Mój ulubiony RPG łącznie z pierwsza odsłoną, bardziej mi przypadł do gustu niż BG1&2 oraz PT. Ucieszyłbym się z kontynuacji w stylu BG3.
Bardzo lubię ICWD3 z racji na to, że było z jedno strony dalej klasyczna gra izometryczną na Infinity ale z drugiej było oparte o D&D3, które w wypadku gier komputerowych sprawdzało się znacznie lepiej niż poprzednia edycja, dając graczowi więcej narzędzi do dyspozycji.
Stąd obok BG2 i Tormenta lubię wrócić czasami do ICWD2. Do czasu pojawienie się gier Lariana (DoS i następne) był to najlepszy taktyczny RPG dla mnie, skupiający się na wymagających, ręcznie rozplanowanych starciach a nie powtarzalnych z generatora.
Oczywiście. Ale bawiłem się ciut słabiej niż w ICWD2.
Pamiętam, że irytowało mnie tam podejście do prędkości drużyny, przez to, ze postacie miały różną prędkość również poza walką to się trzeba było ręcznie pilnować trzymania jakiegoś szyku. Ale dalej to kawał świetnej gry.
W ogóle Troika to był ewenement, wydali trzy gry i wszystkie trzy są absolutnie fenomenalne. ToEE niby najsłabsza, ale tylko dlatego, ze pozostałe dwie to arcydziała.
Bardzo dobra gra, świetna walka końcowa z Isairem i Madae. Do dziś mam tę grę wydaną na płytach CD.
Cześć pierwsza to dla mnie ogromne pokłady nostalgii. I choć korci żeby zagrać w obie części, trochę strach czy nie pozostawić ich w pamięci jako super przygody.
Świetna giera, warto wspomnieć że fani zrobili nieoficjalną wersję EE która działa świetnie
Chętnie zagrałbym w 3 część, ale niestety żydy z wizard of coast nie chcą dać licencji na gry w zapomnianych krainach
Dla mnie super gierka. Każda gra na IE mi się podobała, ale w ICWD koncentracja na anonimach dawała mi pełną swobodę myśli taktycznej w czystym wydaniu. Takie wczucie w idealną drużynę :)
Fajna gra. Pamiętam, że jak grałem pierwszy raz, to jeszcze dość słabo znałem zasady d&d i zrobiłem sobie taką totalnie z dupy drużynę, gdzie łączyłem wszystko, co wydawało mi się cool i w rezultacie męczyłem się strasznie. Potem, już troche bardziej ogarnięty, stworzyłem taki klasyczny erpegowy team z dwoma wojownikami, czarodziejem, klerykiem, łotrzykiem i (chyba) paladynem i wtedy już szło jak przez masło. W sumie szkoda, że nie ma jej na konsole, bo nawet bym do tego chętnie wrócił po latach.
O ile do jedynkę darzę dużo większą nostalgią i uwielbiam jej surowy klimat, tak dwójka była zdecydowanie lepsza of strony rozgrywki właśnie dzięki zmianie zasad.
Grę wyróżniał rzekomo adaptacyjny poziom trudności, bo AI wrogów i chyba też ich liczebność dostosowywała się do umiejętności gracza, ale prawdę mówiąc, mimo że przechodziłem tę grę wiele razy, to nigdy nie widziałem, czy aby na pewno tak się dzieje.
Co do roleplay'u w dialogach, to rzekłbym, że był na wyższym poziomie od Baldurów - również w ID1. Ta seria uwzględniała w dialogach i klasę postaci i jej rasę, dając unikalne opcje dialogowe, które często pozwalały wycisnąć więcej expa albo efektywniej rozwiązać problemy. W jedynce np. bard lepiej dogadał się z nimfą, podobnie elf, druid poradził ogrowi pozbyć się bólu głowy bez konieczności konsultacji z Arundelem, a np. paladyn wyczuł zło ukryte pod iluzją na 4 poziomie smoczego oka. EE przywróciło więcej takich interakcji (np. mag może wyłączyć żelazne golemy Malavona). ID2 miał podobne rozwiązania w dialogach, gdzie kapłan mógł odesłać ducha nawiedzającego gospodę czy np. krasnolud wyciągał więcej informacji rozmawiając z zabitym goblinem za pośrednictwem kapłana Myrkula.
