayu to mój ulubiony gatunek :) No i gierka na jeden dzień wiec idealnie na niedziele
Dungeon Siege III, 14h Już chyba miałem ze 3 finałowe walki, i ciągle sądziłem że ta aktualna to będzie ta ostatnia a tu nie, gra ogólnie nie chce się skończyć. Final boss ciągle ucieka przez co gra się przedłuża. A jako że nawet na normalnym poziomie gra nie jest wcale taka łatwa to momentami dochodzi do zapaści nerwowej gdy musimy powtarzać walkę z 10 razy...
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 41h No tego to się nie spodziewałem, ponad 40 godzin na liczniku, skończony pierwszy akt a dalej gramy bez głównego bohatera. To tak jakby w Wiedźmina 3 przez pierwsze 1/3 gry nie gralibyśmy Gerwantem. Szok. Przed zagraniem zastanawiałem się co tu się wydarzy, jak to wszystko co się wydarzyło na koniec CSIII będziemy dokręcać, a teraz muszę się zastanawiać nad tym ile jeszcze grania nim nasz bohater się pojawi. Ale gra się super dobrze, mój ulubiony turowy system walki powraca i jest tak dobry jak pamiętam. Jak na razie najdłuższa walka trwała 17 minut, jakieś wielkie bydle. Ogólnie mam wrażenie że jest trochę trudniej na normalu niż w poprzedniej części. Ten pierwszy akt bez Reana to jak dla mnie taki przedłużony prolog był ale już parę w miarę ciekawych rzeczy się zadziało, odwiedziliśmy jakieś nowe miejsca w przeciwieństwie do CSII gdzie mam wrażenie że cała gra to były stare lokacje z jedynki. Jest bardzo dobrze a najlepsze mam nadzieję wciąż przede mną.
Aktualnie
Mass Effect LE Xbox One X Moje pierwsze podejscie do serii, jestem po ok 10h i jeszcze nie opuscilem nawet cytadeli. Juz jestem zachwycony, a wiem, ze bedzie tylko lepiej.
Outlast Xbox One X Tutaj drugie podejscie, bo zaczalem kiedys na switchu, ale nie skonczylem. Zmotywowalo mnie dodanie dwojki do gp. Swietny klimat, a po Village mam ochote na cos bardziej horrorowego.
Metro Exodus Sam Story Xbox One X Ledwie zaczalem, ale juz mi sie podoba. Podstawka byla super, jestem fanem calej serii. Tu jeszcze bardziej czuc klimat Stalkera, od razu sie przypomina Lemansk.
Lego Lord of the Rings Playstation 3 Jedna z najlepszych gier osadzonych w Srodziemiu, dzieki dialogom swietnie oddany klimat i wydarzenia z filmow. Plus za otwarty swiat. Skonczylem Druzyne Pierscienia i robie krotka przerwe.
Brothers in Arms Road to Hill 30 Playstation 2 Uwielbiam ta serie choc zawsze bede powtarzal, ze hitboxy to kpina. Nawet dzisiaj prezentuje sie calkiem niezle, szczegolnie skyboxy. Cala trylogia to swietna historia, mocno w klimatach Kompanii Braci.
Ostatnio skonczylem
Lord of the Rings Two Towers Playstation 2 Kiedys bardzo ja lubilem, ale powrot po tylu latach okazal sie nieco bolesny. Wydany rok pozniej Return of the king broni sie duzo lepiej, tutaj kuleje zarowno grafika jak i sam gameplay.
Grand Theft Auto 3 Playstation 2 Jestem fanem, albo nawet fanatykiem GTA i nie zlicze ile razy skonczylem trojeczke. Jak zawsze bawilem sie przednio. <3
Resident Evil Village Playstation 4 pro Jak wyzej, jedna z moich top serii od czasow psone i pierwszej czesci. Podobalo mi sie, nawet bardzo, ale nie pozostawilo z efektem wow. Ot, solidna czesc serii, choc tez troche niewykorzystany potencjal. Standardowo koncowka nieco odstaje od reszty.
