autor: Luc
Testujemy Unturned - połączenie DayZ i Minecrafta, które szturmem podbiło Steama - Strona 3
Gra zaczynająca jako mod, tworzona w całości przez 16-letniego zapaleńca i oczywiście w pełni darmowa. Podobnych historii są setki, jednak mało która ma szczęśliwie zakończenie. Unturned udowadnia, że nic nie jest niemożliwe.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Zombie w sieci
Aspekt ten jest jeszcze bardziej widoczny w przypadku grania z innymi osobami. Unturned oferuje dwa tryby multiplayer – kooperację oraz typowe PvP. To właśnie w tym drugim oprócz zielonkawych nieumarłych, naszym największym zmartwieniem są pozostali gracze i ich destrukcyjne żądze. Unturned na obecnym etapie rozwoju akurat z wieloosobowym rodzajem rozgrywki ma jednak dosyć spore problemy – dostępu do bezpośrednich serwerów na razie nie uświadczymy, a i dołączanie do istniejących gier z poziomu klienta rzadko kończy się sukcesem. Póki co, jedynym rozwiązaniem jest korzystanie z zewnętrznego oprogramowania, choć, biorąc pod uwagę dynamiczny rozwój produkcji, zapewne wkrótce i ten element zostanie poprawiony. Zakładając, że finalnie uda nam się znaleźć z innymi graczami na jednej mapie, musimy niestety przygotować się na kolejną falę problemów. Choć wzajemne najeżdżanie i łupienie baz daje sporo frajdy, brak jakiejkolwiek kontroli nad stosowanymi praktykami bardzo szybko doprowadził do zalania większości serwerów przez zwykłych oszustów. O ile nie macie skłonności sadomasochistycznych i nerwów ze stali, zdecydowanie bezpieczniejszym rozwiązaniem pozostaje więc gra ze znajomymi.


Pierwowzór Unturned, to wydana w zeszłym roku modyfikacja do gry Roblox pod tytułem DeadZone. Mod, pomimo tego, że szybko stał się szalenie popularny, do dziś zbiera wiele krytycznych opinii. Główny zarzut odnosi się do potencjalnego plagiatu, jakiego miał dopuścić się twórca – niewiele wcześniej pojawiła się bowiem bliźniaczo podobna produkcja o tytule Apocalypse Rising, która zresztą chwilami do złudzenia przypomina również Unturned.
Niestety, nawet rozgrywka z najbliższymi przyjaciółmi potrafi stosunkowo szybko... znużyć. Oczywiście, jak na sandboksa z krwi i kości przystało, w Unturned mamy pełną swobodę działania i kreatywne umysły z pewnością znajdą sobie coś do roboty, jednak przyjemność płynąca z zabawy szybko ustępuje miejsca rutynie. Wszystko to z powodu bardzo niewielkich rozmiarów dostępnych map. Póki co, do naszej dyspozycji pozostają jedynie dwie z nich: pierwsza to swoista arena z kręgiem kamieni pośrodku i szczątkowym lasem, inna to zaś odrobinę większy skrawek, na który składa się kilka jezior i miasteczek. Początkowo odkrywanie (szczególnie tej drugiej) stanowi pewną przygodę i potrafi przyprawić o dreszczyk emocji, jednak szybko uczymy się tego, w którym miejscu pojawiają się przeciwnicy i przedmioty oraz czego spodziewać się w poszczególnych lokacjach. Wówczas zabawa sprowadza się do monotonnego przeczesywania w kółko tych samych budynków, z nadzieją, iż w okolicy w końcu pojawi się lepsza strzelba od tej, którą obecnie dzierżymy.