Icewind Dale 2 pamiętam też za wielokrotne solowanie gry. Obok Baldur's Gate 2 była to moja ulubiona gra Infinity Engine, którą z przyjemnością przechodziłem jedną postacią.
Z perspektywy czasu dostrzegam duże podobieństwo do gold boxów - większa skala bitew, poszukiwanie źródła zła nękającego miasto, drużyna w całości skonstruowana od podstaw itp. Gra może przeszła na 3 edycję D&D, ale klimatem opowieści nawiązuje do przełomu lat 80. i 90.
Nic dodac, nic ujac. Ja tez mialem skojarzenia z Gold Boxami - prowadzenie i rozwijanie wlasnej druzyny, duzo bitew.
I chyba moj ulubiony poziom - 2 pietro lodowej swiatyni z wieloma typowo dungeon-crawlerowymi zagadkami.
W taki remaster to bym zagrał, tj. pierwsze dwa Baldury i Icewind Dale z zasadami i mechanikami Icewind Dale 2. Była nawet modyfikacja która przenosiła Baldury na silnik IWD2 (Icewind Gate), ale nigdy nie wyszło poza stadium prototypu. A szkoda, bo nawet tam rysowały się bardzo ciekawe możliwości. Np. ciężkie zbroje nie były jedyną słuszną opcją, wysoka zręczność i lekki pancerz sprawdzały się nawet lepiej. Osoby które swoją przygodę zaczynały od BG3 zrozumiałyby to bardzo dobrze.
Szkoda że BeamDog nie uzyskał kodu źródłowego IWD2 (ponoć został utracony) ani nie próbował samodzielnej modyfikacji mechanik, decydując się zamiast tego na "bezpieczny" remaster. D&D 3.0 (w takiej postaci na jaką pozwalał silnik Infinity) był dużo bardziej sensowny i zrozumiały dla użytkownika niż miks mechanik z różnych edycji które widzieliśmy w Baldurach i pierwszym IWD.
Grałem kiedyś w Icewind Gate, ale pomijając, że mod wymagał kolosalnego nakładu pracy, to jeszcze totalnie brakowało tam balansu. W momencie gdy go testowałem to wszyscy wieloklasowcy i dwuklasowcy mieli poziomy przeniesione 1:1, czyli jak ktos mial np. wojownik 9/łotrzyk 11 to był dosłownie postacią 20 poziomu.
Powstawała też totalna konwersja ID1 na silnik ToEE. Bardzo fajna, ale też nic z tego nie wyszło poza prologiem:
https://co8.org/community/threads/archived-icewind-dale-toee-total-conversion-open-beta.12019/
A mi rzadna część Icewind Dale nie podeszła. Ledwo przeszedłem.
Brakowało mi dobrej historii, ciekawych postaci oraz angażujących questów. Były to gry skoncentrowane głównie na potyczkach, a i te były banalnie proste. Wystarczyło zamiast kombinować z doborem drużyny, zrobić samych wojowników i samo się przechodziło.
Ale rozumiem. Może na wyższym poziomie sposób z samymi wojami by nie przeszedł. Aż mnie korci żeby sprawdzić z ciekawości :)
"Wreszcie mieliśmy większą kontrolę nad dobieraniem umiejętności, atutów (co też mogło się przekładać na dialogi, w IWD 2 odrobinę mniej, ale wciąż)" - to troche bzdura, bowiem Icewind Dale 2 ma wiekszy wplyw statystyk/ras/klas na dialogi, niz jakakolwiek wczesniejsza gra Black Isle i Neverwinter Nights. Problem byl taki, ze nie byly one oznaczone, stad sprawialy wrazenie, ze sa normlanymi opcjami dialogowymi. Wystarczy przejrzec Prima's Official Strategy Guide - tam sa one rozpisane :)

Bardzo miło wspominam ID2. Miałem swego czasu ładnie wydaną wersję w bigboxie.
Fajna muzyka, dobra rozgrywka oparta na DnD 3ed. Akurat graliśmy wtedy papierowe sesje na tym systemie i jakoś tak bardzo sentymentalnie wspominam ten licealny okres :)
W ramach ciekawostki rzucam ówczesną reklamę gry w prasie.
Zobaczcie jak wtedy CD Projekt rekrutował zespół do tworzenia wiedźmina :)
https://www.youtube.com/watch?v=HW5r1QWMF9Q
Za sam ten utwór należą się dodatkowe punkty do oceny
No i oczywiście tworzenie drużyny z Władcy Pierścieni - Gimli, Legolas, Frodo, Gandalf, Galadriel, Aragorn. W części I też taką drużynę tworzyłem :P
IWD2 >>> BG2.
Raz, że świat jakoś tak fajniej zbudowany, niby liniowy ale jakoś tego nie czuć. Klimat, muza. I coś co bardzo rzadko jest wspomniane (tu tylko przez Adona), maaaaaaaasssssaaaa różnic pomiędzy rasami, klasami i nawet samymi atrybutami, z którymi się gra. Coś co dziś wydaje się być standardem w każdym porządnym RPG.
Ten tekst i ten wątek sprawiły, ze aż mam ochotę zagrać w IWD2, choć grałem tylko w jedynkę i nudziła mnie strasznie.
No mnie ciągnie po raz kolejny do sesji w dwójkę.
O ile jedynka miała świetny klimat, tak po prostu zdecydowanie wolę dwójkę.
choć grałem tylko w jedynkę i nudziła mnie strasznie
Dwójka jest taka sama, więc wiesz..
Różni się mechanicznie, ale gameplay loop jest identyczny, to ciekawszy rozwój postaci i więcej mechanik dostępnych w walce.
Ostatni raz w IWD2 tak porządnie grałem jakoś w okolicach 2004r. Potem miałem jedno krótkie podejście, ale nie wiem dlaczego porzuciłem grę.
Teraz zainstalowałem ją ponownie z modem EE do czego skusiła mnie lektura trylogii Lodowego Wichru i całej reszty legend Drizzta.
Kiedyś już spotkałem się z komentarzem, że gry czerpią garściami z tego co opisywał Salvatore. Dużo historii regionu opowiadanych jest przez NPC i środowiskowo. Niemniej polecam przeczytać chociaż tą część cyklu Salvatorea i potem podejść do gier :)
Różni się mechanicznie
Dwójka różni się Mechanicznie, ale nadal core gry opiera się na przedarciu przez setki wrogów co na dłuższą metę może nudzić
Ostatni raz w IWD2 tak porządnie grałem jakoś w okolicach 2004r. Potem miałem jedno krótkie podejście, ale nie wiem dlaczego porzuciłem grę.
Teraz zainstalowałem ją ponownie z modem EE do czego skusiła mnie lektura trylogii Lodowego Wichru i całej reszty legend Drizzta.
Kiedyś już spotkałem się z komentarzem, że gry czerpią garściami z tego co opisywał Salvatore. Dużo historii regionu opowiadanych jest przez NPC i środowiskowo. Niemniej polecam przeczytać chociaż tą część cyklu Salvatorea i potem podejść do gier :)
Z cyklem Salvatore'a więcej ma wspólnego pierwsza część, dwójka odnosi się do powieści głównie przez rozwinięcie fabuły jedynki. Fabuła pierwszej części toczy się właśnie wokół Crenshinibona, tego samego reliktu z serii Drizzta, no i trochę zachaczyliśmy o Podmrok, aczkolwiek bardzo daleko od Menzoberranzan :) Z początku, za dzieciaka, wydawało mi się że Akar Kessel i Arakon to te same postacie.
Dwójka to już trochę opowieść poza miejscem akcji mająca z cyklem mało wspólnego, za to odwiedzaliśmy tereny na południe od Doliny i Podmrok już na pełnej (trochę bliżej jego domu, ale wciąż daleko), więc miało to trochę więcej wspólnego z pozostałymi książkami o Drizzcie, tymi od momentu odbicia Mithrilowej Hali.
Ja za to WotC nigdy nie wybaczę, że idealnie wpasowane w klimat Forgotten Realms Kuldahar nie jest kanoniczne!
Z zapowiedzi Icewinda pamiętam tłumaczenia, że postacie z książek się nie pojawią, bo akcja dzieje się kilkadziesiąt lat wcześniej.