Co planuje zaczac
Assassins Creed Valhalla Xbox One X Trzecie podejscie i ostatnia szansa.
Po paru miesiącach znowu wróciłem do giercowania (mam nadzieję, że tym razem na dłużej).
Grand Theft Auto IV (25h - skończone) - przygody Niko dalej się fantastycznie trzymają. Jest mrocznie, dosyć smutno, ale prawdziwie. Zdecydowanie wraz z San Andreas mamy tu do czynienia z najlepiej napisaną fabułą i postaciami w serii, które niestety często są dosyć mocno pomijane (np. Little Jacob). Pod względem fizyki i grafiki to dalej najwyższa półka, lecz niestety dalej odbija się to w fatalnej optymalizacji nawet 13 lat po premierze. Na sprzęcie, który bez problemu ciągnął Cyberpunka i Valhallę na prawie full, tutaj miałem do czynienia z dosyć częstymi przycinkami, które nie były nawet zależne od ustawień graficznych...
Planet Coaster (27,5h) - ostatnio wróciłem sobie do starusieńkiego Rollercoaster Tycoon 2 (w formie OpenRCT2) i na fali kolejnego zachwytu nad tą fantastyczną serią, postanowiłem nabyć godnego i świeższego spadkobiercę. Ale ta gra jest dobra - już pal licho zarządzanie itp. ale ile ta gra pozwala się kreatywnie wyżyć. Pobawiłem się w sandboxie, teraz robię scenariusze.
Destroy All Humans (1,5h) - pograłem chwilę i już wiem, że mi się mocno spodoba. Bardzo luźna, niezobowiązująca rozwałka z wykorzystaniem fajnych mechanik i okraszona dozą niezwykle sympatycznego humorku :P
Final Fantasy X - Po ukończeniu FF XIII nadal miałem ochotę na coś z tej świetnej serii i jak na zawołanie do GP wskoczył remaster X/X-2 no to korzystam ;). Nie jest to moje pierwsze podejście do tytułu, oryginały z PS2 stoją dumnie na półce ale trzeba przyznać że remaster jest dzisiaj dużo przystępniejszy.
Mass Effect: Andromeda - Brzydkie kaczątko w serii zaczyna mnie powoli wciągać. Kiedy podchodziłem do gry pierwszy raz byłem względnie świeżo po ukończeniu trylogii i ME bez Sheparda i reszty ekipy był dla mnie nie do przyjęcia.
Teraz podchodzę do gry z większym luzem i gra mi się naprawdę przyjemnie, choć (przynajmniej narazie) postacie są słabiej napisane a ich los dużo mniej mnie obchodzi.
Śródziemie: Cień Wojny - Mimo iż jestem wielkim fanem zarówno książek Tolkiena jak i trylogii Jacksona jakoś tak nie po drodze było mi z grami w tym uniwersum. Postanowiłem jednak dać szansę temu tytułowi, narazie popykałem chwilę i myślę że będzie nieźle.
Dungeon Siege III, 15h, skończone Huh, o dziwo okazało się że finałowa walka była sporo prostsza niż kilka wcześniejszych walk z bossami. Dziwne i ciekawe zjawisko. Solidna gra i tyle, żadnych cudów na kiju ale gra się w miarę przyjemnie. Mam wrażenie że gra zostało trochę zbyt mocno zjedzona bo aż tak słaba to ona na pewno nie jest.
