Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 15 sierpnia 2014, 12:00

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity – nareszcie spore zmiany w mechanice rozgrywki! - Strona 2

Choć Ubisoft przestawia Unity jako rewolucyjną odsłonę serii (i to nie ze względu na osadzenie akcji w czasach Rewolucji francuskiej), to zwykle do tego typu obietnic podchodzimy sceptycznie, jak się jednak okazuje nowości jest sporo.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity – nareszcie spore zmiany w mechanice rozgrywki! - ilustracja #1

Zmieniła się także walka, która przez wiele lat uważana była za największą bolączkę serii. Wyznam, że nie dawałem wiary zapewnieniom Ubisoftu w tej kwestii, bo i w „trójce” miało być pod tym względem dużo lepiej, a jak to się skończyło, doskonale pamiętamy. Kiedy więc mój partner w zbrodni po cichu kierował się do kanałów, gdzie templariusze ukryli skarb (jego zdobycie było głównym celem prezentowanej misji), z premedytacją wywołałem burdę na ulicy, wiążąc walką czterech wrogów naraz. System ostrzegania przed ciosem wciąż obowiązuje, ale i tak mocno zdziwiłem się, gdy nagle zobaczyłem charakterystyczne czerwone ikony nad wszystkimi otaczającymi mnie żołdakami. Oponenci nadal mają manierę oczekiwania, aż to któryś z ich kolegów wykona brudną robotę, jednak zdarzają się sytuacje, że i pozostali uczestnicy starcia włączają się do niego w tym samym momencie. Sprawę utrudnia też bardziej skomplikowane parowanie ciosów. Zatrzymanie uderzenia nie jest już gwarantem bezpieczeństwa. Zdarza się, że asasyn na krótką chwilę zostaje wytrącony z równowagi, co nie pozwala mu w łatwy sposób wyjść z kontratakiem. Rezultat mojej pierwszej potyczki był taki, że w końcu zdecydowałem się rzucić granat dymny i uciec. Marnie, jak na kilkusetgodzinne doświadczenie w poprzednich odsłonach cyklu, ale to świadczy, że Unity jednak nas w tej kwestii zaskoczy.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity – nareszcie spore zmiany w mechanice rozgrywki! - ilustracja #2

Po tych krótkich eksperymentach zabrałem się do roboty, zwłaszcza, że partner zdołał już znaleźć się przy wejściu do kanałów. I tutaj od razu warto wspomnieć o kolejnej nowości. W misjach kooperacyjnych na ekranie widoczny jest wskaźnik nagrody, który zmniejsza się za każdym razem, kiedy nasza pozycja zostanie ujawniona. Najlepiej premiowane jest działanie w ukryciu i unikanie jak ognia otwartej walki. Pomysł jest naprawdę świetny, bo zmusza uczestników zabawy do skradania się i koordynowania działań.

Tryb kooperacji jest zaimplementowany w singlu, ale rządzi się swoimi prawami. Pytanie o ewentualny rozwój postaci w tym wariancie rozgrywki doprowadziło do ujawnienia kilku ciekawych informacji. Nasz bohater będzie zdobywać doświadczenie w co-opie, ale na innych zasadach niż w tradycyjnym multiplayerze. Autorzy podzielili umiejętności Arno na cztery grupy, których upgrade będzie uzależniony od tego, jaki styl rozgrywki preferujemy. Jeśli często będziemy wdawać się w potyczki ze strażnikami, będzie rosła zdolność walki; jeżeli preferujemy działanie w ukryciu, wzrośnie wskaźnik stealth itd. Każdy punkt rozwoju zapewni nam kolejne bonusy, czyniąc naszego bohatera skuteczniejszym ekspertem w danej dziedzinie. Asasyn będzie też w pełni konfigurowalny. Gracze będą mogli wybierać oręż spośród 85 elementów uzbrojenia i aż dwustu fragmentów odzienia. Jeśli dodamy do tego specjalistyczne skille (perki), w sumie dostępnych będzie aż 100 tysięcy kombinacji ustawienia postaci. Sporo.

Graliśmy w Assassin's Creed: Unity – nareszcie spore zmiany w mechanice rozgrywki! - ilustracja #3

Assassin’s Creed: Unity zrobiło na mnie świetne wrażenie. Podoba mi się znacznie usprawniona oprawa graficzna, kapitalny klimat wspomagany przypominającą europejskie odsłony serii muzyką, tłumy ludzi na ulicach, ale przede wszystkim mocno zmienione zachowanie naszego śmiałka i pomysłowe sterowanie, wymagające zmiany przyzwyczajeń. Kierując Arnem czułem, że faktycznie gram w coś nowego, mimo że założenia samej rozgrywki nie uległy przecież rewolucji. To będzie świetny tytuł, tylko jak po nim wrócić do „archaicznego” Rogue?

Krystian Smoszna | GRYOnline.pl

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!
Valheim to jeden z najlepszych survivali, w jaki kiedykolwiek grałem!

Przed premierą

Na rynku jest już mnóstwo gier tego gatunku, ale mało która startując z pułapu Early Access szturmem podbiła serca graczy, uzyskując 96% pozytywnych opinii spośród niemal 17 tysięcy wystawionych recenzji. Czy Valheim zasłużył na ten zachwyt?