Widzieliśmy grę Mad Max - sandbox postapo od twórców Just Cause - Strona 2
Wojownik Szos pojawił się znikąd i zrobił na nas niemałe wrażenie. Otwarty świat w klimatach postapokalipsy, dogłębna modyfikacja pojazdów, soczysta walka - to nie będzie marna produkcja na bazie filmu!
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mad Max - postapokaliptyczny symulator zbierania złomu
Oczywiście z auta da się też wysiąść. Akcję – podobnie jak za kierownicą – obserwujemy wówczas z perspektywy trzeciej osoby. Max eliminuje wrogów gołymi rękami, przytwierdzonym do pasa nożem lub umieszczonym w kaburze na udzie obrzynem – to w wersji standardowej. Autorzy pokazali też w działaniu Thunderstick, czyli pręt nafaszerowany materiałem wybuchowym, który po uprzednim wbiciu w ofiarę, dwie sekundy później rozrywał ją na strzępy. Oprócz siania zamętu w wydaniu „idę na żywioł” dostępne jest też skradanie i związana z nim cicha likwidacja rywali. Warto w tym miejscu dodać, że walka wręcz nie była tak dopracowana jak cała reszta, ale bierzemy poprawkę na bardzo wczesną wersją gry – do 2014 roku jest jeszcze sporo czasu i z pewnością wiele się w tej kwestii zmieni.

Mad Max zaoferuje ogromny, otwarty świat. Na mapie widoczne były cztery duże obszary, przy czym tylko jeden – Pustkowia – został odblokowany na potrzeby prezentacji. Autorzy zapewnili, że pojechać można praktycznie wszędzie przy założeniu, że samochód jest w stanie to zrobić. Pamiętajmy, że realizm kosztuje, więc po trafieniu na stromy podjazd lub w większą przeszkodę terenową będziemy zmuszeni poszukać innej drogi. Część lokacji będzie na starcie zablokowana barykadami, o czym zresztą poinformuje nas ich czerwony kolor. Przedarcie się przez nie wymagać będzie założenia mocniejszego zderzaka – usprawnienia zaaplikujemy w specjalnym menu, efekt (dzięki mechanikowi podróżującemu wiernie na pace) będzie widoczny natychmiast.
W grze pojawi się rozbudowana kampania dla jednego gracza z możliwością wykonywania różnorakich zadań pobocznych, ale szczegóły nie są na razie znane. Podczas prezentacji widzieliśmy tylko dwie przykładowe misje. Pierwsza polegała na unieszkodliwieniu przywódcy bandytów i w jej trakcie Max spędzał czas za kierownicą, druga dotyczyła otworzenia bramy do kolejnego obszaru i tu nasz bohater mógł przez dłuższą chwilę rozprostowywać kości. Autorzy zapowiedzieli już, że w Mad Max nie uświadczymy jakiegokolwiek trybu multiplayer.

Przyznam szczerze, że nie oczekiwałem po tym tytule zbyt wiele – jeszcze wczoraj kojarzył mi się on z próbą wydojenia dodatkowych pieniędzy na znanej marce przy okazji premiery nowego filmu, który również powinien trafić do kin w przyszłym roku. Po wizycie na stoisku firmy Warner Bros. Mad Max znacznie zyskał w moich oczach, głównie ze względu na wszystkie kwestie związane z autem – jest to znacznie lepiej pomyślane, niż choćby w Rage. Nowa gra studia Avalanche Studios zapewne wielkim hitem sprzedażowym nie będzie, ale to co zobaczyłem w zupełności wystarczy by zadeklarować kupno tej gry w ciemno. Miejmy nadzieję, że za niespełna dwanaście miesięcy, kiedy nadejdzie czas premiery, będę w stanie powiedzieć to samo.