autor: Szymon Liebert
Spec Ops: The Line - godzina z trybem fabularnym - Strona 2
Spec Ops: The Line rzuca wyzwanie grom akcji, które przyzwyczaiły nas do kiepskich fabuł. Studio Yager Development zademonstruje brudne oblicze wojny w stylu "Czasu apokalipsy". W Londynie mieliśmy okazję przekonać się, co się kryje za tymi obietnicami.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Spec Ops: The Line - strzelaniny z ambicjami
Pytania o ludzką naturę
Drużyna, otwarty model walki, chowanie się za zasłonami – fani kooperacji pewnie zacierają ręce. Musimy Was rozczarować, bo w tej grze co-opa raczej nie uświadczymy (będą za to inne formy multiplayera). „Podjęliśmy decyzję, aby nie umieszczać takiego trybu w grze” – powiedział Williams – „kiedy grasz ze znajomymi, fabuła i świat gry schodzą na dalszy plan”. A to właśnie te elementy są siłą i zarazem wyróżnikiem Spec Ops: The Line. W Dubaju Walker, Adams i Lugo przeżyją prawdziwą metamorfozę jako osoby i żołnierze. „Chcieliśmy, aby gra była mroczną przeprawą dla gracza i bohatera” – wyznał nam Williams. Po tym, co widzieliśmy, nie mamy co do tego wątpliwości.
Arsenał – ołowiu nie zabraknie
Podczas krótkiego spotkania z grą mogliśmy skorzystać z takich rodzajów broni jak M4A1, SCAR-H, AK-47, UMP45, HK417, M249 SAW, strzelby M1014 czy snajperki. Nie obyło się też bez granatów, stacjonarnych karabinów oraz moździerza z namierzaniem przez zdalnie sterowanego drona. Naszymi ulubieńcami były granatniki – w tym chociażby potężny M32.
Miasto najwyraźniej zostanie opanowane przez zarazę najgorszą z możliwych, czyli żądzę władzy. Podczas zaledwie kilkudziesięciu minut zabawy trafiliśmy na kilka zwaśnionych stron – jednostkę Konrada, bandytów oraz CIA. Każda z nich wykazała się równą bezwzględnością wobec Bogu ducha winnych mieszkańców Dubaju. Mroczny klimat budowany jest wszelkimi możliwymi środkami – także napisami na ścianach czy plemiennymi malowidłami, przedstawiającymi ludzi ze zdeformowanymi twarzami. Twórcy ewidentnie rozpoczynają grę od doskonale znanych i lubianych elementów – przykładowo możemy efektownie zabijać i wykańczać rannych wrogów (trafieni oponenci krwawią naprawdę obficie). Później pojawiają się motywy, które mogą sprawić, że oduczymy się takich postępków (przynajmniej na chwilę).

Mniejsze zło
Widzieliście kiedyś, co fosfor robi z ludźmi? My mieliśmy wątpliwą przyjemność oglądać tę przerażającą broń dwukrotnie. W obu przypadkach napotkaliśmy ich obdartych ze skóry, wijących się z bólu i proszących o śmierć. W jednej ze scen sami do tego doprowadziliśmy. Na pewno kojarzycie charakterystyczne poziomy z gier akcji, w których strzelamy do maluteńkich celów z samolotów lub dronów bezzałogowych. W Spec Ops: The Line obsługiwaliśmy w ten sposób moździerz, aby wyeliminować sporą grupę wrogów. Po chwili musieliśmy przejść przez ostrzelany teren, pełen konających, palących się osób. Producent gry stosuje bardzo sugestywne metody – tylko tak można jednak dotrzeć do odbiorcy.
Czy nasz atak fosforem był konieczny? Wątpliwości w takich sytuacjach mieliśmy nie tylko my, ale też członkowie drużyny – Lugo i Adams. Zresztą różne fragmenty gry, przygotowane specjalnie na okazję pokazu, udowodniły, że z czasem ta zgrana paczka stanie przed trudnymi próbami i... wyborami moralnymi. Zaraz, wybory moralne w grze akcji? Tak, w Spec Ops: The Line na pewno ich nie zabraknie, chociaż nie będą one powiązane z żadnym formalnym systemem frakcji czy doświadczenia. W jednej ze scen namierzyliśmy Goulda, agenta, który posiadał ważne informacje na temat sytuacji w mieście. Niestety, postać ta została złapana przez inną grupę wraz z kilkoma cywilami, których oprawcy postanowili zabić, aby zmusić agenta do współpracy. Gra dała nam wybór – uratować mieszkańców lub skupić się na ważnym dla fabuły mężczyźnie. „Dokonując wyboru, nie dostaniesz innej broni czy punktów danej frakcji” – wyjaśnił Williams – „zamiast tego poczujesz jakieś emocje”. Obecność takich dylematów nie oznacza paru różnych zakończeń gry, ale część z nich będzie wiązała się z krótkimi pobocznymi scenami.

Kiedy ktoś mówi, że jego gra akcji będzie zawierała rozbudowaną, dojrzałą i ambitną fabułę, warto zachować sceptycyzm. Tym bardziej, gdy ta osoba przywołuje takie dzieła jak Jądro ciemności czy Czas apokalipsy. To po prostu bardzo trudne do zrobienia i tak naprawdę mało komu na tym zależy – panuje przecież przekonanie, że graczom wystarczy wybuch bomby atomowej i szczątkowy scenariusz. „Moim zdaniem odbiorcy są nie tylko gotowi na [dojrzałą] treść” – przekonuje Williams – „oni wręcz czekają na taką grę i po prostu jeszcze im jej nie daliśmy”. Zgadzamy się z tym, bo z chęcią zagralibyśmy w tytuł, który ma sens i stara się pokazać także mroczniejsze oblicze wojny czy nawet ludzkiej natury. Czy Spec Ops: The Line zrobi to z powodzeniem? Przekonamy się jeszcze w tym roku.