Gra rozgrywa się w 1281 (DR), a chronologicznie w świecie pierwszą książką o Drizztcie jest "Ojczyzna" w 1297 (DR). Icewind Dale 2 jest w 1312 (DR). "Kryształowy relikt" a więc początek Trylogii Doliny Lodowego Wichru to 1356 (DR) a więc 75 lat po wydarzeniach z gry. Pierwszy Baldur's Gate w 1368 (DR).
Chyba nawet na tym forum ktoś pisał, że ten szkielet smoka w siedzibie Jorila to smok zabity przez Drizzta i Wulfgara, ale to nie może być Icingdeath, bo daty się nie spinają.
Miejsce się też nie zgadza. Mgliście, bo mogliście, ale pamiętam że Drizzt z Wulfgarem ubili tego białego smoka na północny wschód (?) od Dekapolis, Głębia Dorna leży w paśmie Grzbietu Świata, więc na południe od Dziesięciu Miast.
Gdzieś na angielskojęzycznym forum lata temu czytałem inną teorię w drugą stronę - że Icingdeath to Icasaracht, ale to jest już mocno naciągane. Kolor się zgadza, ale 3 wskrzeszenie to by już było za dużo. Ileż można tego samego smoka ubijać. Ale szukając informacji natknąłem się na ciekawostkę - Icingdeath miał w swoim skarbcu Miecz z Doliny Myrloch, ten z jedynki.
Co do Drizzta, to kurczę rzeczywiście, porównałem też daty z drugiej książki, bo zawsze mi coś świtało że można go byłoby teoretycznie spotkać w Podmroku w dwójce, ale też się nie to nie spina. Sama Ojczyzna kończy się w 1328 DR, więc podczas wydarzeń z IWD2 Drizzt jeszcze siedział w Menzoberranzan.
Jedynkę do dziś wspominam z mocnym sentymentem, głównie za niesamowity klimat - muzyka, lokacje, nawet interfejs świetnie pomagały w budowaniu klimatu.
W dwójce tego klimatu zabrakło. Obie gry mechanicznie stały na wysokim poziomie, miały ciekawą fabułę - ale dwójka to jednak NIE było to.
Jakim cudem ten wątek mnie ominął?
Icewind Dale II to obok Diablo, Diablo II, pierwszego Icewind Dale, Pillarsów i Might and Magic VII moja topka ULUBIONYCH cRPG. Nie najlepszych. Ulubionych. To różnica.
Ale saga Icewind Dale to dzieła kapitalne. Zawsze będę powtarzał że pierwszy IWD jest lepszy niż pierwszy Baldur's Gate. A dwójeczka? Cóż....Jedynka miała ciut więcej bardziej klimatycznych lokacji (w zasadzie wszystkie). Dwójka była w dużej mierze odcinaniem kuponów bo wiele lokacji się powtarza choć faktycznie zabrakło im błysku. Ale nikt mi nie wmówi że Targos, Kuldahar czy świątynia Auril są pozbawione klimatu! No i ta muzyka! Chyba ciut lepsza niż w jedynce bo Inona Zura zastąpił Jeremy Soule.
Ale co ma fajnego IWD II czego nie miała jedynka: to jest taktyczny RPG. Wyciśnięto tu z trzeciej edycji D&D wszystko co się dało. Można stworzyć dziesiątki typów drużyn i je testować. Klasy i rasy ze swoimi podrasami i podklasami, drowy i duergary i aasimarzy, dziesiątki atutów i umiętności....
No i GENIALNE portrety postaci! W żadnym innym cRPG ani przed ani po nie było tak klimatycznych wizerunków naszych herosów.
Ale mi smaka na zimę zrobiliście....W sumie w zimę zawsze ogrywam sagę Icewind Dale i Might and Magic VII.
No i ta muzyka! Chyba ciut lepsza niż w jedynce bo Inona Zura zastąpił Jeremy Soule.
Podchwytliwe. Powiem tak, jako całość lepszy jest soundtrack z dwójki, ale jeśli miałbym wybrać tylko jeden utwór to byłby to motyw z Easthaven.
Cholera, też sobie smaka narobiłem, a 2 miesiące skończyłem już jedynkę z dodatkiem.