Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Sly Cooper: Thieves in Time Przed premierą

Przed premierą 4 maja 2012, 10:14

autor: Bartosz Rzepka

Powrót do złodziejskiej przeszłości, czyli Sly Cooper: Złodziej w czasie

Mistrz kradzieży wraca po siedmiu latach, by z pomocą wiernych przyjaciół cofnąć się w czasie i poznać swoich przodków. Nowe przygody przynoszą też nowego producenta - czy spełni on oczekiwania fanów serii?

Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.

Artykuł powstał na bazie wersji PS3.

To już 10 lat, odkąd poznaliśmy sympatycznego szopa-złodzieja o imieniu Sly. To właśnie w 2002 roku nasz honorowy przestępca zaczął rabować na konsoli PlayStation 2 i w mgnieniu oka zaskarbił sobie serca graczy na całym świecie. Pochodzący z liczącego mnóstwo pokoleń klanu „Mistrzów kradzieży” zwierzak bawił nas swoimi przygodami już trzykrotnie, po czym (nie licząc reedycji w HD) znikł aż na siedem lat. Tej jesieni zamierza powrócić, by wraz z przyjaciółmi – hipopotamem Murrayem oraz żółwiem Bentleyem – wyruszyć w podróż do przeszłości, poznać swoich przodków i posadzić nas na kolejne długie godziny przed konsolą, którą tym razem będzie PlayStation 3.

Kiedy w 2011 roku na targach E3 została oficjalnie zapowiedziana czwarta część przygód charyzmatycznego złodzieja, w Internecie zawrzało. Odpowiedzialność za markę przekazano bowiem nowemu producentowi, znanemu głównie z portów poprzednich części Slya na PS3 oraz z niezbyt udanego Ninja Reflex na konsole Nintendo i PC. Mowa oczywiście o Sanzaru Games, czyli powstałym w 2007 roku studiu rodem z Kalifornii. W sieci pojawiły się niepokojące spekulacje odnośnie przyszłości serii. Gracze obawiali się scenariusza podobnego do tego z roku 2000, kiedy to Naughty Dog oddało innemu producentowi markę Crash Bandicoot. Jaki był tego efekt, wszyscy wiemy, z jednej z najlepszych platformówek w historii nowi deweloperzy zrobili szarego, bezpłciowego przeciętniaka.

Musimy Was jednak uspokoić – wygląda na to, że czwarty Sly nie zawiedzie swoich fanów. Przygotowując kolekcję HD, ekipa Sanzaru zapoznała się z sagą na tyle dobrze, by tworząc nową grę, zachować ducha serii. Sam Glenn Egan, szef firmy, przyznaje, że jego ekipa to w większości zagorzali fani Slya. Nie dziwi zatem fakt, że gra będzie posiadać praktycznie wszystko to, za co pokochaliśmy poprzednie części. Nie zabraknie więc ani cel-shadingowej grafiki, ani czarnego humoru, ani nawet animowanych scenek wprowadzających nas w fabułę. Bohatera nadal wesprą przyjaciele, którymi będziemy mogli na przemian sterować, a walki z bossami mają utrzymać „epickość” znaną z poprzednich części. Dodatkowo uspokajający może być fakt, że ekipa Sanzaru Games jest w ciągłym kontakcie z pierwszym producentem serii, czyli studiem Sucker Punch. Egan zapewnia, że twórcy ci na bieżąco przesyłają im swoje uwagi i są dla Sanzaru dużym wsparciem.

Thieves in Time jest bezpośrednią kontynuacją trzeciej części i zaczyna się dokładnie tam, gdzie zostawiła nas trylogia. Dla nowych graczy nie będzie to jednak problemem, gdyż fabuła serii zostaje streszczona już na samym początku zabawy. Po zakończeniu wydarzeń z ostatniej odsłony cyklu będący mózgiem drużyny Bentley zaprojektował specjalną maszynę umożliwiającą podróże w czasie i zamontował ją na samochodzie Murraya. Sly natomiast zorientował się, że z przekazywanej z pokolenia na pokolenie księgi Thievius Raccoonus (którą odzyskiwaliśmy w pierwszej części serii) zaczynają w dziwny sposób znikać wpisy o jego przodkach. Zaniepokojona dziwnym zjawiskiem „banda złodziei” postanawia wrócić do przeszłości i przestawić historię z powrotem na właściwie tory.

Przejście na konsolę nowej generacji oraz wykorzystanie motywu podróży w czasie stwarza twórcom ogromne możliwości, zarówno pod względem rozwoju fabuły, jak i innowacji w rozgrywce. W czwartej odsłonie naszemu bohaterowi będzie dane poznać swoich przodków, o których czytaliśmy i słuchaliśmy w poprzednich częściach, oraz wyuczyć się do perfekcji ich złodziejskich sztuczek. Pierwszym z linii Cooperów, którego uratujemy, ma być niejaki Rioichi z Japonii. Starzy wyjadacze pewnie go pamiętają, gdyż to właśnie dzięki niemu opanowaliśmy w pierwszej z gier umiejętność „Spire Jump”. Po spotkaniu z japońskim praojcem zdolność ta zostanie udoskonalona, a nasz bohater otrzyma jego strój. I tu pojawi się pierwsza nowość w rozgrywce, czyli przebieranki.

Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest
Po co komu nowe Heroes of Might and Magic, skoro nadchodzi Songs of Conquest

Przed premierą

W niszy, która powstała po porzuceniu przez Ubisoft serii Heroes of Might and Magic sukcesy odnosić mogą mniejsi twórcy, tacy jak Lavapotion. Ich Songs of Conquest może być najlepszą grą w stylu „hirołsów” od czasów kultowej trójki.

STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?
STALKER 2 – jak może wyglądać powrót do Strefy?

Przed premierą

W jednym z „fałszywych” zakończeń gry S.T.A.L.K.E.R.: Cień Czarnobyla bohater wyraża życzenie: „Chcę, by Zona zniknęła”. I rzeczywiście, cykl, który dał nam Strefę, zaginął na lata – aż teraz nagle zapowiedziano jego kontynuację. Czy to może się udać?

Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych
Graliśmy w My Summer Car – samochodowy survival dla wytrwałych

Przed premierą

Lato, urlop, własna bryka – My Summer Car brzmi jak lekka, wakacyjna przygoda, ale w rzeczywistości to hardkorowy symulator dla wytrwałych.