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 76h Czy graliście kiedyś w grę w której główny bohater przez pierwsze 45h na ekranie pojawił się w sumie może przez 3 minuty? Ja też nie. W wielu grach przeważnie jest tak ze mamy głównego bohatera który musi zebrać drużynę, tutaj dla odmiany od samego początku mamy drużynę... która musi zebrać bohatera. Ciekawa odmiana. CSIII był bardzo podobny w swojej strukturze do CSI, natomiast teraz CSIV jest bardzo podobny do CSII. A CSII podobał mi się najmniej właśnie przez wzgląd na to że momentami trochę się dłużył i było w nim zbyt dużo zapychaczy. CSIV jak na razie zdecydowanie się nie dłuży ale przynajmniej w drugim akcie więcej jest zapychaczy niż fabuły. Na 9h danej części aktu przypada 5h zapychacza i 4h fabuły co nie jest oszałamiającym wynikiem. Fabuła też mam wrażenie w tym drugim akcie trochę stoi w miejscu, niby są jakieś eventy fabularne ale to tak naprawdę zbieranie pobocznych postaci. Nie ma za bardzo żadnych twistów czy revealów znanych z wcześniejszych odsłon serii. A no i oczywiście praktycznie każda towarzyszka radośnie wyznaje mi swoje uczucia. Wraca karcianka w którą gra się lepiej niż w Hearthstone'a. Dodatkowo pojawił się także poker, blackjack oraz tetris.
Ogrywam sobie świetne Resident Evil Village oraz Terminatora ktory na polce czekal az teraz wyszla aktualizacja do PS5.
Btw Zapomnialem o GOLu troche, milosc do hobby wrocila wprost proporcjonalnie do oderwania sie od szamba, które tu wybija już od ładnych paru lat w niektórych wątkach czy komentarzach. Paradoksalnie - mniej Gola wieksza milosc do gierek.
Chciałem wrócić do czynnego czytania ale jak patrzę na zwierzęta mówiące kto ma co lubić albo jaki gust jest lepszy to aż się chce wyłączyć konsole wywalić gry i przerzucić na uprawianie pietruszki z dala od 'cywilizacji'. Na szczescie sa miejsca które są pełne entuzjastów gierek z którymi można porozmawiać ale niestety Gol to już nie jest to miejsce. Dlatego jak ktoś chce przejąć wątek robić nowe części to spoko. Ja wchodzę tutaj zbyt rzadko żeby się tym zajmować.
God of War 2005 (ukończony) - Kilka dni temu ponownie go ukończyłem i muszę przyznać, że bawiłem się tak samo dobrze jak za pierwszym razem kilka lat temu. Pomimo upływu lat nadal jest piekielnie grywalny.
Gothic II Noc Kruka - mod Cienie Przeszłości - Ostatnio trochę zwolniłem, ale i tak cały czas przybliżam się do końca. Jestem już w 2 z bodajże 3 rozdziałów, więc akcja powinna zacząć przyspieszać.
Jak & Daxter: The Precursor's Legacy - Coś mnie wzięło ostatnio na nostalgiczne powroty, bo jest to kolejna gra, do której wróciłem po paru latach. Pomimo tego, że sporo wydarzeń pamiętam nadal bawię się świetnie, czyli jest dokładnie tak samo jak w przypadku GoW :)
Nadrabiam kilka przegapionych gier z ostatnich dwóch lat, ale także mam ochotę na powrót do staroci.
Destroy All Humans (2020) (10h - skończone) - naprawdę przyjemna gra. Nie grałem w oryginał, ale gdy sobie porównałem na tubie strzępki gameplayu ze starej wersji to naprawdę doceniłem jak wiele pracy włożono w ten remake. Co prawda rozgrywka nie jest jakaś niesamowita i pod koniec potrafi już nieco znużyć, ale i tak spędziłem sporo przyjemnych godzin przy tym tytule. Zdecydowanie czekam na remake dwójki.
