Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać
Przed premierą 20 października 2011, 18:18

autor: Szymon Liebert

Star Wars: The Old Republic - świeże wrażenia z wersji beta - Strona 2

W grudniu wielu z nas pożegna się ze znajomymi i rodziną, aby przywdziać szaty rycerza Jedi w Star Wars: The Old Republic. Mieliśmy okazję sprawdzić nowy fragment nadchodzącej gry MMO studia BioWare.

Studio BioWare podjęło pewne starania o utrzymanie wrażenia otwartości fabularnej gry. Nadal podążamy po nitce do kłębka, wykonując kolejne zadania. W odróżnieniu od 99% innych przedstawicieli gatunku The Old Republic dopuszcza jednak pewną swobodę w kreowaniu bohatera. Chodzi o wybory dialogowe, których w innych MMORPG nie uświadczymy. Prowadzona przez nas postać niejednokrotnie zbaczała w kierunku Ciemnej Strony Mocy, flirtując z przywódczynią ludu Twi’lek, mszcząc się za ofiary konfliktu brutalnymi mordami i w końcu sprzymierzając się ze wspomnianym zbłąkanym Jedi. Gra komunikuje w jasny sposób, czy dany wybór odbije się na charakterze herosa. Republikański Jedi nie może co prawda przejść na stronę Sithów, ale jednak nie musi być wyidealizowanym i pozbawionym wad strażnikiem moralności. Od podejmowanych decyzji, a więc wskaźnika charakteru, zależy to, jaki sprzęt będziemy mogli wykorzystać. Prawdopodobnie poziom Jasnej lub Ciemnej Strony Mocy wpłynie też na pewne wątki fabularne.

Na Coruscant tylko z pozoru panuje ład. Planeta przechodzi poważny kryzys, więc wszelka pomoc jest mile widziana.

Po wydostaniu się z Tythona mogliśmy zajrzeć na planetę Coruscant i namieszać w lokalnej polityce. Zanim jednak wylądowaliśmy na tym zurbanizowanym globie, sprawdziliśmy pierwszy republikański Flashpoint: The Esseles, czyli inaczej mówiąc, grupową instancję fabularną. W tej misji kilku bohaterów trafia na pokład ekskluzywnego transportowca. Szybko okazuje się, że nie będzie to spokojna wyprawa. Krążownik Imperium przypuszcza szturm na wahadłowiec w poszukiwaniu pewnej ambasadorki, która podróżuje incognito. Gracze muszą uratować sytuację: walcząc i podejmując trudne decyzje (każdy członek grupy wybiera swoją odpowiedź dialogową, a gra wybiera jedną z nich). Przygoda jest może trochę długa, ale na pewno nie brakuje w niej emocji (podobnie jak w przypadku pierwszej instancji dla klas imperialnych). Takie podejście do minirajdów zasługuje na pochwałę – zamiast zwykłych podziemi do odbębnienia, bierzemy udział w prawdziwych historiach z początkiem, rozwinięciem i zakończeniem.

Coruscant zastaliśmy w stanie pozornego tylko ładu. Na powierzchni tej zatłoczonej planety wszystko wyglądało normalnie. Od razu jednak pojawili się lokalni politycy (senatorzy), szukający sprzymierzeńców w zakulisowych rozgrywkach. Okazało się też, że pod powierzchnią toczy się prawdziwa wojna, wywołana przez zaskakująco silne gangi i pewną organizację przestępczą. A to dopiero część piętrzących się problemów. Nie ma sensu zdradzać szczegółów zadań głównych i pobocznych – wystarczy powiedzieć, że także na tej planecie było bardzo ciekawie.

Trudno określić rozmiary The Old Republic po kilkunastu godzinach spędzonych w becie, ale wydaje się, że w grze będzie co robić. Od dziesiątego poziomu mogliśmy zaangażować się w bitwy PvP, o których jednak na razie nie napiszemy. Na stacji kosmicznej trafiliśmy za to na postacie, od których można nauczyć się profesji. Wybór jest szeroki, a cały system zawodów powiązany z tak zwaną załogą. Pierwszym towarzyszem Jedi Knighta jest T7-01, sympatyczny robot, który żyje dla akcji. Po wyuczeniu się trzech umiejętności mogliśmy wysyłać T7-01 na misje lub wysługiwać się nim podczas zabawy. Podobnie jak w innych grach lokacje pełne są okazji do korzystania ze zdolności: możemy hakować sprzęty, badać rośliny i gromadzić wyposażenie.

T7-01 to odważny i skory do pomocy robot. To także pierwszy kompan Jedi Knighta, który roznosi wrogów w pył.

Przygodę z The Old Republic musieliśmy zakończyć w momencie otrzymania statku kosmicznego, nie możemy więc przekazać wrażeń ze wszystkich aspektów zabawy. Potrafimy jednak odpowiedzieć na podstawowe pytanie: jak gra się w nową produkcję BioWare? Mówiąc krótko: bardzo przyjemnie, chociaż bez większych zaskoczeń. Konstrukcja świata i funkcje oferowane przez tę grę nie odbiegają od tego, do czego przywykli fani MMORPG. Lokacje są obszerne i całkiem ładne, przeciwnicy statyczni, a walka obarczona typowymi problemami gatunku. Nie brakuje też autorskich pomysłów: systemu faz, kompanów oraz mówionych dialogów, które budują ciekawą fabułę. Osoby czekające na rewolucję i wywrócenie gatunku do góry nogami mogą się zawieść. Gracze, którzy chcą rozbudowanego i klimatycznego tytułu, będą wniebowzięci.

Gra MMO to wyjątkowo obszerny temat. Jeśli macie pytania dotyczące Star Wars: The Old Republic, zadajcie je w komentarzach. Zaznaczamy jednak, że nie możemy odpowiedzieć na wszystkie, bo firmy Electronic Arts i BioWare chcą zachować parę tajemnic na premierę.

Szymon „Hed” Liebert

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?
The Elder Scrolls VI - jaki powinien być następca Skyrima?

Przed premierą

Bethesda Softworks nie pozostawia nam złudzeń – upłynie jeszcze dużo czasu, zanim The Elder Scrolls VI trafi do naszych rąk. Jednak od premiery Skyrima minęło już prawie pięć lat, więc to pytanie samo ciśnie się na usta: czego oczekujemy od jego następcy?

Elveon - przed premierą
Elveon - przed premierą

Przed premierą

Gods: Kraina Nieskończoności nie było może wielkim hitem, ale też nie było kompletną porażką. Czy to samo, słowiańskie spojrzenie na RPG, wsparte silnikiem Unreal 3 i kilkoma dobrymi pomysłami, może przynieść Elveonowi sukces?