autor: Asmodeusz
Graliśmy w Total War: Rome II - test pierwszej minikampanii - Strona 2
Najnowsza strategia od Creative Assembly wprowadza wiele usprawnień do wypracowanej przez lata formuły. W kampanii wprowadzającej przetestowaliśmy zarówno warstwę strategiczną jak i dowodzenie legionem w trakcie bitew.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Total War: Rome II - tryumfalny powrót do Rzymu
Po zaznaczeniu dowolnego miasta w dole ekranu otwiera się okno zarządzania prowincją. Widok ten, dzięki skondensowaniu większości informacji, pozwala na łatwe rozeznanie się w aktualnej sytuacji. Nie tylko mamy szansę od razu stwierdzić, jakie posiadamy budowle, ale również poznać stan osobowy garnizonów w poszczególnych miastach oraz sprawdzić aktualny współczynnik nadmiaru populacji. Gdy osiągnie on odpowiednio wysoki poziom, możemy zadecydować o powiększeniu jednego z posiadanych miast należących do danej prowincji. Te ostatnie funkcjonują dość podobnie do pojedynczych metropolii w poprzednich odsłonach serii. Tam, gdzie w Medieval jedna miejscowość posiadała dziesięć budowli, w Rome II są one rozrzucone po dwóch, trzech lokacjach, pracujących na dobro całego regionu. Mechanika ta została dodatkowo wsparta systemem edyktów – przepisów prawnych gwarantujących różnorakie bonusy dla całej prowincji, np. wzrost przychodów z handlu czy też tańszych najemników. Zmiany te pozwalają optycznie zagęścić mapę świata przy pomocy większej liczby miast i mieścin, jednocześnie nie przedłużając czasu potrzebnego na zarządzanie posiadanymi włościami.
Jak już wspominałem, organizacja armii oraz system rekrutacji wojsk również uległy zmianie. Identycznie jak w grach z serii Heroes of Might and Magic wojska mogą poruszać się po mapie tylko wtedy, gdy dowodzi nimi generał. Dodatkowo liczba posiadanych dowódców jest ograniczona, jednak ma stale rosnąć wraz z postępem rozgrywki i rozwojem naszego imperium. Innowacja ta zwiększyła znaczenie garnizonów miejskich – nasze legiony nie zawsze zdążą na czas z odsieczą, stąd też konieczne będzie posiadanie budowli, które dostarczą obrońców. Przykładowo zbudowanie w mieście świątyni Jowisza spowoduje, że obrona powiększy się o jeden oddział hastati (najsłabszy oddział legionistów). Jako że w Total War: Rome II prowincja działa tak jak w poprzednich odsłonach serii funkcjonowały miasta, nowe jednostki można szkolić w dowolnym miejscu w obrębie regionu. Wystarczy wybrać generała, a następnie rozpocząć rekrutację – dowódca nie będzie mógł się poruszać aż do zakończenia formowania nowego oddziału. Zmiana ta kończy z dotychczasową strategią nieustannych powrotów do metropolii celem uzupełnienia strat oraz pozwala prowadzić defensywę z dala od naszych miejscowości, poprzez blokowanie cieśnin i wąwozów bądź też polowanie na najeźdźców – rekruci automatycznie znajdują drogę do naszego legionu.
Przemieszczanie oddziałów po mapie również zostało nieco zmodyfikowane. Tym razem możemy skorzystać z jego kilku różnych trybów dostępnych dla naszej armii. Forsowny marsz spowoduje, że legion przejdzie znacznie większą odległość w ciągu tury, ale nie będzie mógł zainicjować starcia i stanie się bardziej podatny na zasadzki. Z drugiej strony grabież spowolni nasze oddziały, zwiększając jednocześnie ich morale oraz zmniejszając koszt utrzymania armii. Wszystkie te opcje poszerzają wachlarz dostępnych zagrywek na poziomie strategicznym i wpływają bezpośrednio na wynik prowadzonych starć.
Druga istotną zmianą jest sposób działania floty. Aby zaokrętować naszych podopiecznych wystarczy... rozkazać im przemieścić się na morze. Po dotarciu do najbliższego miasta portowego oddział sam zbuduje potrzebne okręty transportowe. Oczywiście warto postarać się też o regularną flotę, aby zapewnić należytą osłonę naszym wrażliwym na atak oddziałom.
Okręty transportowe są niezmiernie przydatne podczas atakowania nadmorskich miast. Korzystając z nich, po pokonaniu floty przeciwnika, możemy przeprowadzić desant w dogodnym dla nas miejscu i bezpośrednio z morza. Kombinowane natarcie z lądu i wody pozwala na otoczenie wroga i znacznie ułatwia osiągnięcie upragnionego zwycięstwa.
Samnici byli największym konkurentem Rzymian w rywalizacji o rządy nad całą Italią. W wyniku trzech brutalnych wojen z przełomu IV i III wieku p.n.e. zostali podporządkowani władzy Rzymu, jednak w ciągu kolejnych stuleci nie ustawali w wysiłkach, aby wyrwać się spod wpływów najeźdźcy.