Saints Row 2 (1,5h - porzucone) - to już moje chyba 3 czy 4 podejście do tej gry. Pierwsze kilka razy wynikały z faktu, że gra koszmarnie się cięła na moim starym laptoku bo mimo, że spełniałem wymagania sprzętowe to niestety Święty Rów 2 to chyba najgorzej zoptymalizowana gra w dziejach. Tym razem jednak odpalałem go już na nowym kompie, który bez problemu sobie radzi ze wszystkimi assasynami, cyberpankami... i cóż szału nie ma nawet z modem Gentlemen of the Row. Oczywiście już nie ma mowy o graniu w 20 klatkach, ale o pełnych 60 to można tu co najwyżej pomarzyć. Ale już nieważna optymalizacja - sama gra niestety jedzie już takim brzydkim i przestarzałym paździerzem, że nie mogłem się zmusić, aby brnąć dalej. Wiem, że według fanów ponoć jest tu najlepsza fabuła w serii, ale sprawy techniczne i gameplayowe niestety wzięły górę.
Saints Row: The Third (20h - ukończone) - nie powiem jednak złego słowa o trójeczce, która dalej pozostaje jednym z moich ulubionych sandboxów ever. W przeciwieństwie do mocno nijakiej dwójki, ta gra ma w końcu mocno nakreślony styl i charakter. Gameplay usprawniono, fabułę i misję podkręcono na maxa, a graficznie świetnie się to broni po tych 10 lat, a mówię tu o wersji vanilliowej, a nie zremasterowanej. Był to szybki i niezwykle przyjemny powrót do Steelport.
Rise of the Tomb Raider (1h) - ostatni raz przeżyłem "środkowe" przygody pani archeolog przy okazji premiery wersji na PS4 te 5 lat temu. Gra mi się wtedy podobała i dosyć szybko ją ukończyłem. Postanowiłem wrócić do tego tytułu na PC z okazji miłej promki u Pana Gabena, a po lekkim nadmiarze sandboxowania, miałem też ochotę na coś bardziej liniowego.
W kolejce czekają Metro Exodus, Far Cry New Dawn, Hades, Immortals: Fenyx Rising i wiele więcej... Przy okazji czekam na szybkie przeceny najnowszego Residenta i Biomutanta :P
Hardkorowi fani Saints Row by cię zjedli Adam, bo dla nich nijaka trójka jest obrazą po genialnej dwójce. Wszystko w SRTT jest gorsze niż w SR2 a w szczególności miasto, misje i fabuła właśnie.
Czekam na naprawione SR2 jak na nowe życie (bardziej niż na SRV) bo bardzo chcę pograć ale w sensownej jakości technicznej, może się kiedyś doczekam.
Wiem, że fani by mnie zjedli, ale trudno. Trójkę kocham, czwórkę lubię (choć wiem, że to raczej robiony na szybko i po taniości dodatek). W jedynkę chciałem kiedyś zagrać, ale ostatecznie pozbyłem się wszystkich Xboxów. Myślę, że dwójce dałbym większe szansę gdyby wyszedł jakiś remaster, albo w końcu wyszła ta zapowiadana mega łatka po odnalezieniu kodu źródłowego (choć ponoć coś tam się przykrego stało z twórcą i projekt stoi pod znakiem zapytania). A tak to wszystko jakieś takie szare, nijakie i toporne (kto wpadł na ten debilizm, aby po rozpoczęciu zadania pobocznego trzeba jeszcze jechać przez pół miasta do jakiejś specjalnie wyznaczonej strefy zamiast po prostu zacząć w miejscu jego odebrania jak w trójce?)
Ja w SR nie gram dla fabuły, a głównie dla świetnych postaci i super przyjemnego gameplayu.
Pograłem sobie trochę wczoraj wieczorem z córami w Mass Effect 3 online (PC) a wcześniej w Tokyo Xanadu eX+ (PS4). Rozdział 4 ukończony. Akihiro dość mocno mi przypominał Walda z Zero/Ao no Kiseki. Nawet hala gdzie spotkał się gang była podobna do tej z Crossbell.
