autor: Remigiusz Maciaszek
TERA - pierwsze spojrzenie - Strona 3
TERA to gra MMO, o której nie jest być może aż tak głośno jak o Guild Wars 2 czy Star Wars: The Old Republic, okazuje się jednak, że jest ona zdecydowanie warta uwagi i grzechem byłoby ją pominąć.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry TERA - koreańskie MMO na poziomie
Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić całego systemu w praktyce, dowiedziałem się jednak, że wybierając określoną budowę postaci, jesteśmy do pewnego stopnia na nią skazani. Jeśli nawet pojawi się opcja modyfikacji układu run, to nie będzie można zrobić tego na szybko, a więc zmiana na polu bitwy nie wchodzi w rachubę. Nie wiem również, jak sprawdzi się to w PvP. W grze pojawią się specjalne instancjonowane pola bitew, ale nie będzie możliwości szybkiego przełączenia się z układu umiejętności przeznaczonych do PvE na bardziej przydatne do PvP. Oczywiście wzbudza to pewne obawy, choć mogą być one odrobinę nieuzasadnione. Jak wspominałem wcześniej, sam system nie został zbyt dokładnie przedstawiony, może się więc okazać, że wybór specyficznych zdolności nie zamyka dostępu do odmiennych aspektów rozgrywki, przykładowo wyłącznie do PvE lub tylko do PvP. Poczekamy, zobaczymy. W najbliższym czasie powinienem mieć szansę przetestowania wersji beta europejskiego wydania gry, a to rzuci więcej światła na samą mechanikę i być może dostarczy nowych wiadomości, którymi będę mógł się podzielić.
Na koniec pozostawiłem instancje, które stają się już nieodłącznym elementem każdego szanującego się MMO. Miałem okazję zobaczyć jedną wyprawę do podziemi, a dokładnie do Smugglers Hideout, w której wzięli udział trzej gracze: Berserker, Priest i Sorcerer. Berserker pełnił w tym przypadku rolę tanka, co być może zadaje kłam moim wcześniejszym słowom o sztywnym podziale ról, ale z drugiej strony nie wiem, jaka była relacja poziomów doświadczenia bohaterów do przeciwników w instancji. Tak czy inaczej opieram się na słowach osób związanych z produkcją gry, więc jeśli stwierdzają one, że do tankowania jest przeznaczony Warrior i Lancer, to wszelkie odstępstwa od tej normy traktuję jako wyjątek.

Wracając do samej instancji – rozgrywka została podzielona na kilka etapów. Każdy zakończony był walką z mniejszym lub większym bossem, a w finale odbyła się oczywiście potyczka z najbardziej wymagającym przeciwnikiem. Jak można się było spodziewać po tej grze, cała rozgrywka jest widowiskowa, trup ściele się pokotem, a Berserker, którego widziałem w akcji najczęściej, to zabójcze narzędzie destrukcji. Większość ataków, mimo że wymaga celowania, działa obszarowo – w pełnym okręgu wokół bohatera albo też w niewielkim stożku bezpośrednio przed postacią. Podobnie działa dps dystansowy – w tym przypadku Sorcerer. Odrobinę trudniejsze zadanie staje przed healerem, ponieważ mechanika leczenia towarzyszy funkcjonuje na takiej samej zasadzie jak cała mechanika walki. Przed użyciem odpowiedniego zaklęcia naszego towarzysza musimy wskazać i trafić czarem leczącym. Jest to niełatwe, szczególnie że starcia bywają bardzo dynamiczne – gracze często zmieniają pozycje, wykonując uniki, szarże czy nawet skoki.
Proces przechodzenia instancji został wzbogacony o scenki filmowe, zaznajamiające nas z linią fabularną i stanowiące przyjemną przerwę w dość gwałtownej i szybkiej rozgrywce. Wszystko wygląda bardzo obiecująco i z niecierpliwością oczekuję możliwości przetestowania tego fragmentu gry własnoręcznie.
Podsumowując – TERA Online jest dla mnie sporym zaskoczeniem. Przyznam, że odrobinę zaniedbywałem tę produkcję. Pokutuje tu pewnie moja niechęć, nie tyle do gier azjatyckich jako takich, co raczej do ich specyficznej stylistyki. Oczywiście po raz kolejny przekonałem się, że to tylko niepotrzebne uprzedzenia i jeśli ktoś ma podobne, to radzę na czas premiery tego tytułu je porzucić. W przeciwnym razie może stracić okazję do zapoznania się z nowym podejściem deweloperów ze wschodu do zachodniego rynku, a co najważniejsze – przegapi naprawdę solidną grę.
Remigiusz „Rock Alone” Maciaszek