autor: Przemysław Zamęcki
Graliśmy w GRID: Autosport - Mistrzów kodu próba powrotu do korzeni serii - Strona 3
Codemasters nie zasypia gruszek w popiele i nim nowa generacja rozkręci się na dobre, rzuca na rynek kolejną część popularnej marki wyścigów samochodowych. Pozbawione cyfry w tytule Grid: Autosport jest tylko skokiem na kasę czy pełnoprawną kontynuacją?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry GRID: Autosport - świetne wyścigi na pożegnanie generacji
Podobnie jest z hamowaniem na zakrętach. Powoduje to niestabilność wozów, choć o niekontrolowanych „spinach” można zapomnieć. Chyba, że o coś takiego naprawdę się postaramy – szczególnie w zawodach Endurance. Obijając na torze własne auto można też doprowadzić do uszkodzenia go, jednak o ile nie przyfasolimy w coś z pełnym zaangażowaniem, zmiany wpływające na jego prowadzenie się są skromne, by nie napisać: kosmetyczne. Poza niewielkimi poprawkami, nowy GRID nadal pozostaje grą jak najbardziej zręcznościową, co chyba nie powinno nikogo martwić. To nadal najwyższa półka.
Jedną z największych kontrowersji ubiegłorocznego wydania serii było pozbawienie samochodów kokpitów, a co za tym idzie spłycenie doznań wynikających z jazdy. Zarzut był chyba nie do końca trafiony, bo „dwójka” była tak mocno zręcznościowa, że widok zza deski rozdzielczej bardziej by utrudniał zabawę niż w czymkolwiek pomagał. W Autosporcie Codemasters wraca do opcji kamery w kabinie, jednak nie wiem, czy w ostatecznym rozrachunku nie dostanie mu się od niecierpliwie oczekujących graczy jeszcze mocniej.
W omawianej wersji kokpit jest bowiem lekko niedopracowany. Nie mam tu na myśli odwzorowania działających nań sił fizycznych, wstrząsów czy docierających do wewnątrz dźwięków (te są kapitalne i większość dostępnych obecnie wyścigów zostawiają daleko w tyle). Pisząc „lekko” niejako eufemistyczne: wyobraźcie sobie widok deski rozdzielczej z rozpędzonego samochodu w którymś z Shiftów, okrójcie go co najmniej z 75% wielokątów, rozmyjcie i zaciemnijcie lusterka i otrzymacie mniej więcej to, co znajduje się w GRID: Autosport. I to nie tylko w czasie dużych szybkości, ale permanentnie. Wygląda to tak, jakby faktycznie przestraszone reakcją fanów na część drugą Codemasters zdecydowało się dodać kokpity ledwie kilka miesięcy temu i na ich szczegółowe opracowanie brakło czasu. W zacienionych partiach torów deska rozdzielcza wygląda wręcz jak czarna maska nałożona na ekran – efekt znany z serii Gran Turismo. Nie prezentuje się to najlepiej, ale nie ma już w tej chwili co potępiać zastosowanego rozwiązania w czambuł. Po pierwsze, do premiery może się to jeszcze zmienić, a po drugie skupiając się na tym, co znajduje się przed przednią szybą, wcale mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. No, może poza brakiem jakiegokolwiek sensownego widoku w lusterkach. Za to pęknięta szyba wygląda elegancko.
Premiera GRID: Autosport odbędzie się za kilka tygodni, a docelowymi platformami są komputery PC i konsole odchodzącej generacji: Xbox 360 i PlayStation 3.