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 112h Ok, tydzień temu narzekałem trochę na drugi akt więc co w takiej sytuacji może zrobić gra? Na koniec aktu dać taką scenę która spokojnie była nie tylko najlepszą sceną w grze ale jedną z najlepszych (o ile nie najlepszą) sceną w całej serii. Taka scena w trakcie której krzyczy się, płacze, skacze po ścianach, wyłącza grę aby wejść na YT zobaczyć reakcję innych ludzi i przez kilka godzin potem nie można dojść do siebie bo hype wyleciał w kosmos. Naprawdę mało gier było w stanie doprowadzić mnie do takiego stanu. Nigdy nie zdarzyło mi się płakać w trakcie grania w grę (jeden z powodów dla którego nigdy żadnej grze nie dałem maksymalnej oceny) a w CSIV już ze 3 razy oczy mi się szkliły więc jesteśmy na dobrej drodze. Jest szansa że będzie to ostatecznie najlepszy Cold Steel. Tak jak trójka była ulepszoną jedynką tak czwórka to ulepszona dwójka. Dwójka była najgorsza więc było trochę co polepszać ale chyba się udało, jednak pacing gry tak jak w CSII nadal nie jest najlepszy ale tutaj o wiele więcej się dzieje.
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 141h Przed premierą obstawiałem niewinnie że czwórkę uda mi się skończyć w minimalnie krótszym czasie niż trójkę (153h), dokładnie tak samo jak było z dwójką w stosunku do jedynki. Ale nic tego nie zapowiada. Co prawda, jestem już w finale no ale przecież on trochę zajmie. Pod paroma względami jest ten CSIV lepszy niż CSIII ale pod paroma względami jest gorszy więc w sumie nie umiem odpowiedzieć (jeszcze?) na pytanie która część jest lepsza. Fabularnie wygrywa CSIV, gameplay jest taki sam, ale CSIII miał mniej zapychaczy i były one lepiej wplecione w fabułę. Więc jest bardzo blisko remisu. Zobaczmy jak finał wpłynie na moją finalną ocenę. Wreszcie także sfinalizowany został mój romans trwający od pierwszej części :)
Po 7 miesiącach niedziałania nagle znowu najcudowniejsza gra na świecie Gothic II postanowiła się ponownie uruchomić, więc myślę że po skończeniu CSIV wrócę w znane mi dobrze regiony i klimaty. Byleby tylko bez takich numerów znowu, że pogram sobie trochę i potem znowu się gra zbuntuje i przestanie działać na 7 miesięcy...
Gothic II Noc Kruka - mod Cienie Przeszłości (ukończony) - Okazało się, że byłem dużo bliżej końca niż myślałem, bo ukończyłem moda już następnego po napisaniu poprzedniego posta. Nadal podtrzymuję to, co pisałem wcześniej. Mod jest niemalże wybitny. Takiego dopracowania każdego pojedynczego szczegółu nie widziałem jeszcze w zadnym innym modzie. Do tego dochodzą jeszcze ciekawe nowinki skryptowe i polski dubbing, który jakością nie odbiega od profesjonalnego. Na ten moment jest to jeden z najlepszych modów, w jakiego kiedykolwiek zagrałem (jak nie najlepszy). Jak ktoś chce sobie powrócić do Gothica, ale nie chce mu się ponownie ogrywać podstawki, to cienie Przeszłości są najlepszym możliwym wyborem.
Ogólnie miałem tylko jeden mały zgrzyt. Tak się wciągnąłem w tego moda, że w ogóle nie wyczułem tego, że zbliżam się do końca i pozostał lekki niedosyt. No ale poza tym wszystko wyszło idealnie.
Gothic II Noc Kruka - mod Czarne Serce (ukończony) - Zaraz po Cieniach Przeszłości zachciało mi się zagrać w kolejnego moda i tym razem padło na Czarne Serce, który opowiada o tym, jak Cavalorn wraz z Gaanem zostali wysłanie przez magów wody na misje w celu zniszczenia serca Szponu Beliara.
