Quantum Break - co zaserwują nam twórcy gry Alan Wake i serii Max Payne? - Strona 2
Quantum Break według zapowiedzi będzie kwintesencją filozofii Xboksa One i grą, dzięki której na konsolę Microsoftu rzucą się tak miłośnicy gier, jak i seriali.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Quantum Break - dlaczego nie po polsku, Microsofcie?
Oczywiście takie rozwiązanie przywołuje na myśl zyskujące ostatnio na popularności „interaktywne filmy”. Stąd też często pojawia się obawa, czy produkcja Remedy Entertainment nie straci na jakości jako przepełniony akcją third person shooter. Twórcy zapewniają jednak, że nikogo nie powinno to martwić: Quantum Break ma być połączeniem wystylizowanych, dynamicznych strzelanin, znanych z serii Max Payne, ze sprawnym budowaniem klimatu i prowadzeniem historii z Alana Wake'a. Z bardzo krótkich fragmentów właściwej rozgrywki można wywnioskować, że rzeczywiście nie będziemy narzekać na nudę – szybkie wymiany ognia, oparte w dużej mierze na umiejętnym korzystaniu z osłon oraz możliwości przyśpieszania i spowalniania biegu czasu, zapowiadają się całkiem interesująco.

Tym bardziej, że Quantum Break to produkcja powstająca z niemałym rozmachem. Dla Xboksa One będzie to jeden ze sztandarowych tytułów ekskluzywnych, toteż przeznaczony dla Remedy budżet jest ogromny i starcza na pokrycie pensji aktorów grających w serialu, a także na takie urozmaicenia jak chociażby... odlewy uzębienia poszczególnych członków obsady czy wizyty na złomowisku w celu sprawdzenia, jak zachowują się auta przy zderzeniach. Wszystko to, by ostatecznie zatrzeć granicę między filmem a grą – po rozpoczęciu każdego kolejnego interaktywnego odcinka odbiorca nie powinien odczuć potężnej różnicy względem tego, co widział przed chwilą w epizodzie serialowym. Odpowiadać ma za to stworzony specjalnie na potrzeby Quantum Break autorski Northlight Engine.
O skali przedsięwzięcia, jakim jest Quantum Break, dużo mówią nazwiska osób z listy płac. W końcu producenci Singularity czy Timeshifta nie zatrudniali byłego specjalisty z Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych – w przeciwieństwie do twórców z Remedy Entertainment! Naukowiec miał pomóc w dostosowaniu fabuły w jak największym stopniu do obecnych założeń fizyki teoretycznej i podobno mu się to udało, choć główny scenarzysta Sam Lake przyznał, że mało kto w zespole rozumiał, o czym mowa.
Rzeczywiście, silnik potrafi generować naprawdę piękną oprawę wizualną. Szczególnie da się to dostrzec w momentach, w których czas ulega załamaniu, stwarzając fenomenalną otoczkę dla dynamicznych strzelanin. W jednym ze zwiastunów widzieliśmy, jak główni bohaterowie poruszają się wśród nieruchomych odłamków powstałych z zatrzymanej eksplozji – cała lokacja była bezbłędnie wystylizowana, szczegółowa i wyglądała, jak wyjęta wprost z kinowych obrazów Christophera Nolana. Duże wrażenie robi także mimika postaci, stanowiąca absolutne przeciwieństwo statycznych twarzy, którymi Remedy „zasłynęło” przy okazji pierwszego Maxa Payne'a. Twórcy zapowiadają, że ich produkcja odda nawet najdrobniejsze gesty czy tiki aktorów (co tłumaczyłoby wreszcie, skąd pomysł na odlewy uzębienia...). Może jeszcze nieco za wcześnie na takie stwierdzenia, ale Quantum Break ma szansę stać się najbardziej filmową grą w historii – i to nie za sprawą rozwiązań zastosowanych chociażby w Heavy Rain.

Dzieło Remedy Entertainment już teraz zapowiadane jest jako „rewolucja w świecie rozrywki”, zaś sami twórcy zgodnie głoszą, że ich współpraca z Microsoftem da owoce w postaci produkcji będącej kwintesencją filozofii Xboksa One. Połączenie dynamicznej gry akcji z serialem pełnym zaskakujących zwrotów wydarzeń może rzeczywiście okazać się ogromnym sukcesem, ale także katastrofalnym niewypałem. Trzeba bowiem brać pod uwagę opcję, że adresowany do dwóch grup odbiorców tytuł w efekcie nie przekona tak naprawdę żadnej z nich. Warto też pamiętać, że fińskie studio oprócz wielkich ambicji słynie także z dość... liberalnego podejścia do terminów. Ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to przyszłoroczna premiera Quantum Break ma szansę zainicjować nową jakość w branży. A przy okazji wywołać żywą dyskusję między zwolennikami tradycyjnych gier a miłośnikami wszelkiej maści innowacji.