Widzieliśmy grę Age of Wonders III - zapomniana strategia wygląda zachęcająco - Strona 2
Po krótkiej przygodzie z marką Overlord, holenderskie studio Triumph powraca do swojej oryginalnej serii. Trzecia, a de facto czwarta w kolejności gra z cyklu Age of Wonders ma duże szanse przywrócić jej dawną świetność.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Age of Wonders III - udany powrót do świata Evermore
Oblężenie było główną atrakcją prezentacji i jego przeprowadzenie zajęło twórcom najwięcej czasu. Age of Wonders III umożliwia przeprowadzenie każdej potyczki bez udziału grającego, pałeczkę w takim przypadku przejmuje komputer, wykorzystując do tego celu rzekomo znacznie usprawniony algorytm. Sugerowany przez grę wynik starcia zdecydowanie przemawiał na niekorzyść krasnoludzkiej armii (Greenclaw miał oczywistą przewagę liczebną i dodatkową pomoc w postaci obronnych murów), więc przedstawiciel studia Triumph postanowił uporać się z problemem sam.

Starcia w Age of Wonders III odbywają się w turach, a plansza jest podzielona na często stosowane w strategiach heksy. W potyczkach może brać udział maksymalnie siedem oddziałów (42 jednostki), zajmując centralne pole po lewej stronie planszy i sześciu sąsiednich. Armia Isabelli nie była niestety tak liczna, w jej skład wchodziły działa oblężnicze, czołg ogniowy, grupa krasnoludzkich inżynierów i jednostka muszkieterów. Po przeciwnej stronie barykady roiło się od szamanów, orków i dzikich zwierząt. Grelka miała też do dyspozycji także Rogate Bóstwo, które było w stanie wywołać w trakcie walki burzę ze śmiercionośnymi piorunami.
W Age of Wonders III to obrońca rozpoczyna bitwę, więc Greenclaw od razu skorzystał z zaklęcia pozwalającego raz na turę przywołać wsparcie w postaci dodatkowych bestii. Krasnolud w odpowiedzi wdał się w wymianę ognia ze strzelcami ulokowanymi na murach i przesunął czołg w pobliżu bramy, jednak na niewiele to się zdało. Zgromadzone w zamku tałatajstwo szybko wybiegło na przedpole i stało się jasne, że w tradycyjnej wymianie ciosów polegniemy w kilka minut. Mimo tego, deweloper zaczął stawiać zacięty opór, a w międzyczasie rzucił zaklęcie Destabilizacji many, które dwie tury później potężnym wybuchem zmiotło z powierzchni ziemi wszystkie niskopoziomowe jednostki wroga. Grelka miała czas, by zneutralizować czar, ale przywołanie bestii pozbawiło ją punktów many niezbędnych do tej operacji – usłyszeliśmy. Po eksplozji szala zwycięstwa przechyliła się na stronę krasnoluda.

Oblężenie pokazało nam, że aspekt taktyczny będzie pełnić w holenderskiej grze kluczową rolę, a sytuacja na polu bitwy może znacząco zmienić się w zależności od tego, jak pokierujemy jednostkami. Destabilizacja many sama w sobie jest potężnym czarem obszarowym, ale zdolnym również zabić nie tylko wrogie, ale i sojusznicze wojska. Przed destrukcyjnym działaniem czaru ochroniło krasnoluda postawione odpowiednio wcześniej pole siłowe. W walce przydała się też specyficzna umiejętność inżynierów, potrafiąca zniwelować trwającą jedną turę karę za użycie dział oblężniczych. To właśnie dzięki niej, Dreadnought był w stanie szybko sforsować mury i zabić Rogate Bóstwo – jedyną jednostkę Grelki, która przetrwała „nuklearny holokaust”.
Pozbycie się rywala zaowocowało poprawieniem stosunków z nekropolią. Pomoc w postaci ich armii okazała się niezbędna, bo chwilę po kapitulacji Grelki, na mapie ujawnił się kolejny sprzymierzony z nią rywal: Reskar. Na konfrontację z nowym przeciwnikiem zabrakło nam niestety już czasu i w tym właśnie miejscu prezentacja uległa zakończeniu.

Krótki pokaz możliwości Age of Wonders III pozostawił nas w dobrym nastroju. Trudno jest przedstawić wartość rozbudowanej gry strategicznej w kilkanaście minut, ale już teraz widać, że Triumph Studios szykuje produkt z olbrzymim potencjałem. Zarówno aspekt rozwoju, jak i sama walka wyglądają bardzo zachęcająco, a ogrom opcji otwierających się przed użytkownikiem nie pozwoli mu się ani przez chwilę nudzić. Optymistycznie brzmią też zapowiedzi twórców o rozbudowanych trybach rozgrywki. Oprócz standardowej kampanii i zestawu scenariuszy do singla, „trójka” będzie obsługiwać również tryb multiplayer, nie tylko w obowiązkowej wersji online, ale również w opcji rozgrywki przez e-mail i w wariancie hot seat. Jeśli znudzą się nam gotowe mapy, możemy z powodzeniem stworzyć własne lub zdać się na łaskę komputera, który przygotuje je losowo za nas. Jeśli w parze z tym wszystkim pójdzie wartość merytoryczna, szykuje się nam produkt totalny, który fanom serii przyniesie wiele radości. O tym jednak przekonamy się dopiero w pierwszym kwartale przyszłego roku, chyba, że zgodnie z harmonogramem w nadchodzących tygodniach wystartują zamknięte beta testy.