Również bardzo mi się podobał. Może nie jest tak dopieszczony jak CP (ogólnie jest dużo mniejszym modem), ale ma parę swoich charakterystycznych elementów i smaczków, dzięki czemu grało się bardzo przyjemnie. Również posiada polski dubbing. Jest to idealny modzik na jeden lub dwa wieczory.
God of War: Ghost of Sparta - Ciąg dalszy mojej przygody z GoW. W sumie to ciężko coś więcej napisać. To nadal jest ta sama gra oparta o te same schematy, w którą gra się równie przyjemnie.
The Legend of Heroes: Trails of Cold Steel IV, 160h, skończone Świetna gra, po prostu świetna, cudowna. Bardzo godne zwieńczenie sagi i wszystkich poprzednich gier z serii. Jest tutaj trochę zapychacza i fetch questów gorzej wplecionych w grę niż w poprzedniej części ale fabuła... fabuła, postaci i cały lore świata to jest coś pięknego. Absolutne mistrzostwo do którego duże zachodnie gry nawet się nie zbliżają. Ta seria jest po prostu wielka, inne popularniejsze serie jRPG naprawdę momentami wypadają bardzo blado w porównaniu do serii The Legend of Heroes. W Cold Steel IV mamy takie momenty podczas których skaczemy po ścianach, krzyczymy, płaczemy i nie możemy powstrzymać hajpu. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło płakać w trakcie gry a tutaj kilka razy zaszkliły mi się oczy. Gameplayowo nic się nie zmieniło, jest genialnie, najlepszy turowy jRPG w jakiego grałem. System walki w takiej Personie 4 to wielka bieda w porównaniu z tym co mamy tutaj. Nie można jeszcze zapomnieć o genialnej ścieżce dźwiękowej. Cóż tu więcej powiedzieć, kto nie grał w tę serię to nie wie co traci. Teraz tylko czekamy na kolejne odsłony tej fenomenalnej serii.
Divinity: Original Sin Enhanced Edition, 3,5h Nadszedł czas aby wreszcie rozliczyć się z przeszłością. Podchodziłem do tej gry już dwa razy, i najdłużej udało mi się z nią wytrzymać 2 godziny. Nie wiem w czym leżał problem. Jednak po nabytych w ostatnich latach doświadczeniach z grami cRPG obiecałem sobie ze wrócę do Divinity ostatni raz aby dowiedzieć się co z tą grą jest nie tak. I jak na razie, a wytrzymałem z grą już dłużej niż kiedykolwiek nie wiem co z nią było nie tak te 5 czy 6 lat temu. Jak dla mnie gra jest jakaś strasznie toporna, interfejs mało funkcjonalny te wszystkie okienka, musisz wchodzić do ekwipunku aby użyć np. wytrychów do otwarcia skrzynia zamiast po prostu używać wytrychów klikając bezpośrednio na skrzynie ale tak poza tym to wszystko wydaje się w miarę solidne. Uwielbiam turowy system walki w jRPG więc nie chciało mi się zbytnio wierzyć że to w nim tkwił ten problem lata temu, jest on bardzo solidny. Zobaczymy jak będzie dalej ale na razie wrażenia zdecydowanie pozytywne.
Divinity: Original Sin Enhanced Edition, 9h No powiem tak, w Pillars of Eternity II i Wasteland 3 na pewno grało mi się lepiej. To nie jest przecież aż ta stara gra a czuję się w niej jakbym grał w coś co wyszło ze 25 lat temu. Grając w Gothica II takiej starości nie czułem. Interfejs jest do kitu, te menusy wszystkie, toporne to w cholerę jest. Zaczynamy grę, dochodzimy do miasta i w sumie gra zwala na nas tonę zadań. W niektórych zadaniach to ciężko się w ogóle domyślić co zrobić. Co gorsza, to dotyczy także głównego wątku gdzie przez chwilę nie miałem pojęcia co zrobić, wydawało mi się że wszystko co mogłem to zrobiłem, tam gdzie mogłem to wszystko przeszukałem i nic. Okazało się że nie wylizałem dostatecznie jednej ściany w tajnej lokacji. Gra zdecydowanie nie prowadzi za rączkę ale nie wiem czy to dobrze, chyba trochę przegięto w drugą stronę. Po 9 godzinach grania to ja w sumie dalej nie wiem jak mam się nowych umiejętności nauczyć. W porównaniu do innych współczesnych przedstawicieli gatunku to Divinity wypada chyba aż za hardkorowo.
