autor: Maciej Kuc
Hover Ace - zapowiedź - Strona 2
HoveRace to futurystyczne wyścigi, w których gracze sterują zaawansowanymi technicznie poduszkowcami. Ścigamy się na wielkich arenach z prędkościami sięgającymi 500km/h.
Przeczytaj recenzję Hover Ace - recenzja gry
Tryb "berka" nie jest oczywiście główną atrakcją w grze, jak w większości tego typu produkcji najważniejsze są mistrzostwa. Nowością jedynie jest to, że w Hoverace nie istnieje coś takiego, jak z góry wyznaczona trasa, gracz ma możliwość poruszania się po całej planszy, musi jedynie przelatywać przez kolejne checkpointy, reszta jest dowolna. Ciekawe jak się to sprawdzi w praktyce, bo zwykle takie rozwiązanie stosowane było w tzw. wyścigach "off-road"; zawsze jednak pomimo teoretycznej swobody autorzy delikatnie sugerowali, którędy jest najkrócej; mam nadzieję, że tym razem to zostało uniknione. Jeśli ktoś się znudzi szukaniem optymalnej i najszybszej drogi, zawsze może rozejrzeć się po planszy i znaleźć coś, co może na chwilę podrasować możliwości swojego pojazdu, bądź też dać możliwość podniszczenia "poduszkowca" przeciwnika. Tego typu power-upów ponoć nie zabraknie, choć jeśli ktoś chce prawdziwej poprawy osiągów, powinien sobie dodatkowe części kupić, a nie liczyć na to, że znajdzie coś na trasie.
Bardzo ciekawie prezentować ma się oprawa Hoverace. Oczywiście o wykorzystywaniu efektów typu Transform&Lighting nie ma co pisać - to w 2002 roku i w dodatku w takiej grze jest oczywiste. Na uwagę zasługuje coś innego - przy tych wszystkich efektach: różnych źródłach światła, dynamicznie zmieniającej się pogodzie na trasie, wygładzaniu krawędzi, cieniach etc. - gra ma bardzo niskie wymagania sprzętowe. Inna rzecz, że nie wiadomo, jak ona wygląda na owej najniższej konfiguracji - ważne jednak jest, że da się w niej uruchomić i jako - tako zagrać.
Hoverace nie będzie miał lekkiego życia, to pewne. Aby teraz zaistnieć na rynku futurystycznych wyścigów, trzeba naprawdę wielkiego talentu i siły przebicia. Konkurencja na tym rynku jest bardzo duża; ja na przykład wciąż się zagrywam w SW:Racer. Nie ma co jednak wyprzedzać faktów - życzę Hoverace'owi jak najlepiej, może rozkręci on jakoś tego ostatnio zastygłego PeCeta, o którym to producenci gier arcade zaczynają powoli zapominać, a ci, którzy pamiętają, powielają jedynie stare wzorce.
Maciek „Qn’ik” Kuc