Powiązania Virtus.pro z Kremlem sprawiły, że drużyna została wykluczona z wielu rozgrywek na e-sportowej scenie CSGO. Post umieszczony na Instagramie zespołu może jednak sugerować jej powrót do starej nazwy.
Powiązania organizacji Virtus.pro z Kremlem sprawiły, że drużyna została wykluczona z wielu rozgrywek na e-sportowej scenie CSGO. Post umieszczony na Instagramie organizacji może jednak sugerować jej powrót do starej nazwy.
Wybuch wojny w Ukrainie odcisnął piętno również na e-sportowej scenie Counter Strike: Global Offensive. Organizacje mające jakiekolwiek powiązania polityczne z Rosją zostały wykluczone z większości turniejów, a wśród nich znalazło się również Virtus.pro.
Drużyna ominęła jednak zakazy występując w rozgrywkach pod neutralną politycznie nazwą Outsiders. Rosyjscy zawodnicy nie reprezentowali zaś swojego kraju, ani nie nosili uniformów Virtus.pro.
Outsiders wygrali odbywającego się w listopadzie Majora IEM w Rio, co zapewniło im miejsce w nadchodzącym finale BLAST. W związku z tym sporym sukcesem, na oficjalnym Instagramie organizacji pojawił się post, który wywołał niemałe zamieszanie.

Źródło: Instagram | virtuspro
Post możecie zobaczyć powyżej, a prezentuje on grafikę z logami ośmiu drużyn, które wezmą udział w finale BLAST. Co ciekawe, na grafice widnieje logo Virtus.pro, a nie - wydawać by się mogło - pozytywniejszego PR-owo Outsiders.
W komentarzach pojawiła się masa pytań dotyczących powrotu Virtusów i stworzony został nawet osobny wątek na Reddicie związany z tym tematem.
Tam dyskusja skupiła się jednak głównie na samym turnieju BLAST, choć jeden z użytkowników podzielił się artykułem z portalu Dexerto, który odpowiada na wiele pytań.
Pierwszą informacją jaką w nim przeczytamy jest to, że nie zobaczymy na BLAST wizerunku Virtus.pro, lecz mistrzów tegorocznego Majora - Outsiders. Jest to o tyle dziwne, że reprezentacja Virtus.pro w Docie 2 otrzymała od Valve zezwolenie na udział w turnieju The International. Na scenie CSGO sytuacja wygląda jednak inaczej.
Dexerto przeprowadziło 24 września wywiad ze świeżym CEO Virtusów, Aramem Karamanukyanem. Był on bardzo zadowolony z decyzji Valve i liczył na to, że organizatorzy innych rozgrywek, takich jak ESL czy właśnie BLAST również zezwolą drużynie na reprezentowanie barw Virtus.pro.
Karamanukyan zapewnił w wywiadzie, że zespół zerwał jakiekolwiek relacje z ESforce - firmą, która ma rzekomo powiązania z rosyjskim rządem, z nadzieją na zdobycie przychylności organizatorów.
Jak widać, nie przekonało to osób stojących za turniejem BLAST. Nie zobaczymy więc loga Virtusów na tych rozgrywkach, ale do powrotu barw tej legendarnej, kiedyś złożonej w dużej mierze z Polaków drużyny, na pewno jest już coraz bliżej.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu.
Ustaw GRYOnline.pl jako preferowane źródło wiadomości w Google
6

Autor: Sebastian Grys
Karierę dziennikarską rozpoczął w sierpniu 2022 roku od współpracy z Newsroomem GRYOnline.pl. Świadomą przygodę z grami wideo zaczynał z takimi tytułami, jak pierwszy Assassin's Creed i Mass Effect, a przez resztę życia pielęgnował swoją pasję, badając rynek gier wideo. Otwarty na gatunki wszelkiej maści – od soulslike-ów, przez klasyczne RPG-i, na immersive simach kończąc. Niespełniony koszykarz, który co roku bezwstydnie kupuje nowe odsłony NBA spod szyldu 2K Sports; posiada także niebieski pas karate. Lubi przebywać na łonie natury, kartkować kolejne strony Vagabonda i raz po raz oglądać serię Hunter x Hunter.