Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM
Przed premierą 16 kwietnia 2012, 12:08

autor: Amadeusz Cyganek

Igraszki z różdżką, czyli test grywalnej wersji Sorcery: Świat magii - Strona 2

Baśniowy świat Sorcery ma wreszcie pokazać ogrom możliwości ruchowego kontrolera dedykowanego konsoli Sony. Sprawdzamy, czy wygibasy z Move’em nie zabiją magii rozgrywki.

Naszym pierwszym poważnym zadaniem jest odnalezienie grobowego prochu na wyspie będącej cmentarzyskiem dawnych władców. Główną przeszkodą w dotarciu do celu okazują się tabuny duchów-szkieletorów, które co jakiś czas napotykamy na swej drodze. Schemat zabawy jest bardzo prosty – podążamy od punktu do punktu, likwidując po drodze małe grupki przeciwników. Trzeba przyznać, że twórcy umiejętnie lokują wrogów na planszy, tak by przy okazji walki gracz wykonał jak największą ilość ruchów. Obok napierających bezpośrednio żołnierzy mamy także do czynienia z silniejszymi i większymi „generałami” oraz łucznikami, zasypującymi nas strzałami z różnorodnych pozycji. Oprócz odpowiedniego wymachiwania różdżką musimy zatem popisać się dobrą koordynacją ruchową, korzystając z nunchaka, co w obliczu coraz bardziej agresywnych przeciwników wcale nie okazuje się takie proste.

Banshee – jedna z głównych przeciwniczek w grze – to bardzo popularna postać w kulturze irlandzkiej. Jej przyjście zwiastuje śmierć w rodzinie. Motyw tej zjawy wykorzystywano już chociażby w książkach z serii Harry Potter czy Wiedźmin, a także w wielu grach komputerowych (Warcraft, Ghost Master, Heroes of Might & Magic)

Obronę przed atakami wrogów ułatwia nieco zdobyta w czeluściach podziemnych komnat tarcza, służąca zarówno do odbijania wrażych zaklęć, jak i odpychania nieprzyjaciół. Po chwili pora rozpocząć pierwszą walkę z bossem, zjawą Banshee – choć pozornie potyczka nie jest zbyt trudna, gdyż polega na konsekwentnym zbijaniu punktów życia za pomocą celnych trafień, w osiągnięciu celu wydatnie przeszkadza chmara ciągle odradzających się szkieletorów. Kamera automatycznie koncentruje się na najbliżej znajdującym się przeciwniku, co oznacza, niestety rzadką, możliwość bezpośredniego zaatakowania głównego rywala. Podobne problemy z pracą kamery dało się zauważyć na przestrzeni tych kilku godzin dość często – pozostaje mieć nadzieję, że w wersji finalnej zostaną one wyeliminowane.

Walka żywiołów

Kolejną lokacją, do której trafiamy, jest małe miasteczko przeżywające potężny najazd wilkołaków i innych równie nieprzyjemnych stworzeń. Na znaczeniu zyskuje rola tarczy – już na wejściu wita nas liczny orszak wrogów, a odepchnięcie całej grupki daje wystarczająco dużo czasu, by wyprowadzić skuteczny kontratak. Po chwili musimy nieco pokombinować, odpowiednio przestawiając głazy, tak by udrożnić przejście po moście. Starcie na ogromnym placu znacznie ułatwia możliwość wykorzystania ognia – posyłając magiczne kule poprzez rozpalone ogniska, szybciej eliminujemy przeciwników. Po chwili przychodzi moment pojedynku z ogromnym lodowym trollem. Szansą na naruszenie jego wielkiego cielska jest oczywiście wykorzystanie ognia, a następnie szybkie aplikowanie kolejnych serii magicznych kul. Ciekawie rozwiązano stosowanie napojów leczniczych podczas zabawy – najpierw musimy taką buteleczką potrząsnąć, energicznie machając Move’em, a następnie szybciutko obrócić różdżkę do góry nogami. Podczas walki z trollem nie ma czasu nawet na chwilę zastanowienia – trzeba błyskawicznie wyprowadzać różne kombinacje ataków i machać kontrolerem na prawo i lewo, by wreszcie wykonać specjalne uderzenie, wywołujące małe trzęsienie ziemi, niszczące kamienną wieżę, która przygniata wroga.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.

Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi
Graliśmy w Escape from Tarkov – to nie jest gra dla słabych ludzi

Przed premierą

Escape from Tarkov zapowiada się na najbardziej realistyczny symulator przebywania na nieprzyjaznym terenie. Mechanizmy zabawy są bardzo proste – największe przeszkody czają się zupełnie gdzie indziej.

Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?
Analizujemy Escape from Tarkov – czy The Division ma się czego obawiać?

Przed premierą

Podczas gdy wszyscy sugerują ucieczkę, my wracamy do Tarkova, by przeanalizować wysyp informacji na temat tej gry. Informacji wskazujących na produkt imponujący w wielu aspektach, ale i coraz bardziej niszowy, coraz mniej przystępny dla większości graczy.