autor: Krzysztof Chomicki
Graliśmy w Divinity: Grzech pierworodny - oldskulowe RPG w nowoczesnej oprawie - Strona 3
Tryb współpracy, interaktywny, otwarty świat oraz niesamowita dbałość o szczegóły czynią z Divinity: Original Sin jedną z najciekawszych gier RPG nadchodzących miesięcy.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Divinity: Original Sin - klasyczny, turowy RPG warty grzechu
Wspomniałem przed chwilą o kradzieżach – w Grzechu pierworodnym, podobnie zresztą jak w Divine Divinity, da się podnieść wszystko, co nie jest przybite gwoździami. W zamian za to NPC bacznie przyglądają się naszym poczynaniom i wszczynają raban, jeśli tylko zauważą, że postanowiliśmy zaopiekować się ich własnością. W zależności od naszej reputacji u danego osobnika może się to skończyć najściem straży i zapłatą grzywny, a w skrajnych przypadkach nawet wtrąceniem do więzienia. Belgowie przewidzieli różne sposoby na wydostanie się z niego, ale najlepiej po prostu nie dać się przyłapać na gorącym uczynku. Pomóc w tym może chociażby akcja dywersyjna w rodzaju podpalenia zacumowanego w porcie statku. Cała stojąca nieopodal ludność pobiegnie gasić pożar, podczas gdy my bezstresowo obrabujemy pobliskie stragany. Oczywiście nic nie stanie na przeszkodzie, aby potem przywołać deszcz i uratować łajbę, zyskując przy okazji względy bezradnych gapiów.

Kiedy już zaopatrzymy drużynę w mniej lub bardziej interesujące znaleziska, warto wypróbować na sobie rozmaite kombinacje przedmiotów. Gwoździe wbite w gałąź uczynią z niej całkiem skuteczną broń, wiadro może posłużyć za prowizoryczny hełm, a z odpowiednio spreparowanej kłody otrzymamy najprawdziwszą laleczkę voodoo. Takich połączeń mają być setki, a gracze powinni odkrywać je sami drogą eksperymentów. Sęk w tym, że większość obiektów nie została jeszcze zaimplementowana, podobnie jak rozmaite pomniejsze questy, linie dialogowe czy bardziej rozbudowane reakcje bohaterów niezależnych na nasze poczynania. Tutaj dochodzimy właśnie do jednej z najważniejszych kwestii poruszonych podczas mojej wizyty w Larian Studios, czyli uruchomionego w zeszłym tygodniu kickstartera Grzechu pierworodnego.
Original Sin nie od razu miało trafić na Kickstartera. Kiedy jednak Belgowie stwierdzili, że z odrobinę większym budżetem byliby w stanie stworzyć najlepszą grę w historii studia, podjęli decyzję o skorzystaniu z crowdfundingu. Po serii żmudnych przygotowań (trzeba było między innymi zarejestrować firmę w Stanach Zjednoczonych) w końcu udało się wystartować z kampanią – jak dotąd zebrano już ponad połowę potrzebnej kwoty, co pozwala wierzyć w powodzenie całego przedsięwzięcia. Dodatkowe fundusze umożliwią twórcom tymczasowe zatrudnienie większej liczby pracowników, by można było dodać nowe zadania, przedmioty czy dialogi, nie opóźniając premiery gry. Jeżeli kickstarter się nie powiedzie, dostaniemy po prostu uboższy, ale mimo wszystko kompletny produkt.

Divinity: Grzech pierworodny zapowiada się naprawdę świetnie i wiele wskazuje na to, że tytuł ten bez trudu będzie mógł stanąć w szranki z nieco zbliżonym w założeniach Wastelandem 2. Ten drugi zaliczył już bardzo owocną kampanię na Kickstarterze i mam szczerą nadzieję, że pod tym względem Divinity podąży śladem swojego postapokaliptycznego krewniaka. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsze niezależne RPG Larianu faktycznie może być jego najlepszym dotychczasowym dziełem.