autor: Szymon Liebert
Dead Island Riptide - powracamy na Martwą Wyspę - Strona 3
Widzieliśmy w akcji Dead Island: Riptide, czyli spin-off, który postara się poprawić niedociągnięcia podstawowej wersji produkcji Techlandu i pokaże dalsze losy jej bohaterów. Czego mogą spodziewać się fani eksterminowania zombie?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dead Island: Riptide - powtórka z zombie apokalipsy
W strugach deszczu
Wizualnie gra pozostaje krwista, soczysta i kolorowa. Ciekawym dodatkiem są zmienne efekty pogodowe – podczas walki zaczął padać rzęsisty deszcz. Nie wiadomo jeszcze, czy opady będą miały wpływ na rozgrywkę, ale jest to możliwe. Z innych nowinek warto wspomnieć, że pojawią się nowe rodzaje broni, umiejętności, schematów. Niestety, Techland nie chciał jeszcze o nich mówić. Wiadomo za to, że będzie można przenieść zapisane stany gry z części pierwszej i zyskać dzięki temu bonusy. Sam rozwój postaci ma być bardziej przemyślany. Jednym z dodatków są specjalizacje broni, które powiększą zadawane obrażenia. Lepiej będzie działać kooperacja, skalując liczbę, a nie tylko siłę zombie, do wielkości grupy graczy. Ogólnie rzecz ujmując, tytuł doczeka się wielu małych, ale znaczących poprawek.
W jakim sensie Riptide jest mniejsze od normalnego Dead Island?
„Nic nie obcinamy. To nie jest ta sama gra. Wszystko dzieje się w innych lokacjach, z nową fabułą, opowiedziana zostaje dalsza część historii. Po prostu jest tego trochę mniej. To jest jedna historia i dużo pobocznych rzeczy, które można sobie wyciągnąć ze świata, eksplorując go. Wydaje mi się, że jest to to samo, co w Dead Island, tylko trochę fajniejsze. Staramy się naprawić pewne błędy, które tam były. Czy to się uda? Zobaczymy.” – powiedział nam Jacek Brzeziński.
Tym, co interesowało mnie szczególnie, było to, jaką strukturę ma gra. Dead Island nie okazało się może pełnoprawnym sandboksem, ale na pewno dawało poczucie swobody i otwartości. Czy w mniejszym projekcie uda się to odtworzyć? Producenci przekonują, że tak, bo Riptide jest zupełnie nową opowieścią, rozgrywającą się w nowym świecie. Dostaniemy grę krótszą od „jedynki”, ale i tak gwarantującą około 20 godzin zabawy (czyli o jakieś 10 godzin mniej niż poprzednio). Królować ma zróżnicowanie – nie trzeba więc obawiać się, że cały ten czas spędzimy w dżungli. Będą też osady, miasta i inne miejsca. Nie zmieni się zasadniczo struktura rozgrywki, bo Techland nie chce rezygnować ze znaków rozpoznawczych serii. To wciąż kooperacyjna rozwałka z zombie w roli głównej, osadzona w dużym świecie i oferująca wiele możliwości w zakresie walki.
Bez błędów
Trudno powiedzieć coś więcej o nowym Dead Island. Prawdopodobnie otrzymamy to samo co wcześniej, ale podane w dopracowanej i rozbudowanej formie (przy jednoczesnym zmniejszeniu skali całej gry). „Fani prosili głównie, żeby naprawić błędy” – zażartował Brzeziński pytany o odzew graczy po części pierwszej. I rzeczywiście produkcja ta u podstaw była jak najbardziej w porządku. Miała szybki i satysfakcjonujący system walki, ładny świat, ciekawą strukturę. W Riptide Techland postara się podkręcić każdy z tych elementów. Takie przynajmniej są obietnice, które na razie wydają się leżeć w zasięgu możliwości warszawskiego oddziału dewelopera.
Szymon Liebert | GRYOnline.pl