Killzone Mercenary - gra, która sprzeda konsolę PlayStation Vita? - Strona 2
Guerrilla Cambridge, twórcy m.in. serii MediEvil oraz portu LittleBigPlanet na PSP, szykują kolejną odsłonę cyklu Killzone, która ma pokazać potencjał drzemiący w konsoli PlayStation Vita.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Killzone Najemnik - Vita ma wreszcie FPS-a z prawdziwego zdarzenia
Sterowanie ma być podobne do tego z odsłon konsolowych, choć pojawi się kilka nowych funkcji wykorzystujących panele dotykowe Vity. Zbliżenie się do przeciwnika poskutkuje tym, że na ekranie wyświetli się strzałka. Błyskawiczne „maźnięcie” palcem po ekranie dotykowym spowoduje, że zabijemy przeciwnika. O ile, rzecz jasna, ten nie okaże się szybszy. Z kolei dwukrotne „pacnięcie” i przytrzymanie palca na tylnym panelu sprawi, że nasza postać zacznie biec – tym samym odpadnie konieczność trzymania wciśniętego przycisku umożliwiającego szybsze poruszanie się. Tylny panel posłuży też do przybliżania i oddalania widoku podczas strzelania z karabinu snajperskiego. Pierwsze opinie o sterowaniu są bardzo entuzjastyczne – gra się równie przyjemnie co na dużych konsolach, a wykorzystanie paneli nie tylko nie wydaje się dołożone sztucznie (co było plagą chociażby pierwszych exclusive’ow na PlayStation 3 na siłę korzystających z żyroskopów), ale nawet intuicyjne.

Multiplayer ma oferować sześć map oraz trzy tryby rozgrywki, w tym dobrze znany fanom Warfare, będący wariacją na temat klasycznego drużynowego deathmatcha. Mapy obsłużą maksymalnie ośmiu graczy. Do wyboru otrzymamy standardowy zestaw klas, od szturmowca przez snajpera po operatora ciężkich karabinów. Każdą z nich zmodyfikujemy za pieniądze zdobywane podczas gry – co ciekawe, zarówno w trakcie kampanii, jak i multiplayera. Portfel ma być jeden dla wszystkich trybów, więc jeśli utkniemy w rozgrywce fabularnej, nic nie stanie na przeszkodzie, by zebrać trochę funduszy, grając z żywymi przeciwnikami. I vice versa – można też zgromadzić trochę kasy w misjach dla pojedynczego gracza i dzięki temu łatwiej wejść w grę przez Internet.

Same bitwy urozmaicą okazyjne zrzuty specjalnej broni. Kto pierwszy dotrze do takiej zabawki, zyska chwilowy dostęp do potężnego narzędzia destrukcji. Znajdziemy wśród nich namierzającą wrogów wyrzutnię rakiet, nalot powietrzny oraz zdalnie sterowanego drona, zakradającego się do wrogów i zabijającego ich ciosem w plecy. Każdy zlikwidowany przeciwnik zostawi po sobie tzw. „Valour card”, czyli kartę prezentującą klasę i ekwipunek pokonanego wroga oraz jego pozycję w globalnym rankingu. Po najlepszych zgarniemy zatem asa bądź króla, zaś po początkujących marną dwójkę. Zbieranie kart oprócz zastrzyku gotówki będzie też wiązać się z bonusami za kolekcjonowanie konkretnych układów albo całych talii.
Technologia przyszłości
Zdecydowanie najważniejszym atutem Najemnika okaże się jego oprawa graficzna. Twórcy z Guerrilla Cambridge chwalą się, że udało im się bez konieczności większych kompromisów przenieść na mały ekran silnik graficzny Killzone’a 3. Materiały wizualne, jakie pokazano światu, udowadniają, że nie są to czcze przechwałki. Gra już teraz wygląda fenomenalnie i pozostałym odsłonom ustępuje jedynie rozmiarem ekranu, na jakim obserwujemy akcję. Co równie ważne, przepych wizualny nie został osiągnięty kosztem płynności rozgrywki – wszystko ma hulać w stałej liczbie klatek na sekundę. Szykuje się najładniejsza gra na PS Vitę.

Gwarancją sukcesu tego tytułu byłoby już zapewne samo przeniesienie rozgrywki i oprawy z PlayStation 3 na Vitę. Tymczasem autorzy szykują też kilka innowacji urozmaicających zabawę i sprytnie wykorzystujących charakterystyczne możliwości nowej kieszonkowej konsoli Sony. Jeśli tylko twórcy nie zepsują któregoś z elementów składowych gry, dostaniemy prawdziwy hit. Czy to wystarczy, by zwiększyć rozczarowującą sprzedaż następcy PSP, przekonamy się już we wrześniu tego roku.