Mass Effect Legendary Edition (ME1), 8,5h Po 6 czy 7 latach naszła wreszcie pora by ponownie udać się w nieznane i uratować galaktykę przez inwazją starożytnych, kosmicznych kosiarek. Przechodziłem trylogię nie wiem ile razy, znam na pamięć dialogi zarówno polskie jak i angielskie ale femShep grałem tylko raz z 9 lat temu. A jako że jedną z rzeczy które Edycja Legendarna poprawia jest niby kreator postaci więc można w nim stworzyć coś nie wygląda jak kwadratowy ziemniak. No dobrze wygląda ten ME1 odświeżony, trzeba to jasno powiedzieć: lepsze tekstury, oświetlenie, cieniowanie, assety przeniesione z ME3, poprawione strzelanie. Ale Mako to jest gorsze niż w oryginale. Przed premierą było mówione że będzie można włączyć stare prowadzenie się Mako no ale kłamali. Co gorsza, niezbadane światy z jakiegoś powodu bardzo lubią gubić klatki więc ich eksploracja jest dosyć nieprzyjemna. Pierwsze 8 godzin do momentu gdy gra się otwiera i otrzymujemy do dyspozycji Normandię to naprawdę jest bardzo wysoki poziom.
Przez EURO moje tempo grania bardzo mocno spadło, więc tym razem jest dosyć skromnie.
God of War: Ghost of Sparta (ukończony) - Co tu więcej pisać, to jest stary dobry GoW. Jak ktoś lubi klasyczne części, to ta również powinna mu się spodobać. Podoba mi się to, że pomimo już tak oklepanego schematu twórcy nadal wpadają na świeże pomysły urozmaicające rozgrywkę. Ogólnie to podobał mi się jeszcze bardziej od Chains of Olympus. Jak ktoś jest fanem serii i ma dostęp do PSP lub PS3, to zdecydowanie polecam.
Aktualnie tłukę głównie w jeden genialny tytuł mianowicie Yakuza - Like a Dragon. Yakuza to seria o której po prostu wiem że będzie mi się podobać ale mam z nią dwa problemy. Pierwszy, ten mniej istotny to te wszystkie głupkowate minigierki i poboczne aktywności które mnie po prostu irytują, niemniej mogę je zazwyczaj olać, pogodzić się z tym że nie zrobię "calaka". Większy problem to ten cholerny dubbing, a raczej jego brak w jakimś ludzkim języku. Owszem są angielskie napisy ale jak już gram po angielsku to zdecydowanie wolę dubbing. No i w Like a Dragon jest i siedzę i tłukę jak zły, nie mogę się oderwać. Od Yakuzy 0 odbiłem się za dwa razy przez ten japoński, ale przejdę bo fabuła jest genialna... ale narazie Like a Dragon ;).
Jak mam ochotę na jakąś odmianę to pogrywam sobie w A Plague Tale: Innocence (również znakomita gra) oraz NFS Hot Pursuit Remastered.
Nie wiem czy granie w Yakuzę 7 bez grania w poprzednie części jest do końca rozsądne. To niby zupełnie niezależna odsłona ale na pewno coś ci zaspoileruje z poprzednich odsłon. A nazywanie ninigierek i aktywności pobocznych głupkowatymi i irytującymi to skandal i w ogóle. A i granie w Yakuzę czy jakąkolwiek inną grę japońską z angielskimi głosami to masochizm :)