Brutalna wojna w wielkiej piaskownicy - wrażenia z pokazu gry Spec Ops: The Line
Firma 2K Games szykuje na koniec czerwca nową strzelaninę, w której zwiedzimy przysypany piaskiem i odcięty od świata Dubaj. Czy zapierające dech w piersiach miasto będzie stanowić dobre tło dla brutalnej i poważnej opowieści?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Spec Ops: The Line - strzelaniny z ambicjami

Jeśli chodzi o samą rozgrywkę, to mamy tu do czynienia z typową strzelaniną, pozwalającą oglądać akcję z perspektywy trzeciej osoby. Spec Ops ma zaimplementowany system osłon rodem z Gears of War, który pozwala oddawać strzały z bezpiecznej pozycji, a także moduł taktyczny, umożliwiający wydawanie komend podróżującym z Martinem Walkerem towarzyszom. Co prawda jednym rozkazem, jaki mieliśmy okazję zobaczyć na pokazie był atak wskazanego przez dowódcę celu, ale dobre nawet i to. Wśród dostępnych środków zagłady zobaczyliśmy popularne pistolety i karabiny maszynowe (m.in. AK-47 i M4A1), a także kilka rodzajów granatów. Rzucanie tymi ostatnimi jest dziecinnie proste, bo gra umożliwia w łatwy sposób określenie miejsca, gdzie wyląduje wybuchowa niespodzianka.
Jedną z większych atrakcji w Spec Ops: The Line ma być wszędobylski piasek, a konkretniej to, w jaki sposób będziemy go wykorzystywać na polu bitwy. W udostępnionych fragmentach mieliśmy okazję zobaczyć, jak Martin zlikwidował sporą grupę przeciwników, niszcząc szyby podtrzymujące nagromadzony w wyniku burz piach. Nie był to obrazek zbyt częsty, ale faktycznie – da się. Prowadzący prezentację zwrócił też uwagę na działanie granatów odłamkowych. Jeśli ładunek zdetonujemy na piasku, wybuch wznieci wokół chmurę pyłu, która oślepi szczęściarzy nie znajdujących się na tyle blisko, by zginąć w bezpośredniej eksplozji. Patent przyjemny, ale szczerze, nie zauważyłem, aby miał on jakieś taktyczne wykorzystanie. Wrogowie w Spec Ops padają jak muchy po pierwszym, bądź drugim trafieniu, nie trzeba więc jakoś specjalnie kombinować, by dać sobie radę. A tak w ogóle, to strzelaninom w produkcie firmy Yager blisko do filmów w typie Commando. Trzech masakratorów kładzie pokotem setki przeciwników, sami przyjmując na klatę multum pocisków. Z akcentowanym na każdym kroku przez wydawcę realizmem ma to niewiele wspólnego. Jeśli dorwiemy się do jakiegokolwiek stacjonarnego karabinu maszynowego, festiwal śmierci i zniszczenia zbliży się do granicy absurdu.
Krystian Smoszna | GRYOnline.pl
Zostało jeszcze 45% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie