autor: Amadeusz Cyganek
Prorok w miejskiej dżungli Cryteka – widzieliśmy Crysisa 3! - Strona 2
Zaledwie kilka dni po oficjalnym ogłoszeniu trzeciego Crysisa mieliśmy okazję zobaczyć pierwszy grywalny fragment nowej produkcji studia Crytek. Oto nasze wrażenia.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Crysis 3 - prorok FPSów przyszłości
Lwią część czasu przeznaczonego na pokaz tego krótkiego fragmentu rozgrywki zajęła jednak prezentacja umiejętności bojowych Proroka podczas walki w zwarciu. Rzecz jasna przy okazji w akcji ujrzeliśmy również kolejne nowe zabawki – pierwsza spluwa, Typhoon, to niezwykle szybkostrzelny karabin, znajdujący zastosowanie w najbardziej kryzysowych sytuacjach podczas likwidowania regularnych oddziałów Ceph. To idealna broń do walki z wykorzystaniem systemu osłon, która w trakcie rozgrywki również ma doczekać się szeregu modyfikacji, wpływających głównie na jej celność. Prawdziwy prym w korowodzie nowości w naszym ekwipunku wiedzie jednak Heavy Mortar – siejące ogromne spustoszenie działko plazmowe. Co najważniejsze, wbrew pozorom do używania tego cacka będziemy zmuszeni niezwykle często – w kluczowym fragmencie tej misji wywiązała się bowiem totalna regularna wojna, w trakcie której przeciwnicy wypuścili przeciwko graczowi swoją kompanię honorową. Najprostsi, szeregowi przedstawiciele obcych to naprawdę najmniejszy problem, nad którym szybko trzeba było przejść do porządku dziennego.

Nowojorska masakra działkiem plazmowym
Po wykryciu obecności Proroka przez wrogów na ekranie telewizora nastąpiła niesamowita, totalna rozwałka. Małe egzotyczne drzewka padały pod naporem żelaznych nóg robotów, a pole walki przypominało wielką strzelnicę, w której jedynym ruchomym celem stał się nasz bohater. Ostrzał zaporowy prowadzony z wysokości wzgórza przez kosmicznych komandosów znacznie utrudniał przedarcie się do kolejnego strategicznego punktu, a chwilowe wstrzymanie ofensywy wykorzystały ostatki regularnej armii, mocno komplikując sytuację. Po zapanowaniu względnego spokoju pojawiły się kolejne kłopoty – do ataku wkroczyły wspomniane roboty, a akcję sfinalizował ogromny Scorcher, raz po raz nękający Proroka ognistą laserową wiązką i seriami z działka plazmatycznego.

Tak naprawdę ciężko opisać to, co działo się na ekranie – każde kolejne starcie stanowiło coraz większe wyzwanie, a perspektywa ciągłej ucieczki w poszukiwaniu schronienia, które pozwoliłoby na szybką regenerację zdrowia, zmuszała do desperackiej walki o przetrwanie. Wszystko to odbyło się niezwykle dynamicznie – nie odniosłem często spotykanego wrażenia oczekiwania na kolejne fale przeciwników, bowiem akcja płynnie posuwała się naprzód i odkrywała przed nami nowe możliwości. Hektolitry adrenaliny w połączeniu z cichą i emocjonującą infiltracją znów dały wybuchowy efekt – to w końcu znak firmowy produkcji CryTeku.