autor: Amadeusz Cyganek
Syndicate - graliśmy w tryb kooperacji! - Strona 2
Po wrażeniach z misji dla pojedynczego gracza pora sprawdzić, jak w nowym Syndykacie wypada czteroosobowy tryb kooperacji. Czy grupowe potyczki z przeciwnikami zasługują na uznanie?
Przeczytaj recenzję Syndykat, czyli jatka rodem z F.E.A.R. - recenzja gry Syndicate
Próba przedostania się na wyższą partię budynku owocuje następną falą antagonistów – ekran zalewają informacje o kolejnych punktach doświadczenia zdobytych za zlikwidowanie rywala bądź asystę przy zabójstwie dokonanym przez innego członka drużyny. Pod wpływem wybuchów granatów i silnego ostrzału interfejs pomału wariuje – literki i cyferki wesoło podskakują, a ekran zaczyna się trząść. Choć wygląda to bardzo efektownie, momentami okropnie przeszkadza w oddawaniu strzałów – wszechobecne statystyki mocno absorbują uwagę i zmuszają do spoglądania na rzeczy, które w danej chwili okazują się akurat najmniej ważne. Oddziały sztucznej inteligencji generalnie nie emanują żołnierskim geniuszem – rzadko chowają się za przeszkodami i preferują bezpośrednie wymiany ognia, a i często zdarzają się sytuacje, w których beztrosko jeden po drugim pakują się prosto pod lufę, wbiegając w dokładnie ten sam punkt na planszy. Świetnym wyborem w takich momentach staje się wykorzystanie specjalnego pola ochronnego, zmniejszającego ilość obrażeń otrzymywanych przez znajdujących się wewnątrz graczy. Z takiej pozycji eliminowanie wrogów nie nastręcza zbyt wielu kłopotów.

Końcówka starcia to już zdecydowanie wyższa szkoła jazdy – po wykradzeniu przez nas ważnego pliku z jednego ze znalezionych komputerów na pole walki wkraczają sierżanci wyposażeni nie tylko w lepszą broń, ale i w zaawansowane technologicznie pancerze. By dobrać się do skóry takim oponentom, musimy spędzić dłuższą chwilę na analizie materiałów, z których zostały wykonane części ubioru chroniące ich przed ostrzałem. Przeprowadzenie takiej operacji wymaga współdziałania całego zespołu – jakikolwiek strzał ze strony wroga w naszym kierunku natychmiast przerywa ten proces, a obrażenia zadawane przez sierżanta są zdecydowanie większe niż w przypadku regularnych oddziałów. Niestety, test na współpracę kończy się fiaskiem – heroiczne próby przywracania do życia kolejnych członków ekipy spełzają na niczym, a nieprzyjaciele, których na planszy pojawia się coraz więcej, w końcu rozbijają nasz oddział.

Tryb kooperacji w nowym Syndykacie prezentuje się naprawdę nieźle – potyczki na polu walki są niezwykle dynamiczne, a liczba wrogów i ich determinacja sprawia graczom niemałe kłopoty. Nie zawsze jednak ilość przeradza się w jakość – przeciwnicy często wbiegają nam pod lufę i rzadko potrafią wykorzystać znajdujące się na mapie osłony. Nie najlepiej sprawuje się również przeładowany informacjami interfejs – momentami bardziej przeszkadza w grze niż powiadamia o postępach. Czteroosobowy co-op w nowej produkcji Starbreeze ma spory potencjał, ale przed twórcami jeszcze masę pracy nad udoskonaleniem rozgrywki i jej odpowiednim zbalansowaniem.

Amadeusz „ElMundo” Cyganek